-------
Wstaję rano na śniadanie. Jejku jak mi się wygodnie spało, to łóżko jest świetne. Obudziło mnie poranne słońce. Jest trochę po 7, mam na sobie za dużą koszulę dziadka, wygodnie mi w niej. Zarzucam na siebie jeszcze jakiś sweter i schodzę na dół. Dziadek jest już przy stole i coś je.
- Dzień dobry. - rzucam szybko gdy tylko go widzę. Mam dziś świetny humor. Harry się przecież ze mną umówił! Właśnie.... nie napisałam mu, że jestem u dziadka. A co jeśli będzie ktoś o 18:00 w domu? U taty. Jeju... Nie pomyślałam o tym. Jestem taka głupia.
- Cześć kochanie. Co cie tak gryzie. - pyta dziadek, chyba widzi, że nad czymś się zastanawiam i zamartwiam. Wzdycham mocno i otrząsam się.
- Nic, nic. Co na śniadanie? - uśmiecham się do niego i idę nalać sobie soku pomarańczowego, nadal utrzymując z nim kontakt.
- Zrobiłem sobie kanapki, ale nie wiedziałem, że z ciebie taki poranny ptaszek.
- Bardzo dobrze spałam. - uśmiecha się do mnie. Zaraz potem dodaję - A ty? Czemu tak wcześnie się obudziłeś?- Mam dziś do pozałatwiania parę spraw. - Jakich niby? Z babcią? On ma jakieś sprawy? Hmm.. Biorę szklankę soku i idę usiąść przy 'barku'.
- Spraw? Ty? - lekko się śmieję. Kiwa głową, nic więcej. Nic więcej?!
- Kochanie muszę porozmawiać z babcią. Czy wszystko u taty w porządku? - Unika tematu, więc szybko go zmienia. Oczywiste! Waham się przez chwilę ale mówię to obojętnie i upijam łyka soku.
- Tak. - wstaję z krzesła - Ja sobie zjem płatki. Masz płatki?
- Jakbyś powiedziała wcześniej, że przyjdziesz, to bym ci kupił coś dobrego. Nie mam płatków. - Kurde akurat jestem taka głodna.- A co mogę zjeść? - szukam czegoś po szafkach.
- Mam chleb, ser... Zrób sobie kanapkę. - robię tak jak mówi dziadek.
Gdy dziadek wyszedł, pomyślałam, że zrobię ciasto. Mam dziś mega apetyt, a śniadania porządnie nie zjadłam.
Po południu szykuję się powoli do wyjścia. Chciałam pojechać wcześniej do domu, by sprawdzić czy ktoś tam jest i czy nie ma bałaganu. A jeśli tata tam będzie? Zbije mnie, że nie wróciłam na noc do domu. Bo przecież nikomu nic nie powiedziałam. Ubieram się i powoli zbieram do wyjścia.
- Gdzie byłaś?! - krzyczy.
- U dziadka. - odpowiadam mu szybko ale nieśmiało.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś gówniaro? - Chwyta kłębek moich włosów, do pięści. Nie mam siły nic mówić. Boję się, bardzo się boję. Płaczę. Mężczyzna uderza mnie mocno w twarz, upadam na ziemię. Odchodzi - Dziwka - jak on może mnie tak nazywać. Mam ochotę powiedzieć, że sam jest z dziwką. Ale nie mogę, boję się, oberwę jeszcze bardziej. Wstaję trzymając rękę cały czas na policzku, biegnę do pokoju. Jestem już trochę przyzwyczajona do bólu, ale płaczę przez ten szok. Przemoc w domu, to ostatnia rzecz jaką komuś życzę. Chciałabym wrócić do dziadka ale boję się wyjść za drzwi, boję się go. A Harry przychodzi za parę godzin. Boże, co on sobie o mnie pomyśli. Nie wiem co robić, nic nie wiem. Leżę na łóżku i płaczę, staram się nie myśleć co będzie jak Harry przyjdzie, ale to za trudne.Ktoś puka do drzwi, słyszę to. O nie! Harry! Boję się, jest idealnie 18:00, niezły jest. Na początku ze strachu, po prostu udaję, że mnie tu nie ma. Ale po chwili wybiegam, żeby zatrzymać tatę, żeby nie otwierał. Widzę jak mężczyzna zbliża się do drzwi.
