Nie wiedziałam jeszcze kto to i nie przejmowałam się tym. Sprzątałam mieszkanie dalej. Jednak po kilku nie długich sekundach usłyszałam głos mojej babci. Wiedziałam ,że ja i brat mamy dosłownie przekichane.
Oczywiście wszystko było w porządku dopóki babcia nie weszła do salonu...
-O Boże!!! Co tu się stało?!- Zaczęła się złościć. Dziadek stał i nic nie mówił. Ja oczywiście zaczęłam tłumaczyć brata:
-Babciu bo... Wiesz...- Ale nie miałam pomysłu jak. Stałam jak słup soli.
-To ty urządziłaś tą imprezę?!- Zaczął krzyczeć dziadek.
-Dziadku to.... - Przerwałam bo zobaczyłam jak Harry klepie Zayna po ramieniu w ramie pocieszenia. Mój brat miał by na pewno większą karę niż ja.
-To co?!- Zniecierpliwił się dziadek.
-Tak...Tak to ja.- Powiedziałam z opuszczoną głową.
-Ty masz kare gówniaro!!! A ty Zayn.. Chwilkę! Zayn ,chodź tu!!!- Zawołała babcia. Brat przyszedł z opuszczoną głową. Babcia zaczęła go dopytywać:
-Dlaczego jej na to pozwoliłeś?
-No bo...

- Zaczął brat ale szybko mu przerwałam:
-Nie babciu! On nic o tym nie wiedział. Był na noc u Harry'ego i wrócił dopiero rano... Pomógł mi ogarnąć dom. - Skłamałam ratując mu tyłek. On chyba po raz pierwszy się do mnie uśmiechnął.

W sumie. Przy drzwiach stał Harry ,też cały uśmiechnięty.

Później podeszła do niego jego dziewczyna, pociągnęła go za rękę i wyszła razem z nim z domu. Perrie poszła zaraz po nich z kolegą Zayna ,który pomagał nam sprzątać.
-Babciu ja.... - Zaczęłam mówić ale ona zaczęła krzyczeć:
-Obydwoje do swoich pokoi!!! Nie chcę was widzieć w tym momencie na oczy.- Po tym poszłam do swojego pokoju, babcia zaczęła wrzeszczeć na ludzi ,którzy leżeli na kanapie i spali. Przez jakieś pół godziny siedziałam w pokoju nic nie robiąc. Byłam na siebie bardzo zła. Nie rozumiałam w ogóle po co to zrobiłam, po co się przyznałam do czegoś czego nie zrobiłam. Może chciałam się popisać? Przed loczkiem ,bratem? Wiedziałam wtedy tylko to ,że będę miała porządnie przesrane. Moi dziadkowie nigdy nie wiedzieli ,że prawie co tydzień odbywają się u nas imprezy. Ciągle ich nie ma. Tym razem jednak Zayn przesadził z ilością alkoholu. Po nie całej godzinie babcia ogarnęła cały dom ,ludzie byli już u siebie. Bałam się do niej odezwać przy tej całej sytuacji. Po jakimś czasie wyszłam z pokoju tak by nikt mnie nie zauważył. Zarzuciłam na siebie płaszcz ,szalik i czapkę. Miałam w kieszeni moją mp3 i słuchawki - czyli to co liczyło się dla mnie najbardziej. Poszłam się przejść na spacer. Lekko zasypane drogi przy moim domu ,chodnik prowadzący prosto do parku , wiatr wiejący w moje długie włosy i muzyka... To było piękne dopasowanie. Kochałam spacery. Gdy już dotarłam do parku ,usiadłam na mojej ulubionej ławce. Zaczęłam myśleć. Myśleć o tym wszystkim. Wyjęłam na chwilkę mp3 by zmienić piosenkę ,którą słuchałam. Wypadła mi jakaś kartka na ziemię. Wstałam i podniosłam ją. Była na nim cyfra. Jedna cyfra.

