- Przepraszam.
- Nic się nie stało. To ja chciałem rozmawiać.
- Jeśli nie chcesz poruszać takich tematów..
- Z tobą.
- Co?
- Mogę z tobą rozmawiać.
- Ale to ciężkie tematy.
- Potrafię z tobą.
- Jesteś pewien? Pewien, że o tym chcesz rozmawiać?
- Chyba tak.
- Czuję się głupio, że mi to powiedziałeś. Tak bardzo mi przykro James...
- To nie twoja wina przecież.
- Ale to smutne. Jeden z moich przyjaciół... też ostatnio mi wyznał, że był z domu dziecka. Ale ty chyba długo tam nie przebywałeś prawda?
- Nie. Ja przechodziłem z jednej rodziny do drugiej i tak dalej. Ale dom dziecka też pamiętam.. Żadna z poprzednich rodzin nie starała się mnie ani zaakceptować, ani szukać pomocy.
- A ta?
- Lubię tą rodzinę.
- To miło - uśmiecham się. Jejku.. musiał mieć ciężką przeszłość. Ma 20 parę lat. W sumie nie pamiętam ile dokładnie. Czyli musieli zaadoptować go dawno.
- Ile już z nimi mieszkasz?
- 7 lat.
- Ah - i jeszcze się z nimi nie zżył? - Masz rodzeństwo? - uśmiecha się ciepło na to pytanie.
- Zawsze chciałem.
- Nie masz, rozumiem?
- Miałem brata. - uśmiecha się.
- Ohh...
- Nie, nadal żyje. Tylko jest z poprzedniej rodziny. Teraz pewnie to spory chłopczyk. - uśmiecham się widząc jak on to robi. Jejku, nie wiedziałam, że jest taki skomplikowany. Miło się tego słucha. Chłopak nie rozmawiał o uczuciach pewnie z nikim przedtem. Nie wiem dlaczego od razu mnie to ciekawi. Co się stało z jego pierwszą, prawdziwą rodziną?
- Mogę cie popytać?
- Ty? O wszystko. - kładę rękę na ziemi i spoglądam w niebo, lekko się uśmiechając.
- Czemu akurat ja? Nawet mnie nie znasz.
- Nie wiem. - patrzy na mnie, odwracam głowę w jego stronę. Potem spoglądam na moją dłoń, leżącą na ziemi i dotykam jego, wpatrując się w nie. To przyjacielski gest.
- Twoja historia jest smutna?
- Żadna rodzina mnie nie chciała. To chyba nie zbyt wesołe, ale nie wiem bo słabo się na tym znam. - potem patrzy na moją rękę i zabiera swoją dłoń ode mnie. - Co robisz?
- Chciałam tylko... - patrzę na niego a potem odwracam wzrok - Nie wiem. Zrobiło mi się ciebie żal i myślałam, że zrobi ci się cieplej. To złe?
- Cieplej? Złapałaś mnie tylko za rękę. Poza tym i tak jest ciepło. - uśmiecham się lekko wiedząc, że nie zrozumiał i wywracam oczami.
- Tak się mówi. Cieplej czyli milej.
- Ah.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że tego nie lubisz.
- Nigdy nikt nie złapał mnie za rękę.
- Masz dwadzieścia parę lat.
- Mówię prawdę.
- Jesteś dziwny.
- Wiem.
- Dobra, nikt tego nie robił. Ale czy to było nie przyjemne? Chciałam być przyjacielska.
- Pary chodzą za ręce. - o nie, nie, nie... nie myśl sobie za dużo mój drogi. To był tylko PRZYJACIELSKI gest, żebyś poczuł się lepiej w moim towarzystwie. Jejku. Wygląda to tak jak to ja bym się znała na ludziach, a to rzadkość bo przecież w towarzystwie Zayna to norma. To on ma przyjaciół itp. Otrząsam się z moich myśli i odpowiadam ze śmiechem Jamesowi:
- O nie nie nie... nie to miałam na myśli łapiąc twoją dłoń James. - śmieję się. - Chciałam tylko, żebyś poczuł się miło. Zrobiło mi się ciebie żal. Przepraszam, jeśli to ci nie pasowało. - ohh on jest chyba odzwyczajony od czułości.
