poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 24 - Film

 Z tyłu siedziały Diana i Nataly. W całym samochodzie strasznie śmierdziało papierosami. Krztusiłam się tym zapachem, strasznie go nie lubiłam.
-Hej [t.i]!- Krzyknęła jedna z dziewczyn. Obydwie również miały papierosy.
-O cześć.
-Jednak jedziesz!
-Tak jakoś wyszło.
-Chcesz?- Podała mi paczkę papierosów.
-Nie, nie dzięki.
-No dawaj.
-Nie mam ochoty.
-Boże... Wiesz ona nadal jest ta grzeczna. Jeszcze ci zasmakują, zobaczysz.- Zastała chwila ciszy.
-Wiecie może czy Harry w końcu będzie?- Zapytał kierowca.
-Napisałam do niego trzy smsy czy będzie, dzwoniłam z pięć razy ale nie odbierał. Na wiadomości też nie odpowiedział.- Powiedziała załamana Nataly. Przeraziło mnie to jak bardzo Diana zmieniła swoje zachowanie... Przecież ona nigdy nie paliła, zawsze była przeciw i wgl... Robiła się taka jak każda inna dziewczyna w naszej szkole.
Chwilę potem byliśmy już na miejscu. Trochę bałam się na początku wejść do środka. Zawsze słyszałam zabawy Zayna przez ścianę i zawsze chciałam się na nich pojawić ale... Przestało mnie to kręcić. Mimo ,że dobrze wiedziałam ,że lubię alkohol. Gdy piłam wtedy na imprezie u dresiarzy... to było takie pyszne. Miałam nadzieję ,że tu się nie upiję. Weszliśmy już do środka. Był tam tylko Zayn i Meg. Myślałam ,że będzie więcej osób. Zayn od razu mnie przytulił. Dziewczyny zaczęły krzyczeć:
-Gdzie Harry?! Przyjdzie w ogóle?!- Już rozumiałam jak denerwujące są. Przecież to było strasznie dziecinne. To po co w ogóle je zapraszali? Ja rozumiem ,że Nataly to siostra Meg i wgl ale... Przecież to nie jest powód by je wszędzie zapraszać
-Dziewczyny zaczynacie być wkurzające. Jak przyjdzie to przyjdzie... Mogłybyście do niego nie wydzwaniać tyle? On też ma prywatne sprawy.- Zaczęła mówić nowa dziewczyna mojego brata.
-Ale Meg.... No... No dobra. - Powiedziała wkurzona Nataly. W końcu się uspokoją! Nie odnalazłam się zbytnio tam. Usiedliśmy wszyscy na wielkiej kanapie, która była rozłożona, mieliśmy kocyki, popcorn i trochę alkoholu. Było wręcz idealnie. Zaczęliśmy oglądać horror. Przyznam się ,że bardzo kręciły mnie te filmy, mimo że się ich bałam.
W połowie filmu ktoś zadzwonił do drzwi. Spodziewałam się ,że to będzie pizza ,którą zamówił Zayn jakiś czas temu. Byłam już lekko podpita ale wiedziałam co się dookoła mnie dzieje, nie przeginałam. Brat długo rozmawiał z kimś pod drzwiami. Na tyle długo ,że zdążyłam zapomnieć ,że w ogóle tam poszedł. Dalej rozmawiałam z dziewczynami i oglądaliśmy film.
Parę minut później do salonu wszedł Zayn z Harrym.  Kompletnie się tego nie spodziewałam. Zamilknęłam w jednej chwili ,jednak każdy nadal się śmiał.
-Cześć.- Powiedział loczek do wszystkich. Ja jednak mu nie odpowiedziałam. Meg podeszła do niego by się przywitać. Pocałowała go w policzek, pytała czy chce coś do picia, żeby się rozgościł itp.
-Harry! Jednak jesteś! Miałeś nie przychodzić! I wgl czemu nie odbierałeś?! Wiesz ile razy do ciebie dzwoniłam?!- Wydarła się na niego trochę Nataly, trochę Diana.
-Sorry ,miałem ym.. rozładowany telefon.- Pokazał im akurat zapalony ekran, miał dość sporo baterii więc zrozumiałam ,że to jakiś żart. Gdy to mówił spojrzał się na mnie i się zaśmiał.

 Usiadł koło mnie, jednak potem nie patrzył już na mnie, nie odzywał się, nic. Każdy siedział już na kanapie i w skupieniu oglądał film. Meg wyciągnęła papierosa i po kolei dała po jednym każdemu. Gdy doszła do mnie ,Diana powiedziała jej ,że ja nie palę ,chyba w taki sposób by mnie ośmieszyć przy Harrym ,który już wypuszczał dym z ust. Nie chciałam się upokorzyć więc dałam się namówić. To był mój pierwszy papieros w życiu. Na początku mi nie smakowało, trochę się krztusiłam i udawałam ,że umiem to robić. Jednak Loczek zauważył ,że nie wychodzi mi to.
-Źle to robisz.

Tym razem jednak nie zaśmiał się ,ani nic. Po prostu powiedział.
-Bo ona jeszcze dziś mówiła ,że nienawidzi papierosów! - Krzyknęła Nataly.
-Najwidoczniej chciała spróbować, dajcie spokój. Pamiętam jak ty pierwszy raz zapaliłaś. Prawie się nie poplułaś.- Powiedział Zayn i pokazał mi jak dokładniej mam się zaciągnąć. Wyszło mi to od razu gdy zobaczyłam jak to robi. Wzięłam potem drugiego ,zaczęło mi smakować. Przez całą imprezę wypaliłam osiem papierosów.... Osiem!!! Gdy to sobie potem uświadomiłam to ciężko było mi to znieść. Miałam się w to nigdy nie wplątywać. Zayn nie pozwolił mi na więcej bo nawet oni nie wypalili tyle. Każdy wziął tylko po cztery. Wydawało mi się wcześniej ,że Harry nie pali. Jednak dopiero dziś uświadomiłam sobie to ,że był w to wprawiony. Dziewczyny ,które wkurzały wszystkich kompletnie się na tym nie znały, widać że nawet nie podobało im się to. Zayn i Harry byli strasznie pijani pod koniec. Ledwo co stali na nogach. Film się skończył ,a my porozchodziliśmy się po domu mojego brata ,każdy gdzie chce. Bo Meg powiedziała ,że możemy u nich trochę jeszcze zostać. Większość poszła do toalety. Ja zostałam na dole. Po chwili podszedł do mnie pijany Loczek.

-Harry może ci pomóc ,coś? Nic ci nie...- Zaczęłam.
-[t.i].
-Może lepiej się połóż? - Powiedziałam a on ciągle się na mnie patrzył.
Po chwili pocałował mnie. Wiem ,że to było skutkiem tego ,że był pijany ale jednak... On mnie... Pocałował !!!