To było dość dziwne...
Widziałam dużo osób przechodzących po parku. Jedną z nich był Niall. Też słuchał muzyki i własnie szedł się przejść. On też to uwielbiał. Udawałam ,że go nie widzę. Jednak chłopak podszedł do mnie i stanął dokładnie na przeciwko mojej ławki.
Spojrzałam na niego i zdjęłam słuchawki. On stał i nagle otworzył ręce jak by chciał się przytulić:
-Myślałam ,że jesteśmy pokłóceni- Powiedziałam a on schował dłonie do kieszeni i dodał:
-Ja nic o tym nie wiedziałem.- Wyjął z kieszeni wielkiego lizaka-serduszko. Bardzo kochałam te lizaki ,zawsze jadłam je z nim jak byliśmy mali. Zaśmiał się jak je wyciągał.

Ja od razu przytuliłam blondyna:
-Wiesz jak mnie pocieszyć.
-Chodź. Idziemy? - Zapytał. Ja wstałam i zaczęłam jeść swojego lizaka. To takie miłe ,że miałam Nialla z powrotem. Dobrze było się z kimś znowu pośmiać mimo ,że nadal nie miałam humoru.
-Mogę wiedzieć co się działo pomiędzy nami ? Czemu nie rozmawialiśmy?- pytałam.
-Nie ważne. - Odpowiedział mi co kompletnie mnie zdziwiło.
-Niall!
-[t.i] to nie twoja sprawa... Po prostu pewnych rzeczy nie mogę ci powiedzieć.
-Miałam przed tobą kiedykolwiek jakąś tajemnicę?! Wszystko ci mówiłam! Chcę wiedzieć co takiego się stało.. Nie chcę żeby zdarzyło się to ponownie.
-To się nie powtórzy.
-Obiecujesz?
-Haha tak!- Zaśmiał się przyjaciel i poszliśmy dalej. Nadal byłam wkurzona o to wszystko. Okłamał mnie, nie odzywaliśmy się a ja nawet nie wiedziałam czemu! To wszystko wydawało się jak by ktoś miał przeciwko mnie jakiś plan ,w który wszedł Niall. Jednak nie umiałam wytrzymać bez przyjaciela. Musiałam z nim się pośmiać... Bo z nikim innym tego zrobić nie mogłam. Po woli ja i Irlandczyk zaczęliśmy opuszczać park i iść w stronę mojego domu. Po drodze spotkaliśmy jednak dziewczynę Harry'ego biegnącą przez siebie ,która płacze. Prawie w nas nie walnęła. Ale Niall ją złapał i zaczął mówić:
-Meg! Co się stało? - W ogóle nie wiedziałam skąd on zna jej imię. Nie wiedziałam o co chodzi... Jednak rozmowa toczyła się dalej:
-Nie Niall ja tak nie wytrzymam. On znowu robi swoje! Nienawidzę go! - Powiedziała dziewczyna o imieniu Meg i pobiegła dalej. Niall był bardzo smutny i zdenerwowany. Wyciągnął telefon i zaczął gdzieś dzwonić ,oczywiście nie wiedziałam gdzie. Odszedł ode mnie kawałek i zaczął krzyczeć do telefonu.
-A ty to co robisz?! - złościł się blondyn. Po chwili znów krzyczał:
-Co ?! Mam już tego dosyć! Przestań się ciągle pieprzyć z tym!- Słuchał głosu z telefonu i zaczął się uspakajać. Był już zdołowany ,a w jego oczach pojawiły się łzy.
-Tak... Ale... No ,pa. - Skończył rozmowę i zaczął iść w przeciwną stronę niż ja.
-Niall?! Co ty robisz?!- Zaczęłam go wołać, jednak nie reagował. Zawiodłam się na nim. Nie byłam w nic wtajemniczona. Wróciłam sama do domu ,usiadłam do komputera jednak ktoś odłączył się internet. Wiedziałam ,że to pewnie kara. Po całej aferze zdawałam sobie sprawę ,że Meg zerwała z loczkiem. Byłam pewna ,że znów za to ,że znalazł sobie inną. Zamknęłam pokój na klucz. Wzięłam temperówkę.. Miałam już odpowiednią żyletkę. Zawsze żałowałam ,że to zrobiłam. Od tego momentu ,momentu w którym wzięłam to do ręki ...

