poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział 20 - Spotkania

Ponownie go zobaczyć to było takie.. Aww! Tylko coś było inne... On był inny. Nawet się do mnie nie odezwał, nie pisał ani nic. Mojego ojca coś gryzło ,widać było to po nim.
-Coś ci jest tato? - Zaczęłam pytać.
-Nie twoja sprawa! Do swojego pokoju!- Zaczął na mnie krzyczeć... Co mu się stało Boże, co ja takiego powiedziałam? Jednak bałam się go i zrobiłam to co mi kazał. Znów siedziałam pod swoimi drzwiami w środku pokoju i myślałam o tym wszystkim. Przypomniałam sobie o rozmowie z Niallem, którą musiałam jutro odbyć. Gdy położyłam się do łóżka i powoli zasypiałam to dostałam jakąś wiadomość. Była od Petera ,tego chłopaka z autobusu : ,,Cześć [t.i]! Jak się czujesz? Jak wakacje mijają? Dawno się nie odzywałem ,przepraszam byłem trochę zajęty. Moglibyśmy się spotkać jutro?''. W sumie... miałam się zobaczyć z  Niallem więc trochę głupio byłoby tak z każdym po kolei zwłaszcza ,że mam chło... Chwilkę... Przecież jutro z nim zerwę! Nadal sądzę ,że to głupie jak go traktuje ale... Nic już nie zrobię. Mniej go zranię jak mu od razu powiem, a nie ,że będę czekać. Odpisałam mu ,że jutro napiszę mu kiedy będę miała czas się zobaczyć. Zwłaszcza ,że chciałam pogadać jeszcze trochę z Louisem. Mój humor ponownie zamieniał się w to co kiedyś... A wiedziałam ,że on by mnie trochę rozweselił.
Miałam ochotę znów się pociąć. Na razie jednak tego nie zrobiłam. Nie chciałam do tego wracać.
Gdy rano wstałam, mojego taty nie było już w domu. Dziwiłam się bo zazwyczaj o tej porze jeszcze był. Zrobiłam sobie śniadanie i poszłam oglądać telewizor. Gdy tak siedziałam na naszej malutkiej ,brązowej kanapie to postanowiłam napisać do Irlandczyka z prośbą o spotkanie. Od razu do mnie zadzwonił:
-Jejku już wróciłaś?!
-Tak.. Niall to nie jest rozmowa na te..
-Na telefon, no przecież wiem.
-Więc... kiedy się zobaczymy?
-Jestem pod twoim domem za 5 minut.
-Niall to nie jest dobry po..
-Mam dla ciebie niespodziankę! Zobaczysz ,ucieszysz się! Dobra muszę kończyć skarbie. Do zobaczenia.
-Niall ja..
-Papa!
-Yh. Pa.- Nie dał mi dojść do słowa. Boże... Nie mogłam mu tego teraz powiedzieć! Przecież tak się cieszył na myśl ,że już wróciłam. Zawsze mówię sobie ,że już mu to zaraz wszystko wytłumaczę... a potem boję się tego zrobić. Chwilę potem ktoś zapukał do moich drzwi. Byłam pewna ,że to blondyn. Otworzyłam je i zobaczyłam mojego tatę. Był pijany.
-Cześć córeczko moja najukochańsza! - Zaczął gadać potem jakieś głupoty o okularach czy coś takiego, trudno było go zrozumieć. A najgorsze było to ,że Niall miał tu zaraz przyjść.
-Tato ,połóż się. Ja muszę iść.
-Gdzie chcesz iść?!- Zaczął poważnym tonem.
-Muszę porozmawiać z kolegą.
-Masz ze mną zostać! Nigdzie nie idziesz, masz karę.
-Co ?! Za co?!
-Mówię ci ,że nigdzie nie idziesz mała gówniaro!
-Ale tato Niall tu zaraz będzie a ..
-Mam to gdzieś! Nikt go nie zapraszał! A ty nigdzie nie idziesz.
-Ale... O co ci chodzi? Tato połóż się ,mówię poważnie.
-Nie będziesz mi rozkazywać! Do pokoju!
-Nie idę do pokoju, muszę na niego poczekać i mu wytłumaczyć ,że nie może wejść.
-Mówię do pokoju to do pokoju!- Pociągnął mnie za włosy i szarpnął mnie do pokoju, tak jak jakiś przedmiot. Zaczęłam płakać, bałam się, bałam się go! Był agresywny od wczoraj... Przecież w Anglii taki nie był, ani wcześniej. Obiecał ,że się poprawi. Nie chciałam tam mieszkać, po tym jak mną szarpnął bo poważnie bardzo się go bałam. Po alkoholu coś mu odbijało. Najgorsze było jak potraktował  Nialla. Gdy blondyn przyszedł ,tak jak się ze mną umawiał ,ten wygonił go. Krzyczał na niego. Irlandczyk bał się ,że coś mi się stało przez ojca ponieważ widział jaki agresywny jest.
-Gdzie ona jest?
-Nie twój interes.
-Co jej zrobiłeś?!
-Siedzi w swoim pokoju ,ma karę! Nie będzie się z tobą spotykać rozumiesz? Idź stąd.
-Co jej zrobiłeś draniu?!- Zaczął się z nim przepychać. Aż w końcu jakimś cudem dostał się do mojego pokoju. Ja przerażona całą sytuacją wstałam, zaczęłam strasznie płakać. Niall przytulił mnie od razu gdy wszedł. Spanikowałam ,że tata zaraz przyjdzie i mu coś zrobi. Dokładnie to samo się stało. Przyszedł i zaczął go szarpać. Blondyn nie chciał odpuścić aż w końcu walnął go w twarz. Zaczęłam panikować i wrzeszczeć żeby przestał. Krzyczałam również do Nialla ,żeby stąd poszedł. On nie chciał ale w końcu jakoś go ubłagałam. Potem nie chcąc rozmawiać z ojcem szybko uciekłam i zamknęłam się w pokoju. Nigdy nie bałam się go bardziej niż wtedy. Przecież to nie możliwe ,że tak nagle znikąd zrobił się agresywny. Domyśliłam się ,że to przez alkohol. Jakimś cudem szybko dziś usnęłam. Tato jeszcze spał gdy wstałam i zrobiłam śniadanie. Nadal się go bałam, ale liczyłam ,że trochę się uspokoił. Była jakaś siódma gdy już zjadłam ,więc usiadłam na kanapie i oglądałam coś w telewizji. Po jakiś 2óch godzinach wstał i przyszedł do salonu.
-Cześć słonko.
-Dzień dobry. - Powiedziałam lekko przestraszona. Miałam siniaki na ręce.
-[t.i] ja wczoraj.. Ja ci coś zrobiłem?- Zaczął pytać jak zauważył.
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Boże... Przepraszam.- Wstałam z kanapy i poszłam znów do swojego pokoju. Nie chciałam z nim o tym rozmawiać. Mimo tego co zrobił wczoraj ,to wierzyłam mu ,że nie chciał. To był mój tata. Może go nie kochałam tak jak każde dziecko powinno ale to chyba normalne. Skoro po tylu latach dopiero się z nim spotkałam. W sumie.... To dobrze. Wolałabym go nie znać.  Podszedł do mojego pokoju i próbował dostać się do środka.
-[t.i] otwórz mi.
-Nie!
-Przepraszam cie.
-Odejdź.
-Ja... Idę teraz na terapię. Ty rób co chcesz. Miłego dnia młoda.- Powiedział i poszedł. Chyba był świadomy tego co zrobił ,a ja w końcu mogłam wyjść. Pierwszą osobą oczywiście musiał być Niall. Musiałam mu w końcu powiedzieć!
-To co? Wpadniesz po mnie znowu?
-Oszalałaś?! Żeby mnie zabił? [t.i] nie możesz z nim mieszkać! Ja już to zgłosiłem na policję. Zabiorą cie dziś wieczorem.
-Niall pogrzało cie?! Gdzie jesteś?! Musimy porozmawiać. Ja pierdole co ty zrobiłeś...- Wkurzyłam się. Przecież... Nie chciałam żeby trafił do więzienia czy coś w podobieństwie do tego. Przynajmniej miałam pretekst by obrazić się na blondyna. Gdy już spotkaliśmy się niedaleko jego mieszkania to bałam się z nim zerwać... No po prostu nie mogłam.
-[t.i] w końcu jesteś! Boże tak się za tobą stęskniłem! Opowiadaj mi jak było!

- Zaczął się radować, złapał mnie za ręce i wgl ale ja no.. no po prostu nie mogłam pokazać mu ,że nie chcę bo widziałby ,że coś jest nie tak. A ja nie mogłam z nim teraz zerwać.
-Niall masz odwołać tą policje.
-Co?!
-Masz odwołać policję!
-Ale [t.i] ja...
-Jak będę chciała to sama sobie poradzę oki?
-[t.i] wiem ,że pewnie boisz się ,że jak go zgłosisz to coś ci zrobi ale obiecuję ,że będziesz bezpieczna.
-Niall tu nie chodzi o to ,że ja..
-Ja dobrze wiem o co chodzi. Nie martw się będę się starał by..
-Niall!!! Nie wiesz o co chodzi! Lubię go! Wiem ,wiem pod wpływem alkoholu jest agresywny, wiem też ,że wolałabym mieszkać z dziadkami i Zaynem jak wcześniej. Ale nie będę robić im problemów i zaakceptuje to rozumiesz?
-[t.i] on cie pobił!
-Tylko mną trochę szarpnął. Nie chciał źle.
-Nie chciał źle?! heh..heh... Boże [t.i] ja tego nie zniosę. Nie ,nie możesz z nim mieszkać! Możesz się przeprowadzić do mnie. To nie będzie żaden problem. Tu będziesz bezpieczna.
-Niall mówię ci coś.
-Zamieszkaj z nami.
-Mamy tylko 17ście lat!
-Jezu... Nie jako para. Po prostu wiem w jakiej sytuacji jesteś.
-Niall... Odwołaj policję. Nie wiem co masz im powiedzieć, wymyśl coś. Tyle mam ci do powiedzenia, cześć.- Zaczęłam odchodzić
-Ale [t.i]! Miałaś mi opowiedzieć o Anglii i wgl miałaś mi coś ważnego powiedzieć pamię...
-Muszę iść Niall.
-Co? Dlaczego? Gdzie idziesz?
-Cześć!- Krzyknęłam i pobiegłam na tramwaj ,który przejeżdżał. Jechałam zobaczyć się z Liamem. Znów poszliśmy na pizzę. W sumie... tylko on był osobą ,którą mogłam się ze wszystkiego wygadać , bo i tak wiedział o Harrym. Przywitaliśmy się przytulasem a potem usiedliśmy przy stoliku i czekając na pizzę rozmawialiśmy. Nie byłam pewna czy mogę mu to mówić... Ale powiedziałam. Powiedziałam mu o Luke'u i o tym wszystkim. Również o wczorajszych problemach z tatą i o tym ,że boję się powiedzieć Niallowi ,że nie chcę z nim być.
-Wiesz... Jak coś to ja mogę mu powiedzieć.
-Co?! Oszalałeś? Ja muszę mu to powiedzieć prosto w oczy. Wogle proponował mi żebym z nim zamieszkała po tej całej aferze wczorajszej. Wezwał też policje do mojego domu na dziś wieczór.
-O Boże..haha.
-Niby wydaje się to śmieszne ale.... To poważna sprawa. Fakt nie chcę mieszkać z tatą, ale z Niallem tym bardziej.
-Powiedz to Zaynowi.
-Zaynowi?! Przecież jak mu powiem to on go pobije.
-Chwile... Zayn twojego ojca czy on Zayna?
-No Zayn... Przecież jak się tak rozstaliśmy to strasznie się o mnie martwi. Nie wiem czym to jest spowodowane. Kiedyś miał mnie gdzieś.
-Wiesz... Może wie jaki jest twój ojciec i boi się ,że coś ci się stanie. W końcu jest twoim bratem.
-Liam... Tak bez powodu nagle zaczął się mną przejmować?
-Kocha cie. I kochał... Po prostu tego nie pokazywał. A słuchaj... W końcu co chcesz zrobić z Niallem? Przecież nie możesz tak ciągle od niego uciekać.
-Wiem... Miałam mu to powiedzieć przecież... Obiecałam sobie. Ale ja nie mogę jak na niego patrze yh... Po co wgl zaczynałam?! Byliśmy takimi świetnymi przyjaciółmi.
-Nie pytaj mnie [t.i].... Ale uważam ,że powinnaś mu to powiedzieć.
-Wiem... A co u ciebie?
-Nic nowego.

