Kolejny dzień siedziałam w domu od rana i nic nie robiłam. Wszyscy poszli do szkoły ja miałam jeszcze jeden dzień spokoju. Koło 6 obudził mnie telefon, numer był nie znany. Odebrałam go zaspana:
-Hallo? - Zaczęłam mówić ,jednak nikt nie odpowiadał. Powtarzałam to kilka razy ,osoba jednak rozłączyła się. Nie wiedziałam kto to ,ale nie zastanawiałam się nad tym zbyt długo. Rano zobaczyłam moją babcie u nas w domu ,spała. Bardzo dawno jej nie widziałam. Nie zamierzałam jej jednak budzić więc poszłam przeczytać książkę ,bo i tak każdy jeszcze spał. Dziewczyna ,którą spotkałam po drodze do szkoły napisała do mnie na czacie internetowym jakąś godzinę później. Mimo tego nie miałam pojęcia kim ona jest.
-Cześć ,to ja.- Zaczęła wiadomość.
-Hej? My się znamy?- Z początku nie wiedziałam kto to.
-To ja Nataly.
-Yyymm.... Aa! To ciebie spotkałam po drodze do szkoły?
-Tak. Kiedyś byłyśmy przyjaciółkami pamiętasz?
-No właśnie nie... Nie rozumiem o co ci chodzi.
-Nie pamiętasz mnie....
-No właśnie nie. Jak mnie znalazłaś?
-Twoją nazwę podała mi Meg.
-Meg?! Przecież to... to ta dziewczyna ,którą Niall...Wtedy... Skąd ją znasz?
-To moja siostra.
-Co?!
-No tak. [t.i] ja wiem ,że mnie pewnie nie pamiętasz... Ale nasze mamy wychodziły razem z nami na spacery.
-Mamy? Ja nie mam mamy...
-Miałaś....przepraszam.
-Nie przypominam sobie nic takiego ,że się spotykałyśmy.
-Mhm...
-Przepraszam ,że się tak spytam ale masz do mnie jakąś konkretną sprawę ,że piszesz?
-W sumie tak...
-Mogę wiedzieć jaką?
-Może kiedy indziej ci o niej powiem.
-Aha... To pa.
-Nie no czekaj!
-Boże.... Chcesz coś w końcu czy nie?
-Chcę.
-To mów o co chodzi.
-Mówię ,powiem ci kiedy indziej.
-No i ok ,pa.
-Pa - Pożegnałyśmy się a ja poszłam budzić Zayna ,który musiał już szykować się do szkoły. Zrobiłam mu śniadanie ,sama nie jadłam niczego od długiego czasu ,strasznie schudłam. W sumie... Byłam potwornie chuda. Wiem ,że każda dziewczyna mówi ,że jest gruba ,ale ja nie byłam ładna będąc tak bardzo szczupłą osobą.
Gdy Zayn wyszedł już do szkoły ,minęły 2 godziny do obudzenia babci. Ta wstała i zaczęła ze mną rozmawiać. Ja jednak byłam na nią wkurzona. Myślałam ,że jej na nas zależy ,ona jednak miała nas gdzieś. Nigdy nie byliśmy na prawdę kochani. Ja i Zayn czuliśmy się odrzuceni. Nie miałam nawet ochoty na nią patrzeć. Te wszystkie wyjazdy ,miała nas gdzieś ,ma gdzieś to co dzieje się z moim bratem. To ,że ćpa ,pije ,pali.... Ona nawet o tym nie wie. Więc jak mówiłam staruszka zaczęła do mnie mówić:
-Cześć skarbie- Nie odpowiadałam jej.
-[t.i]? Przepraszam ,że tak wyjeżdżałam. Musiałam.
-Rozwodzicie się prawda?
-Ja wiem ,że każde dziecko przechodzi przez to źle ale...
-Nie babciu. Jestem w takim wieku ,że rozumiem takie sprawy. Nie rozumiem po prostu jak możesz nas tak zostawiać i nie interesować się nami. Nawet nam nie powiedziałaś gdzie idziesz ,czemu was nie ma.
-Przepraszam.
-Nie babciu ,to ja przepraszam ,że musisz mnie wychowywać i utrzymywać ,nie chciałam ci robić problemu tym ,że żyję.
-Kochanie ale ja....- Zaczęła a ja poszłam do swojego pokoju bardzo wkurzona. Znów miałam ochotę się pociąć. Patrzyłam się na żyletkę przez 10 minut ,po chwili sięgnęłam po nią. Zaczęłam płakać. Powtarzałam sobie ,że nie mogę tego robić. Ale naprawdę to lubiłam... Rękę miałam w bandażu ,więc zaczęłam ciąć się na nogach.
