piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 13 - Spójrz

Niall odebrał telefon. Oczywiste było ,że to ten chłopak ,z autobusu.
-Cześć.- Zaczął mówić. Blondyn zdziwił się gdy usłyszał męski głos. Nie odpowiadał.
-Zapomniałem jak masz na imię. - Powiedział chłopak. Niall lekko się wkurzył ,był zazdrosny.
-Słucham?!
-Yyy... To nie ty?
-Słuchaj... Ona jest zajęta kolego.
-O co ci chodzi stary? Tylko zadzwoniłem... Może jesteśmy znajomymi?
-Daj jej spokój.
-Dobra sorry. Powiedz jej ,że dzwoniłem.
-Chyba śnisz.- Rzekł Irlandczyk ,w momencie ,w którym weszłam do pokoju.
-Niall ,kto dzwoni?
-Diana.- Skłamał.
-Daj mi ją do telefonu!- Ucieszyłam się ,ale myślałam ,że to coś ważnego skoro już do mnie niedawno dzwoniła. 
-Poczekaj chwile.
-Niall daj mi telefon!
-Nie. Ym... To pamiętaj. - Odezwał się do mnie a potem w stronę telefonu.
-Niall oddaj!- Krzyczałam i zaczęłam mu wyrywać. W końcu ,on nie chciał się ze mną szarpać i udało mi się zabrać mu telefon.
-Hallo?
-Cześć... To był twój chłopak? - Na początku nie rozpoznałam z kim rozmawiam.
-Yy... Tak ,a kto mówi?
-Bo... Ja chciałem ,żebyś mi powiedziała jak ci na imię.
-Aaa... Peter! Przecież ci mówiłam ,jestem [t.i].
-A no przecież! To tak brzmiało to cudowne imię.
-E przestań.- Uśmiechnęłam się.
-Moglibyśmy się kiedyś spotkać?
-Peter ja ma...
-Wiem ,że masz chłopaka. Nie zbyt mnie to interesuje.
-Ym... Ale gdzie? Po co?
-Chcę cie jeszcze zobaczyć.
-Nie wiem czy to najlepszy pomysł.
-Zgódź się.
-Porozmawiamy o tym później.
-Nie możemy teraz?
-Jestem u chłopaka... Potem o tym pomyślę.
-Zastanów się dokładnie.
-Pa Peter.
-Do zobaczenia.
-Pa.
-No na razie.
-No pa.
-No cześć.- Rozłączyłam się. Niall był chyba trochę wkurzony.
-Co on od ciebie chciał?- Pytał się.
-O jejku przestań. Wiesz ,że jesteś dla mnie najważniejszy.
-No właśnie nie jestem do końca przekonany.

-O Boże... Jak ci to udowodnić?!
-Chodź tu.