Wszystko się zaczęło. Nigdy nie byłam za tym. Uważałam to za głupotę! Byłam zawsze grzeczną dziewczyną ,przeciętną ,dobrze się uczyłam ,nie miałam problemów... Nie rozumiałam po co to zrobiłam. Ale po prostu czułam ,że jej potrzebuję. Zadałam sobie kilka ciosów w rękę.

Krzyknęłam strasznie głośno. Każdy na pewno to słyszał. Jednak nikt nie zainteresował się co się ze mną dzieje. Prawda była jedna... Byłam samotna, nikt się mną nie interesował. Moja ręka zrobiła się cała czerwona. Ból był nie znośny... Ale podobało mi się. Nie wiedziałam wtedy ,że to dopiero początek... To było tylko jedne pocięcie się. To co zaszło po tym ,zmieniło moje życie całkowicie. Chciałam to zrobić jeszcze raz, jeszcze raz zadać sobie cios. Nie miałam nikogo kto mógł by mi pomóc, kogoś kto mnie kocha. Nikt nie był w stanie. Widziałam raz mojego brata pociętego. Po tym jak płakał ,że jest uzależniony,nikogo nie było w domu i bardzo wtedy krzyczał. Jednak jego życie nie jest takie złe. Ma przyjaciół ,dziewczynę... Jest lubiany i nie robi już tego.
Ja nawet nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wiedziałam ,że muszę przemyć ranę ,by nie było jej widać. Nie chciałam wychodzić z pokoju ,więc nie poszłam. Nadal byłam sobą , tą grzeczną i miłą dziewczyną. Ale widziałam ,że to powoli pęka. Bałam się ,że zamknę się w sobie. Siedziałam w swoim pokoju do obiadu nie robiąc praktycznie nic. Gdy babcia zawołała na obiad nie chciałam jej nawet powiedzieć ,że nie chce.
Jednak udało mi się uciec z domu. Nigdy tego nie robiłam. Przeszłam się kawałek do parku. Liczyłam na to ,że spotkam kogoś ze znajomych ,porozmawiam. Jednak siedziałam na tej ławce 2 godziny. Zrobiło się już ciemno , zaczęłam płakać.