- Ah - przytakuje a ja uśmiecham się do niego, po czym jego kąciki też delikatnie się podnoszą. - Jesteś taka wesoła.
- Oj zdziwił byś się - wzdycham a on patrzy jak by nie rozumiał. - Wcale nie jestem taka, jaka ci się wydaję.
- Nie rozumiem. - powiedział mi swoją tajemnicę. Zaczęłam mieć do niego zaufanie. Podwijam rękawek i pokazuję mu rany, tak by zobaczył po czym zakrywam je szybko. Patrzy zimnym wzrokiem.
- Nie wiem co powiedzieć [t.i].
- Po prostu chciałam, żebyś wiedział. Nie jestem taka bezproblemowa jak myślisz.
- Każdy ma jakieś problemy ale... wydajesz się na taką radosną.
- Może tylko taką udaję. Nie chcę o tym rozmawiać, porozmawiajmy lepiej o tobie.
- Na pewno nie chcesz o tym rozmawiać? Jak coś to ja zawsze... yh.. - łapie mnie za rękę a ja patrzę na nią, potem w jego oczy. - Ja zawsze wysłucham. - dodaje całując moją dłoń. Cieszę się w środku i uśmiecham się do niego. To miłe, po całym moim ciele przelatuje takie... ciepło. - Przyjacielski gest? - uśmiecha się nieco.
- Przyjacielski gest. - przytakuję i przytulam się do niego. Jejku... jakie to cudowne uczucie. Czuję przy sobie jego ciepłą, dobrze zbudowaną klatkę. Dziwi się lekko
- To też jest przyjacielski gest?
- Tak - śmieję się z niego.
- Lubię te przyjacielskie gesty. - też się śmieje. Po jakimś czasie odczepiam się od niego.
- Coś jeszcze mi o sobie powiesz?
- Może wystarczy wrażeń jak na dziś.
- Twoi rodzice wiedzą?
- O czym?
- Że ze mną rozmawiasz. To znaczy no wiesz... że zacząłeś z kimś rozmawiać.
- Przecież z nimi nie rozmawiam. Jak mięli się dowiedzieć?
- A gdybyś miał rodzeństwo, to wiedziałoby?
- Z rodzeństwem na pewno bym rozmawiał. Zawsze chciałem je mieć.
- Rozmawiałeś z tamtym bratem?
- Tak.
- Wow! Czyli jednak.
- Nie za dużo. Ale raczej się z nim bawiłem, czy grałem w gry.
- Ktokolwiek wie, że zacząłeś rozmawiać? To znaczy, wiesz... ze mną.
- Mój psycholog.
- Wow! Wygadałeś się?
- To chyba dobrze.
- Dokładnie.
- Więc czemu...
- Rozmawiałeś z nim!
- Tak.. To chyba drugi raz jak się do niego odezwałem. Nie licząc dzień dobry i do widzenia.
- O czym rozmawiałeś za pierwszym razem?
- O rodzeństwie.
- Jak zareagował na to, że z kimś rozmawiasz?
- Nie pamiętam.
- Jak to?
- Nie słuchałem go, patrzyłem przez okno i myślałem o czymś innym.
- Jesteś bardzo dziwny.
- Dziękuję? - zaczynam się lekko z niego śmiać. - Śmiejesz się ze mnie. [t.i] to jedna z dłuższych rozmów w moim życiu, a dużo ich nie doświadczyłem. Nie nabijaj się z mojego braku doświadczenia.
- Jejku.. jestem taka ciekawa co na ciebie tak wpłynęło.