- Nie! - krzyczę, a on się odwraca.
- Słucham? - zaczynam płakać.
- Nie otwieraj, tato, proszę.
- Kto to, ździro?! - Harry nadal dzwoni do drzwi. Nie odpowiadam tacie bo się boję, poza tym płacz mi przeszkadza. - Odpowiadaj jak mówię! - znowu to robi, znów mnie uderzył.
- Mogę tylko wyjść i z nim porozmawiać?
- Pytam się kto to! - nie mogę, boję się, nie mogę odpowiedzieć. Walnął mnie jeszcze raz. Harry przestał dzwonić do drzwi. Siedziałam cicho a tata odszedł do drzwi. Siedzę na podłodze wystraszona. Przez małą szparkę drzwi widzę plecy Harry'ego. Zawiodłam go, wystawiłam. Teraz się do mnie nie odezwie.
- Jeszcze raz sprowadzisz do domu jakiegoś chłoptasia! - grozi mi głośnym krzykiem. Powoli podnoszę się z ziemi i idę do swojego pokoju. Nie żałuję, że z niego wyszłam. Byłoby gorzej. Wiem, że nie powinnam, ale od razu piszę do Harry'ego. Nie chcę być nachalna ale boję się, że się obrazi.
_____________________________________
Chat z Harry Styles
Bardzo cie przepraszam, ale po prostu nie mogłam się dzisiaj spotkać.
___________________________________
Chcę wyjść do dziadka, ale nie wiem co robić kiedy 'on' jest w domu. Kładę się na łóżko z telefonem w ręce. Cały czas patrzę na ten chat, eh...
Chat z Harry Styles
Bardzo cie przepraszam, ale po prostu nie mogłam się dzisiaj spotkać.
wyświetlone 18:17
___________________________________
----------------
następnego dnia
Dziś urodziny Zayna! Jak mogłam o tym zapomnieć?! Jest około 15:00 a ja nawet nie mam prezentu. Muszę mu coś kupić. Szybko się szykuję, biorę moje odłożone, marne pieniądze. Drogiej niespodzianki nie będzie miał. Niestety. Gdy jestem już przy drzwiach zatrzymuje mnie Kim.następnego dnia
- Gdzie wychodzisz? - Co ją to interesuje?
- Mój brat ma dziś urodziny.
- Ohh..
- Pozwól mi wyjść, to mój brat. Muszę mu kupić prezent.
- Mam zostać sama w domu, bez żadnego jedzenia?
- Zawołaj tego swojego fagasa, to może on ci zafunduje. - patrzy na mnie wściekła kiedy ja chwytam za klamkę.
- Możesz iść.
- Co?! - czy ona mówi poważnie?- Idź. Baw się dobrze. - nie mam zamiaru jej odpowiadać, jak pozwoliła mi wyjść to chcę to zrobić jak najszybciej i nie patrzeć już na tą ździrę. Szybkim krokiem idę w stronę przystanku. Przejadę się do centrum, może coś ciekawego znajdę... no i taniego. Eh... co ja mogę mu kupić?
Mam już prezent i jadę autobusem do naszego starego domu, czyli tam gdzie mieszka Zayn. Mam nadzieję, że nie robi właśnie jakiejś imprezy, bo przecież to możliwe. Nie chcę znów się mieszać w to jego towarzystwo.
Dzwonię do drzwi. Otwiera mi chłopak, którego nie znam. Tak jak myślałam, impreza. Jestem trochę wystraszona tymi pijanymi kolegami Zayna ale nie mam zamiaru się wycofać, chce dać mu ten zasrany prezent. Jest tu więcej osób, niż kiedykolwiek było w tym domu. Ledwo przeciskam się przez korytarz do salonu w poszukiwaniu brata.