Niby nie chciałam ,bo był pijany i to było idiotyczne ale... Ale jednak takie wspaniałe. Szybko odzyskałam rozum i odepchnęłam go od siebie.  Spojrzałam na niego i wybiegłam z domu Zayna.
                                                                           ***
Pijany chłopak zdawał sobie sprawę z tego ,że mnie pocałował. Gdy wszyscy zeszli już na dół ,nie wiedzieli o całej sprawie.
-A gdzie [t.i]? - Pytał pijany Zayn
-Poszła już.
-Sama?! Stary jest po północy! Jak mogłeś jej pozwolić.
-Przelizałem się z nią.
-Co?!
-Mówiłem ci ,że to zrobię.- Zaśmiał się Harry do przyjaciela, a mój brat uderzył go w twarz. 
-To jest moja siostra Harry!
-No i co z tego?
-To ,że masz ją zostawić w spokoju! Ja dobrze wiem ,co ty potrafisz zrobić z dziewczynami.
-Dobra już spoko...
-Nie Harry.
-No ale o co ci cho..
-Harry wyjdź.
-Stary weź nie przeginaj..
-Wyjdź.
-Dobra to spie*alaj. Nie będziesz się do mnie sapał.- Wyszedł z domu. Zayn był w stanie pamiętać co się wydarzyło, bo nie wypił aż tyle co on. Jednak jako najlepszy przyjaciel ,nie powiedział o tym nikomu. Również ze względu na to ,że chłopak znał dużo jego tajemnic i mógł to potem wykorzystać.
                                                                       ***
Byłam sama w okolicach domu Zayna, nie wiedziałam gdzie to dokładniej jestem. Ale nie mogłam tam wrócić, wiedziałam ,że jest tam piany loczek, z którym nie miałam zamiaru mieć na razie nic wspólnego puki nie jest trzeźwy. Nie chciałam ,żeby mój pierwszy pocałunek tak wyglądał... 
Zayn zaczął do mnie wydzwaniać.
-[t.i] gdzie ty jesteś?! Wracaj tu szybko. Już każdy poszedł, chodź. - Z jego numeru jednak mówiła do mnie Meg. Uwierzyłam im i poszłam tam z powrotem bo bałam się zostać sama na nieznanej dzielnicy. Mogłam u nich przenocować. Nadal nie wierzyłam w to co się stało parę minut wcześniej... Jak byłam z bratem sam na sam to zapytał mnie o to:
-[t.i] ty... Całowałaś się z Hazzą?
-Hazzą?
-No z Harrym?
-Co ? Skąd ty..
-Całowałaś się z nim?

-Zayn on był pijany ,podszedł do mnie a ja...
-[t.i] czy chciałaś się z nim całować?
-Nie. Zayn to tak wyszło ,przepraszam jeśli..
-Oberwie za to ,obiecuję ci.
-Zayn ty też jesteś pijany, obydwoje nie wiecie co robicie.
-Nie broń go.
-Ale taka prawda... Nic się przecież nie stało.
-Ty nic nie rozumiesz. To nie chodzi o to ,że nie możecie się całować...
-Nie chciałam się z nim całować!!! A poza tym... To w czym jest problem?
-Ja wiem jak bardzo on potrafi wykorzystać dziewczynę.
-Co?
-Umawialiśmy się kiedyś, że się z tobą prześpi. On tak w sumie robił z każdą laską. Jeśli cie podrywa czy coś, to chce to tylko wykorzystać. Nawet jak mówi ,że cie kocha, czy cokolwiek. Nie możesz mu wierzyć. Chce z tobą pójść do łóżka i tyle. 

-To czemu umawialiście się ,że się ze mną prześpi?! I w ogóle... Boże! Jak mogłeś się z nim umawiać na takie coś?
-[t.i] to było zanim...
-Zanim?
-Zanim cie naprawdę pokochałem.
-Zayn jesteś pijany.
-Jestem przyzwyczajony, panuję nad tym co mówię, nie martw się.
-Jutro nie będziesz pamiętał o czym mi mówiłeś.
-Założymy się?
-Idę spać Zayn.
-Pamiętaj... Nie dawaj się mu uwieść.
-No dobrze, nie mam zamiaru.
-Myśli ,że umie wyrwać każdą. Ale jesteś wystarczająco mądra [t.i]. Dobranoc.
-Dobranoc.- Poszłam już spać. Wstałam po swojemu... czyli mniej więcej około szóstej. Wróciłam do domu z nadzieją ,że nie dostanę żadnego opieprzu o to ,że nie wróciłam na noc. Na całe szczęście obydwoje spali. Zrobiłam sobie herbatę i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam swojego laptopa i serfowałam po sieci. Na stronie społecznościowej ,do znajomych zaprosił mnie Harry. Dostałam też od niego wiadomość:
-Wiesz o co chodzi Zaynowi? Podobno nabroiłem wczoraj w nocy. Byłem tak pijany ,że film mi się urwał więc nic nie pamiętam. Wiem ,że tam byłaś. Może ty wiesz co się stało?- Nie byłam pewna co mam odpisać. Nie chciałam się przyznać ,że to przez to ,że mnie pocałował. Więc powiedziałam ,że po prostu nie wiem.
-To sprawy twoje i Zayna. Nie mam bladego pojęcia za co jest na ciebie wkurzony, przepraszam.- Loczek nie był dostępny. Usłyszałam jak ktoś wstaje z łóżka..........................................................

Czekam na komentarze :))

poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział 23 - Oszustka


-Teraz co chcesz tak?! A mam przypomnieć ci co było na imprezie?!
-Nie odpowiadam za to co robiłem kiedy byłem pijany.
-Nie ważne. Harry słuchaj będziesz jutro u Zayna na filmie?
-Nie wiem.
-Dlaczego?!
-Czy to ważne?- Mówił zmęczony jej pytaniami.
-Tak!
-Nie twój interes. Jak będę to będę.
-Bo miałam się zapytać czy [t.i] może przyjść.
-Co?
-Czy [t.i]. Nie wiem czy znasz ale to...
-Stój. Mówisz o [t.i]? Ona ma tam być?- Przerwał jej.
-No... W sumie to nie.- Powiedziała zazdrosna o to ,że ucieszył się gdy o tym usłyszał.
-Aha. Raczej mnie nie będzie, jeszcze zobaczę.
-Proszę cie przyjdź!- Loczek rozłączył się.