- Po prostu taki jestem, przepraszam.
- Ej nie przepraszaj mnie. Lubię cie.
- Dlaczego mam ochotę z tobą rozmawiać? O wszystkim. Ta rozmowa jest taka przyjemna.
- Założę się, że z rodzicami byłaby przyjemniejsza.
- Próbowałem parę razy... ale jak zaczynam ich słuchać to mnie to przestaje interesować.
- Jak wyobrażasz sobie dalsze życie? Jak twoich rodziców zabraknie i będziesz musiał żyć sam? Mam na myśli sam zarabiać itp.
- Nie mam bladego pojęcia.
- A co z oglądaniem telewizji?
- Lubię telewizję, zawsze lubiłem.
- Ludzie tam rozmawiają. Słuchasz ich?
- Z miłą chęcią.
- Czyli nie jestem jedyna.
- Ale ja z nimi nie rozmawiam [t.i].
- A gdybym dostała kartkę od twoich rodziców, z pytaniami, które chcieliby zadać tobie i zadałabym ci je oddając im kartkę z odpowiedziami? To by było coś takiego, jak rozmowa z nimi.
- Nie myślałem o tym, ale faktycznie... podoba mi się to. Moi rodzice na pewno chcą o coś zapytać.
- Porozmawiasz dziś o tym z.... a no tak... ty nie rozmawiasz. Przepraszam, Jezu ciągle o tym zapominam.
- Postaram się.
- Co?
- Postaram się przekazać wiadomość od ciebie. - uśmiecham się z nadzieją. Jejku... mentalnie jest taki dorosły i poważny, a jak się z nim rozmawia to jak z dzieckiem. To zabawne. Żałuję, że pokazałam mu rany. A co jeśli on sobie ze mnie żartuje? Jejku przecież w ogóle go nie znam. Wiem jacy ludzie potrafią być. Ale serio on się wydaje taki bezbronny.. Sama nie wiem.
- Czyli w sumie... Nie umiesz rozmawiać z ludźmi bo nie interesuje cię co mówią?
- Nie do końca, ale też.
- A jeśli ja powiem coś, co cie nie interesuje?
- Nie wiem. - patrzę się na niego pytająco - Nie powiedziałaś niczego co by mnie nie ciekawiło - tłumaczy.
- Ahh. - uśmiecha się lekko.
- Powiedz mi coś o sobie.
- Mówiłam ci, że to nie są wesołe tematy...
- Powiedz coś wesołego. Założę się, że coś jest.
- Yyym.. nie wiem.
- Mogę więc zapytać o rodzinę? Czy to też smutny temat?
- Ciężki, ale jeśli chcesz to mogę ci powiedzieć.
- Nie jeśli nie chcesz. - Wzdycham i postanawiam mu powiedzieć:
- Moja matka zmarła parę lat temu, taty nie znałam przez całe moje życie, aż do teraz. Był alkoholikiem, w sumie chyba nadal jest ale nie mieszam się w to aż tak bardzo. Odkąd mama zginęła mieszkałam razem z bratem u babci i dziadka. Ale kiedy się... rozstali, nie dawno, to przeprowadziłam się do ojca. Mój brat mieszka sam.
- Ohh.. faktycznie, nie za wesoło. Przykro mi [t.i]. Nie chciałem żebyś poczuła się źle wspominając to.
- Nie, nie szkodzi. Naprawdę. Wszystko w porządku. - Rozmyślam o ojcu, który mnie bije.
- Czy jest ci dobrze u ojca? - Że akurat musiał zadać to pytanie. Nie mam zamiaru odpowiadać szczerze. Nikomu tego nie powiem.
- Tak. Mój tata się zmienił. Teraz jest dobrze.
- Cieszy mnie to. I współczuję jeśli chodzi o mamę.
- Przynajmniej ją miałam...