Od razu rzuciłam się na chłopaka i wtuliłam w jego bluzę.
Następnego dnia spotkałam się z Dianą. Myślałam ,że pokaże mi jakiegoś chłopaka czy coś. Jednak zobaczyłam w jej pokoju Nataly.
-[t.i]!! Pamiętasz Nataly?- Zaczęła mówić Diana.
-Tak...
-Ym... Czemu się nie cieszysz?
-No bo... Co w tym takiego super? Nie no Nataly ,lubię cie ale ym. Czemu mam się cieszyć?
-[t.i] powtarzam ci... To Nataly.
-No wiem.
-Której części słowa 'Nataly' nie rozumiesz?
-Przecież wiem kim ona jest. To ta dziewczyna co mi mówiła ,że ją niby znam.
-Ej... Jak możesz jej nie pamiętać?
-O co ci chodzi?
-Przecież... To była nasza najlepsza przyjaciółka.
-Diana poznałyśmy się z pół roku temu ,w tym liceum.
-Nic nie pamiętasz....
-Słucham?
-Znałyśmy się wcześniej.
-Nie?
-Tak [t.i]. W pierwszych klasach podstawówki.
-I się czepiasz ,że tego nie pamiętam?
-A no tak w sumie po tym wypadku...
-Nie no sorry ,że się powtórzę ale... Słucham?!
-Nic...
-To po cholerę zaczynasz?!
-Chodzi o to ,że ona wróciła a ty...
-Co ja?! Wróciła ? Skąd niby? Co mnie to interesuje? Nie znam jej!
-To ja lepiej pójdę dziewczyny.- Powiedziała i rozpłakała się.A ja kompletnie nie rozumiałam o co im chodzi.
-Nie no pocze....- Zaczęłam ją zatrzymywać ale ta wyszła.
-Diana o co w tym wszystkim chodzi?
-Nie ważne...
-Super....
-[t.i] bo mam pytanie.
-Mi na moje nie odpowiadasz..
-Ale... Co u Zayna?
-Co?!
-No co u Zayna? Pogodził się z Perrie?
-Przecież oni mieszkają razem...
-Co? Zayn i Perrie pokłócili się parę dni po wyjeździe Harry'ego.
-Ja kompletnie nie rozumiem ,co żeś uknuła... Możesz mi w końcu powiedzieć dlaczego z nim byłaś?
-[t.i] ja wiem ,że ty chciałaś z nim być. I pewnie nadal chcesz. Przepraszam.
-Jezus Maria.... O co ci chodzi?!
-Po co ciągle się o niego dopytujesz?!
-Bo mnie interesuje dlaczego mnie okłamałaś!!! Miałaś mi powiedzieć.
-Daj sobie spokój.
-Kolegowałaś się z ludźmi ,których nie toleruję.
-On się zaczął zmieniać...
-Jesteś z nim jeszcze?
-Nie... Ale myślałam ,że on się zmienił.
-Co?
-Słuchaj to był 3 raz ,który z nim byłam.
-Słucham?!Jak można być z tym samym chłopakiem 3 razy?!
-Bo ty nie rozumiesz...
-Jezu to nie! Mamy się znowu kłócić o to samo?!
-No właśnie ,lepiej dajmy sobie spokój i o tym nie rozmawiajmy.
-Nie! To nie jest fair. Skoro mamy się przyjaźnić to muszę wiedzieć z jakiego powodu mnie okłamałaś.
-Ja cie nie okłamałam...
-Nie wcale... Jednego dnia mówisz ,że go nienawidzisz ,następnego z nim jesteś. To wcale nie oszustwo.
-Jego nie da się tak po prostu przestać kochać. W pewnym momencie wydaje się ,że się zmienił. Mówi ,że kocha tylko ciebie, wydaje ci się ,że to do ciebie się uśmiecha wyjątkowo ,że skupia się tylko na tobie ,a inne dziewczyny podrywa tylko 'na niby'. Widziałam przez okno jak z nim siedzisz na przystanku [t.i]. Nie przyznałaś się ,że on ci się podoba.
-Tego dnia nie było cie w szkole! Poza tym... Ja z nim tylko siedziałam na przystanku! Co w tym złego?
-Patrzyliście się na siebie.. Uśmiechaliście się. [t.i] ja wiedziałam ,że on ci się podoba od samego początku.
-Nie podobał mi się, nie podoba i nie będzie ok?! Zawsze wiedziałam ,że jest zwykłym dupkiem!
-Każda to wiedziała , ja też. Jednak z nim były ,czemu?
-Bo są głupie?
-Nie.... Coś do niego ciągnie i nie możesz temu zaprzeczyć.
-Diana... Patrzyłam się na niego no tak bez żadnego powodu. On jest ładny i podobał mi się jak na mnie patrzył ale... Nigdy w życiu bym z nim nie była.
-Założymy się?
-Słucham?
-Założymy się ,że z nim będziesz?
-Diana o co ci chodzi?
-Nawet przy mnie rozmawiał z Zaynem ,że 'cie zaliczy'.
-To chyba się pomylił.
-[t.i] posłuchaj...
-Nie Diana... Ty posłuchaj. Mam chłopaka, jestem z nim szczęśliwa a ty nadal próbujesz mi wmówić ,że podoba mi się ktoś inny kogo już nigdy nie zobaczę na oczy!!!
-Nie zobaczysz? Jesteś pewna? Myślisz ,że on tu nie wróci?
-Nie interesuje mnie to czy go zobaczę czy nie. Mam go gdzieś ,możemy skończyć?
-Co innego powiesz w wakacje.
-Co?
-Jak on wróci... Inaczej zaśpiewasz. Mogę ci obiecać.
-Daj mi spokój. -Trzasnęłam drzwiami i wyszłam. Boże to samo? Czemu ciągle ona nie może zrozumieć ,że jest mi dobrze tak jak jest... Co jej przeszkadza moje szczęście? Musi mnie wkurwiać tym Harrym? Prosto od niej wróciłam do domu. Byłam mega załamana... Wiem ,że nie zależało mi już na loczku ,ale jak usłyszałam ,że on do niej też się tak uśmiechał ,też tak na nią patrzył ,też jej się wydawało ,że reaguje na nią inaczej ,że jest inny.... Przecież dokładnie to samo czułam ja... Prawda była taka ,że wykorzystywał każdą. Nawet mnie, próbował mnie poderwać i zauroczyć ,takim samym sposobem jak każdą dziewczynę. ''On jest inny w stosunku do mnie, na mnie patrzy inaczej, on się zmienia!''. Tak mówiłam sobie w myślach.... Jak każda dziewczyna ,która natchnęła się na jego oczy.
-Gdzie byłaś? - Zapytał mnie ojciec.
-Byłam u kolegi. - Odpowiedziałam mu lekko wystraszona. Ogólnie u ojca nie podobało mi się. Mało z nim rozmawiałam,w ogóle miałam mało co do prawa głosu. Tylko jak jego przyjaciel przyjeżdżał ,to traktował mnie normalnie. Taty trochę się bałam. Bardzo tęskniłam za babcią, dziadkiem no i Zaynem. Jednak czas płynął dość szybko... Każdy dzień podobny do kolejnego. Ale zdawałam sobie sprawę ,że jestem szczęśliwa. W wakacje miałam gdzieś jechać z dziadkiem i bratem ,na tydzień na jakąś działkę. Wtedy jednak nie zdawałam sobie sprawy co dokładnie będzie się tam dziać....
Po kilku dniach pogodziłam się z Dianą. Dawno jednak nie rozmawiałam z Juliette. Nie miałam zbyt dużej możliwości iść późno do parku ,skoro mój nowy dom był tak daleko. Jakiś tydzień przed wakacjami poszłam na noc do Diany ,wtedy poprosiłam ją o to bym mogła wyjść sama ,do parku. Na szczęście się zgodziła. Oczywiste było ,że dopytywała się potem dlaczego. 
W parku nie zastałam przyjaciółki, nie rozumiałam czemu. Doszłam do miejsca gdzie zawsze się spotykaliśmy ,nikogo tam nie było. Wróciłam dość szybko do domu Diany.
-[t.i] po co tam poszłaś?- Dopytywała się mnie.
-Chciałam się spotkać z koleżanką. - Odpowiedziałam jej.
-Co?
-Nie ważne...
-Powiedz mi.
-O Jezu ty jak zawsze swoje...
-Jestem ciekawa.
-No jejku umówiłam się tam z kimś i tyle.
-Z kim? Wiesz ,że Harry przyjeżdża już niedługo?
-Boże.... Diana znowu mam wyjść?
-Nie no dobrze... przepraszam.- Skończyła temat, ale w sumie trochę mnie zaciekawiło kiedy przyjedzie loczek. Oglądałyśmy jakiś film a potem się położyłyśmy. Rano ,po śniadaniu pożegnałam się z dziewczyną i postanowiłam pójść do Nialla. Miałam zamiar się przejść. Po drodze zadzwoniłam do chłopaka ,którego spotkałam w autobusie.
-Hallo?- Zaczęłam uśmiechnięta.
-Hej, twój chłopak się na mnie nie wściekł ,że zadzwoniłem? Przepraszam.
-Haha ,spokojnie.
-Nie wiedziałem ,że z kimś jesteś.
-Mówię nic się nie stało. Ym... Chciałeś coś wcześniej?
-Myślałem o spotkaniu się z tobą jeszcze kiedyś.
-Ty wiesz ,że ja...
-Masz chłopaka, wiem. Spokojnie, nie przejmuję się tym.
-Słucham?
-Nigdy nie widziałem kogoś takiego jak ty.
-Jeszcze raz powiem... Słucham?
-Masz bardzo ładne oczy.
-Wiesz co kolego ,nie wiem czy to dobry pomysł.
-Zgódź się.
-Ja mam chłopaka.
-Będę 100 razy lepszy. Udowodnię ci to ,zrobię wszystko.
-Nie mam ochoty na spotkanie z tobą.
-Czyli... Nigdy się nie zobaczymy?
-Nie wiem, na razie nie mam ochoty.
-Proszę...
-Peter powiedziałam ci ja...
-[t.i] proszę cie. Chce cie tylko znów zobaczyć.
-Nie chcę słyszeć od ciebie żadnych komplementów. Dziwnie się z tym czuję.
-Przepraszam, już nie będę. Zgódź się proszę.
-Jeszcze nad tym pomyślę.
-Przemyśl to porządnie. Zrobię wszystko co zechcesz.
-Nic od ciebie nie chcę.
-Przemyśl to...
-Ok ,jeszcze pomyślę. Pa.
-Pa..
-No pa.
-Papa. - Rozłączyłam się. Niall wybiegł do mnie ze swojego domu.  Był lekko wkurzony. Myślałam ,że przyjdzie i mnie przytuli....
-Hej!
-Z kim rozmawiałaś?!
-Jejku Niall nie ważne.- Zaczęłam się do niego uśmiechać.
-Znów z nim?!
-Niall!!! Przyszłam tu do ciebie, przestań na mnie krzyczeć.
-Przepraszam ,faktycznie jestem mega zazdrosny.
-Wpadłam tylko na chwilkę.
-Co? Dlaczego?
-Boże Niall widzieliśmy się wczoraj, widzimy się codziennie.
-To i tak za mało. - Powiedział, a ja zaśmiałam się.
-Dobra idę.
-Co?! Dlaczego już?
-Niall idę na pizze z Liamem.
-Z Liamem?! Słuch..- Przerwałam mu :
-Cii.... Kocham cię. - Pocałowałam go i poszłam. To była prawda. Chciałam się spotkać z Liamem.
Dawno z nim nie rozmawiałam ,a bardzo go lubiłam. Był świetnym przyjacielem. Nie miałam zbyt dużo pieniędzy na tą pizzę. Chyba 15 złotych. Całe moje kieszonkowe ,uzbierane przez czas wyprowadzki. To dość mało jak na nastolatkę ,która potrzebuje na jakieś głupoty. Spotkałam się z chłopakiem w galerii handlowej ,z której mieliśmy udać się do restauracji.
-Liam!- Rzuciłam mu się na ramiona.
-Hej [t.i].
-Co u ciebie?
-Wszystko po staremu... A co tam? Jak u Nialla?
-Ja i Niall dogadujemy się jak nigdy, jest tylko lekko zazdrosny.
-No co ty? Ma o co?
-Aj długa historia. Poznałam przez przypadek w autobusie takiego chłopaka no i dałam mu numer telefonu ,on do mnie zadzwonił ,Niall odebrał telefon i teraz wiesz... Tylko jak mnie zobaczy z komórką przy uchu to się awanturuje.
-Haha... Tak to jest w związkach.
-No a słuchaj... Mówiłeś mi coś ,że się zakochałeś. Pamiętasz?
-Yhh... Tak.
-Opowiedz mi coś więcej.
-Zaczniesz się śmiać jak ci powiem kto to...
-Oj przestań.
-Nie ,nikomu nie powiem.
-Co? No weź Liam. Przecież ja ..yh... no weź.
-Od razu komuś wygadasz..
-Przestań! Nie mów tak.
-Obiecujesz?
-Słowa nie pisnę.
-Danielle.
-Co?!
-Mówiłem...
-Ale jak możesz... Danielle ... przecież ona...
-Ja wiem ,że ona się podoba prawie każdemu chłopakowi w szkole i wgl ,że zmienia ich jak rękawiczki ale... Ona jest taka piękna...
-Haha... Coś o tym wiem.
-Słucham?
-Nie ,nic.
-[t.i]... Powiedziałem ci.
-Ale obiecałam sobie ,że nikomu nie powiem ,nie nie mogę.
-[t.i]!!! Ja ci powiedziałem!  To nie jest sprawiedliwe...
-Yhh... Ale jeśli komukolwiek...
-Nikomu nie powiem. Nawet jak byśmy się nienawidzili... W życiu tego nie powiem.
-Na pewno ?
-Przysięgam... Mogę zgadywać?
-Oczywiście ,nie licz Nialla.
-Harry?