-Tak? A Danielle?


-Hahaha! No właśnie! Nie uśmiechaj się głupio tylko mów Liam!
-No... Od zakończenia roku raz z nią gadałem.
-O czym?
-O jej chłopaku...
-Jejku... Jak to?
-Pytała się czy go gdzieś widziałem. Tyle z nią rozmawiam... Tyle z tego wychodzi. Jestem po prostu idiotą jak reszta chłopaków.
-A ja jak reszta dziewczyn... Nie no Liam nie jesteś taki. Jesteś kochany. A wiesz z kim ona chodzi?
-Ymm...
-Liam?
-Nie wiem czy mogę ci powiedzieć?
-Co?!
-Patrz już pizza przyszła!
-Liam nie zmieniaj tematu.
-No nie powiem ci.
-Liam powiedziałam ci dziś wszystko ,o czym nie wie nawet moja najlepsza przyjaciółka.
-Ale ja ci nie mogę. Proszę nie męcz mnie już. Wszystko oprócz tego. Błagam.
-Yh.. Ok.
-A powiesz mi coś więcej o tym Luke'u?
-No... Mówiłam ci ,że po prostu się z nim całowałam i tyle.
-W sumie tak ale... To dość dziwne.
-Co masz na myśli?
-Czujesz ,że kochasz Harry'ego, chodzisz z Niallem a całujesz się z jakimś jeszcze innym.
-Dobra nie ważne.. Już skończmy o tym rozmawiać.
-Mam tylko jedną prośbę do ciebie.
-Tak?
-Jeśli będziesz mieć jakiekolwiek problemy... Czy to z Harrym, czy z Niallem bądź ojcem to możesz mi to wszystko powiedzieć. Zawsze ci pomogę.
-Zapamiętam. A teraz jedz pizzę bo ci wystygnie!- I zajęliśmy się już jedzeniem. Później postanowiłam pójść do parku z nadzieją ,że spotkam Juliette. Niestety jej tam nie zastałam... Wogle bardzo dawno jej nie widziałam. Ciekawa byłam co się dzieje. Jednak natknęłam się na Dianę ,która gdzieś spacerowała. Wszystko wydawało się okej ,dopóki nie zobaczyłam papierosa w jej dłoni.
-[t.i]!!! W końcu wróciłaś! -I zaczęła mnie przytulać
-Hej Diana..
-Ym.. Coś się stało?
-Nie.
-To czemu masz taką ponurą minę?
-Byłam szukać kogoś innego.
-Aha... To przepraszam.
-Nie no bo.. yh... nie ważne. Gdzie idziesz?
-Umówiłam się z kimś.
-Z kim?
-Nie ważne.
-Diana...
-Mówię ci! Nie twoja sprawa.
-Z Harrym.
-A może i tak?
-Jak możesz...
-Mówiłaś ,że nic do niego nie czujesz!
-Bo... Bo to prawda ale...
-Przysięgnij.
-Słucham?
-Przysięgnij ,że nic do niego nie czujesz.
-Nie będę niczego przysięgać. Daj mi spokój.
-Wiedziałam! To powód dlaczego wtedy byłaś wkurzona! Wiedziałam od początku!
-Diana.. Uspokój się. Miałyśmy zapomnieć o tej sprawie.
-Czyli nie masz nic do tego ,że będę się z nim spotykać?
-Chcesz żeby cie wykołował po raz trzeci? proszę bardzo.
-On już taki nie jest.
-Kogo ty chcesz oszukać?................................................


