-Zayn! Jej się coś stało! - Krzyczała do mojego brata. Na szczęście posłuchał je i dzień później obudziłam się już w szpitalu. Jednak nikt przy mnie nie siedział. Nikt się nie zorientował ,że już się przebudziłam. Dopiero po 30 minutach pielęgniarka ucieszyła się ,że już otworzyłam oczy. Powiedziała ,że koniecznie muszę porozmawiać z tutejszym psychologiem. Wykonała jakiś telefon. Jednak nie odbierał ,więc napisała sms'a ,do mojego brata ,że już się wybudziłam.
-Chcesz coś zjeść? -Zapytała mnie przyjemnie.
-Ja..... Nie ,dziękuje. -Na początku chciałam ją poprosić ale później przypomniałam sobie o Harrym i od razu mi się odechciało. Ona tylko uśmiechnęła się i wyszła. Zasnęłam chwilę potem ,z nudów. Podczas snu ,do mojej sali wszedł Niall. Miał przy sobie bukiet kwiatów i czekoladki. Usiadł koło mojego łóżka i patrzył się na mnie. Po chwili do sali przyszła pielęgniarka.
-Oo... A pan to...? - Zaczęła mówić ,miała talerz z obiadem w rękach.
-Jestem jej przyjacielem. Mogę tu poczekać aż wstanie?- Zaczął mówić Irlandczyk.
-Jasne ,tylko kolega mhm.... Haha pewnie ,zostań. Chcesz coś do jedzenia?
-Ym... Trochę nie wypada.
-Haha zaraz ci przyniosę kanapki.- Powiedziała i poszła z powrotem do bufetu. Była młodą kobietą ,widać że była bardzo wyluzowana i rozmawiała z nami jak ze znajomymi ,a nie obcymi ludźmi.
Po 2 godzinach moje oczy ponownie się otworzyły. Pierwsze co zobaczyłam to piękne ,błękitne oczy mojego przyjaciela.

-Niall? Co ty tu...- Zaczęłam a on odwrócił się ode mnie. Jednak tylko po bukiet kwiatów ,które mi podarował.
-Niall ja .... - Spojrzałam się na niego i nie wiedziałam co powiedzieć.
-A no i jeszcze to - Dał mi czekoladki.
-[t.i] chciałem cie przeprosić za ... No wiesz ,za tamto.
-Przyszedłeś do mnie.
-Czemu miał bym nie przychodzić?
-Rodzony brat do mnie nie przyszedł.
-Najwidoczniej cie nie kocha.... -Powiedział i miał na prawdę poważną minę. Zapadła cisza. Po chwili blondyn wstał ,wziął swój plecak i wyszedł. Chciałam coś powiedzieć ale się powstrzymałam. Rzuciłam czekoladkami o ścianę
-Kuźwa!!!- Krzyknęłam. Moja pielęgniarka to usłyszała. Przecierałam oczy ,a ona zaczęła mówić:
-To... Wstawię kwiaty do wody. -Tak i zrobiła ,wróciła chwilę później.
-Ej.... Dlaczego to zrobiłaś?- Dopytywała się mnie.
-Ale... Co?
-Chyba żyła nie pękła ci sama...
-Pani myśli ,że będę się Pani zwierzać?!
-[t.i].... Uspokój się. Ja po prostu chcę ci pomóc.
-Za dużo osób uważa ,że chce mi pomóc... A tak na prawdę nic nie robią.
-Ja ci na prawdę pomogę. Proszę powiedz o co chodzi.
-Może kiedy indziej. - Położyłam się na drugi bok i przytuliłam się do poduszki.
-Jestem Emma.- Podała mi rękę. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i podałam jej dłoń.
-Ile ty masz lat ? I dlaczego jesteś dla mnie taka miła? Rozmawiasz ze mną jak z koleżanką.
-Chciałam by było ci milej..... Po twojej ręce widać ,że masz jakieś problemy. Mam już 20 lat ,ale to nie znaczy ,że nie mogę z tobą rozmawiać jak z koleżanką prawda? Co... Wstydzisz się staruch? haha.- Zaśmiała się.
-Nie... To na prawdę bardzo miło z twojej strony. Dziękuję. Kiedy stąd wyjdę?- Zapytałam a ona zbliżyła do mnie głowę i zaczęła szeptać:
-Twoja rana jest ogromna, nie mogłaś robić tego pierwszy raz.... Nie pozwolę cie wypuścić jeśli jest możliwość ,że zrobisz to jeszcze raz.
-Ale.... Ja muszę wrócić do domu ,do szkoły.
-Na razie ważne jest twoje zdrowie. I tak za tydzień jest przerwa świąteczna. [t.i] yhh.... Porozmawiasz z psychologiem?
-Nie! Dam sobie radę...
