poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 10 - Rozmowa

 Upadłam na ziemię ,straciłam przytomność. Pierwszą osobą jaka się mną przejęła była to Diana. Od razu podbiegła do mojego pokoju i zaczęła do mnie krzyczeć czy nic mi nie jest. Nie słyszałam jej jednak ,ponieważ leżałam na ziemi nie przytomna.
-Zayn! Jej się coś stało! - Krzyczała do mojego brata. Na szczęście posłuchał je i dzień później obudziłam się już w szpitalu. Jednak nikt przy mnie nie siedział. Nikt się nie zorientował ,że już się przebudziłam. Dopiero po 30 minutach pielęgniarka ucieszyła się ,że już otworzyłam oczy. Powiedziała ,że koniecznie muszę porozmawiać z tutejszym psychologiem. Wykonała jakiś telefon. Jednak nie odbierał ,więc napisała sms'a ,do mojego brata ,że już się wybudziłam.
-Chcesz coś zjeść? -Zapytała mnie przyjemnie.
-Ja..... Nie ,dziękuje. -Na początku chciałam ją poprosić ale później przypomniałam sobie o Harrym i od razu mi się odechciało. Ona tylko uśmiechnęła się i wyszła. Zasnęłam chwilę potem ,z nudów. Podczas snu ,do mojej sali wszedł Niall. Miał przy sobie bukiet kwiatów i czekoladki. Usiadł koło mojego łóżka i patrzył się na mnie. Po chwili do sali przyszła pielęgniarka.
-Oo... A pan to...? - Zaczęła mówić ,miała talerz z obiadem w rękach.
-Jestem jej przyjacielem. Mogę tu poczekać aż wstanie?- Zaczął mówić Irlandczyk.
-Jasne ,tylko kolega mhm.... Haha pewnie ,zostań. Chcesz coś do jedzenia?
-Ym... Trochę nie wypada.
-Haha zaraz ci przyniosę kanapki.- Powiedziała i poszła z powrotem do bufetu. Była młodą kobietą ,widać że była bardzo wyluzowana i rozmawiała z nami jak ze znajomymi ,a nie obcymi ludźmi.
Po 2 godzinach moje oczy ponownie się otworzyły. Pierwsze co zobaczyłam to piękne ,błękitne oczy mojego przyjaciela.


-Niall? Co ty tu...- Zaczęłam a on odwrócił się ode mnie. Jednak tylko po bukiet kwiatów ,które mi podarował.
-Niall ja .... - Spojrzałam się na niego i nie wiedziałam co powiedzieć.
-A no i jeszcze to - Dał mi czekoladki.
-[t.i] chciałem cie przeprosić za ... No wiesz ,za tamto.
-Przyszedłeś do mnie.
-Czemu miał bym nie przychodzić?
-Rodzony brat do mnie nie przyszedł.
-Najwidoczniej cie nie kocha.... -Powiedział i miał na prawdę poważną minę. Zapadła cisza. Po chwili blondyn wstał ,wziął swój plecak i wyszedł. Chciałam coś powiedzieć ale się powstrzymałam. Rzuciłam czekoladkami o ścianę
-Kuźwa!!!- Krzyknęłam. Moja pielęgniarka to usłyszała. Przecierałam oczy ,a ona zaczęła mówić:
-To... Wstawię kwiaty do wody. -Tak i zrobiła ,wróciła chwilę później.
-Ej.... Dlaczego to zrobiłaś?- Dopytywała się mnie.
-Ale... Co?
-Chyba żyła nie pękła ci sama...
-Pani myśli ,że będę się Pani zwierzać?!
-[t.i].... Uspokój się. Ja po prostu chcę ci pomóc.
-Za dużo osób uważa ,że chce mi pomóc... A tak na prawdę nic nie robią.
-Ja ci na prawdę pomogę. Proszę powiedz o co chodzi.
-Może kiedy indziej. - Położyłam się na drugi bok i przytuliłam się do poduszki.
-Jestem Emma.- Podała mi rękę. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i podałam jej dłoń.
-Ile ty masz lat ? I dlaczego jesteś dla mnie taka miła? Rozmawiasz ze mną jak z koleżanką.
-Chciałam by było ci milej..... Po twojej ręce widać ,że masz jakieś problemy. Mam już 20 lat ,ale to nie znaczy ,że nie mogę z tobą rozmawiać jak z koleżanką prawda? Co... Wstydzisz się staruch? haha.- Zaśmiała się.
-Nie... To na prawdę bardzo miło z twojej strony. Dziękuję. Kiedy stąd wyjdę?- Zapytałam a ona zbliżyła do mnie głowę i zaczęła szeptać:
-Twoja rana jest ogromna, nie mogłaś robić tego pierwszy raz.... Nie pozwolę cie wypuścić jeśli jest możliwość ,że zrobisz to jeszcze raz.
-Ale.... Ja muszę wrócić do domu ,do szkoły.
-Na razie ważne jest twoje zdrowie. I tak za tydzień jest przerwa świąteczna. [t.i] yhh.... Porozmawiasz z psychologiem?
-Nie! Dam sobie radę...
-Właśnie widzę.
-Przestań!
-Pamiętaj ,że chce ci tylko pomóc.... Mogły byśmy porozmawiać o tym czemu to zrobiłaś.
-Yhh... Umówimy się na inny dzień ,jak już wyjdę i o ile będę miała ochotę.
-To co.... Ja się zbieram. Jeśli coś ci się stanie w rękę to na pewno ktoś do ciebie przybiegnie. Do jutra [t.i].
-Do zobaczenia.- Odpowiedziałam. Leżałam nic nie robiąc ,po chwili zerknęłam na telefon. Dostałam sms'a od Diany. 
Postanowiłam się do niej nie odzywać ,nie odpisywałam jej. Nadal dziwiło mnie zachowanie Emmy ,która była nieprawdopodobnie miła. Po chwili dostałam drugiego sms'a od koleżanki.
                                               