CZEKAM NA KOMENTARZE!!!
I WGL STEAL MY GIRL TO TAKA ...DSNFDBHD JEST BOŻE *___*

poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 19 - Powrót

Zaczęli się nawalać... Nie tak jak dziewczyny mnie, to była porządna bójka. Przecież... ludzie podobno byli tu tacy mili.... A te ciągłe bójki? I to tego samego dnia?! To mało prawdopodobne.
Próbowałam obronić chłopaka ale wtedy sama dostałam lekko w twarz. Nie wiedziałam co robić... Chwilę patrzyłam jak go biją ,jednak w końcu musiałam zadziałać! Szybko pobiegłam do jakiejkolwiek nauczycielki i ją zawołałam. Nie wiedziałam czy to dobrze ale nie mogłam patrzeć jak go biją. Na całe szczęście ona ich powstrzymała. Jejku... Nie wiedziałam ,że jego koledzy tacy są.
To było dziwne! Strasznie... Ja myślałam ,że to mnie nieźle pobili bo zwijałam się z bólu ale Luke ledwo co się ruszał. Wstał i nie mógł chodzić. Nie rozumiał co się do niego mówi, popluł się krwią... To było straszne. Zaczęłam płakać. Pani powiedziała jakiemuś chłopakowi ,który dopiero co przyszedł na dół zobaczyć całą aferę ,że ma mnie zawieźć. Podobno też był kolegą Luke'a ale nie wiedział o całym zamachu na blondyna i mówił ,że gdyby tylko przy tym był to by go obronił. To dość dziwne ,że najpierw pobito mnie, potem jego. Takie sytuacje nie zdarzają się normalnie... że tak biją ludzi po kolei? Przecież sam Luke mówił ,że ludzie tu są bardzo mili itp. Chłopak ,który siedział koło mnie zaczął do mnie coś mówić po angielsku:
-A tobie co się stało?
-Nie wiem czy mogę z tobą rozmawiać.
-Dlaczego?
-Nie wiem ,nie znam cie.
-Spokojnie, nie jestem jak reszta tych matołków z naszej grupy. W ogóle nie rozumiem dlaczego Luke się z nimi przyjaźni.
-Też się z nimi przyjaźnisz.
-Tak ale tylko ze względu na Luke'a.
-Aha... Dzięki ,że mnie zawozisz.
-Przyjemność po mojej stronie. A tak ogólnie rzecz biorąc to jesteś z nim czy nie?
-Z Lukiem?
-No
-Nie. Czemu tak myślisz?
-Serio? Czemu tak myślę? Przecież wiesz... To tak wygląda. Ale wiesz, jak on się zakocha to już paranoja jest. Kiedy ty wyjeżdżasz?
-Jutro.
-No to się chyba nawet nie zobaczycie. Ale on to ma gdzieś, założę się ,że będzie o tobie gadał jeszcze spokojnie przez pół roku.
-Co?! Pół roku?
-No tak... Chyba ,że będziesz z nim jeszcze później pisać lub utrzymywać jakoś kontakt, wtedy może jeszcze dłużej.
-Słucham? Jeszcze dłużej? Przecież... Mieszkam w Polsce!
-Myślisz ,że jemu to przeszkadza?
-A... Tak w ogóle to skąd wiesz ?
-Znasz Vi prawda?
-No.. tak.
-No to stąd wiem.
-Co?
-Był z nią... Wydawało się jak by mięli być ze sobą już do końca życia.
-Co się stało?
-Hm... Widzisz... Nie wiem czy ja ci mogę to powiedzieć.
-No powiedz.
-Nie no nie ważne.
-Jestem strasznie ciekawa!
-Nie mogę ci tego powiedzieć. Sorki.
-Ale.. Dlaczego?
-Tylko nasza trójka wie co się stało.
-To będę czwarta!
-Jestem jego przyjacielem, obiecałem ,że nic nikomu nie powiem. Jeśli teraz mu na tobie zależy to chyba tym bardziej jesteś osobą, której nie powinienem mówić.
-To on coś zrobił?
-No.. nie koniecznie. Nie wytłumaczę ci teraz, to głupia sytuacja a poza tym i tak ci nie powiem.- Krył to przede mną a ja byłam strasznie ciekawa! Miałam tylko nadzieje ,że kiedyś się dowiem. Zdziwiło mnie ,że aż tyle czasu poświęca na uczucie do jednej dziewczyny. To niesamowite, chłopcy ,a raczej mężczyźni bo był już dorosły nie zakochują się na tak długo. 19 lat to może i pora na poważny związek ale... Jednak w tych czasach co mamy to mało takich rozumnych osób. To dziewczyny zawsze są rozsądne w związkach a oni raczej się nami 'bawią' ,czyżby z Lukiem było inaczej? Ale w sumie... Każda tak mówi na początku. Bardzo lubię takie osoby, którym aż tak zależy. Powtórzę się bo już wcześniej o tym mówiłam.... Dlaczego do jasnej cholery nadal myślałam o loczku ,który dosłownie bawi się pierwszą lepszą? Przecież jedyną osobą ,która mogła mi to wytłumaczyć, byłam sama ja. Zmieniłam temat w mojej głowie... Teraz myślałam czy jeszcze zobaczę się z pobitym chłopakiem. Wysłałam mu parę smsów typu np. gdzie jesteś, zobaczymy się, jak się czujesz?
Było około 14 gdy ja sama siedziałam w domu obolała. Po dwóch godzinach do domu przyszła Ashe z młodszą siostrą. Siedziałam w salonie ,oglądałam telewizję i jadłam jakieś chrupki. Ona poszła do naszego pokoju ,rzuciła plecakiem i zeszła do kuchni zrobić coś do jedzenia. Widziała ,że siedzę na kanapie jednak nie odzywała się.
-Ashe? - Zwróciłam na nią uwagę ,bo chciałam pogadać. Jednak ona ignorowała mnie. Lily stała na korytarzu i się na nas patrzyła. Starsza dziewczyna podeszła do niej ,dała jej kanapki i zaprowadziła ją do pokoju. Słyszałam jak dziewczynka po drodze mówi:
-Czyli ona jest zła tak? - Przeraziło mnie to co usłyszałam, wiedziałam ,że już nastawiła małą przeciwko mnie, a ja ją tak uwielbiałam... Naprawdę się z nią bardzo zaprzyjaźniłam bo lubiłam dzieci. Mimo ,że rzadko wpadałam w jakąkolwiek agresje to teraz trochę się wkurzyłam. Wstałam z kanapy i postanowiłam porozmawiać inaczej... Weszłam do pokoju ,w którym do dej pory dzieliłam z blondynką. Widziałam ją jak leży na swoim łóżku i gra na laptopie. Zamknęłam drzwi, a raczej trzasnęłam nimi. Byłam poddenerwowana, bo nigdy nie rozmawiałam z nikim w taki ostry sposób.
-Ashe posłuchaj mnie... Po pierwsze nie masz prawa...
-Mam prawo mówić mojej siostrze co chcę ,o kim chcę. A ty się od niej odwal.- Przerwała.
-Nie masz prawa być na mnie zła.- Powiedziałam a ona wstała i podeszła do mnie.
-Nie mam? Haha! I ty mi to mówisz? Jak mogłaś mi to zrobić? Nie dość ,że wszyscy moi znajomi się wokół ciebie kręcili ,to jeszcze całowałaś się z chłopakiem ,w którym się zakochałam.
-Ashe nic mi nie mówiłaś... Nie miałyście powodu by mnie bić ,ja nawet... To on mnie pocałował! Nic do niego nie czuję rozumiesz? Musisz mnie zrozumieć... Bardzo cie polubiłam. Nie wiem dlaczego się na mnie wyżywasz. Nie mówiłaś mi NIC ,dosłownie NIC o tym ,że przeszkadza ci ,że zadaję się z twoimi przyjaciółmi ,lub nie ostrzegałaś mnie ,że podoba ci się Luke.
-Trzeba było się domyśleć!
-Jak mogłam się tego domyśleć skoro mówiłaś ,że nic do niego nie czujesz... Nie dość ,że jesteś na mnie obrażona za coś za co nie powinnaś to jeszcze napadłaś na mnie z koleżankami ,Luke przez was leży w szpitalu, do tego wszystkiego zabierasz mi kontakt ze swoją siostrą, z tym małym skarbem. Co takiego ci zrobiłam?! Chciałam być twoją przyjaciółką... Ashe nie mogłam tego dokonać skoro nie byłaś ze mną szczera i nie powiedziałaś mi ,że jesteś zazdrosna. Wtedy w życiu nie pozwoliłabym sobie na coś takiego.
-Ale Cornell...
-Cornell olałaby cie i wybrała Luke'a  Gdyby tylko na nią leciał ,od razu przestała by się z tobą zadawać i nie przejmowałaby się twoimi uczuciami do niego. - Przerwałam.
-Ona taka nie jest!
-Jesteś pewna?
-Co ty o niej wiesz?
-Ashe... Proszę zaufaj mi. Nie jesteś taka jak ona. Jesteś miła, ciepła. Ona robi z ciebie coś ,czym nie jesteś. Zamienia cie w inną osobę. Ashe... Ty byś w życiu mnie nie pobiła. Uwierz mi ,widzę jak ona się zachowuje. Wzięła cię do grupy tylko dlatego by się do niego zbliżyć. Wiedziała ,że zadajesz się ,a raczej zadawałaś się z Vi ,która wie o nim wszystko bo z nim była i wiedziała też dobrze ,że się z nim przyjaźnisz. Ty głupia nadal nie rozumiesz jakim rodzajem człowieka ona jest? Chce cie tylko wykorzystać... Skoro tego nie widzisz, ani nie rozumiesz tego co do ciebie mówię to nie mogę nic więcej. Przejrzyj na oczy.
-Nie masz prawa mówić takich rzeczy o Cornell.
-Każdy oprócz ciebie i tych waszych koleżaneczek widzi jaka ona jest. - Powiedziałam i wyszłam z pokoju. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wyszłam na zewnątrz by się przewietrzyć. Usiadłam na ławce niedaleko domu. Posiedziałam chwile po czym dostałam smsa od Luke'a.
Napisał w nim ''Jestem w szpitalu. (tu podał adres). Jak chcesz to przyjedź się pożegnać'' .
Wiedziałam ,że muszę się jeszcze z nim zobaczyć... Jednak nie wiedziałam jak tam dojechać. Po dłuższej chwili wróciłam do domu ,musiałam zapytać Ashe jak się tam dostać.
Gdy weszłam do środka usłyszałam jak ktoś płacze. Byłam pewna ,że to ona. Poszłam do naszego pokoju i widziałam jak wtula się w swoje kolana i płacze.
-Jejku Ashe co się stało?
-Masz rację.
-Co?
-Masz rację!
-Ale... ,że w czym?
-Bo ja... Ja chciałam po prostu mieć fajne towarzystwo. Cornell wcale nie jest miła. Przepraszam ,że ci to zrobiła. Przepraszam....
-Ale... Dlaczego tak nagle sobie to uświadomiłaś? I .. Co cie przekonało ,że ona taka nie jest?
-Nie powiesz nikomu..?
-Jasne ,że nie. Ashe... Wstań, przestać płakać i dopiero pogadamy. Zrobię ci herbaty co?
-Dziękuje. Jesteś naprawdę kochana. - Podniosła się, ogarnęła trochę. Zeszłyśmy do salonu, zrobiłam herbatę i dopiero zaczęłyśmy rozmawiać.
-A więc? Co chciałaś mi powiedzieć?
-Bo to przeze mnie Vi zerwała z Lukiem.
-Jejku ty też jesteś w to zamieszana?
-Bo... To dlatego ,że Cornell...
-Co? Powiedz o co chodzi.
-Cornell mi powiedziała ,że jak chcę się z nią przyjaźnić to muszę oszukać Luke'a. A w sumie on mi się podobał zanim byli razem. Vi o tym nie wiedziała, jednak gdy z nim była to już sobie odpuściłam bo nie chciałam stracić przyjaciółki.
-I co potem?
-Gdy tak o tym wszystkim pomyślałam to po prostu... Faktycznie uświadomiłam sobie ,że ona wszystko to zrobiła by zrobić z Vi pokrakę. Teraz mi nie wybaczy. Nie chcę się zadawać z Cornell, Luke mnie nienawidzi po tym co zrobiliśmy tobie. Nie mam nikogo.
-Ty mówisz ,że nie masz nikogo? Skarbie... Masz mnóstwo znajomych w szkole, kochającą mamę,tatę i siostrę.
-Tak ale...
-Naprawdę musisz zacząć doceniać to co masz.
-Dobra skończmy już o tym rozmawiać... Chcę o tym zapomnieć. Czekaj zawołam Lily. - Poszła po małą i wróciła razem z nią.
-Kochanie to co mówiłam ci o [t.i] to były kłamstwa. Ona nic złego nie zrobiła.- Dziewczynkę trudno było przekonać z powrotem do mnie ale jakoś dałyśmy radę. Posiedziałyśmy tak trochę czasu gdy przypomniałam sobie o szpitalu i o tym ,że już jutro będę w Polsce.
-Ashe...
-Tak?
-Wiesz jak dojechać do szpitalu o tym adresie?- Pokazałam go koleżance.
-Haha no jasne! To bardzo proste. Wsiadasz w 86 i po paru przystankach jeste.... Stop... Jedziesz do Luke'a prawda?
-Yymm.. Tak.
-Mogę pojechać z tobą?
-No.. Myślę ,że tak, tylko będę musiała z nim porozmawiać sama. A co z Lily?
-Weźmiemy ją ze sobą.
-No jak wolisz. - Powiedziałam i pojechałyśmy. Luke był zaskoczony ,że przyjechałam razem z Ashe ale wszystko sobie wyjaśniliśmy. Ona przyznała się również do tego ,że to co powiedziała o Vi to była nie prawda. W sumie... Przecież Luke nie powinien jej ufać w takiej sytuacji. Ale nie wiem co dokładniej mu powiedziała więc się nie wtrącałam. Czuł się dobrze. Ja za parę godzin miałam wyjeżdżać. Więc pożegnałam się z Lukiem mimo ,że było naprawdę trudno. Jak byliśmy na osobności to się popłakał ,zaczął mnie przytulać i mówić ,że nigdy o mnie nie zapomni ciężko było powiedzieć sobie 'do widzenia'. Po wszystkim pojechałam z dziewczynami do centrum. Tylko popatrzeć... Wiedząc ,że to ostatni dzień trochę było mi smutno wracać. Mimo loczka... W końcu się z nim zobaczę. Po tym wszystkim z Lukiem i ... Yh... Czemu to takie trudne?
Tak skończył się mój wyjazd z ojcem. Pożegnałam się czule ze wszystkimi, miałam z nimi kontakt oczywiście na stronach społecznościowych. Jechaliśmy około 21 godzin. Rozmawiałam trochę z tatą. Mimo ,że nie do końca go jeszcze zaakceptowałam. Wolałam mieszkać z dziadkami i bratem. Czułam się bezpieczniej i pewniej. W sumie to dziwne ,że mnie tak zostawili. Nie robi się tak własnym wnukom. Gdy podjechaliśmy pod dom ojca, czyli też i mój czekał tam Zayn z Harrym.

Byłam sparaliżowana... Stali sobie i się śmiali ,było dość późno ,około pierwszej w nocy. Z zaciemnionych szyb samochodu widziałam jak Harry patrzył się na pojazd.
-Pacz Zayn...-Zaczął chłopak.

-Już przyjechali.- I uśmiechnął się do przyjaciela.

Wysiadłam z auta, podszedł do mnie wyłącznie brat, a loczek stał tam gdzie stał.
-[t.i]! Krzyknął Zayn i przytulił mnie. To było cudowne uczucie.... Parę tygodni temu nawet się do niego nie odzywałam. Jednak po tej rozłące poczuł tęsknotę do mnie.
-Cześć synu. Co u was? Miło nas zaskoczyliście. Chcecie wejść do środka?- Zaczął ojciec. Nie wiem czy Zayn go lubił... W sumie nie dziwiłabym się gdyby tak było ,bo przecież nas zostawił.
-Rozmawiam z tobą tylko ze względu na [t.i]. Jeśli dowiem się ,że jest jej u ciebie źle to masz przejeb*ne. Przyjechałem do niej a nie do ciebie.