-Właśnie widzę.
-Przestań!
-Pamiętaj ,że chce ci tylko pomóc.... Mogły byśmy porozmawiać o tym czemu to zrobiłaś.
-Yhh... Umówimy się na inny dzień ,jak już wyjdę i o ile będę miała ochotę.
-To co.... Ja się zbieram. Jeśli coś ci się stanie w rękę to na pewno ktoś do ciebie przybiegnie. Do jutra [t.i].
-Do zobaczenia.- Odpowiedziałam. Leżałam nic nie robiąc ,po chwili zerknęłam na telefon. Dostałam sms'a od Diany.
Postanowiłam się do niej nie odzywać ,nie odpisywałam jej. Nadal dziwiło mnie zachowanie Emmy ,która była nieprawdopodobnie miła. Po chwili dostałam drugiego sms'a od koleżanki.

Było mi głupio ale nadal jej nie odpisywałam ,nie chciałam z nią rozmawiać. Nie mogłam na nią patrzeć. Darzyłam loczka za dużym uczuciem by z nią teraz rozmawiać. Jednak zastanawiałam się co tak na prawdę czułam do Nialla. Może jak bym z nim była ,zapomniała bym o Harrym ,o tym wszystkim... Może wtedy było by tak jak zawsze marzyłam? Przecież to właśnie on odwiedził mnie jako jedyny. Zastanawiałam się nad daniem mu szansy. Jednak dręczyła mnie myśl ,że ja chyba nadal kochałam loczka. Nie byłam przekonana.... Przecież to nie miało by nawet sensu. O ile by można było chociaż powiedzieć ,że z nim kiedykolwiek bym była co jest też kompletnie nie możliwe. Cieszyłam się ,że Emma chciała ze mną o tym porozmawiać ,bo ja na prawdę byłam w tym wszystkim sama ,a ona chciała mi pomóc. Nikt o tym nie wiedział... Zastanawiałam się nad powiedzeniem tego Dianie.. powiedzenia jej chociaż o tym ,że on mi się podobał. W mojej głowie nadal siedziała Juliette ,z którą też dawno nie rozmawiałam i 2 dresiarzy ,których bardzo polubiłam. Następny ranek znów siedziałam w szpitalu ,Emma dziś nie przyszła. Okazało się ,że była przeziębiona. Nie robiąc kolejny dzień nic oprócz rozmyślania ,nastał jeszcze kolejny. Dostałam następnego sms'a
Nadal nie odpowiadałam na jej wiadomości. Przyszedł do mnie doktor:
-Chcesz wyjść już dziś?
-Yyym... Gdzie Emma?- Pytałam.
-Twoja pielęgniarka jest przeziębiona ,wiesz o tym dobrze. Nie będziemy cie tu trzymać skoro już nic ci nie grozi.
-A co jeśli zrobię to znów?
-Słucham?
-To znaczy.... Nie ważne. Emma mówiła coś o jakimś psychologu.
-Słuchaj dziecko... Nie wiem co sobie zrobiłaś w tą rękę ,co się wydarzyło i nie będę w to wnikać. Uczysz się na błędach i nie sądzę by znów stała ci się taka rzecz. Teraz wybacz czekają na mnie pacjenci. Jak chcesz to możesz już iść do domu ,tylko wypisz się przy recepcie.
-Al....
-Do widzenia.- Przerwał mi i wyszedł. W sumie chciałam stamtąd wyjść ale z drugiej strony jednak nie. Emmy nie widziałam bardzo długi czas. Był już poniedziałek ,w czwartek miałam wrócić do szkoły ,by nie przemęczać ręki. Siedziałam sama w domu ,ja i brat nadal nie wiedzieliśmy gdzie jest babcia.
Gdy weszłam do domu nie było nikogo. Zayn pojawił się dopiero następnego dnia wieczorem.
Wszedł z Perrie i zaczęli się całować ,chyba wróciło wszystko do normy ,jednak czułam się ,że im tam przeszkadzam. Zayn zauważył mnie w kuchni gdy rozbierał blondynkę.
-[t.i] ty...ty już wróciłaś?! - Zaczął.- Ja się tylko popatrzyłam ,wiedziałam że pewnie nie był zbyt zadowolony. Pobiegłam do siebie do pokoju bez słowa. Po jakimś czasie zapomnieli o zaistniałej sytuacji i wrócili do tego co zaczęli...
Znów zamknięta w swoim pokoju ,jak zawsze. Miałam dosyć swojego życia ,jeśli tak miało wyglądać. Kolejne sms'y od Diany już mnie nie dziwiły ,przychodziły codziennie. Postanowiłam znów przejść się do parku ,z nadzieją ,że spotkam tam przyjaciółkę. Po drodze zadzwonił do mnie telefon. Był to nieznany numer.