Do domu przyszedł jakiś facet ,podejrzewałam ,że to kochanek babci. Na prawdę nie było mi smutno dlatego ,że się rozwodzili. Nie mam 8 lat by nie zrozumieć takich spraw... Jednak zawsze myślałam ,że jesteśmy dla babci najważniejsi. Po prostu się na niej zawiodłam. Mężczyzna był dużo młodszy od staruszki. Wyszli gdzieś razem ,ja w końcu trochę się uspokoiłam.....
Dalszy tydzień minął spokojnie ,aż do świąt. Nic specjalnego się nie działo. Spędzałam je sama... Babcia wyjechała ze swoim 'kochasiem do innego kraju... Rozmawiała ze mną przez telefon i wszystko mi wyjaśniła. Dziadek musiał spędzić trochę czasu sam i odpocząć ,nie miał ochoty na rozmowy ,a ona po prostu wyjechała. Obiecywała mi ,że wróci ale... W sumie już tak bardzo tego nie chciałam. Zayn poszedł do znajomych ,znowu się nachlał pewnie. Ja siedziałam sama... Zaczęłam płakać ,bo nie miałam nawet choinki w domu.

Niektórzy nie zdają sobie sprawy ,jakie mają szczęście mając rodziców ,którzy ich na prawdę kochają. Mój tata jest alkoholikiem ,nie wiem co się z nim teraz dzieje. Jednak mama zginęła bardzo dawno. Pomodliłam się do niej ,bo miałam dosyć takiego życia. Nikt mnie nie kochał ,dla nikogo nic nie znaczyłam. Powoli zaczynałam mieć myśli samobójcze ,jak Juliette. Właśnie! Julka! Pomyślałam ,że pójdę poszukać jej w parku. Była dopiero jakaś 20 więc nie byłam pewna czy tam będzie. Jednak nie zastałam jej tam samej... Widziałam jak się całuje z jakimś chłopakiem. Czyżby była szczęśliwa?! Może w końcu?! Tak bardzo się cieszyłam ,że sobie kogoś znalazła. Byłam pewna ,że to ona... Miała swoją ukochaną spódniczkę ,rozdarte rajtuzy ,swoje wielkie ,czarne glany i rozczochrane ,czarne włosy. Postanowiłam nie przeszkadzać jej ,jednak nie chciałam wracać do domu więc poszłam się jeszcze przejść po parku. Usiadłam na jednej z ławek i słuchałam muzyki. Nic nie robiąc ,minęła godzina. Zadzwonił do mnie telefon. Był to Niall ,jednak nie odbierałam. Dzwonił około 5 razy ,ja wciąż nie odpowiadałam. W końcu Jula wracała do domu ,a ponieważ siedziałam w miejscu ,przez które zawsze przechodziła ,ponieważ prowadziło do jej domu ,zobaczyła mnie.
-[t.i]? Co ty tu robisz? Dziś święta ,wesołych tak w ogóle.- Zaczęła mówić. Jej rzadko spotykany ,wesoły humor nie zaskoczył mnie ponieważ widziałam swoje.
-Jak to co robię? Siedzę. Przyszłam cie poszukać ale cie widziałam z ....
-Z chłopakiem? - Przerwała mi.
-Ym... tak. Nie chciałam wam przeszkadzać.
-No co ty. Trzeba było podejść!
-Nie ważne... Julka ja...
-Juliette!- przerwała znów.
-...Juliette ja ym... Mogła byś mi w końcu wytłumaczyć o co chodzi?
-Ale ,że co ?
-Dobrze wiesz o co chodzi... O tego chłopaka ,który śpiewał. Skąd go znasz? Kto to? I w ogóle to wszystko....
-[t.i] mówiłam ci coś na ten temat....
-Tak mówiłaś ,że mi to powiesz!
-Powiedziałam ,że może powiem ci to zanim się zabiję.
-Nie... Ty się nie zabijesz.
-No na razie ten pomysł jest kiepski. Jakoś się już lepiej układa... Zapomniałam o nim i wogle.
-Mhm... O tym chłopaku? Tym co śpiewał?
-Nie ważne...
-Julka ja chyba słyszałam już gdzieś taki....
-Nie sądzę. I mów mi po imieniu.- przerwała.
-Przepraszam cię ale ale ja na prawdę kojarzę skądś ten głos. Powiedz mi kto to... Znam go?
-Nie. Przestań mi ciągle o nim powtarzać!!!
-Ale Juliette ja muszę wiedzieć... Muszę.
-Ja ci nic nie powiem...
-Dobrze..... Ale... Czyli nie chcesz ze mną o tym rozmawiać?
-Nie chcę wogle zaczynać tematu pod nazwą H... to znaczy no o nim.
-Ale...
-[t.i] przestań mnie namawiać! Nie powiem ci!- Krzyknęła i odeszła ode mnie w stronę swojego domu. Ja też poszłam do siebie. Przed moimi drzwiami spotkałam nikogo innego jak Nialla! Jego obecność tam zdziwiła mnie.