Było mi głupio ale nadal jej nie odpisywałam ,nie chciałam z nią rozmawiać. Nie mogłam na nią patrzeć. Darzyłam loczka za dużym uczuciem by z nią teraz rozmawiać. Jednak zastanawiałam się co tak na prawdę czułam do Nialla. Może jak bym z nim była ,zapomniała bym o Harrym ,o tym wszystkim... Może wtedy było by tak jak zawsze marzyłam? Przecież to właśnie on odwiedził mnie jako jedyny. Zastanawiałam się nad daniem mu szansy. Jednak dręczyła mnie myśl ,że ja chyba nadal kochałam loczka. Nie byłam przekonana.... Przecież to nie miało by nawet sensu. O ile by można było chociaż powiedzieć ,że z nim kiedykolwiek bym była co jest też kompletnie nie możliwe. Cieszyłam się ,że Emma chciała ze mną o tym porozmawiać ,bo ja na prawdę byłam w tym wszystkim sama ,a ona chciała mi pomóc. Nikt o tym nie wiedział... Zastanawiałam się nad powiedzeniem tego Dianie.. powiedzenia jej chociaż o tym ,że on mi się podobał. W mojej głowie nadal siedziała Juliette ,z którą też dawno nie rozmawiałam i 2 dresiarzy ,których bardzo polubiłam. Następny ranek znów siedziałam w szpitalu ,Emma dziś nie przyszła. Okazało się ,że była przeziębiona. Nie robiąc kolejny dzień nic oprócz rozmyślania ,nastał jeszcze kolejny. Dostałam następnego sms'a
Nadal nie odpowiadałam na jej wiadomości. Przyszedł do mnie doktor:
-Chcesz wyjść już dziś?
-Yyym... Gdzie Emma?- Pytałam.
-Twoja pielęgniarka jest przeziębiona ,wiesz o tym dobrze. Nie będziemy cie tu trzymać skoro już nic ci nie grozi.
-A co jeśli zrobię to znów?
-Słucham?
-To znaczy.... Nie ważne. Emma mówiła coś o jakimś psychologu.
-Słuchaj dziecko... Nie wiem co sobie zrobiłaś w tą rękę ,co się wydarzyło i nie będę w to wnikać. Uczysz się na błędach i nie sądzę by znów stała ci się taka rzecz. Teraz wybacz czekają na mnie pacjenci. Jak chcesz to możesz już iść do domu ,tylko wypisz się przy recepcie.
-Al....
-Do widzenia.- Przerwał mi i wyszedł. W sumie chciałam stamtąd wyjść ale z drugiej strony jednak nie. Emmy nie widziałam bardzo długi czas. Był już poniedziałek ,w czwartek miałam wrócić do szkoły ,by nie przemęczać ręki. Siedziałam sama w domu ,ja i brat nadal nie wiedzieliśmy gdzie jest babcia.
Gdy weszłam do domu nie było nikogo. Zayn pojawił się dopiero następnego dnia wieczorem.
Wszedł z Perrie i zaczęli się całować ,chyba wróciło wszystko do normy ,jednak czułam się ,że im tam przeszkadzam. Zayn zauważył mnie w kuchni gdy rozbierał blondynkę.
-[t.i] ty...ty już wróciłaś?! - Zaczął.- Ja się tylko popatrzyłam ,wiedziałam że pewnie nie był zbyt zadowolony. Pobiegłam do siebie do pokoju bez słowa. Po jakimś czasie zapomnieli o zaistniałej sytuacji i wrócili do tego co zaczęli...
Znów zamknięta w swoim pokoju ,jak zawsze. Miałam dosyć swojego życia ,jeśli tak miało wyglądać. Kolejne sms'y od Diany już mnie nie dziwiły ,przychodziły codziennie. Postanowiłam znów przejść się do parku ,z nadzieją ,że spotkam tam przyjaciółkę. Po drodze zadzwonił do mnie telefon. Był to nieznany numer.
-Hallo?- Zaczęłam.
-[t.i] ja wiem .... Nie chcesz ze mną rozmawiać. Chyba już nawet wiem czemu.Ale słuchaj... Muszę ci coś powiedzieć rozumiesz? Proszę cie...
-Diana ja nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.- Rozłączyłam się i poszłam dalej.
Zauważyłam na ławce Julkę ,od razu do niej podbiegłam. Jednak nie wyglądała na zbyt wesołą. Nie odzywałam się ,ale to ona zaczęła rozmowę ,po jakiś 5 minutach:
-Dawno cie tu nie było.
-No tak... Byłam w... - Przerwała mi:
-W szpitalu ,wiem. -Nawet na mnie nie patrzyła. Mówiła to takim 'zdechłym' głosem.
-A tobie co znowu?
-Nie tylko ty się tniesz ,nie tylko ty masz problemy.
-Wiem ,że masz.... Julk..to znaczy ym... Juliette ja myślałam ,że mogły byśmy sobie powiedzieć o co chodzi co?
-Już niedługo to zrobię....
-Co?!- Spojrzała się na mnie ,miała bladą twarz.
-Zabiję się [t.i].- Powiedziała i nam obydwóm zaczęły lecieć łzy.