-Hallo?- Zaczęłam.
-[t.i] ja wiem .... Nie chcesz ze mną rozmawiać. Chyba już nawet wiem czemu.Ale słuchaj... Muszę ci coś powiedzieć rozumiesz? Proszę cie...
-Diana ja nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.- Rozłączyłam się i poszłam dalej.
Zauważyłam na ławce Julkę ,od razu do niej podbiegłam. Jednak nie wyglądała na zbyt wesołą. Nie odzywałam się ,ale to ona zaczęła rozmowę ,po jakiś 5 minutach:
-Dawno cie tu nie było.
-No tak... Byłam w... - Przerwała mi:
-W szpitalu ,wiem. -Nawet na mnie nie patrzyła. Mówiła to takim 'zdechłym' głosem.
-A tobie co znowu?
-Chcesz wyjść już dziś?
-Yyym... Gdzie Emma?- Pytałam.
-Twoja pielęgniarka jest przeziębiona ,wiesz o tym dobrze. Nie będziemy cie tu trzymać skoro już nic ci nie grozi.
-A co jeśli zrobię to znów?
-Słucham?
-To znaczy.... Nie ważne. Emma mówiła coś o jakimś psychologu.
-Słuchaj dziecko... Nie wiem co sobie zrobiłaś w tą rękę ,co się wydarzyło i nie będę w to wnikać. Uczysz się na błędach i nie sądzę by znów stała ci się taka rzecz. Teraz wybacz czekają na mnie pacjenci. Jak chcesz to możesz już iść do domu ,tylko wypisz się przy recepcie.
-Al....
-Do widzenia.- Przerwał mi i wyszedł. W sumie chciałam stamtąd wyjść ale z drugiej strony jednak nie. Emmy nie widziałam bardzo długi czas. Był już poniedziałek ,w czwartek miałam wrócić do szkoły ,by nie przemęczać ręki. Siedziałam sama w domu ,ja i brat nadal nie wiedzieliśmy gdzie jest babcia.
Gdy weszłam do domu nie było nikogo. Zayn pojawił się dopiero następnego dnia wieczorem.
Wszedł z Perrie i zaczęli się całować ,chyba wróciło wszystko do normy ,jednak czułam się ,że im tam przeszkadzam. Zayn zauważył mnie w kuchni gdy rozbierał blondynkę.
-[t.i] ty...ty już wróciłaś?! - Zaczął.- Ja się tylko popatrzyłam ,wiedziałam że pewnie nie był zbyt zadowolony. Pobiegłam do siebie do pokoju bez słowa. Po jakimś czasie zapomnieli o zaistniałej sytuacji i wrócili do tego co zaczęli...
Znów zamknięta w swoim pokoju ,jak zawsze. Miałam dosyć swojego życia ,jeśli tak miało wyglądać. Kolejne sms'y od Diany już mnie nie dziwiły ,przychodziły codziennie. Postanowiłam znów przejść się do parku ,z nadzieją ,że spotkam tam przyjaciółkę. Po drodze zadzwonił do mnie telefon. Był to nieznany numer.
-Hallo?- Zaczęłam.
-[t.i] ja wiem .... Nie chcesz ze mną rozmawiać. Chyba już nawet wiem czemu.Ale słuchaj... Muszę ci coś powiedzieć rozumiesz? Proszę cie...
-Diana ja nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.- Rozłączyłam się i poszłam dalej.
Zauważyłam na ławce Julkę ,od razu do niej podbiegłam. Jednak nie wyglądała na zbyt wesołą. Nie odzywałam się ,ale to ona zaczęła rozmowę ,po jakiś 5 minutach:
-Dawno cie tu nie było.
-No tak... Byłam w... - Przerwała mi:
-W szpitalu ,wiem. -Nawet na mnie nie patrzyła. Mówiła to takim 'zdechłym' głosem.
-A tobie co znowu?
-Nie tylko ty się tniesz ,nie tylko ty masz problemy.
-Wiem ,że masz.... Julk..to znaczy ym... Juliette ja myślałam ,że mogły byśmy sobie powiedzieć o co chodzi co?
-Już niedługo to zrobię....
-Co?!- Spojrzała się na mnie ,miała bladą twarz.
-Zabiję się [t.i].- Powiedziała i nam obydwóm zaczęły lecieć łzy.
-Wiem ,że masz.... Julk..to znaczy ym... Juliette ja myślałam ,że mogły byśmy sobie powiedzieć o co chodzi co?
-Już niedługo to zrobię....
-Co?!- Spojrzała się na mnie ,miała bladą twarz.
-Zabiję się [t.i].- Powiedziała i nam obydwóm zaczęły lecieć łzy.