-Wyluzuj młody i nie odzywaj się tak do mnie.
-Nie zasłużyłeś na lepsze słowa.- Powiedział a mężczyzna odszedł.
-Dzięki ,że przyjechałeś.- Zaczęłam.
-Nie ma za co. Jak było?
-Świetnie! Naprawdę kiedyś powinieneś z nami tam pojechać.
-Podróże to nie dla mnie. Wystarczy mi ,że muszę jechać z dziadkiem na tydzień.- Podszedł do nas Harry:
-Zayn bo Evelyn napisała ,że mamy do niej iść.
 -Widać było ,że nie był do końca trzeźwy.
-Dobra już. Trzymaj się młoda.
-Cześć [t.i].- Pożegnał się również loczek i poszli. Ale... Do cholery kim była Evelyn?! i... czemu Harry był w takim dziwnym stanie? tzn... nie wiem czy to przez alkohol ale po prostu nie zachowywał się normalnie. Przecież on już tego nie robił. Dlaczego znowu zaczął? I czemu praktycznie nic do mnie nie powiedział? Przecież tak chciał się zobaczyć.........

JEŚLI CZYTASZ - ZOSTAW KOMENTARZ :))

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 18 - Walka


Szłam akurat w stronę Luka gdy natknęłam się na Ashe i Cornell. Chciałam normalnie koło nich przejść , ale zatrzymały mnie.
-Gdzie tak pędzisz? - Mówiła do mnie nieznajoma. Jednak słyszałam o niej dużo od przyjaciela.
-Co cie to interesuje?
-Gdzie idziesz pytam! Mów bo będziesz miała przesrane!
-Cornell zostaw ją... Nic złego nie zrobiła. Lubię ją.
-Cicho siedź Ashe! Na razie ja z nią rozmawiam. Pewnie wybierasz się do Luka?
-To naprawdę nie powinno cię interesować.
-O ty szma*o!  Odpie*ol się od niego bo pożałujesz.
-Tylko się kolegujemy. - Lekko się wystraszyłam, nie chciałam wchodzić w żadne sprzeczki. Ona zaczęła mną szarpać, na całe szczęście podbiegł do nas Luke i udało mu się mnie obronić.
-Jeszcze raz ją dotkniesz Cornell! Zostaw ją w spokoju. - Zaczął się na nią drzeć i przytulił mnie. Ona ledwo co nie wybuchła złością. Widać było ,że blondyn jej się podoba. Zaczęła go okłamywać:
-To ona zaczęła! Groziła mi!
-Luke to nie było tak ona.... - Zaczęłam się tłumaczyć, bo wystraszyłam się ,że on jej uwierzy. Jednak on mi przerwał.
-Myślisz ,że ci uwierzę? Czasem przemyśl co robisz a potem dopiero okłamuj ludzi Cornell. Chodźmy stąd [t.i].- Uśmiechnął się do mnie, odwrócił się i przytuleni do siebie odeszliśmy. Wszyscy jego koledzy myśleli ,że jesteśmy razem... W sumie nie dziwię się bo też bym tak pomyślała. Jednak skończyłam go obejmować po krótkim czasie, bo przypomniałam sobie o Harrym. Gdyby nie myśli o nim to... To ja bym była bardzo zakochana w Luke'u.  Jednak... mogłabym nigdy już nie pojawić się w tym mieście ,więc to nie miało sensu. Tutaj miałam kogoś ,komu naprawdę na mnie zależy. Przynajmniej tak to wyglądało. A za tydzień...? Będę musiała wrócić do domu i płakać przez to ,że loczek mnie nie kocha.
-Co się stało [t.i]?- Zapytał mnie po jakimś czasie blondyn.
-Ale co? O co chodzi? - Zdziwiłam się i nie rozumiałam o co chodzi.
-Ym... Puściłaś mnie i nawet się nie odzywasz.
-Przepraszam, o czymś rozmyślałam.
-Ale... Dlaczego mnie puściłaś? Nie chcesz żebym cie obejmował? Powiedz mi to bo czuję się dziwnie.
-Luke możemy porozmawiać o tym bardziej na osobności?
-I tak nikt nas nie słucha.
-Bo... Dlaczego w sumie to robisz?
-Ale co?
-Dlaczego mnie tak broniłeś dzisiaj i wgl jesteś taki miły ,chcesz mnie obejmować.
-Jak ci się zdaję?
-Nie wiem... Lubisz mnie.
-To mało powiedziane.
-Luke tylko ja nie jestem pewna czy...
-Czy ty mnie też. Wiem ,nie jestem idealny. Przepraszam jeśli ci się narzucam. Już nie będę ale naprawdę nigdy nie poznałem kogoś takiego jak ty. Pójdę już.- Powiedział i odszedł. Chciałam go zatrzymać i powiedzieć ,że po prostu nie jestem pewna czy to wypali! Nie chodziło mi o to ,że nic do niego nie czuję ,albo że nie jest wystarczająco dobry. Jejku... Pierwszy raz w życiu poznałam osobę ,której się podobam, której na mnie zależy.(Nie licząc Nialla, ale to było coś innego...)  Nadal nie rozumiałam czemu wolę chłopaka, który ma mnie dosłownie w dupie. Chciałabym być z Lukiem, bo był bardzo słodki i wgl ale... Wyszłoby tak jak z Niallem. Czułabym się źle z tym ,że tak naprawdę kocham kogoś innego mocniej mimo ,że nawet z nim nie rozmawiam. Mieliśmy spędzić popołudnie razem, jednak chyba coś nie wyszło. Unikał mnie, nie odzywał się.
W domu rozmawiałam z Ashe ,przeprosiła mnie za swoją koleżankę. Dopytywała się o mnie i Luke'a, ale powiedziałam ,że jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi. Zaprzyjaźniłam się bardzo z małą Lily, naprawdę nigdy nie poznałam dziecka jak ona!  Przez 4 dni Luke mnie unikał ,gdy próbowałam z nim porozmawiać to uciekał i wgl... Dopiero w sobotę wieczorem dostałam smsa z prośbą o spotkanie. Wyszłam z domu cioci i pobiegłam tam gdzie prosił. Stałam długo sama, było ciemno,późno i dość zimno. Trochę się bałam ,nagle zza moich pleców wychyliła się jakaś czarna postać. Strasznie się wystraszyłam, krzyknęłam ze strachu!
-Ciii.. [t.i] to ja.

-O mój Boże, Luke! Wystraszyłeś mnie!
-Przepraszam...- Powiedział smutny.
-Ej.. Nic się nie stało. W końcu się do mnie odezwałeś! Co się działo przez te 4 dni?!
-Ja myślałem ,że to ty nie chcesz ze mną być ,więc uznałem ,że łatwiej będzie gdy nie będziemy rozmawiać to nie będę cierpiał. Potem uznałem ,że za bardzo za tobą tęsknię i musimy jeszcze o tym pogadać. - Pokazał mi kwiatka ,którego trzymał w dłoni... Była to róża. Rzuciłam mu się w ramiona! Wiem ,że nie powinnam... Patrzyliśmy się sobie w oczy i tak wyszło ,że... Pocałował mnie.

-Luke ja...
-Kur*a mać przepraszam. Nie powinienem.
-Nie Luke daj mi dokończyć. - Uspokoił się trochę i mogłam mówić dalej:
-Mi.. mi się to podobało.  Wcześniej też mi się podobałeś tylko nie pozwoliłeś mi dokończyć.- Powiedziałam a on strasznie się ucieszył i pocałował mnie jeszcze raz. Gdy się całowaliśmy ,dostałam smsa od Harry'ego.
                             