-Juliette ja wiem ,że mówiłaś ,że to zrobisz i wgl ale..... Zawsze będę cie przekonywać ,żebyś tego nie robiła.
-Zrobię to ,bez względu na wszystko ,na każdego. - Powiedziała a ja poszłam już do domu. Kur*a ,kur*a i jeszcze raz po prostu kur*a.... Czy akurat ona musi się zabić? Na prawdę ja lubiłam z nią rozmawiać i czułam ,że jak byśmy zaczęły rozmawiać o tym wszystkim ,było by mi dużo lepiej. Jednak nadal zostałam sama ze wszystkimi problemami. Nie chciałam wracać do domu... Wiedziałam ,że byłam tam nie chciana. Mój brat na pewno wolał by gdybym to ja nie żyła... Mógł by robić ciągle imprezy bez problemu ,nie przejmować się ,że ma siostrę. Postanowiłam ,że zanocuję u Nialla. Wiem ,że to było trochę głupie i wgl ale ciocia (mama Nialla) dobrze mnie znała ,przecież nasi rodzice bardzo dobrze się znali...  Często u niego spałam. Byliśmy wspaniałymi przyjaciółmi. Gdyby nie to co mi powiedział.... Sądzę ,że mogłabym mu powiedzieć o Harrym. Ale już nie.... Nie będzie pomiędzy nami tak dobrze już nigdy. Zapukałam do ich drzwi. Otworzyła mi jego mama:
-Ooo [t.i] słońce ,dawno cie nie widziałam.
-Dobry wieczór ciociu czy ja mogła bym... u was nocować?- Zaczęłam.
-No pewnie skarbie! A coś się stało?- Pytała.
-Wszystko jest w porządku ale... Zayn chciał dzisiaj spędzić wieczór z Perrie i pomyślałam ,że nie będę im przeszkadzać. Nie miałam do kogo pójść więc poszłam do was. Przepraszam ,że się narzucam.
-Nie przeszkadzasz nam ,ale chwilkę... Babci nie ma w domu?
-Nie ma ani babci ,ani dziadka. Znikają ostatnio. Nie mówią gdzie chodzą. Nie widziałam ich jakoś od 4 dni.
-Co ci się stało w rękę? A tak w ogóle to wejdź do środka ,nie będziemy rozmawiać przez próg. - Tak i zrobiłam. Bardzo miło było ze strony cioci.
-To co kochanie? Pamiętaj ,że jak byście potrzebowali z Zaynem pomocy to my zawsze będziemy gotowi wam pomóc. - Rozmawiałam z ciocią gdy naglę ze schodów zbiegł Niall.
-[t.i]?
-Cześć Niall.... - Odpowiedziałam.
-To co? Idźcie ,pograjcie w coś czy co tam zawsze robiliście. -Powiedziała ciocia ,nie wiedziała co się pomiędzy nami stało. Nadal myślała ,że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Jednak nie miałam wyjścia i poszłam do jego pokoju. Tam siedziała jakaś dziewczyna ,nie znałam jej ,mimo to kojarzyła mi się coś z widzenia. Jednak nie wiedziałam kto to.
-Ymm... [t.i] poznaj oto Jude -Podałam rękę ,pięknej blondynce. Była naprawdę śliczna.
-Przepraszam ,że ja was tak nachodzę może... Może jednak wrócę do domu?- Zaczęłam.
-Nie przeszkadzasz nam ,poważnie.- Powiedziała ,pięknym głosem. Czułam się tam nieswojo. Od razu położyłam się spać... Nie siedziałam z nimi dłużej niż pół godziny. Wstałam na prawdę późno Niall i Jude byli już w szkole. Cioci i Grega (brata Nialla) też nie było już w domu... Znów sama w 4 ścianach. Chciałam iść do domu no ale musiałam tam zostać. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie ,które naszykowała dla mnie ciotka. W trakcie śniadania ,do domu zadzwonił dzwonek ,poszłam otworzyć drzwi ,okazało się że była to Diana.  To było dość dziwne...
-[t.i]! Możemy porozmawiać?- Zaczęła.
-Czemu ty na mnie tak nachodzisz?!- Zaczęłam na nią krzyczeć ponieważ mnie wkurzyła.
-Słuchaj..... Mów swoje ,ale ja muszę się ciebie o to zapytać ,muszę ci coś powiedzieć.
-Ale ja nie chcę z tobą rozmawiać.
-[t.i] podoba ci się Harry prawda?
-Daj mi spokój!-Odpychałam ją od siebie.
-Podoba ci się on? Powiedz mi.
-Diana odejdź stąd.
-Błagam cie.... Nawet nie wiesz ,muszę to wiedzieć.
-Nie ,nie podoba mi się on. Możesz już dać mi spokój?- Skłamałam.
-[t.i] dlaczego ty nie chcesz ze mną rozmawiać? - Wtedy mnie zatkało... Nie mogłam powstrzymać łez ,przestałam się z nią targać.
-Idź już.
-[t.i] ja wiem czemu byłaś w szpitalu. Powiedz mi ,dlaczego to zrobiłaś?
-Diana wyjdź.
-[t.i] ty musisz mi powiedzieć...Jestem twoją przyjaciółką. Musisz mi powiedzieć dlaczego... Bo ja muszę ci pomóc.
-Diana dziękuje ci ,że się starasz ,ale ja na prawdę nie chcę z tobą o tym rozmawiać ,nie teraz.... Daj mi pobyć samej i idź stąd.
-Odpiszesz mi dzisiaj?
-Nie wiem Diana ,wyjdź.
-Ale obiecuj ,obiecuj ,że jeszcze o tym porozmawiamy.
-Wyjdź już proszę.
-Obiecaj mi....
-Dobrze ,odpiszę ci dziś wieczorem. Pa.