- Na pewno była wspaniała. - Uśmiecha się ciepło a mi zachciewa się płakać. Siedzimy cicho przez chwilę po czym dodaje - Masz chłopaka? - Jezu... ale z pytaniem wyskoczył. Szybko znika moja rozpaczliwa myśl o mamie i zaczynam się śmiać. - No co? - Też lekko się śmieje.
- Ja?
- No przecież pytam.
- Wyglądam na taką?
- Jaką?
- Na taką, która ma chłopaka.
- Nie rozumiem.
- Popatrz na mnie.
- Patrzę.
- Więc już wiesz.
- Nadal nie rozumiem.
- Nie mam.
- O co ci chodziło z tym ,,wyglądam na taką''?
- Nie mam poczucia atrakcyjności, ok?
- Myślałem, że ludzie lubią się za charakter. - patrzę się na niego pytająco. Dostrzega to - Mówisz, że niby na taką nie wyglądasz. Ale przecież po samym wyglądzie nie mogę tego zauważyć.
- A ty masz dziewczynę? - No pewnie, że nie ma idiotko.
- A wyglądam na takiego? - Śmieje się, a ja przewracam oczami.
- Tak.
- Czy ty właśnie uznałaś, że jestem przystojny? - Śmieje się.
- Haha, tak.
- Podobam ci się?
- Nie przeginajmy. To, że jesteś przystojny, nie oznacza, że mi się podobasz.
- Dobrze. Więc co z tym chłopakiem?
- Powiedziałam ci, nie mam.
- Miałaś? - Przypominam sobie o Niallu. Zaczynam bawić się palcami układając je różnie, spoglądając na rękę lekko się jąkam:
- To...to też ten cięższy temat.
- Przykro mi.
- Niall - szepczę cicho do samej siebie zdając sobie sprawę jak za nim tęsknię.
- Co? - nie usłyszał.
- Będę się zbierać. - Muszę do niego pójść i starać się by ze mną porozmawiał.
- Co tak nagle?
- Muszę... gdzieś pojechać. - patrzy na mnie pytająco i marszczy czoło - Oj no... jutro się zobaczymy.
- Dobrze. - uśmiecha się słabo i podaje mi rękę na pożegnanie. Szybko ją ujmuję.
- Cześć.
- Do zobaczenia - Odpowiada, a ja odchodzę w stronę domu. Co mnie tak nagle wzięło? Chyba po prostu jak sobie o tym przypominam, to wiem, że nie mogę się tak poddać. To dziwne, ale ja znam Nialla od dzieciństwa, nie miałam nigdy kogoś tak bliskiego i nie chcę tego zniszczyć. Tęsknie za tym, co było kiedyś. Wsiadam w autobus i zakładam na uszy słuchawki.
Pukam do drzwi blondyna, słyszę jakąś muzykę. Czekam dłuższą chwilkę aż w końcu otwiera.
- Cześć. - mówię ciepło. Jest pijany?
- [t.i]
- wymawia moje imię gdy słyszę po głosie w jakim stanie jest.
- Jesteś pijany. - nie mogę w to uwierzyć. Chyba nigdy go nie widziałam w takim stanie.
- Do rzeczy. Po co tu przyszłaś? - gdy odwracam od niego wzrok i patrzę co dzieje się w domu, widzę parę dziewczyn. Prawie nagich.... O! Jedną rozpoznaję, to Jude. A za nią?? Nie możliwe... Diana? Tutaj? Pół naga? O co chodzi w tym wszystkim. Odwracam spojrzenie znów na Irlandczyka, kiedy orientuje się, że podglądam sytuacje za nim. - [t.i] co ty chcesz? - kiwam głową z niedowierzaniem.
- Do czego to cie doprowadziło...
- Idź do swojego chłoptasia.
- O co ci chodzi?