Odpisałam mu ale... Jak sobie wyobrażałam teraz rozmawianie z nim to... To ja nie mogłam być z Lukiem....
-Luke ja przepraszam ale... My nie możemy być razem.
-Dlaczego? Coś nie tak zrobiłem? Powiedziałaś ,że ci się podobam.
-Jestem już w kimś zakochana.
-Rozumiem... Jest lepszy ode mnie.
-Właśnie nie...
-Więc w czym problem?
-Ze mną. Zakochuję się w niewłaściwych osobach.
-No dobrze więc... Przepraszam ,że cie pocałowałem. Nie wiedziałem ,że jednak nic do mnie nie czujesz.
-Yhh... Własnie jesteś cudowny, to było cudowne!
-Nie możemy być ze sobą chociaż do wtorku?
-Co?!
-Do wtorku...
-Ale... Nie uważasz ,że to bezsensu?
-Pokochałem cię i...
-A wyobrażasz sobie mnie z innym?
-Byłbym w stanie go zabić.
-Przepraszam cie Luke. To nie oznacza ,że nie możemy się przyjaźnić tak jak wcześniej.
-Nie chcę się tylko przyjaźnić.
-Boże.... Jesteś taki słodki. Nie wiem jak to możliwe ,że ci się podobam!- Zaczęłam go przytulać.
-Yhh.. Przyjedziesz tu jeszcze kiedyś?
-Wątpię. Chyba ,że w następne wakacje ,może do cioci.
-Dobra. Nie mogę się załamywać, to cud ,że mam cie tu jeszcze do wtorku. Będziemy się przyjaźnić.... Tylko pamiętaj ,że ja nadal będę coś do ciebie czół.
-Przepraszam ,że tak wyszło.
-Nic się nie stało... Chodź ,odprowadzę cie do domu.- Powiedział i poszliśmy. W połowie drogi złapał mnie za rękę. Jezu ja... ja nie mogłam go puścić, to było takie piękne! Ale.. Harry i wgl. yh..
Weszłam do domu i położyłam się spać. Mój humor znów się zmienił na mój podstawowy... Czyli ten zły.
Całą niedziele jednak spędziłam z ciocią, tatą i dziewczynami. Gdzieś pojechaliśmy zwiedzać bardziej Londyn. Dokładniej na Wembley ,byliśmy na London Eye, Oxford Street, w muzeum figur woskowych, przejechaliśmy się takim wielkim czerwonym autobusem, byliśmy w restauracji itp... Ashe była dla mnie dość miła ,dopóki nie dostała jakiegoś smsa czy coś. Nie wiem co mianowicie ale widać było ,że jakieś złe wieści bo miała bardzo zły humor i prawie się do mnie nie odzywała.
Wróciłam do domu i od razu walnęłam się na łóżko.
 Rano nikt mnie nie obudził ,a zawsze robiła to Ashe. Nie rozumiałam dlaczego, ale nie było już nikogo w domu. Było po 10ątej ,a ja byłam jeszcze w piżamie. Szybko musiałam się ogarnąć i pojechać do szkoły. Nie rozumiałam co się stało... Nic nie rozumiałam. Czemu ona mnie nie obudziła? Chciałam z nią o tym porozmawiać. Weszłam spóźniona do klasy ,chciałam się do niej przysiąść ale ona wtedy wstała i usiadła  innej ławce. Nauczycielka wybaczyła mi spóźnienie bo była nawet dość miła. Po dzwonku nie zdążyłam się nawet spakować zanim Ashe już wyszła z sali. Pobiegłam za nią, na drodze jednak spotkałam Luka.
-Cześć [t.i].- Uśmiechnął się.
-Luke nie mam teraz czasu.- Odepchnęłam go i poszłam dalej. Był trochę zdziwiony. Ale wtedy mnie to nie obchodziło. Byłam bardzo ciekawa o co chodzi, nie chciałam stracić nowej koleżanki bo naprawdę się z nią dobrze rozmawiało i lubiłam ją. Lubiłam też to miejsce więc chciałam wyjaśnić z nią parę spraw. Gdy ją w końcu odnalazłam, była już z towarzystwem ,tej niby ''złej'' dziewczyny.
Zaczęłam z nią rozmawiać:
-Ashe o co chodzi? Dlaczego mnie nie obudziłaś, gdy koło ciebie usiadłam to się przesiadłaś i ....- W tym momencie przerwała mi jej koleżanka:
-Ty dobrze wiesz czemu! Puszczalska szma*o! - Zaczęła się na mnie rzucać.(Po angielsku) Byłam osobą słabą psychicznie, ludzie mogli się mną bawić. Nie byłam jak reszta ,że zaraz będę się z nią sprzeczać. Ale ja nie miałam zamiaru się z nikim kłócić ,po prostu chciałam się tylko dowiedzieć o co chodzi.
-Ale... Ja nie rozumiem.
-Myślisz ,że po tym wszystkim się do ciebie odezwie? A może sobie polecicie w ślinę? Słyszałam ,że dobrze to robisz.
-O co ci chodzi?
-Nie odbiera się chłopaka przyjaciółce mała su*o!
-Chodzi wam o Lu... Słuchaj to nieporozumienie!
-Nieporozumienie to zaraz będziesz miała na twarzy!
-Ja po prostu chcę to wyjaśnić. Ashe słuchaj ja nawet nie..- Podeszłam do niej bliżej, chciałam się wytłumaczyć. Powiedzieć ,że nic do niego nie czuję ,że nawet nie wiedziałam ,że ona tak! Nic mi nie mówiła... Nie ma prawa być na mnie za to zła! Jednak Cornell podeszła do mnie i zaczęła mnie straszyć.
-Co ty ro... Zostaw mnie!- Zaczęłam krzyczeć gdy zaczęła mnie szarpać za koszulkę.
-Może wolisz się przelizać co? Chyba ,że wolisz powiedzenie ''w ślimaczka'' co zdziro?
-Cornell ,mówię ci ,że to wszystko nie tak jak ty sobie myślisz posłuchaj ja...
-Zamknij już ten ryj! -Krzyknęła i walnęła mnie w twarz. Ashe się nawet do mnie nie odzywała. Wszystkie koleżanki z ''paczki'' śmiały się z tego co mówi do mnie ich liderka. Gdy ona zaczęła mnie bić, wszystkie podeszły i ją wsparły. Każda się na mnie rzuciła z pięściami i zaczęła mnie bić! Ja nie byłam zbyt dobra w żadnej samoobronie, ale nigdy nikt mnie nie pobił. Nic nikomu nie zrobiłam... Wokół nas zgromadziło się mnóstwo osób, zaczęło kibicować Cornell. Krzyczeli ,żeby mnie biły mocniej itp. Gdy do tłumu wbił się Luke zainteresowany zgromadzeniem na korytarzu... Wtedy się zaczęło. Odepchnął wszystkich ode mnie, walnął porządnie w twarz Cornellie i pomógł mi wstać. Miałam obitą twarz, siniaki na nogach i rękach, z wargi leciała mi krew.
-Nic ci nie jest? -Pytał mnie blondyn.
-Wszystko dobrze... Luke ja nic nie...- Zaczęłam a on przerwał:
-Wiem ,że nic nie zrobiłaś.- Powiedział do mnie a potem wykrzyczał do wszystkich:
-Po co w ogóle to całe zamieszanie?! - Teraz żadna z dziewczyn nie odważyła się powiedzieć o co chodzi. Wszyscy się rozeszli, nie chcieli stawiać czoła Luke'owi ,bo wiedzieli ,że jest lubiany i nie chcieli mieć problemów. Vi odważnie podeszła do nas i wyjaśniła zaszłą sytuacje :
-To proste... Pojawiła się jakaś osoba ,która nie przejmuje się gadaniem Carolline. Zajęła jej miejsce, bo teraz to właśnie nią każdy się interesuje.
-I za to one wszystkie ją pobiły?!
-Nie. Pobiły ją dlatego ,że się całowała z tobą.
-Słucham?!  Skąd możecie wiedzieć co my....- Ashe podała mu swój telefon ,gdzie było nagranie jak się całujemy.
-To moja sprawa z kim się zadaję. Nie możecie jej za to bić....
-Nie rozumiesz Luke... Podobasz się pewnie Cornelli i Ashe.- Zaczęła tłumaczyć Vi
-Ale... To ich problem. To jej kuzynka, nie powinny się tak zachowywać. Jeszcze raz zobaczę ,że się koło ciebie kręcą [t.i]... Wtedy mają naprawdę przerąbane.
-Nic się nie stało Luke. Dziękuje ,że mi pomogłeś.
-Chodź odwiozę cie do domu.
-To mój ostatni dzień w szkole ja muszę...- Zaczęłam mówić bo chciałam jeszcze zostać. To był ostatni dzień! Jutro już wyjeżdżałam... Luke mi przerwał:
-Tak, musisz iść do domu. Chodź. - Pociągnął mnie i prowadził w stronę swojego samochodu. Jednak na drodze spotkaliśmy nauczycielkę.
-O mój boże [t.i] a tobie co?
-Pani się nie przejmuje, yym... Potknęłam się. -Zaczęłam kłamać ale wszystko zniszczył blondyn:
-Ona kłamie. To sprawka Cornell i jej paczki.
-Ja sobie z nimi porozmawiam... Skarbie co ci zrobiły? Powiedz, nie bój się.
-No.. po prostu mnie pobiły, nie widzi pani?
-Spokojnie. Dlaczego to zrobiły?
-Nie wiem...
-To dlatego ,że się ze mną całowała proszę Pani.- Znów wtrącił się Luke... Boże po jaką cholerę on to mówił?
-Wszystko jasne! Spokojnie, nie ujdzie im to płazem. A ty kochana jedź do domu.
-Ja ją zawiozę.
-Tak Luke. Miłych wakacji [t.i]! Zdrowiej.- Pożegnała się nauczycielka , odpowiedziałam jej szybko i poszliśmy w stronę samochodu. Pojazd miał przedziurawioną oponę. Luke był strasznie zaskoczony, jeszcze rano wszystko było ok. Ktoś musiał ją przedziurawić!
-Nie rozumiem co się stało. Przepraszam [t.i]. Na całe szczęście mam zapasową ,ale zanim ją wymienię... O mój Boże ,kto mógł to zrobić?
-Może Cornell?
-Nie odważyłaby się...
-Ale ja tak.- Wyszedł na widok jeden z najlepszych przyjaciół Luke'a.
-A co ty tu robisz...
-Przyszedłem zniszczyć ci auto.
-Słucham? Ty?! O co ci chodzi?- Pytał blondyn ,nic nie rozumiał. Chłopak podszedł do niego bliżej ,złapał go za koszulę i zaczął mówić:
-Jeszcze raz tkniesz mojej dziewczyny chu*u!
-Cornell? Słuchaj ona sama się pro...- Zaczął się tłumaczyć po czym jego ''przyjaciel'' uderzył go w twarz.
-Stary ku*wa weź się uspokój... Każdy wie ,że dam z tobą rade. Ale nie chcę się z tobą bić. Puśćmy to w niepamięć.
-Może i mi dasz. Ale nie nam.- Wyjawiła się reszta kolegów Luke'a.
-Ja pier*ole chłopaki wy też? Dobrze wiecie ,że zrobiłem to dlatego ,że jego dziewczyna zaczęła bić [t.i].
-Stary on by nigdy jej nie tknął!- Zaczął krzyczeć jeden, wszyscy się do niego zbliżyli.
-[t.i] idź stąd.
-Nie Luke ja nie mogę cie zosta...
-Idź stąd mówię! - Krzyknął na mnie. Chyba pierwszy raz! Ja tylko się odsunęłam. Zaczęli..................................................................................................................................

CZYTASZ - DAJESZ KOMENTARZ!
ej serio... Komentarze proszę no -,-'