-Niall co ty tu...-Zaczęłam a on podszedł do mnie i przerwał:
-Cześć.
-Yyymm... Cześć?
-[t.i] bo ja pomyślałem ,że...
-Ja wiem ,że ty czasem nie powinieneś myśleć - Weszłam mu w słowo i poszłam w stronę drzwi. Jednak on mnie zatrzymał.
-Wiem ,że u ciebie nikogo nie ma. Nie chcę żebyś spędzała święta sama okej?
-Wolę chyba sama niż z tobą.- Powiedziałam mu prosto w oczy ,tak naprawdę sama nie wiedziałam co robić... Rozmyślałam o tym czy nie być z blondynem. Był taki miły... Jednak moją głowę nadal zajmował loczek. Może to on pomógłby mi o nim zapomnieć? Jednak gdy Irlandczyk to usłyszał ,popatrzył chwilę i odszedł. Weszłam do domu, oparłam się o drzwi i łzy same zaczęły lecieć mi z oczu. Po chwili zastanowienia wybiegłam z domu prosto do Nialla. Rzuciłam mu się w ramiona.
-[t.i] ja....- Zaczął zadziwiony całą sytuacją.
-Ciii.... - Przerwałam mu i wtulałam się w jego koszulę.
-Myślałem ,że ty mnie...
-Niall przestań. - Irlandczyk patrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami.

Resztę dnia jak i świąt spędziliśmy razem. Oficjalnie zostaliśmy parą. Nie byłam pewna ,że to właśnie jego kocham.... Ciągle myślałam o chłopaku o loczastych włosach ,jednak nikt o tym nie wiedział. Tą informację zachowałam dla siebie. Ponieważ była przerwa świąteczna - mięliśmy 2 tygodnie wolnego ,które były jak na razie jednymi z najlepszych ostatnio. Nie miałam zbyt dużo czasu na myślenie o Harrym. Niall był naprawdę cudownym chłopakiem ale... Bałam się ,że na prawdę to nie wypali tak do końca.
Nie cięłam się od długiego czasu ,zapomniałam o problemach i po prostu żyłam jak dawniej. Potwornie się bałam ,że jeśli loczek tu wróci ,zobaczę go ,przypomnę sobie wszystko... Ja po prostu chciałam o nim zapomnieć ,a będąc z blondynem szło to w jak najlepszą stronę. Każdy z moich znajomych ,nawet mój brat podejrzewali ,że będziemy ze sobą. Jednak ja nigdy bym o tym nie pomyślała... Wyszło jak wyszło. Nie byłam pewna czy to jest 'ten jedyny' jednak na razie najważniejsze było to ,że znowu powróciłam do normalnego życia ,zaczęłam jeść ,uśmiechać się. Wszystko powoli wracało do normy. Ja i Diana dogadywałyśmy się coraz lepiej. Już nie byłam na nią zła, bo zrozumiałam ,że nie miałam żadnego powodu. Przecież ona nic nie wiedziała. Teraz jak przestałam myśleć o przyjacielu brata ,zrozumiałam wszystko i wiedziałam ,że mówiąc ,że go 'nie kocham' ,chyba nie skłamię. Bo dopóki go nie zobaczyłam z powrotem ,przestało mieć to dla mnie znaczenie. Nie byłabym z nim szczęśliwa.... chyba. Rozmawiałyśmy już normalnie, jak przyjaciółka z przyjaciółką. Większość o Niallu.
Jednak po kilku dniach wróciłyśmy do tematu o chłopaku ,o którym nie chciałam już słuchać.
-[t.i] mogłabyś mi w końcu powiedzieć czy Harry ci się podobał? Dlaczego się na mnie obraziłaś?- Zaczęła mnie pytać przyjaciółka. Ten temat na prawdę mnie wkurzał. Nie chciałam z nią o tym rozmawiać zwłaszcza dlatego ,że sama nie chciała mi powiedzieć dlaczego z nim była mimo ostrzegania mnie przed nim.
-[t.i] ja chcę tylko znać prawdę... Nie odzywasz się ,czyli coś do niego czułaś?- Dopytywała się.
-Diana nie chcę zaczynać tego samego tematu kolejny raz. Słuchaj ,nie mam bladego pojęcia czemu z nim byłaś ,mimo że wcześniej mnie ostrzegałaś przed tym chłopakiem. Wiesz jakie jest moje zdanie na ten temat, jeśli nie chcesz się już kłócić to lepiej daj już spokój.
-[t.i] ale właśnie... to ma dużo do rzeczy. Musisz mi powiedzieć co tak naprawdę do niego czułaś/czujesz.