-Co?! Ale... Skąd ty..
-Powiedziałaś ,że się na tym znasz tak? A widzisz... Harry wydaje mi się osobą podobną do Danielle. Też każda dziewczyna na niego leci ,a jest chujem totalnym ,wiem bo go znam.
-A widzisz... A jednak. Ale....
-Sorry ,że ci przerwę ale, skoro jesteś z Niallem..
-No właśnie miałam ci to wytłumaczyć. Bo to było tak ,że on mi się strasznie spodobał kiedyś, wiesz tam na początku szkoły i ja się cie... To znaczy no ja to ciężko znosiłam. Ale później jak Niall mnie pocałował, ja pomyślałam ,że jak z nim będę to zapomnę o Harrym. I tak się w sumie stało. Teraz naprawdę kocham Nialla. O loczku już nie myślę ,od kąt wyjechał nawet go nie widzę więc wiesz... Wróciło do normy więc już mi się nie podoba.
-Poczekaj.... Wiesz ,że on wraca za tydzień?

-Już za tydzień?
-No tak... Miałem okazje zamienić z nim parę słów.
-Ale...
-[t.i] nie pomyślałaś o tym jak to będzie jak on wróci? Nie możesz być z Niallem jak nadal czujesz coś do Harry'ego. To nie w porządku.
-Nie czuję już nic do niego.
-Chciałaś się nim zasłonić ,żeby zapomnieć o Harrym.
-Tak to odbierałam na początku...
-Ale wiesz co.. Wydaje mi się ,że on jakoś... Jak doszłaś do szkoły to zachowuje się inaczej. Nawet w stosunku do ciebie.
-Haha... Ja już słyszałam swoje od Dianki... Jej też się tak wydawało....
-Nie [t.i] ja mówię poważnie...
-Liam ja już wszystko wiem. Jesteś jedyną osobą ,która o tym wie.
-Na prawdę?
-No... Tak.
-Ty w sumie też.
-Widzisz jak się złożyło... Tylko błagam cię. Jeśli ktoś się dowie ,zwłaszcza on ,to ja się zabiję.
-Co ty gadasz.. Po pierwsze ode mnie nikt się nie dowie, po drugie nie zabijesz się a po trzecie...Przecież on ci się już nie podoba.
-Dobra nie ważne ,jaką pizzę zamawiamy?- Zmieniliśmy temat. Reszta dnia była bardzo nudna.
Wróciłam do domu i w sumie nic nie robiłam. Minął tydzień , dziś był dzień zakończenia roku szkolnego ,wakacje. Nie cieszyłam się jakoś bardzo ponieważ jechałam tylko z dziadkiem parę dni nad morze.  Nie była to wycieczka mojego życia. Zawsze chciałam pojechać do jakiś ciepłych krajów ,na wielkie plaże z palmami... Oczywiście nie było to do końca możliwe. Myśl o tym jak zareaguję gdy zobaczę ponownie 'chłopaka moich marzeń' mnie przerażała. Co jeśli ponownie coś do niego poczuję? Co ja wtedy zrobię? Rzucę Nialla? Jak on się poczuje? To znaczy ,że stracę przyjaciela? W sumie.... Już go straciłam. Na naszym zakończeniu zjawił się właśnie on... Stał przy Zaynie, bardzo się cieszyli spotkaniem. Byli przecież w tej samej klasie i mimo długiej nieobecności loczka, dostał on dyplom i świadectwo. Najgorsze było ,gdy ponownie się na mnie spojrzał.....




---------------------------------------
Wesołych wakacji ;D
Wyjeżdżam ,więc kolejnej części nie będzie dość prędko....