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 17 - Nowa osoba


Dotarliśmy do szkoły a raczej College'u, była masa ludzi! Nie to co u mnie, w moim małym liceum.
Po prostu wszyscy, jacyś inni a zarazem tacy sami. Zapatrzyłam się na taką jedną dziewczynę bo miała jakieś dziwne włosy ,nigdy takich nie widziałam. Nie dość ,że na kogoś wpadłam to jeszcze nie wiedziałam gdzie jest Ashe!!! Było mi bardzo wstyd i bałam się. Chłopak ,w którego walnęłam zaczął mnie przepraszać, pytać kim jestem i czy nic mi nie jest.
Nie zbyt umiałam angielski więc powiedziałam tylko ,że nie jestem stąd ,że kiepsko mówię i szukam koleżanki ,którą właśnie zgubiłam. Zaczął pytać jak ma na imię więc powiedziałam mu. Od razu poznał kto to, więc chwile potem odnalazł ją.
-Jejku [t.i] pilnuj się mnie ,haha! Dobrze ,że wpadłaś na Luka.
-Przepraszam.. Ja nie wiedziałam... Zapatrzyłam się i... Tu jest tyle ludzi.
-Haha. Trzeba było od razu ,że jesteś z polski.- Powiedział blondyn i uśmiechnął się.
-Jejku ty też?!- Zdziwiłam się.
-Nie... Ale moi rodzice tak.
-Haha. Chodź już [t.i] bo się spóźnimy na lekcje.
-No dobra. Narazie Luke!
-No trzymajcie się.- Poszedł w swoją stronę.
-To jeden z tych kolegów? Tych co mówią po polsku?
-Tak. Bardzo go lubię.
-Wydawał się miły ,faktycznie.
-Ale wiesz... Znam go dopiero od tego roku szkolnego.
-To wystarczająco żeby się poznać. A wygląda na fajnego.
-Ogólnie fajnie wygląda haha!
-Nawet ok.
-Nawet ok?! Śliczny jest!
-Podoba ci się?
-Tzn.. Po prostu myślę ,że jest ładny.
-Aha.- Zakończyłam dialog. Gdy zaczęła się pierwsza lekcja pani zaczęła przedstawiać mnie klasie. Mówiła ,że jestem tylko na 2 tygodnie żeby się poduczyć ,że jestem kuzynką Ashe itp. W nowym gronie była jedna osoba z polski. Jakaś dziewczyna, nie wyglądała na przyjemną. Ja w sumie też nie.... Wcześniej uczyłam się dobrze więc nie miałam dużych problemów ze zrozumieniem tego o czym rozmawiają, mimo to ,że w Anglii raczej większość ludzi mówi bardzo płynnie po swoim ojczystym języku.
Wszyscy na przerwie się mną zainteresowali, zaczęli ze mną rozmawiać itp. Nie lubiłam być w centrum uwagi... Ale to miło ,że wszyscy się mną zainteresowali. Głupio mi jednak było bo chyba Ashe była tu najbardziej lubiana. Zapytałam się jej:
-Ym... Nie przeszkadza ci ,że twoi znajomi się mną tak interesują?
-Haha! Przecież mogą się zadawać z kim chcą. Miło ,że chcą się z tobą zapoznać. - Powiedziała. Ucieszyło mnie to ,że nie jest zazdrosna. W sumie... Faktycznie nie ma o co.
Nie zbyt miałam ochotę z każdym po kolei rozmawiać, podszedł do mnie Luke i wyciągnął mnie z tłumu.
-Haha musisz się do tego przyzwyczaić. Zawsze jak jest ktoś nowy to każdy musi się z nim poznać.- Uśmiechnął się blondyn.
-U nas to tak nie działa. - Powiedziałam.
-Nie?
-Nie... Najpierw muszą go stępić.
-Aj nie przeginaj.
-Sama prawda... A tak wgl to dzięki ,że mnie wyciągnąłeś stamtąd.
-Haha dzięki ,że się dałaś!
-Ym... Ile masz lat?
-19 a ty?
-17.
-W tym roku kończę tą szkołę i idę na studia.
-Fajnie... Na jaki kierunek?
-Coś z muzyką... Na pewno!
-Haha lubisz?
-Kocham.
-Co ludzie na to?
-Na muzykę?
-No tak ale... Co dokładniej robisz?
-Śpiewam, gram na gitarze... hm.
-Wszyscy o tym wiedzą?
-No... no tak. Czemu mieliby nie wiedzieć?
-U nas by cie wyśmiali.
-Ciągle mówisz o Polsce jak o jakimś złym miejscu.
-Po prostu ludzie są trochę inni.
-Eee tam. Nie przeginaj. Jak ci się tu podoba?
-W Londynie?
-No tak.
-Niesamowite miejsce! Tzn.. Dopiero dzisiaj jadę zobaczyć centrum.
-Ooo to super! Jest świetne. Kiedyś możemy pojechać tam razem.
-Haha ale ty miły.
-Chodzi o to ,że wieczorem jest najpiękniej ,a ty pewnie nie będziesz mogła być tam jak będzie ciemno.
-Pewnie nie...
-Chyba ,że pod opieką dorosłego kolegi.
-Hahhaha! Zobaczymy... Miło ,że to proponujesz, jesteś taki miły. Jestem ci bardzo wdzięczna ,że tak ze mną rozmawiasz i tyle opowiadasz.
-A ja tobie ,że tego słuchasz. - Zrobiło się tak miło... Jejku czułam się trochę dziwnie. Gdyby to był taki Harry ,Boże... Czemu ten Luke próbował mnie zauroczyć?! Na prawdę był taki niewiarygodnie miły i wgl... Jednak nadal pamiętałam o loczku. Poza tym na razie tylko się kolegowaliśmy.
-Ym.. Bardzo się przyjaźnisz z Ashe?
-Z Ashe? Ym... Jest nawet fajna ale nic więcej. Nie przyjaźnię się z nią jakoś bardzo. Jest po prostu moją znajomą, często do mnie podchodzi i zaczyna coś mówić. To co, mam nie reagować? Miło się z nią rozmawia ,widać że jest kreatywna.
-Nic więcej?! Nie podoba ci się?
-Co? Nie..
-Jak to?
-No... Nie.
-Ale... Przecież jest idealna! Marze by być taką jak ona.
-To masz dziwne marzenia.
-Zobacz na nią... A potem na mnie i dopiero potem powiedz ,że ma dziwne marzenia!
-O co ci chodzi? Jesteś od niej ładniejsza. - Jejku... Tak miło mi było ,że się po prostu na niego rzuciłam! Przytuliłam go, to było takie słodkie. Widziała nas Ashe więc podeszła do nas:
-O jejku co tu się dzieje?! haha!
-Musiałam jejku, powiedziałeś coś tak miłego... Nigdy w życiu nie słyszałam czegoś takiego.- Powiedziałam z łzami w oczach.Tak... Popłakałam się!
-O Jezu Luke ,nie wywołuj w niej płaczu durniu! Haha... Dobra chodź już [t.i] - Powiedziała blondynka i odciągnęła mnie. Dopytywała się mnie potem co takiego powiedział mi Luke.
No nie mogłam jej powiedzieć prawdy. Więc powiedziałam ,że po prostu był dla mnie bardzo miły i mnie dobrze skomplementował co mnie wzruszyło.
Wgl ona wyglądała jak by była o niego zazdrosna... Tylko mówiła ,że nic do niego nie czuje więc myślałam ,że tylko sobie wmawiam. Dalej w szkole nie było żadnych niespodzianek. Trzęsłam się w ławce tylko o myśli o tym ,jak piękne może być miejsce ,do którego wybieramy się po szkole.
Doczekałam się! Jejku....
(Sama robiłam to zdjęcie hihi. Ja taka światowa w Londynie byłam. Wiem ,że [t.i] miała nie być tam wieczorem ale musiałam dodać zdjęcie własnej roboty xD )

Nie spodziewałam się ,że Londyn będzie aż tak śliczny. Było jak w śnie!
Zrobiłyśmy sobie masę zdjęć, przepłynęłyśmy się łódką po rzece, byłyśmy nawet w muzeum! Wieczorem wróciłyśmy do domu ,zjadłyśmy kolację i zaczęłyśmy odrabiać lekcje. Potem obejrzałyśmy film ,na którym Ashe usnęła. Ja w sumie też byłam zmęczona ale nie spałam do jakiejś 2 w nocy... Kręciłam się po łóżku i wszędzie widziałam twarz jak nie Nialla to Luka, jak nie jego to Harry'ego. Nawet raz Louisa! Rano było mnie bardzo ciężko obudzić... Bezsensu ,że mam szkołę w wakacje! hahaha! Przynajmniej mogłabym się wyspać spokojnie...
Na szczęście jakoś udało nam się dotrzeć do szkoły na czas. Wszystko było prawie jak wczoraj jeśli chodzi o lekcje, nic nowego. Ludzie przestali się tak bardzo na mnie rzucać. Ashe nie łaziła już wszędzie ze mną. Prawie w ogóle! Ciągle była z jakąś koleżanką... Nie przeszkadzało mi to w sumie bo przecież to byli jej przyjaciele, a mnie znała dopiero parę dni. Poszłam na stołówkę ,wzięłam na tacę dzisiejszy obiad i chciałam usiąść... Niestety nie było nigdzie miejsc więc dosiadłam się do jakiegoś chłopaka. Siedział sam więc chyba nie przeszkadzałam mu. Zaczęłam jeść i nagle ktoś zakrył mi rękoma oczy. Boże! Strasznie się wystraszyłam! Zaczęłam piszczeć.
-Jejku spokojnie [t.i] to tylko ja!