-Mówiłam ci tyle razy.... Skończyłam ten temat.- Zaczęłam od niej odchodzić. Jednak ona ganiała za mną i mówiła:
-Słuchaj jeśli coś nadal czujesz do Harry'ego ,to nie zaczynaj niczego z Niallem. To go zrani, to taki fantastyczny chłopak, czuły ,miły ,wrażliwy.- Gdy to powiedziała zaczęłam płakać. Tak bardzo chciałam o tym zapomnieć a ona nadal o tym mówiła. I tak nie pozna prawdy ,nikt nie pozna.
-[t.i] czemu płaczesz?- Pytała mnie przyjaciółka. Zgryzłam wargi i powiedziałam rozpłakana:
-Diana daj mi spokój. Ciągle o tym mówisz ,dała byś już spokój. Jestem z Niallem tak? Gdybym go nie kochała to bym nie była. Rozmawiałam z Harrym chyba tylko z 2 razy ale to tylko dlatego ,że jest przyjacielem mojego brata. Nie zmuszam cie ,żebyś mi powiedziała o co chodziło ,więc ty też daj mi spokój. Nic pomiędzy nami nie było ,znaliśmy się tylko z widzenia i tyle. Jestem szczęśliwa.... Musisz to niszczyć i truć mi jakimiś głupotami? - Dziewczyna zaniemówiła.
-To pa, odezwij się jak się uspokoisz.- Powiedziałam i poszłam spotkać się z chłopakiem.
Nadal pamiętałam o tym ,że Niall coś przede mną krył. Jednak tylko jak zaczynałam temat ,to on go od razu zmieniał. Nie chciałam kłótni ,nie podejrzewałam go o nic złego. A co jeśli to miało coś wspólnego z Harrym? No właśnie... Nie miałam zamiaru ryzykować powrotu do jego tematu.
[13 dni później......]
Nadszedł dzień ,w którym miałam jechać poza miasto ,na imprezę do chłopców. Podjechał po mnie ich kolega - Wielki mięśniak ,cały wytatuowany. Bałam się go trochę, zwłaszcza ,że odzywał się do mnie w nie miły sposób. Jak do jakiejś za przeproszeniem dziw*i. Jedno zdanie mnie zmartwiło... Kawałek naszej rozmowy ,którego się bałam ,świadczył o tym ,że dresiarze poznani wieczorem nie muszą być wcale tak 'dobrzy' jak się wydawało.
-Byłaś już tam na imprezie?- Odmachałam głową ,że nie.
-Uuu.... To ostro będzie, jak nowa. - Bałam się do niego odzywać ,więc siedziałam cicho. Gdy wyszliśmy z auta ,jakieś 200 metrów od nas znajdował się duży domek ,w którym jak było widać i słychać rozkręcała się niezła 'biba'.
Mięśniak ,który kierował samochodem ,zaczął mnie dotykać i mówić do mnie jakoś dziwnie... nie podobało mi się do więc na niego krzyknęłam:
-Zostaw mnie!
-Co się upierasz?!
-Masz mnie puścić słyszysz?!
-Nic nie muszę ,podwiozłem cie a ty taka nie miła. - Mówił na prawdę brzydkim językiem ,walnęłam go i uciekłam do domu ,w którym odbywała się impreza i szukałam moich znajomych.
Szybko zobaczyłam 2 kolegów ,podbiegłam do nich:
-Boże... Co to za gościu mnie podwoził?! Jakiś zboczeniec!
-Cześć?
-Tak ,przepraszam. Cześć ,cześć.
-Haha Kevin zawsze taki jest ,mówiłem mu żeby się od ciebie z dala trzymał ,przepraszam.
-Miło ,że przyszłaś.- Dodał drugi.
-No mam nadzieje ,że będzie milej. Bo jak na razie to przejażdżka nie była najlepszą jaką przeżyłam.- Zaśmiałam się ,chłopcy też. Impreza jak impreza, dużo ludzi ,dużo muzyki ,dużo alkoholu ,którego nie miałam zamiaru próbować. Mimo ,że nie znałam tam nikogo to jednak po jakiejś godzinie podeszła do mnie dziewczyna ,ponieważ jako jedyna nie tańczyłam ,stałam oparta o ścianę.
-Cześć! Czemu nie tańczysz?- Zapytała mnie uśmiechnięta.
-Nie mam ochoty... Poza tym nie umiem. - Wytłumaczyłam.
-Chodź zatańcz ze mną!
-Daj spokój...
-Jak ci na imię?
-[t.i]
-Gimy - Podała mi rękę. Wtedy zobaczyła moje rany na rękach. Przeraziła się.
-Możemy porozmawiać?
-Nie chcę o tym rozmawiać....- Trzymałam się za ranę.
-Ok... Czyli musimy pogadać ,chodź- Pociągnęła mnie na zewnątrz.