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 12 - Znów dom


Jednak jak wysiadałam ,zobaczyłam Zayna ,który otwiera drzwi do domu.
-To nie nasze ostatnie spotkanie.- Powiedział kierowca a ja szybko wysiadłam i pobiegłam do brata. Strasznie bolała mnie głowa, on to zauważył i pomógł mi wejść spokojnie do pokoju, w którym poszłam spać. Była niedziela ,musiałam zrobić lekcje a nie miałam na to siły. Mój bardzo przyjemny sen przerwał telefon. Odebrałam zaspana:
-Hallo
-[t.i]? Yyymm.... Nie obudziłem cie ? - Zaczął mówić blondyn.
-Nie Niall.... Słucham?
-Nie no... Spałaś?
-Dobra nie ważne , o co chodzi?
-Chciałem się po prostu zapytać ,czy gdzieś nie wyskoczymy. Ale idź spać lepiej.
-Dzisiaj nie mam ochoty...
-Dobrze ,dobrze skarbie. Śpij dobrze.- Rozłączył się Irlanczyk. Jednak ja w ogóle zapomniałam ,że jesteśmy razem! Śnił mi się Harry... Przytulałam go. To było takie wspaniałe.... Dziwnie się czułam po tym jak Niall powiedział do mnie ''Skarbię''. Na prawdę ja go kochałam... Ale jak przyjaciela. Jednak każdy tłumaczył mi ,że tak jest lepiej... Jestem weselsza i wgl. Ja nie odbierałam tak tego. Byłam trochę nie poważna będąc z nim ,a marzyć ,śnić o innym. Było mi z tym trochę źle jednak na razie nie miałam zamiaru zrywać z blondynem. Długi czas wszystko pozostawało bez zmian.... Szkoła, spotkanie się z Niallem ,lekcje ,znowu szkoła ,znowu Niall ,znowu lekcje ,kolejny raz do szkoły.... Dziadek przesyłał nam pieniądze na utrzymanie ,bo przecież nie mieli byśmy za co żyć. Babcia chyba 'nagle' przestała o nas pamiętać ,odzywać się. Nawet nie zadzwoniła na urodziny Zayna ,oczywiście on się tym nie przejął bo przyszło do niego mnóstwo znajomych i razem to 'opili'.
Niby było już lepiej, wszystko wróciło do normy, każdy podchodził do mnie z uśmiechem ,z radością. Jednak ja nie czułam się w pełni szczęśliwa. A raczej w ogóle. Jak tylko Niall próbował mnie przytulić, szukałam jakiejś wymówki ,by tego nie robił. Nie chodziliśmy za rękę ,nie byliśmy jak prawdziwa para ,bo to właśnie ja nie czułam ,że powinniśmy. Mimo ,że minęły jakieś 3 miesiące odkąd widziałam się z loczkiem ,to cała moja głowa była zapełniona własnie nim. Dzisiejszego dnia (był to czwartek) poszłam do Diany.
-[t.i] co ci jest? - Zaczęła mnie pytać przyjaciółka.
-Nic przecież.- Odpowiedziałam jej.
-Ciągle jesteś smutna.... Nie rozumiem. Ty i Niall jesteście taką piękną parą a ja się czuję jak byś go ciągle od siebie odpychała. Ty wiesz co to znaczy być w związku?- Powiedziała a ja wyszłam z jej domu.  Ona pobiegła za mną:
-[t.i] no co ty! Zapytałam się tylko- Zaczęła krzyczeć.
-Nie wiecie nic co czuję ,nic nie rozumiecie i wtrącacie się bez potrzeby! -Odwróciłam się do niej i krzyknęłam. Wiatr powiewał moim płaszczem , dziewczyna stała zdziwiona i patrzyła na mnie gdy ja odwróciłam się i zaczęłam odchodzić. Potem ponownie za mną pobiegła :
-[t.i] ja... Ja nie wiem co ty czujesz ,nie chcę się wtrącać ale... Czy ty nie kochasz Nialla?
-Daj mi już spokój.
-Nie rozumiem... Staram się ciebie rozumieć ,pomóc ci a ty się ode mnie odwracasz.
-Przepraszam ale najwidoczniej nie możesz się dowiedzieć o wszystkim.
-Jezu.... Powiem ci dlaczego byłam z Harrym ok?!
-To nie ma znaczenia.
-Jak to nie?! To niby za co się na mnie obraziłaś? Podobał ci się on prawda?- Dopytywała się mnie a ja odwróciłam się do niej i powiedziałam jej prosto w twarz:
-Słuchaj nie byłam ,nie jestem i nie będę tak jak te wszystkie lale ,które czekały na to ,że się z nim prześpią ,a potem je zostawi. Kpię z takich ludzi! W życiu nie poleciała bym na takiego skur.... yhh... Diana po prostu skończmy ten temat ,o nim. Bo wkurzają mnie twoje ciągłe podejrzenia co do niego.
-Niedługo ci o tym opowiem... Przepraszam. Wierzę ci ,że nic do niego nie czujesz okej. Po prostu ci to potem powiem, bo faktycznie też źle robię. Przepraszam
-Pójdę już.- Powiedziałam i wyszłam. Po całej rozmowie z przyjaciółką pomyślałam ,że najlepiej będzie mi nadal 'bycie szczęśliwą' i nie myślenie o przyjacielu brata. Wróciłam do domu i zobaczyłam Zayna z walizkami.
-Zayn co ty... - Zaczęłam ,a ten mi przerwał:
-Wyprowadzam się stąd. - Odpowiedział.
-Słucham?!
-Wiem ,że to śmiesznie wygląda... Ale w sumie jestem już dorosły, wyprowadzam się razem z dziewczyną.
-Ale Zayn... Chcesz mnie samą tu zostawić?! Jak ja sobie tu poradzę?!
-[t.i] ja wiem... Nie mam wyjścia. Mimo ,że nam dziadek płaci za mieszkanie ,to ja nie potrafię i tobie i sobie zapewnić prawdziwego domu.... Wyszło jak wyszło. Możesz się wyprowadzić do ojca, albo dziadka ,Nialla ,nie wiem.
-Powtórzę jeszcze raz... Słucham?! Do alkoholika ,który nas zostawił? Do dziadka ,który miał odpocząć? Do przyjaciela ,mam mu się narzucać?!
-To wy nie jesteście parą?
-O Boże Zayn ,nie zmieniaj tematu. Chcesz mnie tu zostawić!!!
-Nie chce cię zostawić, tylko cie uratować. A przy okazji siebie. Nie będziesz miała prawdziwego domu ze mną.
-Zayn mam 16 lat!!! I  w takim razie jesteś za mnie odpowiedzialny.
-Dobra... Rozmawiałem z tatą....
-A co to ma do...
-Zamieszkasz u niego.
-Nie ! Zayn ,nie!!!!
-Przepraszam.
-Zayn proszę!- Panikowałam ,a mój brat zaczął płakać.
-Przepraszam.

Chwilę później chciał mnie przytulić ,ale zawahał się i po prostu klepnął mnie w ramię.
Zdawałam sobie sprawę ,że będę mieszkać z alkoholikiem ,z moim ojcem ,który nas porzucił ,z kimś kogo nienawidziłam. Mimo ,że byłam strasznie zdołowana, jednak nie zamierzałam się ciąć. Ponieważ postanowiłam z tym przestać. Nie łączyło mnie dużo z bratem ,to jednak już za nim tęskniłam. Dawno nie rozmawiałam z nim w taki poważny sposób. Zaczęłam się pakować ,z niechęcią ,bo wiedziałam co mnie czeka. Nie wiedziałam nawet gdzie on mieszka... Obcy numer napisał mi ,że mam być gotowa do wyjścia ,z walizkami za 3 godziny. Byłam pewna ,że to on. Spakowałam wszystkie ubrania, książki ,pierdoły i ogólnie całą zawartość mojego pokoju ,niektóre rzeczy do pudeł ,inne do walizek. Nie byłam pewna co dzieje się w domu ojca, więc spakowałam też jedzenie i picie. Ogólnie wszystkie pamiątki i tego typu rzeczy.
Znalazłam papierosy Zayna , jego nie dopitą butlę z alkoholem ,a nawet proszki ( narkotyki).  Zawsze myślałam ,że to on ma piękne życie. Miał dziewczynę ,dużo przyjaciół ,imprezował... Wcześniej jednak nie zauważyłam tego ,że on też ma problemy. Te całe narkotyki ,ten alkohol... Zrobiło mi się go żal. Napiłam się  dosłownie kieliszek znalezionego przeze mnie napoju ,na uspokojenie. Czułam ,że też się powoli niszczę... A miało być tak pięknie. Niby powoli się godziłam z bratem ,zapominałam o loczku, nie cięłam się ,miałam chłopaka.... Ale nawet nie licząc tej wyprowadzki ,nadal nie czułam się dobrze. Niall mimo ,że dzwonił do mnie dość niedawno ,to wysłał do mnie sms'a ,szybko potem odpisałam.