-O jejku Luke! Przepraszam nie wiedziałam ,że ty....- Zaczęłam się tłumaczyć a on mi przerwał:
-Spokojnie. To ja przepraszam, nie powinienem tak robić. Ym... Co tak sama siedzisz?
-Nie siedzę sama.
-A no fakt. Cześć kolego! - Uśmiechnął się do niego a tamten nie odpowiadał. Patrzył się przez chwilę i zorientował się ,że nikt nie odpowiada.
-Yy.. To do mnie?- Pytał obcy chłopak.
-No... Tak.
-Ale... Luke ,ty tak do mnie?
-No do ciebie! Jejku... Ahh ci ludzie ,nie mogę już nawet cześć powiedzieć?
-Najwidoczniej jesteś sławny widzisz i nie spodziewał się ,że do niego cokolwiek powiesz. Haha- Zaśmiałam się. (oczywiście oni rozmawiali po angielsku)
-Oj przestań. Chcesz usiąść ze mną i chłopakami?
-Co?! Z tobą i twoimi..
-No tak, ze mną i moimi kolegami. - Uśmiechnął się.
-Ale... Oni są z tych ''fajniejszych'' ,ja nie.
-Przestań! Jesteś fajniejsza od nich! Polubią cie, obiecuję.
-Nie wstydzisz się mnie?
-Mogę być tylko dumny ,że mam taką koleżankę.- Wziął moją tace i poszliśmy do jego znajomych. Czułam się tak wyjątkowo... U mnie w szkole nikt by tak nie zrobił. Nie no w sumie... Może Niall? Ale to nie o to chodziło. Luke był aż dziwnie miły, to nie było normalne! Haha!
Przedstawił mnie 3rzem innym dość ładnym chłopakom. Siedziałam trochę zawstydzona przy stoliku, nie jadłam ,nie odzywałam się ,a oni się śmiali. Nie wiedziałam co robić... Luke zauważył ,że nie pasuje mi tam.
-Chcesz stąd iść? - Zapytał mnie.
-Luke nie obraź się ale..
-Ale nie znasz ich, mało rozumiesz itp. Spokojnie, rozumiem. Możemy się gdzieś przejść.
-Nie Luke ja pójdę sama, nie zostawiaj kolegów.
-Przecież...
-Nie zostawiaj ich.
-No pójdę z tobą!
-Zostań z nimi.
-[t.i] nie obrażaj się ,przepraszam jeśli...
-Jezu jaki ty jesteś głupi! Hahaha... Nie obrażam się! Chodzi o to ,że nie możesz ciągle ze mną wszędzie łazić, znajdź czas dla kolegów. Pobądź z nimi trochę.
-Mam ich codziennie.... Ciebie nie.
-Własnie, nie przyzwyczajaj się. Idę, trzymaj się.
-Narazie...- Powiedział a ja poszłam. Szczerze... Jak powiedział ,że mnie nie ma na co dzień to zrobiło mi się cholernie smutno. Myśląc o tym powrocie do Polski, znów będę taka samotna, będę musiała zerwać z Niallem itp.. Widywać Harry'ego ,więcej o nim myśleć... Tutaj mogłam się odciąć od rzeczywistości i po prostu być sobą, nie musiałam myśleć o tym czy kogoś nie urażę albo czy komuś nie spodoba się to co powiem, bo wiedziałam ,że Luke nie będzie na mnie zły, to samo Ashe!
Właśnie... Gdzie ona była? Nawet nie wiedziałam co się z nią dzieje. Poszłam się przewietrzyć na plac szkoły. Dużo osób biegało ,grało w piłkę itp.
Podeszła do mnie jakaś dziewczyna i zaczęła mówić ( po angielsku ) :
-To ty jesteś ta [t.i]?
-Skąd znasz moje imię?
-Oj przestań! Jesteś tu sławna! Każdy już cie zna.
-Nie wiedziałam... Dlaczego?
-Bo jesteś nowa, kolegujesz się z Ashe i Luke'iem ?
-To z kim się zadaję to tylko i wyłącznie moja sprawa i nie powinno to nikogo interesować.
-Haha! Dziewczyno to jest szkoła, wiesz jak się plotki rozchodzą.
-No dobra ale... Ok nie ważne.
-Ja ten no... Chciałam cie tylko ostrzec przed Ashe właśnie.
-Ashe? Przecież... Ona jest taka miła!
-Jest miła ,wiem. Ona tak.
-Więc w czym problem?
-W tym ,że koleguje się z tym ,z kim nie powinna i to ją czasem zmienia. Więc czasem uważaj bo ja widzę jak się zmienia.
-Co ty o niej wiesz, co?
-Kiedyś się z nią przyjaźniłam. Na początku... Zanim nie dołączyła do paczki takiej jednej dziewczyny ,która nią manipuluje. Chodziły plotki ,że jesteś naprawdę miłą osobą z dobrym sercem więc przejęłam się trochę ,bo nie chcę żeby kolejna taka osoba straciła swój blask. Trzymaj się Luka, tak jak robisz. On mimo towarzystwa nigdy się nie zmienia.
-A o nim to skąd wiesz też aż tyle?
-Każdy go zna. Nie ważne czy ktoś jest pokraką ,czy jest uważany za fajnego, czy jest wyśmiewany czy nie... Luke lubi ludzi za charakter, a nie za to co inni o nich mówią i jak są postrzegani.- Ledwo co zrozumiałam co mówiła! Na całe szczęście starała się mówić nie rozwiniętym angielskim, więc jakoś udało mi się przetłumaczyć.
-Pytałam skąd o nim tyle wiesz..
-Miałam przyjemność z nim rozmawiać ,nawet się w nim zakochać. Ale to było tak dawno...  Znam go dobrze.
-Dlaczego mi to mówisz?
-Bo dawno nie rozmawiałam o tym z żadną dziewczyną... Wszystkie robią się takie same. Nie ma już żadnej takiej jaką słyszałam ,że jesteś.
-Dzięki? Jednak na twoim miejscu bardziej bym uważała na to co mówię ludziom.
-Nie mówię ludziom takich rzeczy ''od tak''. Powiedziałam to tobie ,bo nie chcę żebyś źle skończyła. Źle robię?
-Nie no.. Dziękuje ,że mi pomogłaś ym...
-Vi 
-Vi?
-Tak ,to moje imię. Jak byś chciała wiedzieć.
-Jestem..
-[t.i] wiem.- Przerwała mi ,a jak zrobiłam zdziwioną minę to dokończyła:
-Dobra trzymaj się. Pa.- I odeszła. To nie było normalne zachowanie... Przecież.. Tak po prostu sobie do mnie doszła i zaczęła mnie przed kimś ostrzegać? Co to ją w ogóle obchodzi? Poza tym Ashe to była taka miła! Może i zadawała się z jakąś dziwną dziewczyną ale przecież to nie mogło jej zmienić. Chcąc być sama musiałam znaleźć sobie miejsce ,w którym nikogo nie będzie. W moim gimnazjum przecież takie miałam... Jednak tu nie mogłam się odnaleźć, wszędzie byli ludzie! Nie wiedziałam co ze sobą zrobić bo na prawdę lubiłam czasem sobie posiedzieć sama i przemyśleć pewne rzeczy. Nikt tam nie chodził pojedyńczo! Każdy z jakimś znajomym/znajomą. Czułam się dziwnie łażąc sama mimo ,że tego chciałam. Każdy się dziwnie na mnie patrzył.
Minęło już parę dni w Londynie ,każdy bardzo podobny. Jednak po tygodniu zaczął pisać do mnie i Liam, i Louis, a nawet Zayn! Nie wiedziałam nawet ,że mój brat ma numer. Każdy się zapytał co u mnie bo mnie dawno nie widzieli. Odpisałam im ,że wracam chyba za tydzień.
W dzisiejszy dzień, czyli wtorek ,umówiłam się z Lukiem. Nie wiedziałam dokładnie gdzie bo powiedział ,że to niespodzianka. Poszłam do szkoły normalnie ,jak codziennie. Zajęcia były normalne, większość przerw spędzałam z blondynem, jednak dzisiaj właśnie natknęłam się na ''Cornell'' ,czyli najlepszą przyjaciółkę Ashe. Szłam akurat w stronę Luka gdy nagle..................................................................................................