-Ale o co ci chodzi? - Zapytałam jej.
-Dlaczego się tniesz co?
-To tylko i wyłącznie moja sprawa.
-Chcę ci pomóc.
-Każdy tak mówi... Jesteście po prostu strasznie ciekawi co się dzieje w cudzym życiu.
-Na prawdę chce ci pomóc.... Masz weź to- Podała mi drinka. Ja nigdy nie piłam ,nie planowałam tego. Na początku jej odmówiłam... Jednak jak impreza rozkręciła się nieco to spróbowałam. Wzięłam na prawdę mały kieliszek. To było tylko na spróbowanie ,jednak potem robiło się ich coraz więcej i więcej... W końcu upiłam się. Nie wiedziałam co robię ,niczego nie pamiętałam. Podobno paliłam i coś brałam jak reszta ale ja.... Ja... Poważnie ja nie chciałam. To było tylko na spróbowanie ,to oni mnie zmusili... Jednak faktycznie pomogło ,nie na długo ale jednak pomogło. Gimy wszystko mi opowiedziała ,wiedziałam co się działo do każdej minuty. Było mi za siebie wstyd. Rano obudziłam się z podartą koszulką ,potarganymi włosami i co najgorsze ... Z wielkim kacem. Nigdy nie doprowadziłam się do takiego stanu. Głowa bolała mnie okropnie ,jednak nie tylko ja tak miałam. Dwójka dresiarzy ,którzy mnie tam zaprosili też tak wyglądała. Wiem ,że kierowca oczywiście niczego nie pił ,bo musiał mnie odwieźć. Bardzo się go bałam. Jednak jak wysiadałam...............
-Cześć skarbie- Nie odpowiadałam jej.
-[t.i]? Przepraszam ,że tak wyjeżdżałam. Musiałam.
-Rozwodzicie się prawda?
-Ja wiem ,że każde dziecko przechodzi przez to źle ale...
-Nie babciu. Jestem w takim wieku ,że rozumiem takie sprawy. Nie rozumiem po prostu jak możesz nas tak zostawiać i nie interesować się nami. Nawet nam nie powiedziałaś gdzie idziesz ,czemu was nie ma.
-Przepraszam.
-Nie babciu ,to ja przepraszam ,że musisz mnie wychowywać i utrzymywać ,nie chciałam ci robić problemu tym ,że żyję.
-Kochanie ale ja....- Zaczęła a ja poszłam do swojego pokoju bardzo wkurzona. Znów miałam ochotę się pociąć. Patrzyłam się na żyletkę przez 10 minut ,po chwili sięgnęłam po nią. Zaczęłam płakać. Powtarzałam sobie ,że nie mogę tego robić. Ale naprawdę to lubiłam... Rękę miałam w bandażu ,więc zaczęłam ciąć się na nogach.
Do domu przyszedł jakiś facet ,podejrzewałam ,że to kochanek babci. Na prawdę nie było mi smutno dlatego ,że się rozwodzili. Nie mam 8 lat by nie zrozumieć takich spraw... Jednak zawsze myślałam ,że jesteśmy dla babci najważniejsi. Po prostu się na niej zawiodłam. Mężczyzna był dużo młodszy od staruszki. Wyszli gdzieś razem ,ja w końcu trochę się uspokoiłam.....
Dalszy tydzień minął spokojnie ,aż do świąt. Nic specjalnego się nie działo. Spędzałam je sama... Babcia wyjechała ze swoim 'kochasiem do innego kraju... Rozmawiała ze mną przez telefon i wszystko mi wyjaśniła. Dziadek musiał spędzić trochę czasu sam i odpocząć ,nie miał ochoty na rozmowy ,a ona po prostu wyjechała. Obiecywała mi ,że wróci ale... W sumie już tak bardzo tego nie chciałam. Zayn poszedł do znajomych ,znowu się nachlał pewnie. Ja siedziałam sama... Zaczęłam płakać ,bo nie miałam nawet choinki w domu.