- Pewnie i tak miał dzisiaj przygodę z nie jedną dziewczyną. Ale co z tego! Przecież jest i tak lepszy! - krzyczy nabijając się i śmiejąc. Po chwili próbuje zamknąć drzwi, kiedy je zatrzymuję.
- Poczekaj, Niall. Wiesz, że to nie tak. - Uśmiecha się do mnie jak by ze mnie kpił.
- Wiesz co jest nie tak? Że tu jesteś. Nie przychodź do mnie. Zniknij z mojego życia.
- Niall proszę. - patrzy mi w oczy i w końcu udaje mu się zamknąć drzwi. Zaciskam mocno oczy, w których zbierają mi się łzy. Nigdy nie rozmawiałam z pijanym Niallem. Ciekawe czy będzie pamiętał co do mnie powiedział. Co ja mam teraz ze sobą zrobić? A może powinnam pogadać z tą Jude? Może ona coś wie? Tylko jak... nie mam jej numeru ani nic. Jest piątek, więc postanawiam szybko, że pojadę do dziadka na weekend. O ile nic nie robi. Chcę go zaskoczyć, wracam do domu i szybko się pakuję.
Czemu nikt nie otwiera mi drzwi? Gdzie jest dziadek? Słyszę krzyki z domu. Babcia? Szarpie za klamkę i otwiera drzwi, przed którymi stoję. Babciu.. wróciłaś? Znowu chce mi się płakać. Stoję bez słowa.
- [t.i], dziecko. - moje oczy wypełnione są łzami. Tęskniłam za nią, mimo tego, co zrobiła dziadkowi. To moja rodzina. Robi gest jak by chciała mnie przytulić ale wycofuje się w ostatniej chwili i przechodzi koło mnie obojętnie. Stoję wmurowana i zaciskam oczy pozwalając spokojnie spłynąć łzą. Dziadek widząc mnie od razu do mnie podbiega.
- Kochanie? Jejku... nie spodziewałem się ciebie ja..
- Babcia wróciła. - przerywam mu.
- Tak, 2 dni temu.
- Nic mi nie powiedziałeś.
- Mięliśmy do omówienia parę spraw. - kiwam głową nie wierząc w to co słyszę. Dlaczego mi nic nie powiedział?! A Zayn o tym wiedział? I znowu za dużo myślę. Co u Zayna? Za nim też tęsknię. Mam dosyć ojca i tej kobiety.
- [t.i] nie gniewaj się na mnie ja... Jejku proszę nie płacz.
- Zayn wie?
- Wie co?
- Że babcia wróciła.
- Tak.
- To niesprawiedliwe.
- Proszę cie, [t.i] daj spokój. Wejdziesz? Napijesz się czegoś? - widać, że dziadka coś gryzie. Kiwam głową na tak, chcę z nim porozmawiać. Stęskniłam się.
Dziadek nalewa mi wrzącej wody do filiżanki z torebeczką herbaty i siada na kanapie niedaleko mnie. Przeszło mi z płaczem ale nadal myślę o babci. Moją długą myśl przerywa głos dziadka:
- Więc coś się stało, że do mnie przyszłaś? W jakiejś sprawie?
- Mogę zostać u ciebie na weekend?
- Wow.. chwilkę... ale...
- Na weekend. Chyba nie robisz nic ważnego?
- To znaczy... możesz, tak. Masz piżamę i wszystko?
- ...Nie.
- Kochanie jeszcze nie wiem co z babcią. Może przełożymy to na następny weekend?
- Co z babcią?
- Proszę cie, nie pytaj mnie o to.
- Nie chciałeś żeby wróciła?
- Mięliśmy o tym nie rozmawiać.
- Więc mogę zostać na noc?
- Niech ci będzie. - cieszę się i przytulam dziadka. - Tylko może pojedź po swoje rzeczy.
- To nie będzie konieczne. Będę spać w jakiejś twojej koszulce. - chichoczę wyobrażając sobie jego koszulkę na moim wychudzonym ciele.