Do mojego domu ,o godzinie ,w której miałam się spotkać z tatą ,podjechało 2 mężczyzn w srebrnym aucie. Jeden z nich był pewnie moim ojcem ,jednak nie widziałam go bardzo długo i nie pamiętałam jak on wygląda. Kierowca wysiadł i zapalił papierosa. Jego kolega poszedł pod moje drzwi i zapukał w nie. Mężczyzna był wytatuowany , umięśniony i wyglądał dość groźnie. Gdy otworzyłam drzwi ,przywitał się ze mną.
-Cześć.- Stałam przerażona.
-Daj te rzeczy ,pomogę ci je zanieść.- Nadal nie odpowiadałam. Spojrzał na mnie, ja bardzo się go bałam.
-Ej... Co jest? Spokojnie ,będzie dobrze. Teraz zamieszkamy razem. - Milczałam.
-No powiedz coś do ojca! - Krzyknął na mnie.
-Mam już iść do samochodu?- Zapytałam go ,zmieniając temat. Naprawdę on był dość straszny...
-Weź jedną walizkę. - Powiedział i tak więc zrobiłam. usiadłam na tylnim siedzeniu auta i nie otworzyłam buzi. Serce waliło mi z przerażenia.
-To chyba wszystko.- Powiedział mój ojciec do kolegi i odjechaliśmy.
-Ej wogle ,jak masz na imię?- Zapytał mnie ojciec, mówił do mnie jak do obcej osoby. Ale chyba faktycznie tak było... Jednak bałam się odpowiedzieć.
-Jak nie chcesz rozmawiać to nie. -Powiedział i przez resztę drogi nie odzywał się do mnie. Ja jednak zaczęłam tam płakać. Wtedy krzyknął dlaczego płaczę i żebym nie ryczała. Wywołał w taki sposób jeszcze więcej łez w moich oczach. Potem powiedział do kolegi:
-Nie no... Ja przywalę gówniarze w domu.
-Przestań... Ona cie nie zna ,krzyczysz na nią. Ma prawo się ciebie bać. Daj spokój . On jest tylko pijany ,nie masz się o co martwić na razie... yym.. Powiesz jak masz na imię?- Odezwał się bardzo miło przyjaciel ojca. Mimo ,że wyglądał równie strasznie,to jakoś mniej się go bałam i odpowiedziałam mu:
-[t.i]
-Jak? [t.i]?- Zapytał.
-[t.i]. - Powtórzyłam.
-Widzisz! Nie musisz na nią krzyczeć... To miła dziewczyna.
-Ja ją wychowam ,spokojnie. - Powiedział a niedługo potem wysiedliśmy ,koło małego domku... Ważne ,że był.... Wypakowaliśmy wszystkie rzeczy ,tata pokazał mi mój mały pokój ,w którym nie było możliwości zamknięcia się na zamek ,co mnie zasmuciło. Nie wiem jaki ojciec był teraz....Z opowiadań mojej babci wiem ,że jest alkoholikiem ,więcej o nim nie rozmawiałyśmy. W domu był dość duży bałagan ,butelki z alkoholem były wszędzie, widać było ,że nadal ma problemy z piciem. Siedziałam w swoim spokoju i nic nie mówiłam. Jednak on tam zajrzał...
-To co [t.i]? Podoba ci się tu? - Nie odzywałam się.
-No odpowiadaj jak mówię!!! -Krzyknął. Znów zaczęłam płakać ,wystraszona. Jednak ja widziałam ,że on nie chciał być taki surowy... lekko się przeraził jak zaczęłam płakać.
-Przepraszam... Słuchaj. Po prostu jak mamy razem mieszkać to musimy rozmawiać. Pewnie jesteś zagubiona ,ale jestem twoim ojcem, zgodziłem się ciebie tu wziąć więc też miej jakąś wdzięczność.
-Dziękuję.
-No w końcu! W ogóle podoba ci się tu?
-Wolałam swój dom. A co tak w ogle się z nim stanie?
-Sprzedamy go. A właśnie... mów do mnie na 'ty' ,nie przejmuj się. Masz jeszcze jakieś pytania? Wal śmiało.
-Ym... Pracujesz? - Rosło moje zaufanie do niego.
-Sprzedaję produkty sporzywcze w małym sklepie... tylko tyle mogę. Ale dziadek będzie mi dawał pieniądze na ciebie. Zayn też.
-Co?! Zayn?!
-Rozmawiałem z nim tydzień temu... O tym ,czy możesz u mnie zamieszkać. Powiedział jednak ,że jeśli będę dla ciebie zły ,nie znajdę pracy i nie pójdę na terapię ,to mi ciebie odbierze... Ale.... Ja zawsze chciałem cie zobaczyć ,z tobą porozmawiać. - Zaczął smucić się mężczyzna.
-Zayn będzie dawać pieniądze na mnie?
-Powiedział... ,że postara się zarobić ,mimo że będzie to nie wielka kwota, na to żebyś miała też jakieś kieszonkowe.
-Zayn to powiedział?- Uśmiechnęłam się... Nie mogłam uwierzyć ,że on się mną przejął. Ustalał to tydzień... Ja po prostu myślałam ,że wywali mnie do ojca ,żeby nie wyszło na to ,że mnie zostawia samą. Byłam dość duży kawałek od starego domu i szkoły... całe otoczenie było nowe. Ojciec pytał się mnie czy nie wolę chodzić do szkoły w okolicy ,ja jednak wybrałam starą. Bardzo długo się przyzwyczajam do nowych miejsc i nie wyobrażałam sobie też zmianę szkoły. Jako ,że była niedziela ,musiałam przyszykować się do szkoły... Mogłam już normalnie myśleć o lekcjach i apetyt mi wrócił. Położyłam się dość wcześnie bo rano musiałam wstać dość wcześnie by dojechać do okolicy mojego domu ,do liceum. Pogoda była okropna, strasznie zmokłam po drodze na przystanek. Woda kapała za mnie jak weszłam do autobusu ,cała się trzęsłam , nie wiedziałam ,że będzie aż tak zimno. Bus był cały zapchany ,ocierałam się o innych ludzi. Na jednym przystanku wysiadł ,prawie co mnie nie wypchnęli ,jednak wywalili. Cała morka upadłam na zabłocone podłoże. Byłam cała brudna, przemoczone książki wypadły mi z plecaka i też się pobrudziły. Na szczęście do środka wszedł jakiś chłopak ,który od razu mi pomógł.
-Nic ci nie jest? Co się stało? - Pytał ,gdy pomagał mi wstać.
-Nie ,ja się tylko ten... wywaliłam. Jest dobrze. Dziękuję. -powiedziałam a on uśmiechnął się.
-Gdzie jedziesz?
-Do szkoły.
-Widać.
-Po książkach... Ym.. Dziękuje ci jeszcze raz.
-Nie ma za co ,na prawdę. Może w zamian dała byś mi swój numer?
-Haha... No okej.- Zaśmiałam się ,z jednej strony było dziwnie ale z drugiej przyjemnie.
-Tak w ogle to jestem Peter.
-[t.i] - Podałam mu rękę i znowu moje kąciki ust były blisko uszu. Chłopak był naprawdę dość ładny i miły,nie zapominając o tym ,że miałam chłopaka. Wydawał się być miłą osobą.
Jednak chwilę potem wysiadł. Spokojnie dojechałam na miejsce ,bez żadnych przygód.
Pierwszą osobą ,na którą wpadłam na wejściu był Niall ,który zaczął mnie przytulać.
-Cześć -Odezwał się.
-Hej.
-Co u ciebie?
-Dobrze... chyba.
-To dobrze.... chyba. - Zapadła chwila ciszy.
-Wiesz co ja... pójdę poszukać Diany.- Powiedziałam i oddaliłam się od chłopaka. On próbował mnie zatrzymać:
-Czekaj [t.i]! Miałaś mi coś powiedzieć!
-Potem ci powiem!- Szybko odeszłam.
 Ostatnio w ogóle nie utrzymywaliśmy kontaktu. Było mi tak trochę głupio.... Tak poważnie to mimo ,że byłam z nim szczęśliwa to nie czułam się dobrze w tym związku. Skłamałam go ,bo tak naprawdę Poszłam usiąść pod salą ,w której miałam mieć zajęcia. Widziałam go na korytarzu jak rozmawiał z Zaynem!!! On i mój brat? Oni się nie kolegują.... Musiał go pytać o mnie. Jednak udawałam ,że tego nie widziałam. Ucieszyłam się na widok brata, zawsze myślałam ,że jak by się wyprowadził to by była to super sprawa ale jednak... Nawet przez ten jeden dzień ,zdając sobie sprawę ,że nie będziemy mieszkać razem ,to zaczęłam za nim tęsknić. Jeśli chodzi o Nialla to starałam się go omijać na innych przerwach ale w końcu na jednej udało mu się ze mną porozmawiać:
-[t.i] mi się nie podoba to ,jak to teraz wygląda.
-Mi też nie... Przepraszam.
-Powiedz o co chodzi... i o czym mi chciałaś powiedzieć. Coś się wydarzyło?
-Nie ja po prostu...

-Nie kochasz mnie? Prawda?

-Co?! Dlaczego? Nie ,nie chodzi o to!
-Widzę to. [t.i] jak nie chcesz ze mną być to po prostu mi powiedz.
-Niall ja chcę ale....
-Ale?
-Poczekaj. Po prostu chciałam ci powiedzieć o co chodzi.
-Ale?!
-Ale... Nie wiem ,jakoś czuję ,że nie mogę czy coś... Ale chcę z tobą być!-On tylko uśmiechnął się i złapał mnie za rękę... Wtedy poczułam się lepiej. Jak by jednak mogło coś z tego jeszcze wyjść.
-Mów co się wczoraj stało.
-Bo ja...ja... Ja się wyprowadziłam.
-Co?! Gdzie?!
-Nie ,nie daleko. Spokojnie... Tylko po prostu przez przeprowadzkę miałam wczoraj dużo na głowie. Możemy gdzieś wyjść dziś.
-Ale chwile... Jak to się stało? Gdzie ? Czemu? I wgl..
-Boże Niall po prostu teraz mieszkam gdzie indziej, nie pytaj mnie o szczegóły proszę.
-Dobra okej... To nie wiem... Gdzie chcesz dziś iść? - Zbliżył się do mnie i patrzył mi w oczy.
-Ym...
-Ja stawiam.
-Weź przestań.- Zaśmiałam się.
-Ja płacę i koniec! - Uśmiechnął się do mnie ,a potem pocałował.