A kto to? Niall? Tutaj? Dziwne.... Szybko tracę go z oczu. Przepycham się dalej i poszukuję Zayna.
Jest! Boże.... To narkotyki? Mój brat, który był kiedyś uzależniony, który jest strasznie przeciw, siedzi na fotelu a naprzeciwko, na stoliku.... to prochy. Zayn bierze prochy? Błagam, nie znowu. Podchodzę do niego powoli, lekko się lękam. Wiem, że nie powinnam ale stęskniłam się za nim.
No i chcę mu dać ten cholerny prezent!
Prawie już przy nim jestem, jednak przed twarzą staje mi Niall, pijany Niall.
- [t.i]
- Niall, wypiłeś. Odejdź ode mnie. - blondyn milczy.
- Niall mówię odejdź! Mam cie dosyć! - nie chcę się już o niego starać. Mam tego dość. Niech ode mnie odejdzie! Za dużo się nad tym namęczyłam. - Mówię do ciebie! Odejdź ode mnie! - mam ochotę płakać.
- Porozmawiaj ze mną - Ledwo stoi na nogach.
- Chciałam z tobą porozmawiać setki razy! Ale oczywiście nie miałeś czasu, chęci... nie wiem. Nawet nie będziesz tego pamiętał, po co ci się żalę. Odejdź.
- Wróć do mnie [t.i].
- Co?!
- Wróć do mnie.
- Niall odejdź ode mnie. - nie mam zamiaru z nim rozmawiać gdy jest w takim stanie. Odchodzę powoli a ten idzie za mną i łapie mnie za ramię:
- Przestań [t.i], proszę. Jeszcze go dorwę, zobaczysz. - mówi o Harrym? Jezu... niech już skończy. Jest trochę żałosny. Idzie za mną kiwając się. Zaczynam wyrywać swoją bluzę z jego rąk, mocno ją trzymają. Niech mnie puści! Szarpiemy się, on jak zwykle swoje ''[t.i], [t.i]!'' albo ''porozmawiaj ze mną''. Słyszę trzaskanie drzwi, bardzo cicho ponieważ hałas jest ogromny. Jednak po jakimś czasie wszyscy umilkli. Teraz głos Harry'ego słychać wszędzie:
- Gdzie on jest? - loczek idzie korytarzem do salonu, przechodzi koło mnie, z poważną ale poddenerwowaną miną, nawet na mnie nie spojrzał.
Stanął przy fotelu, na którym siedział Zayn. Patrzył na niego zamurowany. Nie dziwię mu się... Wiedział jeszcze więcej o byłych nałogach mojego brata niż ja! Mimo, że każdy wiedział jaki z niego drań, to myślę, że się zmartwił. Bynajmniej tak to wyglądało.
Przez krótką chwilę stał i się w niego wpatrywał, po czym podszedł i pomógł mu wstać. Wszyscy patrzyli co robi, ja też. Nagle zrobiła się cisza. Harry cały czas trzyma poważną minę, udaje mu się wstać razem z Zaynem. Idzie z nim powoli do jego pokoju. Wszyscy śledzimy ich wzrokiem. Drzwi od pokoju brata zamykają się z hukiem. Niall znowu zaczyna mówić:
- Napijesz się? - Nie odzywam się. Chcę wyjść. Idę do pokoju Zayna żeby zostawić tam prezent, mam to gdzieś, że jest tam Harry. Otwieram drzwi. Właśnie kładzie go na łóżko. Ten jego poważny wzrok....
- Napijesz się? - Nie odzywam się. Chcę wyjść. Idę do pokoju Zayna żeby zostawić tam prezent, mam to gdzieś, że jest tam Harry. Otwieram drzwi. Właśnie kładzie go na łóżko. Ten jego poważny wzrok....
Lekko się jąkam:
- E.. Ja.. - ciągle się na mnie patrzy. Chwilę na niego patrzę po czym znowu wraca mi mowa - Mam prezent dla Zayna. - Odwracam od niego wzrok i patrzę na pudełko. Jestem mega zawstydzona. Harry kładzie powoli Zayna, który ledwo ma otwarte oczy, na łóżko i zaczyna do mnie podchodzić.