                                                                    ***
Ja już byłam koło domu. Drzwi były zamknięte więc wyciągnęłam moje klucze i weszłam do środka... To było straszne... Kim... Z jakimś facetem... Leżeli na kanapie, nadzy.
Szybko wyszłam za drzwi. Nie miałam co z sobą zrobić więc poszłam na jakieś pole ,które było za domem. Była tam wielka przestrzeń... Można było sobie usiąść i odizolować się od świata, tak jak lubiłam. Myślałam nad tym co zobaczyłam. Co teraz? Przecież jak powiem tacie to się załamie! Ale... Muszę mu to powiedzieć. Może Kim w końcu się od nas wyprowadzi i będę miała święty spokój! Tak..... Marzenie. Gdy tak siedziałam z zamkniętymi oczami i rozmyślałam o życiu nagle dostałam czymś w głowę.
-O Boże... Nic ci nie jest? - Podszedł do mnie jakiś chłopak i podniósł piłkę z ziemi.
-Nie. Wszystko okej. Ym...
-Przepraszam.
-Co za normalny człowiek gra na polu w piłkę?
-Ktoś mówił ,że jestem normalny? - Zaśmiał się. Ja się nie odzywałam więc w końcu powiedział.
-Ym... To przepraszam jeszcze raz.- Nie wiedział co powiedzieć.
-Mówię, nic mi nie jest. Chyba.
-Na pewno?
-Tak wszystko ok. Możesz już iść do znajomych.
-Haha akurat... Przyszedłem tu sam.
-Słucham?
-A ty? Gdzie masz jakiś ludzi?
-Niedawno się tu wprowadziłam, nie znam tu nikogo.
-James- Uśmiechnął się i podał mi rękę.
-[t.i].
-Miło mi.- Znowu była chwila milczenia.
-Ym... Nie wiem czy mam sobie iść bo jestem obcy, czy chcesz ze mną rozmawiać bo nie wiem tak dziwnie jakoś haha. - Zaczął mówić.
-Nie mam żadnych planów na dziś. Możesz zostać bo i tak nie mam z kim rozmawiać.
-Przejdziemy się?
-No... Dobra. Tylko potem mnie tu odprowadź bo ja nie ogarniam okolicy.
-Jasna sprawa, pokażę ci takie fajne miejsce. Dojdziemy tam do końca i jest wielki kamor i z góry widać takie jezioro.
-Nie wiem czy powinnam ci ufać, wiesz to dość dziwne.
-Słuchaj... Nie masz co robić, ja też dziś nie zbyt bo moi znajomi są dziś zajęci ,albo gdzieś wyjechali itp. A chciałbym z kimś porozmawiać. Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię.
-Ile masz lat?
-20 a ty?
-Siedemnaście, czuję się przy tobie młodo.
-Haha, to chyba dobrze prawda?
-Nie wiem... James.. To bardzo dziwne ,że ja z tobą tak rozmawiam. A raczej nierealne. Normalni ludzie nie zachowują się tak.
-Jakoś trzeba się poznać co nie?
-Tak ale..
-[t.i] spokojnie... Tylko rozmawiamy. Przecież nic się nie dzieje złego.
-No dobrze. Tylko nie wiem czy powinnam z tobą własnie rozmawiać.
-To idź do domu, żaden problem.
-Właśnie nie zbyt mogę.
-Co?
-Taka historia... Nie ważne.
-To ja mogę iść.
-Nie no zostań. - Czułam ,że nasze zachowanie jest trochę dziwne. Przecież ... Nie robi się tak ,że ojej walnęła cie osoba piłką niechcący i potem już znajomi i w ogóle. Tak jest tylko w filmach. A to wszystko było realne. Jednak chłopak wydawał mi się przyjazny i nie widziałam w tym nic złego ,że sobie porozmawiamy skoro i tak nie miałam innej osoby w tym momencie ,która chciała ze mną rozmawiać. Opowiedziałam mu trochę o sobie, on o sobie itp. Nie mówiłam mu nic o Harrym, ani ojcu, o żadnych moich problemach. Tylko o tym gdzie się uczę, co lubię robić, że kiedyś się cięłam ,że mam chłopaka itd. Wróciłam do domu jakoś po 19. Taty jeszcze nie było.
 Nie mówiłam nic do Kim ale jednak ona mnie zaczepiła:
-Mówiłam ,że masz nie wracać o tej porze.- Najchętniej bym jej wygarnęła! Że jak mam jej usługiwać to nie mogę wychodzić z domu, jak sypia z jakimiś ludźmi to mam nie przychodzić. Kur*a mać no bez przesady tak? Jednak byłam zbyt nie śmiała i bałam się jej agresywnego charakteru.
-Przepraszam... Nie wiedziałam ,że ty..
-Że ja co?! Nie mam prawa na chwilę przyjemności? - Poszłam do swojego pokoju bo nie chciało mi się z nią dyskutować.
-A no i jak powiesz ojcu to masz przesrane, rozumiemy się?
-Słucham?
-Jak mu powiesz to nie żyjesz!
-Zajmuję się tobą, mój ojciec cie utrzymuje ,kocha cie, inwestuje w ciebie wszystko co ma, pracuje dla ciebie, mieszkasz pod jego dachem i nie dość ,że go zdradzasz to jeszcze mówisz ,że należy ci się też trochę przyjemności? Kobieto... Pomyśl co mówisz. - W końcu udało mi się to wydusić z siebie! Mimo ,że wiedziałam o tym ,że za to mogę nawet dostać porządnie w twarz.
-Do swojego pokoju i nie odzywaj się! Jeszcze raz cię dziś usłyszę to nie wyjdziesz stąd do końca wakacji!!!- Nawrzeszczała na mnie. Była strasznie wściekła. Ciekawe po co jest z moim ojcem... Na pewno znalazłaby sobie dużo bogatszego. Jednak ja nie miałam zamiaru trzymać tego za zębami. Musiałam to powiedzieć tacie! Jednak jak wrócił do domu to był tak pijany ,że nawet nie mógł sprawnie chodzić. To nie było na takim poziomie jak zawsze, że był po prostu agresywny, tylko po prostu wykończony. Miałam bardzo zły humor.. Powróciła mi chęć na pocięcie się. Zrobiłam to... Sięgnęłam po żyletkę. Przejechałam trzy razy po ręce
Tak bardzo mi się to spodobało.... Potem miałam do siebie żal ,że do tego wróciłam. Obiecałam sobie jednak ,że nie wrócę do nałogu. To co działo się ze mną kiedyś przecież było... Boże...  Nie jadłam nic. Jak tak można?! Bałam się o to ,że znów tak będzie więc szybko odłożyłam żyletkę ,poszłam się umyć a potem wskoczyłam szybko do łóżka i poszłam spać. Rano wstałam około 7 i wykorzystałam okazję ,że Kim jeszcze śpi. Szybko podbiegłam do ojca ,który wychodził z domu. 
-Tato!
-Kochanie muszę iść.
-Muszę z tobą porozmawiać.
-Nie mam cza....
-To ważne.- Przerwałam.
-Yh.. O co chodzi?
-Możemy wyjść na zewnątrz?
-Dobra, byle szybko proszę cie [t.i].- Gdy już byliśmy przed domem zaczęłam mu opowiadać:
-Wczoraj akurat mogłam wyjść z domu. No to byłam na chwilkę z Dianą i Nataly, ale zaczęły mnie wkurzać więc wcześniej wróciłam do domu mimo ,że Kim powie...
-[t.i] przejdź do rzeczy.
-Dobra posłuchaj. Powiedziała ,że mam nie wracać o przed tam 18 czy 19... Jednak nie miałam co do roboty więc weszłam do domu i ...
-[t.i] możesz się pośpieszyć?
-I zobaczyłam jak śpi z jakimś facetem!
-Oszalałaś?
-Nie! To prawda! Tato ja już mam plan jak ją wykopiemy, słuchaj za karę..
-[t.i] przestań się na niej wyżywać. Wiem ,że jesteś zazdrosna ale nie musisz wymyślać takich głupot.
-Co?! Ty... Ty mi nie wierzysz?!- Zaśmiałam się.
-Oczywiście ,że nie. Gadasz takie głupstwa. Wracaj do domu i się nią zajmuj. A no i jeszcze jedno. Wieczorem wychodzimy na kolację to będziesz mogła sobie gdzieś wyjść czy coś.
-Na kolacje?! Tato zalegamy z czynszem!
-Spokojnie.. Wziąłem kredyt. Mamy na wszystko.
-Tato... Kredyt trzeba spłacać. Ty sobie zdajesz sprawę ,że...
-Ciii... Muszę już iść ,trzymaj się mała. Opiekuj się nią pa!
-Ale ta...
-Papa córciu!
-Yh.. Pa.- Byłam taka wkur*iona... no serio ?! Jak mógł mi nie uwierzyć?! Byłam już nastawiona, już wymyśliłam w jaki sposób się nad nią zemścimy. Ale on oczywiście jest zauroczony tą bezuczuciową szmatą! Jeszcze zalega z kredytem.... Fajnie! Wróciłam do domu zjadłam coś i zaczęłam oglądać telewizję. Oczywiście miałam zakaz wychodzenia gdzieś aż do wieczora, kiedy oni pójdą na kolację. Ale w sumie... I tak nie miałam planów. Zayn napisał do mnie sms'a około 15 jak ja użerałam się z macochą.
,,Cześć [t.i], Meg mówiła coś ,że chciałaś przyjść do nas na film. Jak coś to nie ma problemu, jeśli tylko chcesz to możesz przyjść. Zayn'' .
Zastanowiłam się chwilkę... Przecież jak tam pójdę to każdy będzie pił i .. yh... Ale... Zgodziłam się, chciałam zobaczyć co z tego wyjdzie. Może uda mi się porozmawiać trochę z loczkiem? Cała 'impreza' zaczynała się o 20.
-[t.i] odstaw ten telefon i zrób mi te kanapki! - Zaczęła na mnie krzyczeć.
-Nie wyczaruję jedzenia! Nie mamy chleba, ani masła, szynki. Jak mam ci zrobić kanapki?
-Boże to idź do sklepu!
-Mówiłaś ,że mam nie wychodzić.
-Przecież nie będę głodować! Idź ,zrób zakupy.
-Dasz mi jakieś pieniądze?
-Ja?!
-A za co mam kupić?
-Nie masz kieszonkowych?
-No mam dziesięć złoty ale to było dla mn...
-A widzisz! Sprawa załatwiona, idź do sklepu.
-Ale to są moje kieszonkowe a nie twoje.
-Nie będę tu siedziała głodna! Idź po jakieś jedzenie ile razy mam powtarzać! Przydałabyś się na coś w końcu!
-Nie zrobię zakupów za 10 złotych.
-Masz dołożę ci piątaka. Ale będziesz musiała mi oddać.
-Ale...
-Możesz już iść?!- Krzyknęła a ja oczywiście wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Byłam taka wkurzona.... Przecież to były moje pieniądze! Tak poważnie to miałam w skarbonce odłożone już 40 złotych na jakiś prezent dla Zayna, bo za tydzień miał urodziny.
Jednak potrzebowałam jeszcze tych dziesięciu bo widziałam w sklepie taką fajną koszulę w jego stylu. A tata nie dopłaci mi do prezentu.
Musiałam pojechać do jakiegoś większego sklepu, bo nie wiedziałam gdzie są jakieś piekarenki czy spożywczaki tutaj, zwłaszcza ,że w nich byłoby dość drogo a miałam tylko 15 złotych na zakupy.
Gdy już dojechałam do małej galerii ,w której był wielki sklep spożywczy to najpierw poszłam po chleb. Przy stoisku z pieczywem spotkałam Jude i Nialla. To ta jego koleżanka ,którą kiedyś spotkałam u niego w domu.
-O [t.i]! - Ucieszył się blondyn. Ja nie miałam zbytnio ochoty na rozmowę.
-Cz..cześć.- Zaśmiał się do mnie.