-Wszystko będzie dobrze. - Powiedziała i wyszła. Usiadłam w kuchni i zaczęłam płakać. Zwinęłam się w kłębek ,zaczęłam potwornie ryczeć. Chciałam z nią o tym porozmawiać ale byłam nadal na nią wkurzona.... I w ogóle czemu ona wpadła na pomysł ,że on mi się podoba? Jak to zgadła? Siedząc na zimnych kafelkach spędziłam kolejne 20 minut rycząc. Tata Nialla wrócił do domu godzinę później ,podczas gdy oglądałam telewizję.
-Cześć [t.i].- Zaczął miło rozmowę.
-Hej wujek... Własnie miałam wychodzić ,ale nie mam kluczy.-Powiedziałam.
-Tak ,przepraszam że cie tu tak trzymamy. Maura (mama blondyna) ,powiedziała mi ,że byłaś na noc. Wypadło mi coś w pracy i ....
-Dobrze ,nic się nie stało. Dziękuję za miłą noc.- Przerwałam i poszłam się spakować. Chwilę potem wyszłam z domu Irlandczyka i poszłam w stronę swojego. Po drodze rozmyślałam ,czemu Diana nie poszła do szkoły. Zadzwonił do mnie telefon:
-Hej  [t.i]!
-O cześć Nick!
-Co robisz za dwa tygodnie? - Zaczął pytać przyjaciel.
-No nie wiem jeszcze. Pewnie nic ,jak zawsze.- Odpowiedziałam mu i zaśmiałam się.
-Wpadniesz do nas?
-Ja ?! Do was?! Nie sądzisz ,że to za daleko?
-Nasz kolega cie podwiezie.
-No nie wiem...
-Jezu no... Będzie fajnie.
-Nie wiem czy będę mogła. Czy mi pozwolą i w ogóle.
-Boże nie peniaj.
-Yhh...
-Proszę cie [t.i] ,bez ciebie nie będzie zabawy.
-Dobra będę
-Dzięki!
-No proszę...
-To ja zadzwonię jeszcze przed imprezą ,pa.
-P...ej Nick czekaj!
-No co?
-Ta twoja siostra....
-No..?
-Mogła bym się z nią spotkać?
-Z Rubby?!
-Rubby?
-No Rubby.
-No to mogła bym?
-Przyjedziemy Pod koniec stycznia to z nią porozmawiam.
-Nie mógł byś do niej zadzwonić?
-Yhh... Nie ,muszę już kończyć ,pa.
-No pa.- Rozłączyłam się. Bardzo ciekawiło mnie życie jego siostry...Gdy wróciłam do domu nie robiłam znów niczego specjalnego ,oczywiście poza myśleniem o loczku. Mój brat siedział sam w salonie ,bez słowa. Zachowywał się dziwnie. Postanowiłam do niego podejść i z nim porozmawiać:
-Z....Zayn?- Zawahałam się. On jednak nie odezwał się.
-Coś się stało?- Podeszłam do niego z większym przekonaniem
-Rozmawiałem z babcią.- Odpowiedział mi.
-Z babcią? Dawno jej nie widziałam.... kiedy wróci?
-Rozstaje się z dziadkiem ,tyle wiem.
-Co?!
-Tyle wiem - Powtórzył.
-Ale.... Przecież....
-[t.i] ja nie wiem co się dzieje z nimi ,nie wiem co robią ,mi to w sumie pasuje. I tak nikt nigdy nas nie kochał. - Widziałam tylko jak lecą mu łzy.
-Powiedział ten co ma przyjaciół ,dziewczynę.- Gdy to powiedziałam Zayn spojrzał na mnie i przytulił.  Ostatnio jak mnie objął było chyba z 6 lat temu.... Miałam nadzieje ,że jest z nami coraz lepiej.
-Przepraszam.- Powiedział. Musiał mieć jakieś uczucia ,nie był zwykłym szmaciarzem ,za którego uważałam loczka. Rozmyślałam nad tym czy może brat ,powie mi kiedy zobaczę loczka ponownie. Bałam się jednak zacząć taki temat tak szybko. Chłopak wyszedł na miasto ze znajomymi a ja postanowiłam porozmawiać z Dianą. Ponieważ napisała do mnie smsa ,a obiecałam jej ,że odpiszę.
Była dziś dość ładna pogoda jak na połowę grudnia.  Umówiłyśmy się w kawiarni ,pół godziny później byłam już na miejscu gdzie spotkałam przyjaciółkę. Powiesiłyśmy kurtki na wieszakach ,zamówiłyśmy lemoniadę i zaczęłyśmy rozmawiać.
-To... [t.i] powiesz mi w końcu prawdę?- Zaczęła mówić.
-Ale o co ci chodzi?- Domyślałam się ,że pytała o loczka.
-Ja.... Ja jestem po prostu pewna ,że on ci się podoba.
-Boże... Mówiłam ci ,że nie! Nie jestem taka jak inne dziewczyny.- Skłamałam ją ponownie.
-Mhm.....
-Ale tak wogle to... Nie ,że mnie on interesuje ale jeśli chodzi o ciebie... Mówiłaś ,że to skur*el i ostrzegałaś mnie przed nim a potem sama z nim byłaś jeszcze raz. Nie sądzisz ,że to nie jest zbyt logiczne?
-Tego akurat nie mogę ci wytłumaczyć....
-Tak? A niby czemu?
-Nie ważne.
-Miło się rozmawiało.- Wstałam z krzesła i zaczęłam zakładać płaszcz.
-Co ty robisz?!- Zaczęła krzyczeć dziewczyna. Odwróciłam się w jej stronę ,byłam dość spokojna i szybko jej to wyjaśniłam:
-Nie chcesz mi tego wytłumaczyć ,a chcesz wiedzieć wszystko o mnie. To nie jest fair ,nie mamy o czym rozmawiać.
-[t.i] ale ja po prostu ...
-Ja też po prostu. Pa.- Wyszłam z miejsca spotkania. .....................................................