-Juliette ja wiem ,że mówiłaś ,że to zrobisz i wgl ale..... Zawsze będę cie przekonywać ,żebyś tego nie robiła.
-Zrobię to ,bez względu na wszystko ,na każdego. - Powiedziała a ja poszłam już do domu. Kur*a ,kur*a i jeszcze raz po prostu kur*a.... Czy akurat ona musi się zabić? Na prawdę ja lubiłam z nią rozmawiać i czułam ,że jak byśmy zaczęły rozmawiać o tym wszystkim ,było by mi dużo lepiej. Jednak nadal zostałam sama ze wszystkimi problemami. Nie chciałam wracać do domu... Wiedziałam ,że byłam tam nie chciana. Mój brat na pewno wolał by gdybym to ja nie żyła... Mógł by robić ciągle imprezy bez problemu ,nie przejmować się ,że ma siostrę. Postanowiłam ,że zanocuję u Nialla. Wiem ,że to było trochę głupie i wgl ale ciocia (mama Nialla) dobrze mnie znała ,przecież nasi rodzice bardzo dobrze się znali... Często u niego spałam. Byliśmy wspaniałymi przyjaciółmi. Gdyby nie to co mi powiedział.... Sądzę ,że mogłabym mu powiedzieć o Harrym. Ale już nie.... Nie będzie pomiędzy nami tak dobrze już nigdy. Zapukałam do ich drzwi. Otworzyła mi jego mama:
-Ooo [t.i] słońce ,dawno cie nie widziałam.
-Dobry wieczór ciociu czy ja mogła bym... u was nocować?- Zaczęłam.
-No pewnie skarbie! A coś się stało?- Pytała.
-Wszystko jest w porządku ale... Zayn chciał dzisiaj spędzić wieczór z Perrie i pomyślałam ,że nie będę im przeszkadzać. Nie miałam do kogo pójść więc poszłam do was. Przepraszam ,że się narzucam.
-Nie przeszkadzasz nam ,ale chwilkę... Babci nie ma w domu?
-Nie ma ani babci ,ani dziadka. Znikają ostatnio. Nie mówią gdzie chodzą. Nie widziałam ich jakoś od 4 dni.
-Co ci się stało w rękę? A tak w ogóle to wejdź do środka ,nie będziemy rozmawiać przez próg. - Tak i zrobiłam. Bardzo miło było ze strony cioci.
-To co kochanie? Pamiętaj ,że jak byście potrzebowali z Zaynem pomocy to my zawsze będziemy gotowi wam pomóc. - Rozmawiałam z ciocią gdy naglę ze schodów zbiegł Niall.
-[t.i]?
-Zrobię to ,bez względu na wszystko ,na każdego. - Powiedziała a ja poszłam już do domu. Kur*a ,kur*a i jeszcze raz po prostu kur*a.... Czy akurat ona musi się zabić? Na prawdę ja lubiłam z nią rozmawiać i czułam ,że jak byśmy zaczęły rozmawiać o tym wszystkim ,było by mi dużo lepiej. Jednak nadal zostałam sama ze wszystkimi problemami. Nie chciałam wracać do domu... Wiedziałam ,że byłam tam nie chciana. Mój brat na pewno wolał by gdybym to ja nie żyła... Mógł by robić ciągle imprezy bez problemu ,nie przejmować się ,że ma siostrę. Postanowiłam ,że zanocuję u Nialla. Wiem ,że to było trochę głupie i wgl ale ciocia (mama Nialla) dobrze mnie znała ,przecież nasi rodzice bardzo dobrze się znali... Często u niego spałam. Byliśmy wspaniałymi przyjaciółmi. Gdyby nie to co mi powiedział.... Sądzę ,że mogłabym mu powiedzieć o Harrym. Ale już nie.... Nie będzie pomiędzy nami tak dobrze już nigdy. Zapukałam do ich drzwi. Otworzyła mi jego mama:
-Ooo [t.i] słońce ,dawno cie nie widziałam.
-Dobry wieczór ciociu czy ja mogła bym... u was nocować?- Zaczęłam.
-No pewnie skarbie! A coś się stało?- Pytała.
-Wszystko jest w porządku ale... Zayn chciał dzisiaj spędzić wieczór z Perrie i pomyślałam ,że nie będę im przeszkadzać. Nie miałam do kogo pójść więc poszłam do was. Przepraszam ,że się narzucam.
-Nie przeszkadzasz nam ,ale chwilkę... Babci nie ma w domu?
-Nie ma ani babci ,ani dziadka. Znikają ostatnio. Nie mówią gdzie chodzą. Nie widziałam ich jakoś od 4 dni.
-Co ci się stało w rękę? A tak w ogóle to wejdź do środka ,nie będziemy rozmawiać przez próg. - Tak i zrobiłam. Bardzo miło było ze strony cioci.