Zayn nas widział ,nie wiem czemu ale patrzył się na nas i był lekko zmartwiony. Chwilę później zgarnęli go koledzy.Minęło parę dni...  Ja i Niall zbliżyliśmy się do siebie. Kompletnie zapomniałam o Harrym.... Z tatą dogadywałam się coraz lepiej, mimo że pił. Dzisiejszej nocy przyprowadził do domu jakąś kobietę, ich zachowanie było bardzo dziwne. Co chwilę się całowali ,albo mówili do siebie w 'zalotny' sposób. Nie przyjemnie się tego słuchało bo robiło się to obleśne. Pomyślałam ,że skoro był weekend ,to może mogła bym skoczyć do kogoś na noc. Postanowiłam pójść do Nialla. Tata nie zaprzeczył. Zadzwoniłam do chłopaka i powiedziałam ,że niedługo będę. Było około 18:00 kiedy wyszłam z domu i zadzwoniła do mnie Diana.
-Hallo.
-Cześć!
-Hej [t.i]! Myślałam ,że może gdzieś wyjdziemy jutro. Muszę cie z kimś zapoznać!
-Poznałaś kogoś?! Nie gadaj!
-Zobaczysz jutro!
-No okej ,okej. To do zobaczenia.- Powiedziałam wesoła. Ostatnio spotykały mnie same szczęścia! Rany po cięciach się były już coraz mniej widoczne ,a rozkręcała się wiosna więc trzeba było już chodzić w krótkich koszulkach. Miałam nadzieje ,że nikt ich nie zauważy. Niecałą godzinę później byłam już pod drzwiami Irlandczyka. Wiem ,że to dziwne ,że chodziłam do niego na noc ,przecież to był mój chłopak. Ale jego rodzice mieli do nas wielkie zaufanie. W domu blondyna oglądaliśmy film. W połowie jednak musiałam wyjść do toalety. Nie wiedziałam ,że akurat w tamtym momencie zadzwoni do mnie telefon ,który odebrał Niall..................................................

-------------------------------------------------------
Hej! przepraszam ,że tydzień temu nie było :D
Wiecie... na koncercie byłam ,oczywiście że chłopców <3
 To był najlepszy dzień w życiu , naprawdę coś niesamowitego!
CZYTASZ-DAJESZ KOMENTARZ  :)
kocham was :**

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 11 - Powrót do normalności

         

      Kolejny dzień siedziałam w domu od rana i nic nie robiłam. Wszyscy poszli do szkoły ja miałam jeszcze jeden dzień spokoju. Koło 6 obudził mnie telefon, numer był nie znany. Odebrałam go zaspana:
-Hallo? - Zaczęłam mówić ,jednak nikt nie odpowiadał. Powtarzałam to kilka razy ,osoba jednak rozłączyła się. Nie wiedziałam kto to ,ale nie zastanawiałam się nad tym zbyt długo. Rano zobaczyłam moją babcie u nas w domu ,spała. Bardzo dawno jej nie widziałam. Nie zamierzałam jej jednak budzić więc poszłam przeczytać książkę ,bo i tak każdy jeszcze spał. Dziewczyna ,którą spotkałam po drodze do szkoły napisała do mnie na czacie internetowym jakąś godzinę później. Mimo tego nie miałam pojęcia kim ona jest.
-Cześć ,to ja.- Zaczęła wiadomość.
-Hej? My się znamy?- Z początku nie wiedziałam kto to.
-To ja Nataly.
-Yyymm.... Aa! To ciebie spotkałam po drodze do szkoły?
-Tak. Kiedyś byłyśmy przyjaciółkami pamiętasz?
-No właśnie nie... Nie rozumiem o co ci chodzi.
-Nie pamiętasz mnie....
-No właśnie nie. Jak mnie znalazłaś?
-Twoją nazwę podała mi Meg.
-Meg?! Przecież to... to ta dziewczyna ,którą Niall...Wtedy... Skąd ją znasz?
-To moja siostra.
-Co?!
-No tak. [t.i] ja wiem ,że mnie pewnie nie pamiętasz... Ale nasze mamy wychodziły razem z nami na spacery.
-Mamy? Ja nie mam mamy...
-Miałaś....przepraszam.
-Nie przypominam sobie nic takiego ,że się spotykałyśmy.
-Mhm...
-Przepraszam ,że się tak spytam ale masz do mnie jakąś konkretną sprawę ,że piszesz?
-W sumie tak...
-Mogę wiedzieć jaką?
-Może kiedy indziej ci o niej powiem.
-Aha... To pa.
-Nie no czekaj!
-Boże.... Chcesz coś w końcu czy nie?
-Chcę.
-To mów o co chodzi.
-Mówię ,powiem ci kiedy indziej.
-No i ok ,pa.
-Pa - Pożegnałyśmy się a ja poszłam budzić Zayna ,który musiał już szykować się do szkoły. Zrobiłam mu śniadanie ,sama nie jadłam niczego od długiego czasu ,strasznie schudłam. W sumie... Byłam potwornie chuda. Wiem ,że każda dziewczyna mówi ,że jest gruba ,ale ja nie byłam ładna będąc tak bardzo szczupłą osobą.


          Gdy Zayn wyszedł już do szkoły ,minęły 2 godziny do obudzenia babci.  Ta wstała i zaczęła ze mną rozmawiać. Ja jednak byłam na nią wkurzona. Myślałam ,że jej na nas zależy ,ona jednak miała nas gdzieś. Nigdy nie byliśmy na prawdę kochani. Ja i Zayn czuliśmy się odrzuceni.  Nie miałam nawet ochoty na nią patrzeć. Te wszystkie wyjazdy ,miała nas gdzieś ,ma gdzieś to co dzieje się z moim bratem. To ,że ćpa ,pije ,pali.... Ona nawet o tym nie wie. Więc jak mówiłam staruszka zaczęła do mnie mówić:
-Cześć skarbie- Nie odpowiadałam jej.
-[t.i]? Przepraszam ,że tak wyjeżdżałam. Musiałam.
-Rozwodzicie się prawda?
-Ja wiem ,że każde dziecko przechodzi przez to źle ale...
-Nie babciu. Jestem w takim wieku ,że rozumiem takie sprawy. Nie rozumiem po prostu jak możesz nas tak zostawiać i nie interesować się nami. Nawet nam nie powiedziałaś gdzie idziesz ,czemu was nie ma.
-Przepraszam.
-Nie babciu ,to ja przepraszam ,że musisz mnie wychowywać i utrzymywać ,nie chciałam ci robić problemu tym ,że żyję.
-Kochanie ale ja....- Zaczęła a ja poszłam do swojego pokoju bardzo wkurzona. Znów miałam ochotę się pociąć. Patrzyłam się na żyletkę przez 10 minut ,po chwili sięgnęłam po nią. Zaczęłam płakać. Powtarzałam sobie ,że nie mogę tego robić. Ale naprawdę to lubiłam... Rękę miałam w bandażu ,więc zaczęłam ciąć się na nogach.
 Do domu przyszedł jakiś facet ,podejrzewałam ,że to kochanek babci. Na prawdę nie było mi smutno dlatego ,że się rozwodzili. Nie mam 8 lat by nie zrozumieć takich spraw... Jednak zawsze myślałam ,że jesteśmy dla babci najważniejsi. Po prostu się na niej zawiodłam. Mężczyzna był dużo młodszy od staruszki. Wyszli gdzieś razem ,ja w końcu trochę się uspokoiłam.....
Dalszy tydzień minął spokojnie ,aż do świąt. Nic specjalnego się nie działo. Spędzałam je sama... Babcia wyjechała ze swoim 'kochasiem do innego kraju... Rozmawiała ze mną przez telefon i wszystko mi wyjaśniła. Dziadek musiał spędzić trochę czasu sam i odpocząć ,nie miał ochoty na rozmowy ,a ona po prostu wyjechała. Obiecywała mi ,że wróci ale... W sumie już tak bardzo tego nie chciałam. Zayn poszedł do znajomych ,znowu się nachlał pewnie. Ja siedziałam sama... Zaczęłam płakać ,bo nie miałam nawet choinki w domu.