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 9 - Przytulenie


........Było to dla mnie totalnym zaskoczeniem. Ja i Niall? Zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi. Z jednej strony to było głupie ,że Harry to widział... Z drugiej jednak miałam wrażenie ,że może gdzieś tam się przejął. Spojrzał się na nas i wyszedł. Ja odepchnęłam blondyna mimo ,że w sumie... Lekko mi się to podobało. Nigdy się nie całowałam - z nikim. Czułam trochę tych motyli w brzuchu.
-Niall oszalałeś?! - Zaczęłam krzyczeć.
Patrzył się na mnie jak by zrobił mi krzywdę. Było mu tak przykro. Nie odzywałam się więcej.
-[t.i] ja....
-Niall.... Po prostu idź.- Powiedziałam a on wyszedł. Chwilę potem też wyszłam z szatni. Jak by nigdy nic. Jednak nadal o nim myślałam. Tym razem już o Niallu. Może on by mnie kochał? Tak jak sobie wymarzyłam.... Może dał by mi tą miłość ,której pragnęłam od loczka? Jednak... Nie czułam się pewnie. Nadal byłam strasznie zakochana w przyjacielu mojego brata. Bałam się ,że straciłam już Nialla na zawsze. Już nigdy nie będzie moim najukochańszym kolegą z dzieciństwa. Szłam korytarzem i nie słyszałam ludzi w okół. Ciągle siedziały głosy w mojej głowie ,piosenka którą znalazłam i ten głos ,który słyszałam z przyjaciółką. Podbiegła do mnie Diana.
-[t.i] ,możemy pogadać?
-Diana daj mi spokój. Po prostu ym... Życzę ci szczęścia. - Odpowiedziałam ,uśmiechnęłam się i odwróciłam się.
-Ale [t.i]... Dla...dlaczego się na mnie obrażasz?
-Nie. Nie obrażam się na ciebie. To moja wina ,faktycznie. Po prostu nie chcę teraz rozmawiać.
-Ale o czym ty mówisz?!- Krzyknęła a ja nadal nie zwracałam uwagi. Cały dzień ,nie odzywałam się do nikogo. I czułam się z tym dobrze. Każdy patrzył się na mnie dziwnie ,pytali się co mi się stało. Z nikim nie rozmawiałam. Nawet uciekłam z biologi i poszłam na wyższe piętro ,do kryjówki ,w której siedziałam. Wszystkie przerwy też tam spędziłam. Nie musiałam z nikim rozmawiać ,na nikogo patrzeć.
Nawet nie poszłam na obiad. Nie miałam wtedy pojęcia ,że mój najlepszy przyjaciel i Diana czekają tam na mnie i dziwią się ,że mnie nie ma. Rozmawiali o mnie bez mojej wiedzy o tym:
-Niall? Gdzie [t.i]  ?- Zapytała Diana od razu jak przysiadła się do stolika.
-Ja...Ja nie wiem. - Odpowiedział blondyn.
-Jak to? W ogóle... Ona nie chce ze mną rozmawiać. Coś się stało?
-Yyymm.... Bo... Ja nie wiem czy to dlatego ale my... y...
-Co ? Mów mi!!!
-Bo ja ją pocałowałem. Ale powiedziała mi wtedy ,że mam wyjść i... Ale ogólnie zwiała z lekcji ,nie odzywała się do mnie przez jakiś czas i w ogóle.
-Chwilkę.... CO?! Pocałowaliście się?!
-No... tak.
-Yuuuhu!!! W końcu! I co? Jesteście razem rozumiem tak? - Szalała przyjaciółka ze szczęścia.
-Yyy... Tak się składa ,że nie.
-Co?! Zawsze mi się wydawało ,że się jej podobasz...
-Widocznie tak nie jest.
-To co teraz?
-Co ma być? Będę o nią walczył.
-O Boże jaki ty słodki...
-Diana ja cię przepraszam ale... Mogła byś nikomu nic nie mówić?
-Przecież nic nie wygadam.
-Wiem ale wiesz.. Ostatnio to ty się zadajesz z nimi i pomyślałem ...
-Z kim? Z tamtymi? - Pokazywali na 'najsławniejszy' stolik przy ,którym siedział chłopak ,który podbił moje serce ,mój brat i reszta ekipy.
-No... Tak.
-Haha... Nie no zadaję się z nimi ale tylko dlatego ,że jest tam mój chłopak.
-Co?!
-To znaczy... Dziś się pokłóciliśmy.
-Ale... Chwilkę.... Chodzisz z którymś z nich?!
-Na to wychodzi.
-Z którym?
-Z Harrym.
-Z Harrym?! Przecież... Ty już z nim byłaś i sama ostrzegałaś [t.i] przed nim!
-Wiem.... Ale znów go pokochałam.
-Wy kobiety to jednak jesteście naiwne... Lecicie tylko na pieniądze i wygląd.
-On nie jest taki zły. Ale masz racje... Jest przystojny.
-Nie dyskutujmy już o tym..
-A no tak... To co teraz? Szukamy jej?
-Co? Na razie dam jej spokój.

-Dobra Niall trzymaj się. -Powiedziała ,zaraz potem odeszła. Ja nadal siedziałam w swoim ukochanym miejscu. Słyszałam dzwonek na lekcje parę minut później.  Nadal nie wychodziłam z tajnego kontu. Siedziałam tam całą resztę lekcji.... Dopiero gdy skończyła się ostatnia lekcja mojej klasy ,poszłam do szatni założyć rzeczy i wyjść. Na parterze zrobił się wielki tłum ludzi. Byłam ciekawa co się dzieje ale odpuściłam i po prostu wyszłam ze szkoły. Niestety mój autobus przyjechał chwilę przed tym jak wyszłam. Musiałam czekać na kolejny przez 20 minut. Usiadłam na ławce ,po 15 minutach dopiero widziałam jak ludzie wychodzą z budynku. Cała klasa mojego brata ,poszli w przeciwną stronę niż mój brat ,który poszedł na ten sam przystanek co ja. Harry'ego nie było z nim... Nie wiedziałam czemu. Byłam ciekawa co się działo na parterze ,wiedziałam że brat był tam.Wstydziłam go zapytać... Po prostu się nie ozywałam. Po chwili podjechał autobus. Wsiadłam do niego razem z Zaynem. Przejechałam dosłownie 3 przystanki zanim zorientowałam się ,że muszę wysiąść. Brat patrzył się ze zdziwieniem... Co ja robię? Czemu wysiadam tak wcześnie? A no tak... Zapomniałam o zajęciach ,musiałam się wracać. 3 przystanki na piechotę. Lekko się spóźniłam. Wbiegłam na dodatkowe zajęcia ,jak zwykle siedział tam Harry ,Liam i Louis. Loczek wyglądał na potwornie złego. Reszta też nie miała zbyt dobrego humoru. Liam i Lou przywitali się ze mną od razu jak mnie zobaczyli. Dostałam gitarę do rąk i zaczęłam grać sobie utwór ,który razem komponowaliśmy na zajęciach. Jednak nic mi nie wychodziło. Ręce trzęsły mi się przez niego... Ciągle na mnie patrzył. To było przerażające.