Niektórzy nie zdają sobie sprawy ,jakie mają szczęście mając rodziców ,którzy ich na prawdę kochają. Mój tata jest alkoholikiem ,nie wiem co się z nim teraz dzieje. Jednak mama zginęła bardzo dawno. Pomodliłam się do niej ,bo miałam dosyć takiego życia. Nikt mnie nie kochał ,dla nikogo nic nie znaczyłam. Powoli zaczynałam mieć myśli samobójcze ,jak Juliette. Właśnie! Julka! Pomyślałam ,że pójdę poszukać jej w parku. Była dopiero jakaś 20 więc nie byłam pewna czy tam będzie. Jednak nie zastałam jej tam samej... Widziałam jak się całuje z jakimś chłopakiem. Czyżby była szczęśliwa?! Może w końcu?! Tak bardzo się cieszyłam ,że sobie kogoś znalazła. Byłam pewna ,że to ona... Miała swoją ukochaną spódniczkę ,rozdarte rajtuzy ,swoje wielkie ,czarne glany i rozczochrane ,czarne włosy. Postanowiłam nie przeszkadzać jej ,jednak nie chciałam wracać do domu więc poszłam się jeszcze przejść po parku. Usiadłam na jednej z ławek i słuchałam muzyki. Nic nie robiąc ,minęła godzina. Zadzwonił do mnie telefon. Był to Niall ,jednak nie odbierałam. Dzwonił około 5 razy ,ja wciąż nie odpowiadałam. W końcu Jula wracała do domu ,a ponieważ siedziałam w miejscu ,przez które zawsze przechodziła ,ponieważ prowadziło do jej domu ,zobaczyła mnie.
-[t.i]? Co ty tu robisz? Dziś święta ,wesołych tak w ogóle.- Zaczęła mówić. Jej rzadko spotykany ,wesoły humor nie zaskoczył mnie ponieważ widziałam swoje.
-Jak to co robię? Siedzę. Przyszłam cie poszukać ale cie widziałam z ....
-Z chłopakiem? - Przerwała mi.
-Ym... tak. Nie chciałam wam przeszkadzać.
-No co ty. Trzeba było podejść!
-Nie ważne... Julka ja...
-Juliette!- przerwała znów.
-...Juliette ja ym... Mogła byś mi w końcu wytłumaczyć o co chodzi?
-Ale ,że co ?
-Dobrze wiesz o co chodzi... O tego chłopaka ,który śpiewał. Skąd go znasz? Kto to? I w ogóle to wszystko....
-[t.i] mówiłam ci coś na ten temat....
-Tak mówiłaś ,że mi to powiesz!
-Powiedziałam ,że może powiem ci to zanim się zabiję.
-Nie... Ty się nie zabijesz.
-No na razie ten pomysł jest kiepski. Jakoś się już lepiej układa... Zapomniałam o nim i wogle.
-Mhm... O tym chłopaku? Tym co śpiewał?
-Nie ważne...
-Julka ja chyba słyszałam już gdzieś taki....
-Nie sądzę. I mów mi po imieniu.- przerwała.
-Przepraszam cię ale ale ja na prawdę kojarzę skądś ten głos. Powiedz mi kto to... Znam go?
-Nie. Przestań mi ciągle o nim powtarzać!!!
-Ale Juliette ja muszę wiedzieć... Muszę.
-Ja ci nic nie powiem...
-Dobrze..... Ale... Czyli nie chcesz ze mną o tym rozmawiać?
-Nie chcę wogle zaczynać tematu pod nazwą H... to znaczy no o nim.
-Ale...
-[t.i] przestań mnie namawiać! Nie powiem ci!- Krzyknęła i odeszła ode mnie w stronę swojego domu. Ja też poszłam do siebie. Przed moimi drzwiami spotkałam nikogo innego jak Nialla! Jego obecność tam zdziwiła mnie.
-Niall co ty tu...-Zaczęłam a on podszedł do mnie i przerwał:
-Cześć.
-Yyymm... Cześć?
-[t.i] bo ja pomyślałem ,że...
-Ja wiem ,że ty czasem nie powinieneś myśleć - Weszłam mu w słowo i poszłam w stronę drzwi. Jednak on mnie zatrzymał.
-Wiem ,że u ciebie nikogo nie ma. Nie chcę żebyś spędzała święta sama okej?
-Wolę chyba sama niż z tobą.- Powiedziałam mu prosto w oczy ,tak naprawdę sama nie wiedziałam co robić... Rozmyślałam o tym czy nie być z blondynem. Był taki miły... Jednak moją głowę nadal zajmował loczek. Może to on pomógłby mi o nim zapomnieć? Jednak gdy Irlandczyk to usłyszał ,popatrzył chwilę i odszedł. Weszłam do domu, oparłam się o drzwi i łzy same zaczęły lecieć mi z oczu. Po chwili zastanowienia wybiegłam z domu prosto do Nialla. Rzuciłam mu się w ramiona.
-[t.i] ja....- Zaczął zadziwiony całą sytuacją.
-Ciii.... - Przerwałam mu i wtulałam się w jego koszulę.
-Myślałem ,że ty mnie...
-Niall przestań. - Irlandczyk patrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami.

Resztę dnia jak i świąt spędziliśmy razem. Oficjalnie zostaliśmy parą. Nie byłam pewna ,że to właśnie jego kocham.... Ciągle myślałam o chłopaku o loczastych włosach ,jednak nikt o tym nie wiedział. Tą informację zachowałam dla siebie. Ponieważ była przerwa świąteczna - mięliśmy 2 tygodnie wolnego ,które były jak na razie jednymi z najlepszych ostatnio. Nie miałam zbyt dużo czasu na myślenie o Harrym. Niall był naprawdę cudownym chłopakiem ale... Bałam się ,że na prawdę to nie wypali tak do końca.