 Niektórzy nie zdają sobie sprawy ,jakie mają szczęście mając rodziców ,którzy ich na prawdę kochają.  Mój tata jest alkoholikiem ,nie wiem co się z nim teraz dzieje. Jednak mama zginęła bardzo dawno. Pomodliłam się do niej ,bo miałam dosyć takiego życia. Nikt mnie nie kochał ,dla nikogo nic nie znaczyłam. Powoli zaczynałam mieć myśli samobójcze ,jak Juliette. Właśnie! Julka! Pomyślałam ,że pójdę poszukać jej w parku. Była dopiero jakaś 20 więc nie byłam pewna czy tam będzie. Jednak nie zastałam jej tam samej... Widziałam jak się całuje z jakimś chłopakiem. Czyżby była szczęśliwa?! Może w końcu?! Tak bardzo się cieszyłam ,że sobie kogoś znalazła. Byłam pewna ,że to ona... Miała swoją ukochaną spódniczkę ,rozdarte rajtuzy ,swoje wielkie ,czarne glany i rozczochrane ,czarne włosy. Postanowiłam nie przeszkadzać jej ,jednak nie chciałam wracać do domu więc poszłam się jeszcze przejść po parku. Usiadłam na jednej z ławek i słuchałam muzyki. Nic nie robiąc ,minęła godzina. Zadzwonił do mnie telefon. Był to Niall ,jednak nie odbierałam. Dzwonił około 5 razy ,ja wciąż nie odpowiadałam. W końcu Jula wracała do domu ,a ponieważ siedziałam w miejscu ,przez które zawsze przechodziła ,ponieważ prowadziło do jej domu ,zobaczyła mnie.
-[t.i]? Co ty tu robisz? Dziś święta ,wesołych tak w ogóle.- Zaczęła mówić. Jej rzadko spotykany ,wesoły humor nie zaskoczył mnie ponieważ widziałam swoje.
-Jak to co robię? Siedzę. Przyszłam cie poszukać ale cie widziałam z ....
-Z chłopakiem? - Przerwała mi.
-Ym... tak. Nie chciałam wam przeszkadzać.
-No co ty. Trzeba było podejść!
-Nie ważne... Julka ja...
-Juliette!- przerwała znów.
-...Juliette ja ym... Mogła byś mi w końcu wytłumaczyć o co chodzi?
-Ale ,że co ?
-Dobrze wiesz o co chodzi... O tego chłopaka ,który śpiewał. Skąd go znasz? Kto to? I w ogóle to wszystko....
-[t.i] mówiłam ci coś na ten temat....
-Tak mówiłaś ,że mi to powiesz!
-Powiedziałam ,że może powiem ci to zanim się zabiję.
-Nie... Ty się nie zabijesz.
-No na razie ten pomysł jest kiepski. Jakoś się już lepiej układa... Zapomniałam o nim i wogle.
-Mhm... O tym chłopaku? Tym co śpiewał?
-Nie ważne...
-Julka ja chyba słyszałam już gdzieś taki....
-Nie sądzę. I mów mi po imieniu.- przerwała.
-Przepraszam cię ale ale ja na prawdę kojarzę skądś ten głos. Powiedz mi kto to... Znam go?
-Nie. Przestań mi ciągle o nim powtarzać!!!
-Ale Juliette ja muszę wiedzieć... Muszę.
-Ja ci nic nie powiem...
-Dobrze..... Ale... Czyli nie chcesz ze mną o tym rozmawiać?
-Nie chcę wogle zaczynać tematu pod nazwą H... to znaczy no o nim.
-Ale...
-[t.i] przestań mnie namawiać! Nie powiem ci!- Krzyknęła i odeszła ode mnie w stronę swojego domu. Ja też poszłam do siebie. Przed moimi drzwiami spotkałam nikogo innego jak Nialla! Jego obecność tam zdziwiła mnie.
-Niall co ty tu...-Zaczęłam a on podszedł do mnie i przerwał:
-Cześć.
-Yyymm... Cześć?
-[t.i] bo ja pomyślałem ,że...
-Ja wiem ,że ty czasem nie powinieneś myśleć - Weszłam mu w słowo i poszłam w stronę drzwi. Jednak on mnie zatrzymał.
-Wiem ,że u ciebie nikogo nie ma. Nie chcę żebyś spędzała święta sama okej?
-Wolę chyba sama niż z tobą.- Powiedziałam mu prosto w oczy ,tak naprawdę sama nie wiedziałam co robić... Rozmyślałam o tym czy nie być z blondynem. Był taki miły... Jednak moją głowę nadal zajmował loczek. Może to on pomógłby mi o nim zapomnieć? Jednak gdy Irlandczyk to usłyszał ,popatrzył chwilę i odszedł. Weszłam do domu, oparłam się o drzwi i łzy same zaczęły lecieć mi z oczu. Po chwili zastanowienia wybiegłam z domu prosto do Nialla. Rzuciłam mu się w ramiona.

-[t.i] ja....- Zaczął zadziwiony całą sytuacją.
-Ciii.... - Przerwałam mu i wtulałam się w jego koszulę.
-Myślałem ,że ty mnie...
-Niall przestań. - Irlandczyk patrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami.