Odwracał wzrok jak na niego patrzyłam. Zrobiło się dziwnie więc wyszłam z sali na chwilkę po prostu przemyśleć wszystko... Louis wyszedł zaraz za mną. Patrzyłam przez okno ,nie zwracałam na niego uwagi.
Najpierw patrzył na mnie.

Potem zaczął:
-[t.i] co się dzieje?- Nadal na niego nie patrzyłam. Mój wzrok skupiony był na widoku za oknem... Śnieg ,szaro i smutno.
-Nie chcesz ze mną rozmawiać... Rozumiem. Ale proszę cie daj sobie poprawić humor. Może chcesz się gdzieś wybrać? Kino ? Ciastka? Kawa? - Zaproponował przyjaciel ,po czym zrobiło mi się bardzo miło. Tylko się zaśmiałam a on przytulił mnie. Po prostu rozpłakałam się mu w ramiona ,ze świadomości ,że kogoś obchodzę ja, co się ze mną dzieje i jaki mam nastrój.
-Dziękuje. - Powiedziałam przytulając się do chłopaka. Harry wyszedł z sali gdy się przytulaliśmy. Boże... Zawsze musiał mnie widzieć z innym chłopakiem! Pewnie nawet nie domyślał się ,że wyszłam praktycznie przez niego. To przez loczka byłam smutna. On poszedł do toalety ,jego mina nadal się nie zmieniła. Wciąż była zła. Powiedzieliśmy pani ,że musimy wyjść wcześniej i udaliśmy się z Lou na bardzo przyjemne spędzanie reszty dnia. Na początku zabrał mnie do wesołego miasteczka by mnie rozweselić. Oprócz jeżdżenia na kolejkach i rozmawiania o głupotach nic tam nie robiliśmy. Oczywiście bawiłam się świetnie ,przez chwilę zapomniałam o wszystkich problemach. Po kolejkach chłopak zaproponował jakieś ciastko i gorącą czekoladę... Zrobiło mi się głupio bo nie miałam ze sobą zbyt dużo pieniędzy i mimo ,że pozwoliłam Louisowi zapłacić za kolejki nie chciałam by stawiał mi do tego czekoladę. Zaczęłam mu tłumaczyć:
-Lou... Ja wiem ,że to głupio zabrzmi ale chciała bym za siebie zapłacić ,a nie mam pieniędzy.
-Przecież nie ma problemu! - Zaczął mi przerywać.
-Ale Louis postawiłeś mi już kolej....
-Ej! Ty masz się dobrze bawić ,a nie przejmować się czy mnie to kosztuje. Na prawdę to przyjemność- Znów mi przerwał i wystartowało do przodu męskie ego ,które kazało mu za wszystko płacić. Ale ja nie lubiłam jak chłopak za dużo mi stawiał. Na prawdę nie kręciło mnie to i po prostu głupio się czułam.
-Louis wykluczone nie będziesz.....
-Ci.... Ci!!!! - Zatkał mi buzię i pociągnął za sobą. Wybłagana przez kolegę udałam się do kawiarni w jego towarzystwie. Pytał mnie na co mam ochotę. Na prawdę było mi głupio prosić go o jeszcze..
-Louis ja nie mogę. - Mówiłam.
-[t.i] mówię ci ,że to żaden problem. Mów co chcesz.- Uśmiechał się.
Ja jednak miałam poważną minę. Nie chciałam zabierać od niego jeszcze więcej pieniędzy.
-Louis idę do domu.
-No nie żartuj sobie!
-Louis chcę już do domu. Przepraszam... Było bardzo miło ale ja już muszę iść. Dziękuje ci bardzo za wszystko. Jesteś kochany - Wstałam ,wzięłam swoją torbę na ramie ,pocałowałam go w policzek po czym wyszłam z kawiarni. Było potwornie zimno ,znów. Poszłam na przystanek ,czekałam bardzo długo na autobus. Siedziałam i słuchałam muzyki... Wróciłam do domu jakieś 40 minut później. Nikogo nie było ,co wydawało się dziwne. Zawsze ktoś był u mnie w domu. Mogłam spokojnie usiąść w salonie i coś obejrzeć. Tak właśnie zrobiłam. Robiło się dość późno a nadal nikt nie wracał. Poszłam do swojego pokoju i resztę dnia spędziłam w nim. Nie zrobiłam lekcji... Rozmyślałam co dalej będzie z Niallem. Było mi przykro ,że straciłam tak dobrego przyjaciela. Nie robiąc nic oprócz siedzenia na podłodze ,czas zleciał dość szybko.
Położyłam się spać około 12:00. Szybko zasnęłam ,chyba całą noc byłam sama. Wstałam około 6:00 i nie zastałam nikogo w domu. To było dość dziwne... Gdzie był Zayn? Może u Loczka? Nie zastanawiając się dłużej wyszykowałam się do szkoły i wyszłam z domu. Przed drzwiami jednak zobaczyłam Zayna i Harry'ego. Brat kompletnie nie wiedział co się dzieje ,Loczek był lekko trzeźwiejszy. Szczerze to przerazili mnie! Musieli coś wypić. Nie wiedziałam co robić. Przyjaciel brata zaczął do mnie mówić:
-Piliśmy...
-No chyba widzę.- Odpowiedziałam.
-[t.i] ja nie piłem tak dużo... Po prostu odprowadziłem go tu ,pukałem i nikt nie otwierał a nie chciałem zostawić go tu samego.- Powiedział chłopak co zaskoczyło mnie kompletnie. Szczerze mówiąc uśmiechnęłam się ,było mi wesoło ,że jest on aż tak miły.
-Dzięki. Zayn! Do domu, połóż się! - Krzyczałam i zaczęłam podnosić brata razem z Harrym. Położyliśmy go do łóżka a potem ponownie wyszliśmy z domu.
-Dziękuje za pomoc. - Powiedziałam a on tylko na mnie patrzył. To nie było normalne spojrzenie... Wpatrywałam się w niego przez dłuższą chwilę.