-To co kochanie? Pamiętaj ,że jak byście potrzebowali z Zaynem pomocy to my zawsze będziemy gotowi wam pomóc. - Rozmawiałam z ciocią gdy naglę ze schodów zbiegł Niall.
-[t.i]?
-Cześć Niall.... - Odpowiedziałam.
-To co? Idźcie ,pograjcie w coś czy co tam zawsze robiliście. -Powiedziała ciocia ,nie wiedziała co się pomiędzy nami stało. Nadal myślała ,że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Jednak nie miałam wyjścia i poszłam do jego pokoju. Tam siedziała jakaś dziewczyna ,nie znałam jej ,mimo to kojarzyła mi się coś z widzenia. Jednak nie wiedziałam kto to.
-Ymm... [t.i] poznaj oto Jude -Podałam rękę ,pięknej blondynce. Była naprawdę śliczna.
-Przepraszam ,że ja was tak nachodzę może... Może jednak wrócę do domu?- Zaczęłam.
-Nie przeszkadzasz nam ,poważnie.- Powiedziała ,pięknym głosem. Czułam się tam nieswojo. Od razu położyłam się spać... Nie siedziałam z nimi dłużej niż pół godziny. Wstałam na prawdę późno Niall i Jude byli już w szkole. Cioci i Grega (brata Nialla) też nie było już w domu... Znów sama w 4 ścianach. Chciałam iść do domu no ale musiałam tam zostać. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie ,które naszykowała dla mnie ciotka. W trakcie śniadania ,do domu zadzwonił dzwonek ,poszłam otworzyć drzwi ,okazało się że była to Diana. To było dość dziwne...
-[t.i]! Możemy porozmawiać?- Zaczęła.
-Czemu ty na mnie tak nachodzisz?!- Zaczęłam na nią krzyczeć ponieważ mnie wkurzyła.
-Słuchaj..... Mów swoje ,ale ja muszę się ciebie o to zapytać ,muszę ci coś powiedzieć.
-Ale ja nie chcę z tobą rozmawiać.
-[t.i] podoba ci się Harry prawda?
-Daj mi spokój!-Odpychałam ją od siebie.
-Podoba ci się on? Powiedz mi.
-Diana odejdź stąd.
-Błagam cie.... Nawet nie wiesz ,muszę to wiedzieć.
-Nie ,nie podoba mi się on. Możesz już dać mi spokój?- Skłamałam.
-[t.i] dlaczego ty nie chcesz ze mną rozmawiać? - Wtedy mnie zatkało... Nie mogłam powstrzymać łez ,przestałam się z nią targać.
-Idź już.
-[t.i] ja wiem czemu byłaś w szpitalu. Powiedz mi ,dlaczego to zrobiłaś?
-Diana wyjdź.
-[t.i] ty musisz mi powiedzieć...Jestem twoją przyjaciółką. Musisz mi powiedzieć dlaczego... Bo ja muszę ci pomóc.
-Diana dziękuje ci ,że się starasz ,ale ja na prawdę nie chcę z tobą o tym rozmawiać ,nie teraz.... Daj mi pobyć samej i idź stąd.
-Odpiszesz mi dzisiaj?
-Nie wiem Diana ,wyjdź.
-Ale obiecuj ,obiecuj ,że jeszcze o tym porozmawiamy.
-Wyjdź już proszę.
-Obiecaj mi....
-Dobrze ,odpiszę ci dziś wieczorem. Pa.
-Wszystko będzie dobrze. - Powiedziała i wyszła. Usiadłam w kuchni i zaczęłam płakać. Zwinęłam się w kłębek ,zaczęłam potwornie ryczeć. Chciałam z nią o tym porozmawiać ale byłam nadal na nią wkurzona.... I w ogóle czemu ona wpadła na pomysł ,że on mi się podoba? Jak to zgadła? Siedząc na zimnych kafelkach spędziłam kolejne 20 minut rycząc. Tata Nialla wrócił do domu godzinę później ,podczas gdy oglądałam telewizję.
-Cześć [t.i].- Zaczął miło rozmowę.
-Hej wujek... Własnie miałam wychodzić ,ale nie mam kluczy.-Powiedziałam.
-Tak ,przepraszam że cie tu tak trzymamy. Maura (mama blondyna) ,powiedziała mi ,że byłaś na noc. Wypadło mi coś w pracy i ....
-Dobrze ,nic się nie stało. Dziękuję za miłą noc.- Przerwałam i poszłam się spakować. Chwilę potem wyszłam z domu Irlandczyka i poszłam w stronę swojego. Po drodze rozmyślałam ,czemu Diana nie poszła do szkoły. Zadzwonił do mnie telefon:
-Hej [t.i]!