-Co u ciebie skarbie? Boże... Jak ja się stęskniłem za tobą. Ciągle nie masz dla mnie czasu.-Kompletnie olał Jude, odszedł od niej i skupił się tylko na mnie. Chciał mnie przytulić ale się odsunęłam.
-[t.i]? Co się stało?

-Zrobił wkurzoną minę. Jakby się zamartwił.
-Idź do Jude... Przyszedłeś tu z nią to nie zostawiaj jej teraz.
-O co ci chodzi?
-Niall....
-Nie chcesz ze mną być?
-To nie o to cho...
-[t.i] jeśli już mnie nie kochasz to mi to powiedz, nie męcz się ze mną.
-To nie tak.. Niall... Zostaw mnie na razie.- Spojrzał się na mnie dziwnie i odszedł. Już się bałam ,że będę musiała wszystko mu powiedzieć... Przecież nie mogłam... Za bardzo by go to dobiło, nie mogłam mu tego zrobić. Nie wiedziałam ile jeszcze mam zamiar to ukrywać i się w to bawić ale jednak. Poszłam kupić resztę rzeczy i dość szybko wróciłam do domu.
-No w końcu jesteś!!!
-Proszę. Kupiłam masło, mleko, chleb, szynkę i czekoladę.
-A jakiś sok?!
-Sok? Nie prosiłaś o sok.
-Jezu miałam taką ochotę na sok! No nie ważne ,to już nie moja wina ,że jesteś taka głupia. Rób mi kanapki szybko bo muszę się wyszykować na kolację.
-Ale tata wraca dopiero za jakieś trzy godziny.
-To wystarczająco by się wyszykować. Za ile te kanapki?
-Nawet nie wyjęłam zakupów ,spokojnie.
-A no i mam nadzieje ,że nie wspominałaś tacie o tej sytuacji wczorajszej?
-Nie ,nie.- Bałam się przyznać. Zrobiłam jej kanapki i poszłam do swojego pokoju poprzeglądać internet. Zayn napisał mi smsa ,że przyjedzie po mnie jego kolega Białym Reno (marka auta jak ktoś nie wie) . Miałam złe przeczucia co do tej imprezy. Parę godzin później pod mój dom przyjechał samochód ,o którym wspominał mój brat.................................................................................................................

KOMENTARZE, KOMENTARZE, KOMENTARZE!!!

poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 22 - I to ja jestem zakochana?