Nie cięłam się od długiego czasu ,zapomniałam o problemach i po prostu żyłam jak dawniej. Potwornie się bałam ,że jeśli loczek tu wróci ,zobaczę go ,przypomnę sobie wszystko... Ja po prostu chciałam o nim zapomnieć ,a będąc z blondynem szło to w jak najlepszą stronę. Każdy z moich znajomych ,nawet mój brat podejrzewali ,że będziemy ze sobą. Jednak ja nigdy bym o tym nie pomyślała... Wyszło jak wyszło. Nie byłam pewna czy to jest 'ten jedyny' jednak na razie najważniejsze było to ,że znowu powróciłam do normalnego życia ,zaczęłam jeść ,uśmiechać się. Wszystko powoli wracało do normy. Ja i Diana dogadywałyśmy się coraz lepiej. Już nie byłam na nią zła, bo zrozumiałam ,że nie miałam żadnego powodu. Przecież ona nic nie wiedziała. Teraz jak przestałam myśleć o przyjacielu brata ,zrozumiałam wszystko i wiedziałam ,że mówiąc ,że go 'nie kocham' ,chyba nie skłamię. Bo dopóki go nie zobaczyłam z powrotem ,przestało mieć to dla mnie znaczenie. Nie byłabym z nim szczęśliwa.... chyba. Rozmawiałyśmy już normalnie, jak przyjaciółka z przyjaciółką. Większość o Niallu.
Jednak po kilku dniach wróciłyśmy do tematu o chłopaku ,o którym nie chciałam już słuchać.
-[t.i] mogłabyś mi w końcu powiedzieć czy Harry ci się podobał? Dlaczego się na mnie obraziłaś?- Zaczęła mnie pytać przyjaciółka. Ten temat na prawdę mnie wkurzał. Nie chciałam z nią o tym rozmawiać zwłaszcza dlatego ,że sama nie chciała mi powiedzieć dlaczego z nim była mimo ostrzegania mnie przed nim.
-[t.i] ja chcę tylko znać prawdę... Nie odzywasz się ,czyli coś do niego czułaś?- Dopytywała się.
-Diana nie chcę zaczynać tego samego tematu kolejny raz. Słuchaj ,nie mam bladego pojęcia czemu z nim byłaś ,mimo że wcześniej mnie ostrzegałaś przed tym chłopakiem. Wiesz jakie jest moje zdanie na ten temat, jeśli nie chcesz się już kłócić to lepiej daj już spokój.
-[t.i] ale właśnie... to ma dużo do rzeczy. Musisz mi powiedzieć co tak naprawdę do niego czułaś/czujesz.
-Mówiłam ci tyle razy.... Skończyłam ten temat.- Zaczęłam od niej odchodzić. Jednak ona ganiała za mną i mówiła:
-Słuchaj jeśli coś nadal czujesz do Harry'ego ,to nie zaczynaj niczego z Niallem. To go zrani, to taki fantastyczny chłopak, czuły ,miły ,wrażliwy.- Gdy to powiedziała zaczęłam płakać. Tak bardzo chciałam o tym zapomnieć a ona nadal o tym mówiła. I tak nie pozna prawdy ,nikt nie pozna.
-[t.i] czemu płaczesz?- Pytała mnie przyjaciółka. Zgryzłam wargi i powiedziałam rozpłakana:
-Diana daj mi spokój. Ciągle o tym mówisz ,dała byś już spokój. Jestem z Niallem tak? Gdybym go nie kochała to bym nie była. Rozmawiałam z Harrym chyba tylko z 2 razy ale to tylko dlatego ,że jest przyjacielem mojego brata. Nie zmuszam cie ,żebyś mi powiedziała o co chodziło ,więc ty też daj mi spokój. Nic pomiędzy nami nie było ,znaliśmy się tylko z widzenia i tyle. Jestem szczęśliwa.... Musisz to niszczyć i truć mi jakimiś głupotami? - Dziewczyna zaniemówiła.
-To pa, odezwij się jak się uspokoisz.- Powiedziałam i poszłam spotkać się z chłopakiem.
Nadal pamiętałam o tym ,że Niall coś przede mną krył. Jednak tylko jak zaczynałam temat ,to on go od razu zmieniał. Nie chciałam kłótni ,nie podejrzewałam go o nic złego. A co jeśli to miało coś wspólnego z Harrym? No właśnie... Nie miałam zamiaru ryzykować powrotu do jego tematu.
[13 dni później......]