-O cześć Nick!
-Co robisz za dwa tygodnie? - Zaczął pytać przyjaciel.
-No nie wiem jeszcze. Pewnie nic ,jak zawsze.- Odpowiedziałam mu i zaśmiałam się.
-Wpadniesz do nas?
-Ja ?! Do was?! Nie sądzisz ,że to za daleko?
-Nasz kolega cie podwiezie.
-No nie wiem...
-Jezu no... Będzie fajnie.
-Nie wiem czy będę mogła. Czy mi pozwolą i w ogóle.
-Boże nie peniaj.
-Yhh...
-Proszę cie [t.i] ,bez ciebie nie będzie zabawy.
-Dobra będę
-Dzięki!
-No proszę...
-To ja zadzwonię jeszcze przed imprezą ,pa.
-P...ej Nick czekaj!
-No co?
-Ta twoja siostra....
-No..?
-Mogła bym się z nią spotkać?
-Z Rubby?!
-Rubby?
-No Rubby.
-No to mogła bym?
-Przyjedziemy Pod koniec stycznia to z nią porozmawiam.
-Nie mógł byś do niej zadzwonić?
-Yhh... Nie ,muszę już kończyć ,pa.
-No pa.- Rozłączyłam się. Bardzo ciekawiło mnie życie jego siostry...Gdy wróciłam do domu nie robiłam znów niczego specjalnego ,oczywiście poza myśleniem o loczku. Mój brat siedział sam w salonie ,bez słowa. Zachowywał się dziwnie. Postanowiłam do niego podejść i z nim porozmawiać:
-Z....Zayn?- Zawahałam się. On jednak nie odezwał się.
-Coś się stało?- Podeszłam do niego z większym przekonaniem
-Rozmawiałem z babcią.- Odpowiedział mi.
-Z babcią? Dawno jej nie widziałam.... kiedy wróci?
-Rozstaje się z dziadkiem ,tyle wiem.
-Co?!
-Tyle wiem - Powtórzył.
-Ale.... Przecież....
-[t.i] ja nie wiem co się dzieje z nimi ,nie wiem co robią ,mi to w sumie pasuje. I tak nikt nigdy nas nie kochał. - Widziałam tylko jak lecą mu łzy.
-Powiedział ten co ma przyjaciół ,dziewczynę.- Gdy to powiedziałam Zayn spojrzał na mnie i przytulił. Ostatnio jak mnie objął było chyba z 6 lat temu.... Miałam nadzieje ,że jest z nami coraz lepiej.
-Przepraszam.- Powiedział. Musiał mieć jakieś uczucia ,nie był zwykłym szmaciarzem ,za którego uważałam loczka. Rozmyślałam nad tym czy może brat ,powie mi kiedy zobaczę loczka ponownie. Bałam się jednak zacząć taki temat tak szybko. Chłopak wyszedł na miasto ze znajomymi a ja postanowiłam porozmawiać z Dianą. Ponieważ napisała do mnie smsa ,a obiecałam jej ,że odpiszę.
Była dziś dość ładna pogoda jak na połowę grudnia. Umówiłyśmy się w kawiarni ,pół godziny później byłam już na miejscu gdzie spotkałam przyjaciółkę. Powiesiłyśmy kurtki na wieszakach ,zamówiłyśmy lemoniadę i zaczęłyśmy rozmawiać.
-To... [t.i] powiesz mi w końcu prawdę?- Zaczęła mówić.
-Ale o co ci chodzi?- Domyślałam się ,że pytała o loczka.
-Ja.... Ja jestem po prostu pewna ,że on ci się podoba.
-Boże... Mówiłam ci ,że nie! Nie jestem taka jak inne dziewczyny.- Skłamałam ją ponownie.
-Mhm.....
-Ale tak wogle to... Nie ,że mnie on interesuje ale jeśli chodzi o ciebie... Mówiłaś ,że to skur*el i ostrzegałaś mnie przed nim a potem sama z nim byłaś jeszcze raz. Nie sądzisz ,że to nie jest zbyt logiczne?
-Tego akurat nie mogę ci wytłumaczyć....
-Tak? A niby czemu?
-Nie ważne.
-Miło się rozmawiało.- Wstałam z krzesła i zaczęłam zakładać płaszcz.
-Co ty robisz?!- Zaczęła krzyczeć dziewczyna. Odwróciłam się w jej stronę ,byłam dość spokojna i szybko jej to wyjaśniłam:
-Nie chcesz mi tego wytłumaczyć ,a chcesz wiedzieć wszystko o mnie. To nie jest fair ,nie mamy o czym rozmawiać.
-[t.i] ale ja po prostu ...
-Ja też po prostu. Pa.- Wyszłam z miejsca spotkania. .....................................................