Nagle jakaś dziewczyna usiadła koło mnie ,zaczęła się na mnie patrzeć. W pewnym momencie poczułam dotyk na swoich plecach. Spojrzałam jej w oczy.Miała czarne,poczochrane włosy ,gruby ciemny makijaż, kolczyki na brodzie, tatuaż na szyi ,pocięte miała prawie każdą część ciała.Była przerażająca. Zaczęła do mnie mówić:
-Ładnie tu o tej porze.- Spojrzałam się na nią dziwnie. Zaczęłam się jej pytać :
-Kim jesteś?
-Nie ważne. Co tu robisz?- Wstała i zaczęła palić.
-Przyszłam po prostu. Bez powodu.- Odpowiedziałam jej. Podała mi papierosa ale odmówiłam.
-No masz. - Zmuszała mnie ale wiedziałam ,że nie mogę. Odmawiałam jej.
-Jesteś samobójcą?- Zapytała.
-Co?! Nie! Dlaczego tak sądzisz?- Zdziwiłam się. Ona była kompletnie wyluzowana.
-Masz coś przeciwko nim? - Spytała się nadal bardzo spokojnie.
-Nie! Po prostu nie rozumiem.. Po co ktoś ma się sam zabijać?!
-Po to ,żeby nie żyć?
-To tylko tchórze.- Gdy to powiedziałam to zbliżyła się do mnie i zaczęła już bardziej wkurzona szeptać:
-Słuchaj.. Skoro twoje życie jest chujowe i nie da się kur*a tego zmienić to się nie dziw ,że mają ochotę się niektórzy zabić.
-Należysz do nich, prawda?
-Nie ważne.
-Szkoda. Wydawałaś się miłą osobą.
-Zwykle jak tu przychodzę to nikogo nie ma. Zawsze siedzę tu sama. Jednak ty przyszłaś ,miło z kimś porozmawiać. Dawno tego nie robiłam.- Usiadła na ławce.
-Nie rozmawiałaś z nikim?!- Ona tylko pokiwała głową na tak.
-Dlatego cieszę się ,że tu jesteś. - Uśmiechnęła się.
-Miło to słyszeć... Ale nie chcę zadawać się z.... - nie dokończyłam bo dziewczyna przerwała mi:
-No z kim?! Po prostu nie mam osoby ,która mogła by mnie przekonać do życia.
-Pomogę ci. Powiedz tylko co chcesz.- Powiedziałam a ona złapała się za swój łańcuszek. Zaczęła płakać , podeszłam do niej i przytuliłam ją. Ona łkając łzy dziękowała mi.
-Pora wracać do domu.- Powiedziałam.
-Co?! Tak szybko?-lekko przeszedł jej płacz.
-No tak...
-Po co?
-Nie wiem. Iść spać czy coś?
-Nie idź już ,zostań tu. Z tobą jest jakoś tak raźniej.- uśmiechnęła się do mnie.
-No...no dobra. Zostanę jeszcze chwilkę.
-Świetnie! Chodź za mną! - Krzyknęła dziewczyna i poszłyśmy dalej przez park. Po drodze spytałam jej jak ma na imię.
-Jestem Juliette.- Odpowiedziała i podała mi rękę.
-Juliette?! Nie prościej po prostu Julka,Julia, Jul?
-Nie. Juliette.
-To dość delikatne imię jak na ciebie.
-Skąd wiesz ,że nie jestem delikatna? Dobra , a ty jak się nazywasz?
-[t.i].
-[t.i]?! Tak normalnie?
-No tak... Po co utrudniać?
-Proste imiona są nudne.
-Co ci przeszkadza w moim imieniu?
-Sądzę ,że jest za proste.
-Dobra nie ważne. Ile ty w ogóle masz lat?
-Piętnaście.
-Ja 16.
-Aha, chodź za mną!- Wołała dziewczyna. To było dziwne miejsce. Dwie skały a pomiędzy nimi ciemna dziura. Większość osób mówili ,żeby tam nie wchodzić. Przynajmniej z czego słyszałam.
-Je...jesteś pewna ,że tam można wejść?
-Tak! Przychodzę tu codziennie! No chodź!- Powiedziała , moment później złapałam ją za rękę i weszłam tam. Było bardzo ciemno ,nie widziałam nic. Jednak ona nadal ciągnęła moją rękę. W pewnym momencie puściła ją.
-Julka?! Julka!!!! Gdzie jesteś? - Krzyczałam z przerażenia. Poszłam przed siebie. Zauważyłam wtedy kawałek........................................................................................................................................

--------------------------------------------------------------------------------------------------------
JEŚLI CZYTASZ TO DAJ KOMENTARZ!!!!
WTEDY WIEM ,ŻE JESTEŚ ;)
Jak będzie poniżej 8 komentarzy to nie będzie kolejnej części :/
Muszę wiedzieć ,że na prawdę jej chcecie i musicie to pokazać!!!!
KOCHAM WAS <3 LICZĘ NA SZCZERE KOMENTARZE :D
oooooooooooooo*o* kocham kocham kocham chcm kolejną część :D <3
OdpowiedzUsuńŚwietne, wręcz cudowne. Z niecierpliwością czekam na next :*
OdpowiedzUsuńŚWIETNE!!! <3 Proszę dodaj szybko next, kocham tego bloga ! :D
OdpowiedzUsuńCudo! Czekam na nexta *.*
OdpowiedzUsuńcudowneczekam na next i czemu już nie kończysz pierwszych imaginow?
OdpowiedzUsuńNext
OdpowiedzUsuńNext *.*
OdpowiedzUsuńNextt ;*
OdpowiedzUsuńTa krew i żyletki to dobre pokazanie jak człowiek potrafi być słaby i do czego to sprowadza :) świetnie , trzymaj tak dalej :* ~gosia~
OdpowiedzUsuń