Przybliżam się do ściany, automatycznie. Nic nie mówi. Zatrzymuje się bardzo blisko mnie i patrzy mi w oczy, potem na moje usta, na moje włosy, potem znów na oczy. Jezu... Przylegam do ściany.
Oddycham szybko. Harry wyciąga rękę w moją stronę. Nie wiem na początku o co mu chodzi więc nadal stoję bez ruchu. Jednak jego kamienna mina zamienia się w lekki uśmieszek.
- E.. Ja.. - ciągle się na mnie patrzy. Chwilę na niego patrzę po czym znowu wraca mi mowa - Mam prezent dla Zayna. - Odwracam od niego wzrok i patrzę na pudełko. Jestem mega zawstydzona. Harry kładzie powoli Zayna, który ledwo ma otwarte oczy, na łóżko i zaczyna do mnie podchodzić.
Przybliżam się do ściany, automatycznie. Nic nie mówi. Zatrzymuje się bardzo blisko mnie i patrzy mi w oczy, potem na moje usta, na moje włosy, potem znów na oczy. Jezu... Przylegam do ściany.
Oddycham szybko. Harry wyciąga rękę w moją stronę. Nie wiem na początku o co mu chodzi więc nadal stoję bez ruchu. Jednak jego kamienna mina zamienia się w lekki uśmieszek.
- Prezent. - podpowiada mi.
- Ah - Odchodzę krok od ściany i wystawiam do niego rękę z prezentem. - Proszę, jasne. Dzięki. - Styles! Możesz przestać się tak na mnie patrzeć?!
...
- Wystawiłaś mnie wczoraj.
- Harry, wiem, pisałam ci... Przepraszam jeszcze raz, ja.. no.. - przytaguje głową jak by dawał znak, że rozumie. Jeju... wydawało mi się, że jest na mnie zły.
- Musisz mi to jakoś wynagrodzić. Będę u ciebie jutro. - uśmiecham się, prawie nie słuchając co mówi. Zatapiam się w jego wzroku. - O 16:00. - dodaje. Jezu.. co? Chwilkę! Przecież ja nie wiem co się dzieje, nie, tata, nie, to nie za dobry.. nie!
- Jutro, em...
- Do zobaczenia. - odwraca się i powoli zmierza w stronę Zayna.
- Cześć. - wychodzę z pokoju i biorę głęboki oddech. Jezu... dlaczego się zgodziłam. Tata pewnie znowu będzie, bo ma ostatnio jakąś przerwę w pracy, czy coś. Dlatego też wczoraj był. Znowu się wkopałam! Znowu go wystawię i już się do mnie na 100% nie odezwie. Boję się wrócić do domu, tata tam jest.
Babcia? A co ona tu robi? Przed domem Zayna?
- Cześć kochanie.
- Babciu?
- Musisz mi to jakoś wynagrodzić. Będę u ciebie jutro. - uśmiecham się, prawie nie słuchając co mówi. Zatapiam się w jego wzroku. - O 16:00. - dodaje. Jezu.. co? Chwilkę! Przecież ja nie wiem co się dzieje, nie, tata, nie, to nie za dobry.. nie!
- Jutro, em...
- Do zobaczenia. - odwraca się i powoli zmierza w stronę Zayna.
- Cześć. - wychodzę z pokoju i biorę głęboki oddech. Jezu... dlaczego się zgodziłam. Tata pewnie znowu będzie, bo ma ostatnio jakąś przerwę w pracy, czy coś. Dlatego też wczoraj był. Znowu się wkopałam! Znowu go wystawię i już się do mnie na 100% nie odezwie. Boję się wrócić do domu, tata tam jest.
Babcia? A co ona tu robi? Przed domem Zayna?
- Cześć kochanie.
- Babciu?
KOMENTUJCIE :))
przepraszam za braki ostatnio.
Dziękuję, że mimo to jesteście, komentujcie, proszę was.
Dziękuję, że mimo to jesteście, komentujcie, proszę was.