-To co? Idźcie ,pograjcie w coś czy co tam zawsze robiliście. -Powiedziała ciocia ,nie wiedziała co się pomiędzy nami stało. Nadal myślała ,że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Jednak nie miałam wyjścia i poszłam do jego pokoju. Tam siedziała jakaś dziewczyna ,nie znałam jej ,mimo to kojarzyła mi się coś z widzenia. Jednak nie wiedziałam kto to.
-Ymm... [t.i] poznaj oto Jude -Podałam rękę ,pięknej blondynce. Była naprawdę śliczna.
-Przepraszam ,że ja was tak nachodzę może... Może jednak wrócę do domu?- Zaczęłam.
-Nie przeszkadzasz nam ,poważnie.- Powiedziała ,pięknym głosem. Czułam się tam nieswojo. Od razu położyłam się spać... Nie siedziałam z nimi dłużej niż pół godziny. Wstałam na prawdę późno Niall i Jude byli już w szkole. Cioci i Grega (brata Nialla) też nie było już w domu... Znów sama w 4 ścianach. Chciałam iść do domu no ale musiałam tam zostać. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie ,które naszykowała dla mnie ciotka. W trakcie śniadania ,do domu zadzwonił dzwonek ,poszłam otworzyć drzwi ,okazało się że była to Diana. To było dość dziwne...
-[t.i]! Możemy porozmawiać?- Zaczęła.
-Czemu ty na mnie tak nachodzisz?!- Zaczęłam na nią krzyczeć ponieważ mnie wkurzyła.
-Słuchaj..... Mów swoje ,ale ja muszę się ciebie o to zapytać ,muszę ci coś powiedzieć.
-Ale ja nie chcę z tobą rozmawiać.
-[t.i] podoba ci się Harry prawda?
-Daj mi spokój!-Odpychałam ją od siebie.
-Podoba ci się on? Powiedz mi.
-Diana odejdź stąd.
-Błagam cie.... Nawet nie wiesz ,muszę to wiedzieć.
-Nie ,nie podoba mi się on. Możesz już dać mi spokój?- Skłamałam.
-[t.i] dlaczego ty nie chcesz ze mną rozmawiać? - Wtedy mnie zatkało... Nie mogłam powstrzymać łez ,przestałam się z nią targać.
-Idź już.
-[t.i] ja wiem czemu byłaś w szpitalu. Powiedz mi ,dlaczego to zrobiłaś?
-Diana wyjdź.
-[t.i] ty musisz mi powiedzieć...Jestem twoją przyjaciółką. Musisz mi powiedzieć dlaczego... Bo ja muszę ci pomóc.
-Diana dziękuje ci ,że się starasz ,ale ja na prawdę nie chcę z tobą o tym rozmawiać ,nie teraz.... Daj mi pobyć samej i idź stąd.
-Odpiszesz mi dzisiaj?
-Nie wiem Diana ,wyjdź.
-Ale obiecuj ,obiecuj ,że jeszcze o tym porozmawiamy.
-Wyjdź już proszę.
-Obiecaj mi....
-Dobrze ,odpiszę ci dziś wieczorem. Pa.
-Wszystko będzie dobrze. - Powiedziała i wyszła. Usiadłam w kuchni i zaczęłam płakać. Zwinęłam się w kłębek ,zaczęłam potwornie ryczeć. Chciałam z nią o tym porozmawiać ale byłam nadal na nią wkurzona.... I w ogóle czemu ona wpadła na pomysł ,że on mi się podoba? Jak to zgadła? Siedząc na zimnych kafelkach spędziłam kolejne 20 minut rycząc. Tata Nialla wrócił do domu godzinę później ,podczas gdy oglądałam telewizję.
-Cześć [t.i].- Zaczął miło rozmowę.
-Hej wujek... Własnie miałam wychodzić ,ale nie mam kluczy.-Powiedziałam.
-Tak ,przepraszam że cie tu tak trzymamy. Maura (mama blondyna) ,powiedziała mi ,że byłaś na noc. Wypadło mi coś w pracy i ....
-Dobrze ,nic się nie stało. Dziękuję za miłą noc.- Przerwałam i poszłam się spakować. Chwilę potem wyszłam z domu Irlandczyka i poszłam w stronę swojego. Po drodze rozmyślałam ,czemu Diana nie poszła do szkoły. Zadzwonił do mnie telefon:
-Hej [t.i]!
-O cześć Nick!
-Co robisz za dwa tygodnie? - Zaczął pytać przyjaciel.
-No nie wiem jeszcze. Pewnie nic ,jak zawsze.- Odpowiedziałam mu i zaśmiałam się.
-Wpadniesz do nas?
-Ja ?! Do was?! Nie sądzisz ,że to za daleko?
-Nasz kolega cie podwiezie.