Otrząsnęłam się i odwróciłam ,poszłam w stronę przystanku na którym musiałam być za 5 minut.
Wtedy stało się coś dziwnego... On nadal tam stał ,bo oczywiście odwróciłam się. Nie wiem jakim cudem udało mi się to zrobić ale nadal się na mnie patrzył więc podeszłam tam i przytuliłam się do niego. Wyglądał jak by tego chciał i tak właśnie było.

To było takie przyjemne..... Nigdy nie myślałam ,że go przytulę. Po wymarzonym przytuleniu poszłam na przystanek. W ogóle byłam strasznie zagubiona. Myślałam tylko o tym jak się przytulaliśmy ,o tym by to się zdarzyło jeszcze raz. Nie ogarniałam co się dzieje dookoła mnie ,miałam po prostu przed oczami ten uścisk... Autobus przyjechał na czas ,wsiadłam do niego i usiadłam... To było dziwne ,miałam takie dziwne uczucie.
O niczym innym nie myślałam oprócz tamtej chwili.

Byłam zagubiona... W oczach ciągle ten obraz. Gdy już dojechałam do szkoły od razu Diana do mnie podbiegła. Krzyczała coś do mnie ,była uśmiechnięta ale ja po prostu nie mogłam się skupić na tym co ona mówi. Zaczęła jeszcze głośniej powtarzać całe zdanie ,złapała mnie za bluzę i potrząsała mną. Ja po prostu lekko odepchnęłam ją od siebie. W sumie chciałam z nią porozmawiać... Widziałam ,że chciała mi coś powiedzieć. Ale nie byłam w stanie na poważne rozmowy ,po prostu nadal byłam kompletnie zaskoczona tą sytuacją z Harrym. W szkole jednak nie widziałam go cały dzień. Nic ciekawego się nie działo. Niall próbował mnie unikać ,Diana w sumie też ,trzymali się razem. Ja wszystkie przerwy siedziałam pod klasą i słuchałam muzyki. Przed ostatnią lekcją jednak poszłam posiedzieć w toalecie ,tam było spokojniej i ciszej. Nikt nie zorientował się ,że tam siedzę. Do toalety weszły jakieś dziewczyny ,które na siebie krzyczały. Siedziałam cicho i nadal nie pokazywałam się im. Zastopowałam muzykę z mp3 i słuchałam ich kłótni :
-Ty szma*o !!!
-O co wam chodzi?! Dajcie mi spokój!
-Wiesz ,że lepiej ze mną nie zaczynać dziewczynko!
-Przecież nic ci nie zrobiłam.. To nie moja wina ,że on woli mnie.
-Kur*a on ma być mój rozumiesz?!
-Nie będzie.
-Słuchaj ... Pamiętasz jak ostatnim razem z nim byłaś? Haha! Wiesz ,że zrobię to znowu.
-Daj nam spokój!
-Pokażcie jej dziewczyny.... - Jedna wyszła z łazienki ,reszta zaczęła bić pokrzywdzoną dziewczynę. Myślałam ,że to Diana. Na początku miałam cię nie wychylać ale dopiero po tym jak zaczęła potwornie krzyczeć to wyszłam i pomogłam. Dwie dziewczyny wybiegły z toalety gdy mnie zobaczyły. Na podłodze jednak leżała moja przyjaciółka ,pluła się krwią. Dopiero wtedy lekko się otrząsnęłam po tej sytuacji z rana ,bo przejęłam się Dianą. Zaczęłam ją podnosić i do niej krzyczeć:
-Diana! Nic ci nie jest? Możesz wstać? - Spojrzała się na mnie ,płakała a krew nie przestawała jej lecieć. Miałam ją na rękach.

 Byłam potwornie przerażona. Nie wiedziałam co robić.
Ręce strasznie mi się trzęsły po czym do toalety ktoś wszedł. Zdawało mi się ,że kojarzyłam tą dziewczynę skądś. Gdy zobaczyła co się tu dzieje była przerażona tak samo jak ja.
-Boże dziewczyno! Coś ty jej zrobiła?!- Zaczęła krzyczeć.
-To...To nie ja. To one! Ja jej chcę pomóc. Ale nie wiem co mam robić. - Rozpłakałam się.
-Biegnij po pielęgniarkę.
-Co?! Nie! Jak się dowie to..-Zaczęłam mówić a ona weszła mi w słowo:
-Słuchaj nie wiem co tu się stało ,ale jeśli zaraz czegoś nie zrobimy to może się to dla niej źle skończyć!- Zaczęłam biec do pielęgniarki. Miałam nadzieje ,że nic jej nie będzie. Gdy razem z pielęgniarką wbiegłam do toalety ,Diana była nie przytomna.
-Aimee dzwoń po pogotowie! - Krzyczała starsza kobieta. Zaczęłam potwornie wyć, złapałam ją za rękę i zaczęłam krzyczeć:
-Diana! Diana odezwij się... Przepraszam.- Było mi głupio ,że nie pomogłam jej wcześniej i ,że nie chciałam z nią rozmawiać. Nie wiedziałam jak możliwe było aż tak mocne pobicie w mojej szkole.. I to jeszcze zrobiła to dziewczyna. Musiała porządnie czymś oberwać... W całej szkole zrobiło się wielkie zamieszanie gdy pogotowie przyjechało już na miejsce. Na resztę nie miałam wpływu. Zabrali ją. W moim umyśle tworzyło się coraz więcej nowych zagadek. Życie zawsze zaskakiwało ale nie spodziewałam się ,że będzie aż tak tajemnicze. Po szkole wróciłam normalnie do domu ,Zayn był już całkiem otrzeźwiały. Siedział w swoim pokoju ,do którego dawno nie zaglądałam. Patrzył się przez okno co było do niego nie podobne. Stałam tam 3 minuty patrząc się co on robi a on nadal nic. W końcu zaczęłam:
-Zayn? - On nadal nie odpowiadał.