Resztę dnia jak i świąt spędziliśmy razem. Oficjalnie zostaliśmy parą. Nie byłam pewna ,że to właśnie jego kocham.... Ciągle myślałam o chłopaku o loczastych włosach ,jednak nikt o tym nie wiedział. Tą informację zachowałam dla siebie. Ponieważ była przerwa świąteczna - mięliśmy 2 tygodnie wolnego ,które były jak na razie jednymi z najlepszych ostatnio. Nie miałam zbyt dużo czasu na myślenie o Harrym. Niall był naprawdę cudownym chłopakiem ale... Bałam się ,że na prawdę to nie wypali tak do końca.
Nie cięłam się od długiego czasu ,zapomniałam o problemach i po prostu żyłam jak dawniej. Potwornie się bałam ,że jeśli loczek tu wróci ,zobaczę go ,przypomnę sobie wszystko...  Ja po prostu chciałam o nim zapomnieć ,a będąc z blondynem szło to w jak najlepszą stronę. Każdy z moich znajomych ,nawet mój brat podejrzewali ,że będziemy ze sobą. Jednak ja nigdy bym o tym nie pomyślała... Wyszło jak wyszło. Nie byłam pewna czy to jest 'ten jedyny' jednak na razie najważniejsze było to ,że znowu powróciłam do normalnego życia ,zaczęłam jeść ,uśmiechać się. Wszystko powoli wracało do normy. Ja i Diana dogadywałyśmy się coraz lepiej. Już nie byłam na nią zła, bo zrozumiałam ,że nie miałam żadnego powodu. Przecież ona nic nie wiedziała. Teraz jak przestałam myśleć o przyjacielu brata ,zrozumiałam wszystko i wiedziałam ,że mówiąc ,że go 'nie kocham' ,chyba nie skłamię. Bo dopóki go nie zobaczyłam z powrotem ,przestało mieć to dla mnie znaczenie. Nie byłabym z nim szczęśliwa.... chyba. Rozmawiałyśmy już normalnie, jak przyjaciółka z przyjaciółką. Większość o Niallu.
Jednak po kilku dniach wróciłyśmy do tematu o chłopaku ,o którym nie chciałam już słuchać.
-[t.i] mogłabyś mi w końcu powiedzieć czy Harry ci się podobał? Dlaczego się na mnie obraziłaś?- Zaczęła mnie pytać przyjaciółka. Ten temat na prawdę mnie wkurzał. Nie chciałam z nią o tym rozmawiać zwłaszcza dlatego ,że sama nie chciała mi powiedzieć dlaczego z nim była mimo ostrzegania mnie przed nim.
-[t.i] ja chcę tylko znać prawdę... Nie odzywasz się ,czyli coś do niego czułaś?- Dopytywała się.
-Diana nie chcę zaczynać tego samego tematu kolejny raz. Słuchaj ,nie mam bladego pojęcia czemu z nim byłaś ,mimo że wcześniej mnie ostrzegałaś przed tym chłopakiem. Wiesz jakie jest moje zdanie na ten temat, jeśli nie chcesz się już kłócić to lepiej daj już spokój.
-[t.i] ale właśnie... to ma dużo do rzeczy. Musisz mi powiedzieć co tak naprawdę do niego czułaś/czujesz.
-Mówiłam ci tyle razy.... Skończyłam ten temat.- Zaczęłam od niej odchodzić. Jednak ona ganiała za mną i mówiła:
-Słuchaj jeśli coś nadal czujesz do Harry'ego ,to nie zaczynaj niczego z Niallem. To go zrani, to taki fantastyczny chłopak, czuły ,miły ,wrażliwy.- Gdy to powiedziała zaczęłam płakać. Tak bardzo chciałam o tym zapomnieć a ona nadal o tym mówiła. I tak nie pozna prawdy ,nikt nie pozna.
-[t.i] czemu płaczesz?- Pytała mnie przyjaciółka. Zgryzłam wargi i powiedziałam rozpłakana:
-Diana daj mi spokój. Ciągle o tym mówisz ,dała byś już spokój. Jestem z Niallem tak? Gdybym go nie kochała to bym nie była. Rozmawiałam z Harrym chyba tylko z 2 razy ale to tylko dlatego ,że jest przyjacielem mojego brata. Nie zmuszam cie ,żebyś mi powiedziała o co chodziło ,więc ty też daj mi spokój. Nic pomiędzy nami nie było ,znaliśmy się tylko z widzenia i tyle. Jestem szczęśliwa.... Musisz to niszczyć i truć mi jakimiś głupotami? - Dziewczyna zaniemówiła.
-To pa, odezwij się jak się uspokoisz.- Powiedziałam i poszłam spotkać się z chłopakiem.
 Nadal pamiętałam o tym ,że Niall coś przede mną krył. Jednak tylko jak zaczynałam temat ,to on go od razu zmieniał. Nie chciałam kłótni ,nie podejrzewałam go o nic złego. A co jeśli to miało coś wspólnego z Harrym? No właśnie... Nie miałam zamiaru ryzykować powrotu do jego tematu.

[13 dni później......]
Nadszedł dzień ,w którym miałam jechać poza miasto ,na imprezę do chłopców. Podjechał po mnie ich kolega - Wielki mięśniak ,cały wytatuowany. Bałam się go trochę, zwłaszcza ,że odzywał się do mnie w nie miły sposób. Jak do jakiejś za przeproszeniem dziw*i.  Jedno zdanie mnie zmartwiło... Kawałek naszej rozmowy ,którego się bałam ,świadczył o tym ,że dresiarze poznani wieczorem nie muszą być wcale tak 'dobrzy' jak się wydawało.
-Byłaś już tam na imprezie?- Odmachałam głową ,że nie.
-Uuu.... To ostro będzie, jak nowa. - Bałam się do niego odzywać ,więc siedziałam cicho. Gdy wyszliśmy z auta ,jakieś 200 metrów od nas znajdował się duży domek ,w którym jak było widać i słychać rozkręcała się niezła 'biba'.
Mięśniak ,który kierował samochodem ,zaczął mnie dotykać i mówić do mnie jakoś dziwnie... nie podobało mi się do więc na niego krzyknęłam:
-Zostaw mnie!
-Co się upierasz?!
-Masz mnie puścić słyszysz?!
-Nic nie muszę ,podwiozłem cie a ty taka nie miła. - Mówił na prawdę brzydkim językiem ,walnęłam go i uciekłam do domu ,w którym odbywała się impreza i szukałam moich znajomych.
Szybko zobaczyłam 2 kolegów ,podbiegłam do nich:
-Boże... Co to za gościu mnie podwoził?! Jakiś zboczeniec!
-Cześć?
-Tak ,przepraszam. Cześć ,cześć.
-Haha Kevin zawsze taki jest ,mówiłem mu żeby się od ciebie z dala trzymał ,przepraszam.
-Miło ,że przyszłaś.- Dodał drugi.
-No mam nadzieje ,że będzie milej. Bo jak na razie to przejażdżka nie była najlepszą jaką przeżyłam.- Zaśmiałam się ,chłopcy też.  Impreza jak impreza, dużo ludzi ,dużo muzyki ,dużo alkoholu ,którego nie miałam zamiaru próbować. Mimo ,że nie znałam tam nikogo to jednak po jakiejś godzinie podeszła do mnie dziewczyna ,ponieważ jako jedyna nie tańczyłam ,stałam oparta o ścianę.
-Cześć! Czemu nie tańczysz?- Zapytała mnie uśmiechnięta.
-Nie mam ochoty... Poza tym nie umiem. - Wytłumaczyłam.
-Chodź zatańcz ze mną!
-Daj spokój...
-Jak ci na imię?
-[t.i]
-Gimy - Podała mi rękę.  Wtedy zobaczyła moje rany na rękach. Przeraziła się.
-Możemy porozmawiać?
-Nie chcę o tym rozmawiać....- Trzymałam się za ranę.
-Ok... Czyli musimy pogadać ,chodź- Pociągnęła mnie na zewnątrz.
-Ale o co ci chodzi? - Zapytałam jej.
-Dlaczego się tniesz co?
-To tylko i wyłącznie moja sprawa.
-Chcę ci pomóc.
-Każdy tak mówi... Jesteście po prostu strasznie ciekawi co się dzieje w cudzym życiu.
-Na prawdę chce ci pomóc.... Masz weź to- Podała mi drinka. Ja nigdy nie piłam ,nie planowałam tego. Na początku jej odmówiłam... Jednak jak impreza rozkręciła się nieco to spróbowałam. Wzięłam na prawdę mały kieliszek. To było tylko na spróbowanie ,jednak potem robiło się ich coraz więcej i więcej... W końcu upiłam się. Nie wiedziałam co robię ,niczego nie pamiętałam. Podobno paliłam i coś brałam jak reszta ale ja.... Ja... Poważnie ja nie chciałam. To było tylko na spróbowanie ,to oni mnie zmusili... Jednak faktycznie pomogło ,nie na długo ale jednak pomogło. Gimy wszystko mi opowiedziała ,wiedziałam co się działo do każdej minuty. Było mi za siebie wstyd. Rano obudziłam się z podartą koszulką ,potarganymi włosami i co najgorsze ... Z wielkim kacem. Nigdy nie doprowadziłam się do takiego stanu. Głowa bolała mnie okropnie ,jednak nie tylko ja tak miałam. Dwójka dresiarzy ,którzy mnie tam zaprosili też tak wyglądała. Wiem ,że kierowca oczywiście niczego nie pił ,bo musiał mnie odwieźć. Bardzo się go bałam. Jednak jak wysiadałam...............