-No nie wiem...
-Jezu no... Będzie fajnie.
-Nie wiem czy będę mogła. Czy mi pozwolą i w ogóle.
-Boże nie peniaj.
-Yhh...
-Proszę cie [t.i] ,bez ciebie nie będzie zabawy.
-Dobra będę
-Dzięki!
-No proszę...
-To ja zadzwonię jeszcze przed imprezą ,pa.
-P...ej Nick czekaj!
-No co?
-Ta twoja siostra....
-No..?
-Mogła bym się z nią spotkać?
-Z Rubby?!
-Rubby?
-No Rubby.
-No to mogła bym?
-Przyjedziemy Pod koniec stycznia to z nią porozmawiam.
-Nie mógł byś do niej zadzwonić?
-Yhh... Nie ,muszę już kończyć ,pa.
-No pa.- Rozłączyłam się. Bardzo ciekawiło mnie życie jego siostry...Gdy wróciłam do domu nie robiłam znów niczego specjalnego ,oczywiście poza myśleniem o loczku. Mój brat siedział sam w salonie ,bez słowa. Zachowywał się dziwnie. Postanowiłam do niego podejść i z nim porozmawiać:
-Z....Zayn?- Zawahałam się. On jednak nie odezwał się.
-Coś się stało?- Podeszłam do niego z większym przekonaniem
-Rozmawiałem z babcią.- Odpowiedział mi.
-Z babcią? Dawno jej nie widziałam.... kiedy wróci?
-Rozstaje się z dziadkiem ,tyle wiem.
-Co?!
-Tyle wiem - Powtórzył.
-Ale.... Przecież....
-[t.i] ja nie wiem co się dzieje z nimi ,nie wiem co robią ,mi to w sumie pasuje. I tak nikt nigdy nas nie kochał. - Widziałam tylko jak lecą mu łzy.
-Powiedział ten co ma przyjaciół ,dziewczynę.- Gdy to powiedziałam Zayn spojrzał na mnie i przytulił. Ostatnio jak mnie objął było chyba z 6 lat temu.... Miałam nadzieje ,że jest z nami coraz lepiej.
-Przepraszam.- Powiedział. Musiał mieć jakieś uczucia ,nie był zwykłym szmaciarzem ,za którego uważałam loczka. Rozmyślałam nad tym czy może brat ,powie mi kiedy zobaczę loczka ponownie. Bałam się jednak zacząć taki temat tak szybko. Chłopak wyszedł na miasto ze znajomymi a ja postanowiłam porozmawiać z Dianą. Ponieważ napisała do mnie smsa ,a obiecałam jej ,że odpiszę.
Była dziś dość ładna pogoda jak na połowę grudnia. Umówiłyśmy się w kawiarni ,pół godziny później byłam już na miejscu gdzie spotkałam przyjaciółkę. Powiesiłyśmy kurtki na wieszakach ,zamówiłyśmy lemoniadę i zaczęłyśmy rozmawiać.
-To... [t.i] powiesz mi w końcu prawdę?- Zaczęła mówić.
-Ale o co ci chodzi?- Domyślałam się ,że pytała o loczka.
-Ja.... Ja jestem po prostu pewna ,że on ci się podoba.
-Boże... Mówiłam ci ,że nie! Nie jestem taka jak inne dziewczyny.- Skłamałam ją ponownie.
-Mhm.....
-Ale tak wogle to... Nie ,że mnie on interesuje ale jeśli chodzi o ciebie... Mówiłaś ,że to skur*el i ostrzegałaś mnie przed nim a potem sama z nim byłaś jeszcze raz. Nie sądzisz ,że to nie jest zbyt logiczne?
-Tego akurat nie mogę ci wytłumaczyć....
-Tak? A niby czemu?
-Nie ważne.
-Miło się rozmawiało.- Wstałam z krzesła i zaczęłam zakładać płaszcz.
-Co ty robisz?!- Zaczęła krzyczeć dziewczyna. Odwróciłam się w jej stronę ,byłam dość spokojna i szybko jej to wyjaśniłam:
-Nie chcesz mi tego wytłumaczyć ,a chcesz wiedzieć wszystko o mnie. To nie jest fair ,nie mamy o czym rozmawiać.
-[t.i] ale ja po prostu ...
-Ja też po prostu. Pa.- Wyszłam z miejsca spotkania. .....................................................
Superrr :* czekałam na ten rozdział <3.kim była ta blondynka ??
OdpowiedzUsuńCzekam na następny mam nadzieje ze to będzie szybko
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE!! <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że dajesz na początku i na końcu zdjęcia i fajnie , że jak są smsy to w postaci obrazka , a nie tak jak niektórzy piszą po prostu :* ~gosia~
OdpowiedzUsuń