Loczek usiadł na jakimś murku obok i był załamany. Bałam się jednak do niego podejść i z nim porozmawiać, więc po prostu odeszłam. Wpadłam na pomysł by odwiedzić dziadka. Oczywiście miałam takie szczęście ,że znowu musiałam kogoś spotkać. Tym razem to był Zayn z Meg. Głupio mi było się do nich odezwać jak szli w dwójkę. Jednak mój brat zaczął:
-Oo [t.i] co tu robisz?
-Byłam kogoś poszukać ,teraz jadę do dziadka.
-Ty... Poczekaj chwilkę... Co ci... Co ty masz na twarzy?!
-Słucham?
-Masz siniaka [t.i].
-Co takie... Aaa! Wywaliłam się dzisiaj.
-Na pewno?

-Tak ,tak Zayn. Poza tym... Co ja cię tam obchodzę. Nie martw się, nic mi nie będzie. Bawcie się dobrze!
-[t.i] poczekaj chwilkę.- Machnął do Meg i wziął mnie na bok ,żebyśmy porozmawiali we 2.
-Wiem ,że wcześniej w ogóle się tobą nie przejmowałem, miałem gdzieś co się z tobą dzieje ale... Miałaś babcie. A ja obiecałem mamie ,że jeśli coś kiedyś będzie nie tak, to ja mam się tobą zajmować. Kocham ją, wiem że nie widać po mnie, bo nie jestem zbyt wrażliwy itp. ale... Ale naprawdę chcę dotrzymać jej słowa, więc proszę cie. Jeśli cokolwiek jest nie tak...
-To mam ci powiedzieć. Tak ,wiem Zayn.
-Nie upadłaś prawda?
-Muszę już iść.
-[t.i] nikt ci nic nie zrobił prawda?
-Jejku Zayn ,mówię nie. Dzięki pa.- Chciałam go przytulić ale... jednak się wycofałam. Niby rozmawialiśmy już normalnie itp ,ale jednak ciągle była pomiędzy nami taka ściana ,której nie mogliśmy przebić. Nie rozmawialiśmy swobodnie, jak byśmy się znali i kochali. Tylko tak sztywno, jak byśmy musieli. Ale ja go kochałam, on mnie też. Wiem ,że tak się nie wydaje, bo Zayn nie zwraca się do nikogo tak jak do mnie ale to dlatego bo wie ,że musi łagodniej do mnie podchodzić i mu zależy, przejmuje się tym ,bym była bezpieczna.
Gdy dojechałam już do domu dziadka, to też go nie było. Jezu co za pech... Nie miałam nic do roboty ,więc pojechałam autobusem do domu. W drodze dostałam sms'a od Petera. Chciał się zobaczyć. W sumie... i tak nie miałam co robić, a do domu nie chciałam za bardzo wracać. Odpowiedziałam mu po chwili zastanowienia. Wybraliśmy się do kina, mimo że miałam przy sobie tylko 10zł. Spodziewałam się tego ,że mi postawi, ale nie czułam się z tym dobrze. W pewnym momencie filmu złapał mnie za rękę, szybko mu ją wyrwałam. Potem tłumaczył się ,że to przez przypadek. Wyszliśmy z kina i pojechał ze mną do domu, by mnie odprowadzić.
-Dzięki. Do zobaczenia.- Odwróciłam się i szłam w stronę drzwi. Gdy odchodziłam złapał mnie za ramię:
-Nie czekaj!
-Co?
-Kiedy się zobaczymy?
-Nie wiem Peter, muszę już iść.
-Podobało ci się?
-Naprawdę muszę już iść.
-Ale podoba...
-Peter, świetnie się bawiłam. Dzięki.- Pocałowałam go w policzek i weszłam do mieszkania. Na kanapie leżała moja macocha.
-Ooo jesteś w końcu!
-Dobry wieczór.
-Gdzie byłaś?!
-Byłam się zobaczyć ze znajomymi.
-Masz karę!
-Słucham? Przecież ja...
-Nie pozwoliliśmy ci wyjść i wykorzystałaś to ,że jeszcze spaliśmy.
-Wcześniej mogłam wychodzić.
-Ale teraz masz się mną zajmować. Masz szczęście ,że nic mi się nie stało.
-A co ma ci się stać skoro siedzisz w domu przed telewizorem i nic więcej nie robisz?
-Nie będę z tobą dyskutować! Masz karę i tyle!
-Nie będziesz mi dawać kar, nie jesteś moją matką!- Trzasnęłam drzwiami od pokoju i siedziałam tam, jak prawie każdego wieczoru. Była 19 a około 22 wrócił mój ojciec. Tym razem był trzeźwy. Kim spała więc zapukał do mojego pokoju, ja akurat leżałam w łóżku, jednak nie spałam.
-[t.i]? Śpisz? - Nie chciałam z nim rozmawiać ,więc udawałam ,że śpię. On położył 10zł na moim biurku i wyszedł z pokoju. Miło ,że o mnie pomyślał. Słyszałam o czym rozmawiał gdy wszedł do sypialni.
-Cześć skarbie. Przepraszam ,że cie obudziłem.
-Nic nie szkodzi. Jak w pracy?
-Mamy bardzo ciężką sytuację finansową, ale wezmę kredyt i pojedziemy do tego Paryża gdy [t.i] będzie z dziadkiem.
-Ohh dziękuje ci!
-Proszę. O której wróciła?
-O 19!!! Jutro ma się mną zajmować! Powinieneś jej coś w końcu powiedzieć!
-Oj nie przeginaj.
-Jestem w ciąży! Nie będę sobie sama gotować.... A jak coś mi się stanie?
-Dobrze, już dobrze. Nie krzycz tak bo [t.i] śpi.
-Czy ona jest dla ciebie ważniejsza ode mnie?!
-Oczywiście ,że nie! Ale wiesz ,że muszę się nią zajmować. Zayn mi za to płaci, miałem być dla niej miły i nie chcę by miała u mnie źle ,bo będę miał jeszcze problemy.
-Ma jedzenie, picie, dach nad głową, yh... I jeszcze ma być jej nie dobrze?! Czasem czuję się jak bym cię mniej obchodziła niż ona.
-Kochanie dobrze wiesz ,że tak nie jest. Gdyby nie ona to w ogóle nie wyjechali byśmy. Przecież jak on mi daje 100 złotych tygodniowo to na nią wydaję połowę z tego. Więc dużo oszczędzamy.
-To nadal za dużo. Powinna mieć karę za to ,że nie powiedziała nam dziś ,że wychodzi!
-Wiesz... Boję się ,że jak będzie czuła ,że ma za mało to powie o wszystkim Zaynowi.
-Dobra nie martwmy się nią już. Dobranoc.