Ładny ten nowy dom dziadka. Należał do jego siostry, która mieszka teraz chyba w Australii, jeśli się nie mylę. Ma dwa piętra, trzy sypialnie, z czego jedną właśnie sobie zajęłam. Bardzo mi się podoba. To dość duży, ale skromny pokoik, ma takie postarzałe meble i łóżko na podeście. Ale nie to mnie w nim zaczarowało. Ma przepiękne okno. Zawsze chciałam mieć pokój z takim oknem, z krajobrazem. Ale zwykle widok był na ulicę. Ten jest na ogród, który jest bardzo zadbany i sąsiadujący dom. Mogłabym się tak patrzeć i rozmyślać przez cały dzień. Ciekawe w ogóle gdzie babcia dokładniej była, no i z kim. I w ogóle na co teraz liczy? Może kiedyś z nią porozmawiam. Teraz dziwnie czuję się lekko wesoła, że jestem u dziadka, a nie u taty, który w każdym momencie może podnieść na mnie rękę, czego bardzo się boję. Przemoc we własnym ''domu'' (o ile tak mogę nazwać to coś gdzie teraz mieszkam) jest naprawdę niewyobrażalnie straszną rzeczą. W pewnym momencie światła w domu na przeciw się zapalają. Okno ich domu jest równe z moim. Widzę jakiegoś chłopaka, który jest mokry. Biegał? Brał prysznic? Czemu mnie to w ogóle ciekawi? Zdejmuje swoją koszulkę i widzę jego umięśniony tors. Szybko zasłaniam zasłony od okna, żeby dłużej go nie podglądać, to niegrzeczne - chichoczę w myślach, pełna rozbawienia. Jejku.. skąd wzięło się we mnie takie rozbawienie?
Biorę laptopa dziadka na kolana i serfuję po internecie. O! A co to? Harry odpowiedział na moje zaproszenie do znajomych. Przyjął je! Jezu... wiem, że to nie wiele ale od razu mi serce skacze. ,,To głupia strona społecznościowa, [t.i], uspokój się." - mówi do mnie podświadomość. Wpisuję sobie youtube'a w wyszukiwarkę i oglądam jakieś niemądre filmiki. Dostaję wiadomość. OD NIEGO!
____________________________
Chat z Harry Styles
mam nadzieje, że zjadłaś smaczny... śniadanie/obiad(?) H x
O co mu chodzi? Na początku nie rozumiem, dopiero chwilkę potem uświadamiam sobie, że chodzi o zakupy, na których... BYLIŚMY RAZEM.
Odpisuję ciesząc się jak mała dziewczynka.
było smacznie, dziękuję
Nawet go nie tknęłam ale lepiej żeby tego nie wiedział.
cieszę się
Jejku co ja mam mu odpisać?! Nie mam pomysłu... może... ee...
A jak z twoim obiadem, Styles?
Miałem wielką ochotę na ten makaron, ale nie zaprosiłaś mnie. :(
Ja z nim poważnie piszę?!
Nie wiedziałam
Jutro, 18:00 będę po ciebie. Ma być smacznie.
Harry Styles dostępny/a minutę temu
________________________________
Jezus! Nawet się mnie nie zapytał!
Yhhh... Ale i tak się cieszę. Oglądam sobie jego zdjęcia, bo przecież dopiero przed chwilką mnie zaakceptował. Jejku... mogę sobie je pobrać na telefon? Ustawić na tapetę? Nie no... jeszcze by ktoś to zobaczył.
przepraszam za to, że mam coraz mniej czasu na was i bloga:/
Ostatnio miałam spore problemy w szkole i nie miałam na nic czasu.
Pamiętajcie, że wasze komentarze motywują mnie do dalszego pisania:)
bo przecież kocham to robić.
ZOSTAW KOMENTARZ JEŚLI CI SIĘ PODOBAŁO:)
PROSZĘ X