-Zayn.- Powtórzyłam. Wtedy odwrócił na mnie wzrok na chwilkę i zauważyłam ,że płacze. Nigdy nie widziałam jak on płacze... Jednak chwilę potem odwrócił wzrok z powrotem w dół.


-Zayn.... - Podeszłam do niego. Dziwne ,że w ogóle nie wygonił mnie z pokoju. Usiadłam przy nim i zaczęłam go przytulać. Kochałam go... Mimo ,że zawsze się kłóciliśmy ,nie pasowaliśmy do siebie ,byliśmy kompletnie inni. Ale kochałam go. Był moim bratem.
-Dziękuje. - Powiedział do mnie.
-Będzie dobrze... Co się dzieje? - Zaczęłam.
-Życie młoda.
-Chodź... Obejrzymy może jakiś film? Zrobić ci coś do jedzenia?
-Ymm... My? Razem? Film?
-Wiesz... Jesteś moim bratem.- Uśmiechnęłam się. On też to odwzajemnił ,wstał z łóżka i poszliśmy oglądać razem film. To było na prawdę bardzo miłe ,że mogłam obejrzeć ten film akurat z nim!
Nie rozmawialiśmy o niczym. Dopiero jakoś gdy byliśmy w połowie filmu to zapytałam go:
-To powiesz mi co się stało?- Zapytałam chyba nie potrzebnie.Byłam bardzo ciekawa ,zwłaszcza że to mogło być powiązane z Harrym. Brat jednak gdy usłyszał jak zaczęłam ten temat odpowiedział po długiej chwili:
-Było miło.... Dzięki [t.i].- Wstał z fotela ,założył na siebie kurtkę i wyszedł z domu. Zdziwiło mnie to ,poszłam do siebie. Walnęłam się na łóżko i znów zaczęłam rozmyślanie o wszystkim. Wpadłam na pomysł by pójść do piwnicy i poszukać mojej starej gitary ,ponieważ miałam wielką ochotę na pogranie.
Musiałam zapalić świeczkę ,ponieważ światło nie działało. Szukając gitary znalazłam zdjęcie... Był na nim Harry ,Zayn i ja... Byliśmy dziećmi. To dość dziwne bo wydawało mi się ,że chłopcy nie znają się tak długo.
Nie pamiętałam nic takiego.  Cała piwnica wydawała mi się coraz bardziej przerażająca i coraz bardziej się jej bałam. Chciałam jak najszybciej wyjść. Na szczęście znalazłam swoją zakurzoną gitarę ,której tak szukałam ,zabrałam ją na górę razem ze zdjęciem ,które wsadziłam do pamiętnika.
Po przetarciu i nastrojeniu starej gitary zaczęłam coś na niej brzdękolić.

Nie usłyszałam ,że moja babcia wchodzi do domu. Weszła do mojego pokoju ,który był otwarty i zaczęła mówić:
-Skarbie jak ty ładnie...- Zaczęła ale ja szybko odłożyłam gitarę bo nie chciałam ,żeby wiedziała ,że na niej gram.
-Babciu pukaj!- Mówiłam a potem dodałam:
-W ogóle gdzie ty byłaś? Czemu nic nam nie powiedziałaś ,że cie nie będzie?
-Na razie nie mogę o tym rozmawiać.. Potem ci wszystko wytłumaczę. Teraz muszę wyjść. Przyniosłam wam jedzenie ,pa.- I wyszła zanim zdążyłam się jej zapytać o inne rzeczy. Do wieczora byłam sama w domu i jak zwykle nic nie robiłam. Zayn wrócił w nocy. Rano poszłam do szkoły i jak zwykle nic się nie działo. Do weekendu nic a nic się nie działo. Harry'ego nie widziałam ani w szkole, ani na dodatkowych zajęciach, ani u nas w domu. Dziadkowie nie pojawili się jak na razie w domu. Nie spotykałam się z Juliette jak na razie.   Nic a nic ciekawego się nie wydarzyło aż do imprezy ,którą zrobił Zayn ,na której dowiedziałam się czegoś dziwnego...
Ja jak zwykle zamknięta i sama w swoim pokoju ,podsłuchiwałam pod drzwiami co się dzieje. Diana pojawiła się na imprezie. Płakała od razu gdy weszła do domu ,ponieważ spóźniła się.
-Spokojnie Diana.... On wróci.- Uspakajał ją mój brat.
-Nie zniosę tego.- Mówiła ,chyba przytulona do Zayna.
-Ale nadal jesteście razem?
-Napisał mi sms'a... Potem ci pokażę o co w nim chodziło. Nie będę ci psuć imprezy. Może pójdę do siebie?
-Przestań... Wchodź.
-A co u ciebie i Perrie? Pogodziliście się już?
-Ymm... Nie rozmawialiśmy od tamtego momentu.
-Zayn!!!- Krzyknął Ollie (kolega Zayna). A on wraz z Dianą poszedł do salonu. Miałam zrozumieć ,że Harry zerwał z Dianą?! I gdzie on w ogóle jest? Byłam potwornie zagubiona. Ale gdy usłyszałam resztę krzyków z salonu byłam już pewna co się z nim stało.... Tak.. Harry wyjechał. Nie wiedziałam na jak długo ,ale wydawało się z tego co mówił Zayn ,że zbyt prędko to nie nastąpi. Bałam się ,że już go zbyt szybko nie zobaczę ,to bardzo bolało. A co jeśli w ogóle go nie zobaczę? Nadal ciągle o nim myślałam! Znów wzięłam żyletkę do ręki ,zaczęłam strasznie wyć.

Każdy w salonie musiał usłyszeć mój krzyk po tym co sobie zrobiłam.
Tym razem rana bolała mnie bardziej niż zwykle. Wydawało mi się ,że coś sobie zrobiłam. Najprawdopodobniej chyba przecięłam sobie żyłę.......................................
 


----------------------------------------------------------
CZYTASZ - DODAJESZ KOMENTARZ