-Dobranoc. - I się wyciszyli. Nie wiedziałam ,że... Yh...Naprawdę myślałam ,że mój ojciec coś do mnie czuje. Cokolwiek. Chodziło im tylko o pieniądze. To mnie przeraziło. Wstałam rano i musiałam się opiekować Kim. Tak było przez kolejny tydzień, cały czas się z nią kłóciłam ,tata wracał raz pijany, raz nie. Pewnego dnia nawet mnie uderzył bez powodu. W sobotę, czyli dziś mogłam gdzieś wyjść. A nawet musiałam. Poważnie, Kim powiedziała ,że mam dziś wyjść. Nie miałam nawet z kim... Mimo ,że Niall i Diana na pewno byliby na moje zawołanie. Zadzwoniłam do Diany, nie chciałam się z nią kłócić.
-Hallo.
-Co chcesz?!
-Diana... Nie gniewajmy się już. Chciałam po prostu cię ostrzec.
-A możesz mi przysięgnąć?
-Możemy skończyć?
-[t.i] ja wiem ,że on ci się podoba.
-Błagam przestań. Możemy gdzieś na jakąś kawę czy coś?
-Jestem właśnie z Nataly w galerii. Przyjechałyśmy coś zjeść, jak chcesz możesz do nas przyjechać.
-To będę za jakieś pół godziny, trzymaj się pa.
-No do zobaczenia.- Odłożyła słuchawkę i zaczęła rozmawiać z Nataly, ja poszłam na przystanek.
                                                                            ***
-Kto to dzwonił? I dlaczego mówiłaś coś o Harrym?-Zaczęła się dopytywać Diany.
-[t.i] będzie tu niedługo.
-Boże... Ona? Wcześniej ją lubiłam. Ale wydaje mi się ,że ma mnie gdzieś i wgl zmieniła się.
-Dobra spokojnie, będzie miła.
-A co mówiłaś o Harrym? On się jej podoba?
-Tak. Tylko ona boi się do tego przyznać. Pewnie dlatego wtedy sobie tak podcięła żyły.
-Co?
-Była jakaś akcja ,że tak się pocięła ,że mogła umrzeć. Lubię ją ale faktycznie jest czasem dziwna.
-Jak myśli ,że Harry ją zechce co się grubo myli haha!
-Dokładnie. Jest mój.
-Jeszcze zobaczymy.
-Ohh Nataly, nie kłóćmy się o niego już.
-Wiem. - Każda była przekonana ,że to właśnie ją Harry 'kocha' ponieważ z obydwiema flirtował.
                                                                            ***
Dojechałam do nich jakiś czas później.
-Hej dziewczyny! - Przywitałyśmy się wszystkie. Poszłyśmy na kawę i tyle.
-I jak ci idzie to podrywanie loczka Diana?- Pytałam śmiejąc się. Oby dwie zachichotały pod nosem a ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Bardzo dobrze. Nawet nie wiesz jak.- Odpowiedziała mi Diana.
-A jak u ciebie i Nialla?
-Słabo się dogadujemy.
-Chyba wiem czemu.- Powiedziała cicho Nataly.
-Co mówiłaś?
-Nie nic, nic.
-A jak w domu [t.i]? Jak z tatą?- Zadała mi kolejne pytanie.
-Znalazł sobie jakąś panienkę i zrobił jej dziecko. Rozumiesz?! Jadą do Paryża jak ja będę z dziadkiem na wakacjach. Do Paryża czaisz?! To mnie miał tam kiedyś zabrać... Obiecał mi.
-Tak to jest. Teraz będzie się liczyła dla niego tylko ona. Ale spokojnie, przejdzie mu. Jak każdemu. Jest twoim tatą, na pewno cie kocha.
-Taa...- Niby potwierdziłam jej stwierdzenie ale tak naprawdę wiedziałam ,że on nic a nic do mnie nie czuje. Wnioskowałam po wczorajszej rozmowie.
Przestańmy rozmawiać o mnie dziewczyny. Co tam u ciebie Nataly?- Zapytałam ale ona chyba pisała z kimś na telefonie i nie do końca mnie słuchała.
-Patrz Diana. Ollei mi to wysłał. -Nataly pokazała jej telefon.
-Mówiłam ci ,że się w tobie podkochuje! haha! Ale idziemy do Zayna na ten film co nie?- Pytała jej.
-No jasne!
-Do mojego brata? Wy się z nimi kolegujecie? -Byłam zaskoczona.
-To przez to ,że Meg chodzi z Zaynem. A to moja siostra ,więc jak chcemy to przychodzimy.- Odpowiedziała mi Nataly. Nie wiedziałam ,że przebywają w tym towarzystwie... Diana nic mi nie powiedziała! Wogle nie uważałam jej za przyjaciółkę. Gdybym powiedziała jej o Harrym ,to by to wyśmiała. Nic nie mówiła mi o tym ,że się z nimi zadaje, zawsze była przeciw nim.
-To do zobaczenia.- Pożegnałam się.
-Co? Musisz już iść?
-Nie będę wam przeszkadzać, skoro zaraz idziecie na film.
-Idziemy dopiero jutro. Ale w sumie.... Mogłybyśmy wpaść na trochę do Harry'ego prawda Dianka?- Uśmiechnęła się do koleżanki Nataly. Dziwiło mnie ich zachowanie. Nie miały pojęcia ,że narzucają się całej grupie.
 *Tak naprawdę nikt nie przepadał za nimi bo zbyt bardzo się narzucały. Przebywały z nimi tylko ze względu na to ,że Zayn był z Meg ,która była siostrą Nataly. O ile można ich nazwać związkiem... Chłopak wykorzystywał to ,że ma dużo pieniędzy i chciał wzbudzić zazdrość w jego ex- Perrie, bo nadal coś do niej czuł. Oczywiście ja nie miałam tym pojęcia ,tak samo jak dziewczyny*
(Gdy stawiam * ... * to piszę o czymś, o czym [t.i] nie wie.Tak samo przy *** tylko wtedy opisywane są sytuacje przy których po prostu nie ma [t.i].)
-Dobra wytrzymamy jakoś do jutra. Albo czekaj... Zadzwonię do niego!
-Poczekaj , ja zadzwonię Dianka.
-To ja już pójdę... A wy fascynujcie się Harrym i wmawiajcie mi potem ,że to ja jestem w nim zakochana. Miłej zabawy.
-Czekaj! Może... Może pójdziesz jutro z nami?
-Ja? Haha no raczej nie?
-Dlaczego?
-Po pierwsze... Nikt mnie tam nie zapraszał, po drugie nie wiem czy chcę wyjść stamtąd pijana lub w łóżku z kimś. Dobrze wiem jak ich imprezy się kończą, miałam je za ścianą od pokoju ze sto razy.
-Oj przestań. Zaraz do niego zadzwonię i zapytam czy byłby problem jak byś wpadła.
-Nie dzięki. Ja już pójdę, miłej zabawy.
-Jezu dobra na razie.- Powiedziała Diana a ja poszłam na przystanek.