CZYTASZ- DAJESZ KOMENTARZ!!!
BO SIĘ OBRAŻĘ ;c

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 16 - Inne miejsce


On jednak nie odbierał przez długi czas... A ja miałam taką ochotę się komuś wygadać!
Nie wiedziałam co robić.... Najlepiej gdybym z kimś porozmawiała. Wróciłam do domu bo i tak nie miałam tam co dłużej robić.
Gdy weszłam do środka zobaczyłam w moim pokoju rozłożoną walizkę. Zdziwiłam się więc zapytałam ojca o co chodzi.
-Pakuj się mała, zabieram cie gdzieś.
-Co?!- Zdziwiłam się.
-Przecież są wakacje, musisz ich trochę spędzić ze mną.
-Nie uprzedzałeś mnie.
-To miała być niespodzianka, pakuj się.
-Kiedy wyjeżdżamy?
-No już zaraz.- Powiedział a ja zaczęłam się pakować ,mimo że nie miałam ochoty na wyjazd i to bardzo... Tak bardzo myślałam o loczku ,że... Ja po prostu po tej całej rozmowie no chciałam się z nim tylko jeszcze raz zobaczyć... A przecież mówiłam mu ,że jutro będę. Jejku... Było mi bardzo smutno. Jednak nie miałam wyjścia ,spakowałam się i wsiadłam do samochodu razem z ojcem. W ogóle bardzo mnie zdziwiło ,że ma pieniądze na jakikolwiek wyjazd. Jechaliśmy bardzo długo... Zasnęłam jak zrobiło się ciemno, rano wstałam i zorientowałam się ,że nie jesteśmy w Polsce! To było coś... Coś niesamowitego! Ja nigdy nie byłam za granicą! Byłam wniebowzięta!
-Jejku! Gdzie my jesteśmy?- Uśmiechnięta pytałam ojca.
-W Anglii.- Odpowiedział mi. Miałam na myśli jakąś Francję ,Włochy... Nie przepadałam za tym krajem jakoś. Ani pogody ani nic... Jednak nadal byłam wypełniona szczęściem ,że jestem za granicą. Dojechaliśmy do jakiegoś małego domku... W sumie, takiego same jak wszystkie na tej ulicy ,bliźniak.
Zaczęliśmy wchodzić do mieszkania ,otworzyła nam jakaś kobieta
-Jejku [t.i] ale ty wyrosłaś! Przecież ostatnio jak cie widziałam to w wózeczku jeszcze byłaś! A teraz taka panienka- Mówiła jak większość dorosłych ,którzy ... no wiadomo. W ogóle jej nie kojarzyłam. Zza jej pleców wychyliła się jakaś mała dziewczynka, miała z 5 lat. Przytulała się wystraszona do jej nogi. Zaraz za nią przybiegła dziewczyna w moim wieku:
-Już przyjechali? Chodź malutka ze mną.- I zabrała gdzieś 5cio latke.
Były takie... Takie przyjemne! Wyglądały na takie miłe. Ciocia zaprowadziła mnie do mojego pokoju i kazała mi się rozgościć. Domek też był dość przyjemny.... Byłam zadowolona, nie licząc myśli ,że to właśnie dziś miałam się znów spotkać z loczkiem.
Siedziałam w pokoju dopóki piękna blond włosa rówieśniczka nie zawołała mnie na kolację.
Usiedliśmy wszyscy razem przy stole i zaczęliśmy rozmawiać. Ciocia się mnie pytała czym się interesuję, czy mam chłopaka i takie głupoty...  Potem zaczęła mówić coś o dziewczynie ,która miała na imię ''Ashe''
-Dziewczynki ,jesteście w bardzo podobnym wieku... Ashe może byś oprowadziła [t.i] po okolicy jutro rano? Co wy na to dziewczyny?
-Jeśli tylko chcesz ,to jasne.- Powiedziała blondynka. Nie miałam zbytnio ochoty na jedzenie, więc zjadłam trochę, podziękowałam i poszłam do pokoju. Czytałam sobie książkę dopóki nie przyszła właśnie ona...
-Cześć.
-O hej.
-Bo... Nie poznałyśmy się, mama mówiła ,że masz 17 lat ,ja mam 16 więc w sumie dogadamy się chyba.
-Hahaha no tak.
-Jestem Ashe- Podała mi rękę.
-[t.i] - Uśmiechnęłam się.
-A więc... Byłaś już w Anglii?
-Nigdy nie byłam za granicą.
-Poważnie?
-No...Tak.
-Ja zwiedziłam już tyle państw!
-Zawsze chciałam podróżować.. Nie było mnie jednak stać. Ten wyjazd był dla mnie wielkim zaskoczeniem. Nie spodziewałam się tego.
-Podoba ci się tu?
-Wiesz co... ja nie przepadam za Anglią, ta pogoda i wogle... Ale za to mają bardzo miłych ludzi.
-Też mi się nie podobało to ,że się tu przeprowadzamy ale... Teraz w sumie to fajnie ,że tu mieszkam. Poduczyłam się języka, poznałam dużo ludzi...
-Wogle to w jakim mieście jesteśmy?
-Hahaha! A jak myślisz?
-Londyn?
-Oczywiście!
-O Boże... naprawdę?
-To źle?
-W sumie... Nigdy mnie tu nie ciągnęło ale miło będzie zwiedzić!
-Jutro się przejedziemy do centrum ,wiesz mieszkam od niego dość daleko ale damy radę metrem.
-Jejku metrem?!
-No... Tak metrem. Przed chwilą to powiedziałam.
-Nie, chodzi o to ,że ja nigdy nie jechałam metrem.
-Będziemy musiały tylko załatwić ci kartę.
-Ja się nie znam, ale ok.
-Haha... Wogle jak cie zobaczyłam to się wystraszyłam na początku, nie wiedziałam ,że będziesz taka, nie wyglądasz na taką.
-Słucham?
-To znaczy... Jesteś taka chudziutka ,widzę że się tniesz, masz takie czarne długie włosy, wyglądasz tak ponuro.. Nie jesteś taka.
-Nie jestem?
-Nie! Jesteś bardzo miła.
-Poważnie?
-No...Tak.
-Dziękuje.
-Haha... W ogóle powiedz coś o sobie. Co lubisz robić w wolnym czasie?- Zapytała a właśnie w tym momencie zadzwonił do mnie telefon... Było jakoś około 19:00
-Przepraszam cię na momencik- Odebrałam telefon.
-Hallo?
-O [t.i]!
-Ym... Hej?
-I co? Masz czas?
-Kto mówi?- Całkowicie zapomniałam ,że Harry miał mój numer!
-To ja, Harry.
-O Jejku! Harry... Boże przepraszam, zapomniałam. Słuchaj jestem w Anglii, możesz dużo zapłacić.
-W... w Anglii?!
-Tak...
-Dlaczego?
-Mój tata wymyślił sobie wyjazd.
-W jakim mieście jesteś?
-W Londynie?- Powiedziałam w stylu pytania bo zdziwiło mnie czemu o to pyta.
-Aha... Kiedy wracasz?
-Nie wiem jeszcze... A co cie to tak interesuje?
-Mieliśmy się spotkać ,pogadać.
-Haha aż tak ci zależy?
-No... Tak.- Gdy to powiedział to mnie zamurowało.
-Ym.. To ten, nie będę ci przeszkadzać jak wypoczywasz, to trzymaj się! Daj znać jak będziesz.-Powiedział i rozłączył się. Nawet nie zdążyłam mu odpowiedzieć bo nadal byłam roztrzęsiona tym co powiedział... Wogle ,że do mnie zadzwonił jejku!!! Zapomniałam ,że przerwałam rozmowę z Ashe.
-To był twój chłopak?- Zapytała ,a ja wystraszyłam się.
-Nie, nie nie. hahaha.
-Kolega?
-Znajomy.
-Aha... No ok. To...
-Wiesz co ja to jak widać lubię chyba płakać...
-Co?! Nikt tego nie lubi...
-Robię to ciągle... Jestem przyzwyczajona.
-Ale.. Masz jakiś konieczny powód?
-Ym... - Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.
-Czyli?
-No nie ale...
-No właśnie! Spokojnie... Będziesz tu aż dwa tygodnie, zdążysz się przy mnie pośmiać.- Uśmiechnęła się dziewczyna. Ona.. Ona była moim ideałem. Tzn... Była osobą którą ja chciałabym być, dokładnie taką! Zwiedziła dużo państw, umie płynnie angielski ,jest prześliczna, taka otwarta, ma prawie ciągle uśmiech... Dlaczego ja taka nie mogłam być? Rozmawiałyśmy o pierdołach ,a w sumie dopiero co się poznawałyśmy aż do moich drzwi (o ile mogę je nazwać moimi) ktoś zapukał. Ashe otworzyła je, a zza nich wyjawiła się mała istotka. Bardzo zawstydzona moją osobą zaczęła mówić do mojej nowo poznanej koleżanki:
-Ashe pooglądasz ze mną bajkę?- Powiedziała bardzo słodziutkim głosikiem.
-Oczywiście ,że tak skarbie. A mogłaby obejrzeć ją z nami [t.i]?
-Ja chcę z tobą, chodź.
-Ale [t.i] jest bardzo miła! I też uwielbia kucyki.
-Poważnie? Jaki jest twój ulubiony?!- Zaczęła uśmiechać się do mnie malutka, jasnowłosa dziewczynka.
-Bardzo lubię wszystkie. Ym... To co idziemy oglądać?- Tak naprawdę to nie wiedziałam nic o żadnych kucykach ale chciałam zadowolić małą. Świetnie spędziłyśmy w trójkę czas. Bawiłyśmy się tak do około 21 ,po czym Lily zasnęła. Poszłam razem z Ashe do mojego pokoju i sobie po prostu rozmawiałyśmy. Nagle dostałam smsa.
Sama nie wiedziałam co mu odpisać... W sumie miał racje bo mu nic nie mówiłam ,że z nami koniec czy coś. Nie ,że ja przestałam do niego nagle coś czuć. Ja po prostu nic wcześniej do niego nie czułam i to sobie wmawiałam. A teraz było mi szkoda ,że będę musiała mu to powiedzieć. Jak miałam to zrobić?! Nie mogłam mu tego napisać.... Nie jestem z osób ,które zrywają przez smsy.
Postępowałam źle ,że go tak oszukiwałam... Bo teraz nic do niego nie czułam, przestałam się odzywać i wgl a on nadal o wszystkim nie wiedział. Postanowiłam ,że mu odpiszę.
-Z kim tam ciągle chatujesz?- Zapytała mnie dziewczyna siedząca obok.
-Z ym... Z...- Nie byłam pewna co powiedzieć.
-No z kim?- Dopytywała się a ja nadal myślałam czy powiedzieć jej ,że to mój chłopak... Czy raczej kolega?
-To długa historia.
-To z kim piszesz to długa historia? Co?
-Nie wiem za kogo mogę uznać tą osobę.
-Mamy czas.
-Jestem z nim ale chcę zerwać.
-Co? Dlaczego?
-Zakochałam się w kimś innym...
-Ouu.... I co? On wie?
-No właśnie nie... Wcześniej nie miałam odwagi mu powiedzieć a przez smsy nie chcę. Nadal się trochę boje ale uznałam ,że muszę to zrobić.
-Masz jego zdjęcie? - Zapytała a wtedy jej pokazałam jak wygląda Niall.
-O ja pierd*le!- krzyknęła Ashe.
-Co?
-Ale on jest śliczny kuźwa!  I ty chcesz z nim zerwać?
-Tak wyszło...
-Ale dlaczego? W czym tamten jest lepszy?
-Nie wiem.
-Zostań z tym blondynem, Boże przepiękny jest. Chyba ,że z nim coś nie tak... Ma zły charakter czy coś?
-Co? Nie! Jest wręcz idealny. Kochany i wgl...
-To... O co chodzi? W czym problem?
-Ja do niego nic nie czuję.
-No ale... Ale on jest idealny!!!- Powtórzyła z krzykiem. Jak usłyszałam to słowo ''idealny'' to miałam na myśli Harry'ego. To on był ideałem. Mimo ,że Irlandczyk naprawdę był świetny ,taki kochany i uroczy to...to ja nadal do niego nic nie czułam, kochałam go jak przyjaciela. Myślałam o tym chwilę po czym Ashe przerwała ciszę:
-Ej [t.i]? Jak ty z nim zrywasz, to może ja go sobie wezmę? Haha!
-Jasne, jak chcesz.
-Przecież żartowałam!
-Ale... Skoro jest twoim ideałem to czemu miałabym cie z nim nie zapoznać?
-Jejku [t.i] ja mieszkam w Angli...
-Oj tam. A ty nie masz tu żadnego chłopaka co ci się podoba?
-Myślę ,że taki jeden mi wpadł w oko.  Ale tak jeśli chodzi o anglików to nie za bardzo za nimi przepadam ,tak jeśli chodzi o związki.
-Co? Czemu?
-Nie wiem... Chyba wolę polaków.
-Mhm...
-Tylko i wyłącznie blondynów!
-Wolę brunetów...
-Blondyni są najwspanialsi.
-Haha każdy ma swój gust, spokojnie.
-Nie no wiem... Dobra idę chyba spać, wiesz ja muszę chodzić jeszcze do szkoły.
-Co?! Nie masz wakacji?
-U nas wakacje zaczynają się trochę później.
-Aha... No dobrze no to dobranoc, śpij dobrze.
-Kolorowych snów [t.i]! - Wyszła z pokoju. Położyłam się spać bo byłam też trochę zmęczona.
Nie byłam pewna jakie mamy plany na jutro. Ashe pójdzie do szkoły, Lily do przedszkola, ciocia do pracy, tata... Nie wiedziałam. To było ciekawe! Wręcz nie mogłam się doczekać by zobaczyć najsłynniejsze miejsca w Londynie. Niby nigdy nie interesowałam się tym miastem, jednak ta podświadomość ,że jestem w innym kraju i wgl... ahh!! :)
Obudzono mnie mniej więcej około 8:00.
-[t.i] wstawaj! Przyniosłam ci ubranie!- Krzyczała moja nowa koleżanka, nie zbyt rozumiałam o co dokładniej chodzi ,więc zaspana się zapytałam:
-Ashe? O co chodzi?
-No masz ubranie do szkoły.
-Do szkoły?!
-Będziesz chodzić tu 2 tygodnie do szkoły, tata ci nie mówił?
-Nie?
-A ,no to już wiesz. On sobie pójdzie do pracy na ten czas, a ty do szkoły. Powiedział ,że warto będzie cie poduczyć angielskiego!
-Ale... Ja nie umiem zbytnio i wgl... Ja się nie dogadam! Boję się.
-Haha nie martw się, będzie dobrze. Zakładaj spódnicę i chodź na dół na śniadanie.
-No...Dobrze.- Powiedziałam a ona wyszła. Boże ten mundurek był okropny! Zwłaszcza ,że ja nie lubiłam chodzić w spódniczkach. Ale chyba tutaj trzeba... No trudno nie miałam wyjścia, ani ochoty.
Zrobiłam to co kazała blondynka i poszłam coś zjeść.
-Masz ,wybierz sobie płatki ,spakowałam ci tu ''lunh'' i zeszyt ,w którym będziesz notować.
-Ashe czy... Ja naprawdę muszę tam iść?
-Nie masz wyboru! Spokojnie... Jest paru polaków, moi znajomi cie polubią. Są otwarci na nowe osoby. Wiem ,że to dziwne ale ludzie nie są tu tacy oschli jak w Polsce
-Co?!
-Spokojna głowa.
-Ale....
-Jedz szybko bo zaraz mamy autobus.- Powiedziała Ashe. Chwilę potem poszłyśmy na przystanek. Dostałam od niej taką jakby ''migawkę'' i pojechałyśmy prosto do szkoły.................................

CZYTASZ- DAJESZ KOMENTARZ