Nadszedł dzień ,w którym miałam jechać poza miasto ,na imprezę do chłopców. Podjechał po mnie ich kolega - Wielki mięśniak ,cały wytatuowany. Bałam się go trochę, zwłaszcza ,że odzywał się do mnie w nie miły sposób. Jak do jakiejś za przeproszeniem dziw*i. Jedno zdanie mnie zmartwiło... Kawałek naszej rozmowy ,którego się bałam ,świadczył o tym ,że dresiarze poznani wieczorem nie muszą być wcale tak 'dobrzy' jak się wydawało.
-Byłaś już tam na imprezie?- Odmachałam głową ,że nie.
-Uuu.... To ostro będzie, jak nowa. - Bałam się do niego odzywać ,więc siedziałam cicho. Gdy wyszliśmy z auta ,jakieś 200 metrów od nas znajdował się duży domek ,w którym jak było widać i słychać rozkręcała się niezła 'biba'.
Mięśniak ,który kierował samochodem ,zaczął mnie dotykać i mówić do mnie jakoś dziwnie... nie podobało mi się do więc na niego krzyknęłam:
-Zostaw mnie!
-Co się upierasz?!
-Masz mnie puścić słyszysz?!
-Nic nie muszę ,podwiozłem cie a ty taka nie miła. - Mówił na prawdę brzydkim językiem ,walnęłam go i uciekłam do domu ,w którym odbywała się impreza i szukałam moich znajomych.
Szybko zobaczyłam 2 kolegów ,podbiegłam do nich:
-Boże... Co to za gościu mnie podwoził?! Jakiś zboczeniec!
-Cześć?
-Tak ,przepraszam. Cześć ,cześć.
-Haha Kevin zawsze taki jest ,mówiłem mu żeby się od ciebie z dala trzymał ,przepraszam.
-Miło ,że przyszłaś.- Dodał drugi.
-No mam nadzieje ,że będzie milej. Bo jak na razie to przejażdżka nie była najlepszą jaką przeżyłam.- Zaśmiałam się ,chłopcy też. Impreza jak impreza, dużo ludzi ,dużo muzyki ,dużo alkoholu ,którego nie miałam zamiaru próbować. Mimo ,że nie znałam tam nikogo to jednak po jakiejś godzinie podeszła do mnie dziewczyna ,ponieważ jako jedyna nie tańczyłam ,stałam oparta o ścianę.
-Cześć! Czemu nie tańczysz?- Zapytała mnie uśmiechnięta.
-Nie mam ochoty... Poza tym nie umiem. - Wytłumaczyłam.
-Chodź zatańcz ze mną!
-Daj spokój...
-Jak ci na imię?
-[t.i]
-Gimy - Podała mi rękę. Wtedy zobaczyła moje rany na rękach. Przeraziła się.
-Możemy porozmawiać?
-Nie chcę o tym rozmawiać....- Trzymałam się za ranę.
-Ok... Czyli musimy pogadać ,chodź- Pociągnęła mnie na zewnątrz.
-Ale o co ci chodzi? - Zapytałam jej.
-Dlaczego się tniesz co?
-To tylko i wyłącznie moja sprawa.
-Chcę ci pomóc.
-Każdy tak mówi... Jesteście po prostu strasznie ciekawi co się dzieje w cudzym życiu.
-Na prawdę chce ci pomóc.... Masz weź to- Podała mi drinka. Ja nigdy nie piłam ,nie planowałam tego. Na początku jej odmówiłam... Jednak jak impreza rozkręciła się nieco to spróbowałam. Wzięłam na prawdę mały kieliszek. To było tylko na spróbowanie ,jednak potem robiło się ich coraz więcej i więcej... W końcu upiłam się. Nie wiedziałam co robię ,niczego nie pamiętałam. Podobno paliłam i coś brałam jak reszta ale ja.... Ja... Poważnie ja nie chciałam. To było tylko na spróbowanie ,to oni mnie zmusili... Jednak faktycznie pomogło ,nie na długo ale jednak pomogło. Gimy wszystko mi opowiedziała ,wiedziałam co się działo do każdej minuty. Było mi za siebie wstyd. Rano obudziłam się z podartą koszulką ,potarganymi włosami i co najgorsze ... Z wielkim kacem. Nigdy nie doprowadziłam się do takiego stanu. Głowa bolała mnie okropnie ,jednak nie tylko ja tak miałam. Dwójka dresiarzy ,którzy mnie tam zaprosili też tak wyglądała. Wiem ,że kierowca oczywiście niczego nie pił ,bo musiał mnie odwieźć. Bardzo się go bałam. Jednak jak wysiadałam...............
Piękne.. No to teraz czekaj na smsa =]
OdpowiedzUsuńprzepiękne!
OdpowiedzUsuńKocham i podoba mi się , że wzbogacasz treść obrazkami ~gosia~
OdpowiedzUsuń