Pogoda jak zwykle była 'idealna' yh... Nawet w wakacje?! Przynajmniej nie musiałam pokazywać pociętych nóg. Moja macocha powiedziała ,że mam nie wracać przed 17 bo ma coś ważnego do zrobienia i bym jej nie przeszkadzała ale była jakaś 15 więc za godzinę powinnam być w domu.
                                                                           ***
-Boże a tej co się stało?
-Prawda? Jakaś inna. - Potwierdziła Diana.
-Wiesz co? Może jest na nas zła ,że tak ją posądzamy o tego Harry'ego?
-Ale przecież... On jej się na pewno podoba.
-Wiesz... To nie ona wydzwania do niego i nie korzysta z każdej szansy gdy może się z nim zobaczyć. Chociażby ta impreza jutrzejsza ,na którą ją zaprosiłyśmy.
-W sumie... Masz rację. Ale i tak nie powinna się tak zachowywać. Ale to żadna impreza! To tylko oglądanie filmu! Nie będzie podobno sporo osób.
-Nie wiem. W sumie... Ona ma racje ,że trochę się wpraszamy. Przecież to ja codziennie pytam Meg czy nie robią czegoś ze znajomymi ,żebyśmy poszły też.
-Nie przeginaj, lubią nas.
-Dzwonimy do Hazzy?
-No tak ,tak. Ja zadzwonię.
-Czemu ty?
-Bo to ja mu się podobam.
-Chciałabyś.
-Jezu Nataly ja dzwonię i tyle.
-No już dobra! Ale następnym razem ja!
-Niech ci będzie.- Powiedziała i zaczęła wykręcać numer do loczka.

poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 21 - Nowa

-Wiesz co... Mówię ci ,że jest inny. Czego nie rozumiesz?
-Diana.... Wydaje ci się ,,że jest inny'' już trzeci raz.
-On ci się podoba.
-Kur*a! Diana staram się tylko cie przed tym ochronić.
-Wiem ,że ci się podoba.
-Diana....
-Na 100%. Ale dopóki mi tego nie powiesz, będę się z nim umawiać.
-Rób jak chcesz.
-To idę do niego. Myślisz ,że z nim będziesz? Hah... Myślisz ,że on coś do ciebie czuje?! Jest tylko mój! Mnie kocha!
-Jesteś nienormalna.
-Ja?! Hahahaha... Się odezwała.
-Boże... Co ci się stało?
-Po prostu go sobie odpuść a nie o niego się do mnie plujesz.
-Diana.. Mówię ci weź go sobie. Tylko potem to nie ja będę płakać tylko ty. I po raz kolejny powtarzam ci ,że on nic dla mnie nie znaczy.
-Jeśli spróbujesz mi go odebrać to pożałujesz!
-Jezu... Dobra idź już bo jeszcze ci powie żebyś spadała bo się spóźniłaś.- Powiedziałam a ona odeszła. No jasne... Musiałam się z nią pokłócić. Wogle... O co jej chodzi? To niby mnie trochę zabolało ale jednak z drugiej strony lekko bawiło. Nie rozumiałam ogólnie co się stało z nią. Niedawno uważała ,że niepotrzebnie się wtedy nabierała i wgl. miała o nim złe zdanie ,takie jak powinna mieć. Ale w sumie... Co jej się dziwić? Może jest tak samo zakochana jak ja? Jednak to nie ja potem będę marudzić ,że tylko mnie wykorzystał. Wróciłam do domu ,bo w sumie... Co miałam robić? Nie miałam z kim się umówić na jakieś wyjście. Po 22:00 mój tata wrócił pijany do domu. Przyprowadził jakąś pannę w ciąży. Słyszałam przez ścianę jak rozmawiali, więc stwierdziłam ,że nie chcę do niego wychodzić, bo wiedziałam w jakim stanie jest.  Jednak wołał mnie
-[t.i]!!!! Przywitaj się!!!! - Nie odzywałam się ale potem zaczął kopać w moje drzwi i krzyczeć jeszcze bardziej. W końcu przerażona wyszłam na zewnątrz.
-Proszę. Przywitaj się z Kim ,będzie z nami mieszkała. Kim oto moja córka.
-To ty jesteś ta [t.i]. No widzisz... Ja nie mogę pracować z wiadomych powodów więc będziemy tu spędzać sporo czasu razem.- Zaczęła do mnie mówić. Przecież... Była w jakimś trzecim miesiącu dopiero! Naprawdę...  I niby nie mogła pracować? Wogle wyglądała jak by uważała się za jakąś królową. Przywitałam się z nimi i znów poszłam do swojego pokoju. Pokręciłam się trochę i zasnęłam. Rano mojego taty już nie było. Mimo ,że wstałam o jakiejś siódmej. Oczywiście Kim spała sobie goła na kanapie, przykryta była jedynie cienkim kocem. Poszłam zrobić sobie śniadanie ,gdy przez przypadek upuściłam szklankę i obudziłam kobietę.
-Oszalałaś?! Jestem w ciąży! Mam prawo mieć trochę spokoju ,a ty mnie budzisz! - Strasznie wrzeszczała. Takie zachowania działały na mnie źle bo jestem wrażliwą osobą i tego nie lubię... że ktoś na mnie krzyczy. Bo się boję.
-Przepraszam ja ..
-Lepiej już się nie odzywaj i jak jesteś w kuchni to zrób coś dobrego do jedzenia.
-Dobrze... A może się w coś ubierzesz?
-Będziesz mi rozkazywać smarkulo?
-Co? Nie. Oczywiście ,że nie... Ja pomyślałam tylko ,że...
-To lepiej nie myśl! Zajmij się tym jedzeniem. Boże...
-Przepraszam.
-Jak mógł wziąć cie do siebie ,idiota. Mieli byśmy więcej pieniędzy na nasz urlop.
-Urlop? Przecież tata mi obiecał ,że pojadę z nim na..
-Mam gdzieś co ci obiecał! Jedziemy naszą rodziną w trójkę do Paryża jak uzbiera pieniądze. Więc nie wyciągaj od niego za dużo!
-Do Paryża? Naprawdę? Jejku zawsze chciałam tam pojechać!
-To jak będziesz się dobrze uczyć to może w przyszłości sobie zarobisz na taki wyjazd.
-Przecież powiedziałaś ,że...
-Haha! Myślałaś ,że miałam na myśli ciebie? Chodziło mi o mnie, twojego tatę i nasze dziecko.
-Ale...
-Robisz to śniadanie?
-Tak. - Powiedziałam i uznałam żeby lepiej się z nią nie kłócić. Chciałam się dogadać ale było strasznie ciężko. Nie chciałam pogarszać sprawy więc dałam jej te kanapki. Oczywiście były nie takie jak panna sobie życzyła! Miałam jej dość i poszłam do swojego pokoju. Nie umiałam się bronić przed takimi ludźmi. Postanowiłam wyjść gdzieś dziś z Louisem. Byliśmy już umówieni ale oczywiście jak już wychodziłam to księżniczka zaczęła:
-Gdzie ty idziesz?!
-To chyba nie twoja sprawa?
-Nigdzie nie wychodzisz!
-Słucham?
-Masz się mną zajmować.
-Haha! Ja? Śmieszna jesteś, baw się dobrze w moim domu, pa.
-Jak ty się do mnie wyrażasz?!
-Powiedziałam... Do widzenia.
-Dostaniesz takie wpierdy od ojca... Zobaczysz, nie pozbierasz się albo wogle wyrzuci cie z domu.
-Ty mi grozisz własnym ojcem?
-On cie nie kocha. Zrobi wszystko co mu karzę. Lepiej zostań i zaopiekuj się mną.- Zamknęłam drzwi i odłożyłam kurtkę. Bałam się jej, więc postanowiłam nie ryzykować i zostać w domu. Nie miałam zamiaru jednak być na każdy jej rozkaz.
-I tak nie będę twoją służącą.
-Ale mogłabyś pomóc ciężarnej. Boże... Jaka nie wychowana dziewucha!
-Wykorzystujesz mnie, nie jesteś uprzejma dla mnie. I dziwisz się ,że podchodzę do ciebie z takim nastawieniem?
-Od kiedy przeszłyśmy na ty?! Nie mów tak do starszych! I znikaj mi z oczu, mam cie dość. Poucz się czy coś. Idź do pokoju... Albo... albo posprzątaj tu trochę, jest bajzel.- Już nie chciałam nic mówić bo poważnie jej się bałam. Byłam mega wkurwiona ,trzasnęłam drzwiami i do wieczora nie wychodziłam z pokoju, jak mnie wołała to jej nie słuchałam. Udawałam ,że mnie nie ma. Jakoś wytłumaczyłam Louisowi tą nagłą sytuację. Jednak szkoda ,że nie mogliśmy się zobaczyć bo na pewno rozweselił by mnie. Gdy tata wrócił do domu to oczywiście poskarżyła się na mnie ,że nie chcę jej pomagać i ,że niby jestem dla niej wredna. Ojciec oczywiście wyciągnął mnie z pokoju, był delikatnie pijany.
-Przeproś ją.
-Za co?! Ja nic nie zrobiłam tato to ona...
-Masz przeprosić Kim!
-Ale to nie ja! Nie wierz jej ,jest wredna!- Wtedy walnął mnie w twarz, upadłam.
-Masz ją przeprosić a potem marsz do pokoju!- Wzdychnęłam :
-Przepraszam.
-No ,w końcu! A teraz do pokoju.
-A mogę zjeść coś na kolację?
-Masz.- Rzucił mi suchą bułkę.
-Tak bez niczego?
-Nie stać nas na wykwintną kolacje ,nie marudź.
-To wezmę posmaruję sobie tylko masłem i dołożę szynkę.
-Możesz nie marudzić tak?
-Jestem po prostu głodna.
-Odechce ci się zaraz jeść smarkulo! Ciesz się z tego co masz, bo zaraz ci zabiorę tą bułkę.
-Ohh daj jej spokój.  Ma 16 lat i ma prawo mieć apetyt.Poza tym zobacz jaka chuda jest.- Powiedziała jego nowa kochanka, co kompletnie mnie zaskoczyło. Wtedy mogłam już sobie 'ulepszyć' moją kanapkę. To nadal było za mało. Ostatnio miałam dobry apetyt. No ale bez przesady... Żeby żałować dziecku szynki i masła? Czułam się tam strasznie, ciągle w niepewności. W tym domu atmosfera pomiędzy mną a innymi robiła się coraz gorsza. Nadszedł kolejny dzień ,jak wstałam ok 11 tym razem to zobaczyłam około czterech pustych butli po alkoholu. Koło nich ,na kanapie leżał mój ojciec i Kim. Przyglądałam się im chwilę i dotarł do mnie sms:
-[t.i] jak się trzymasz? Z tatą wszystko ok? Może chcesz wpaść do dziadka na weekend czy coś? - Nie powiedziałam mu całej prawdy. Przecież nie mogłam wydać mu ,że jest mi tu źle. Jednak miałam ogromną ochotę na weekend z dziadkiem, nie wiedziałam tylko czy oni się zgodzą. Odpisałam bratu:
-Jeśli tata się zgodzi to jasne. Wszystko u mnie gra, dzięki że pytasz.
-Odpisz jak się dowiesz.- Kiedy miałam się zapytać?! Jezu...

                                                                         ***
Dokładnie gdy pisałam z Zaynem ,to on dopiero zbierał się po imprezie, jaka odbywała się u niego w domu. Oczywiście nie miałam bladego pojęcia co się u niego dzieje, tak samo nie wiedziałam ,że Diana tam była.
-Harry... Harry!- Zaczął budzić go Zayn.

-Weź... Jestem mega wykończony.
-Ale ja mam pracę o 13, wszyscy już są na dole i jedzą śniadanie, chodź.- Zayn poszedł do reszty a Harry doszedł jakiś czas potem:

-Dzień dobry wszystkim.
-Harry!- Uradowała się Diana i pocałowała go w policzek.
-Hej. Przepraszam ,że ja tutaj ostatni ale wykończony byłem.
-Za dużo seksu wczoraj! Haha- Zaśmiał się jeden z jego kolegów o imieniu Thees, czym rozśmieszył towarzystwo.
-Nie przeginajmy. Co dobrego macie?
-Masz, zostawiłam specjalnie dla ciebie naleśniki.- Powiedziała zauroczona w nim jedna z dziewczyn.(była to niejaka Nataly, którą znamy z poprzednich części)
-Ahh dziękuje ci kochana.

 - Odpowiedział jej i uśmiechnął się do niej. Miło się wszystkim rozmawiało.

                                                                          ***
Ja siedziałam w domu i w końcu miałam okazję żeby wyjść. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł, bo przecież mogli się na mnie wściec za to. Jednak zaryzykowałam i poszłam znów szukać Juliette w parku ,mimo że po południu i tak pewnie jej nie będzie. Tak jak myślałam tak i się stało. Napisałam do Louisa czy może przyjść ale akurat nie miał dziś czasu. Gdy tak siedziałam to w oddali zobaczyłam Harry'ego! Szedł za mną, ale nie widział mnie na całe szczęście. Zatrzymał się jak by właśnie tam miał na kogoś czekać.

 Obserwowałam go ,bo ciekawiło mnie co się dalej stanie.
Nagle zaczęła podchodzić do niego jakaś dziewczyna, widać było ,że jest w ciąży. Zaczął patrzeć się w jej stronę.

Nie słyszałam o czym rozmawiali, widać było ,że się o coś kłócą. Założę się ,że Harry albo był ojcem jej dziecka, albo... Hm.. No w sumie wszystko mogło się zdarzyć tak? To mogła być jego siostra,znajoma ,no nie wiem. Nie powinnam oceniać tego tylko dlatego ,że była w ciąży.
Gdy skończyli rozmawiać ,widać było ,że był mega wkurwiony. Loczek......................................................................................................

KOMENTARZE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
:(