poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 22 - I to ja jestem zakochana?

Loczek usiadł na jakimś murku obok i był załamany. Bałam się jednak do niego podejść i z nim porozmawiać, więc po prostu odeszłam. Wpadłam na pomysł by odwiedzić dziadka. Oczywiście miałam takie szczęście ,że znowu musiałam kogoś spotkać. Tym razem to był Zayn z Meg. Głupio mi było się do nich odezwać jak szli w dwójkę. Jednak mój brat zaczął:
-Oo [t.i] co tu robisz?
-Byłam kogoś poszukać ,teraz jadę do dziadka.
-Ty... Poczekaj chwilkę... Co ci... Co ty masz na twarzy?!
-Słucham?
-Masz siniaka [t.i].
-Co takie... Aaa! Wywaliłam się dzisiaj.
-Na pewno?

-Tak ,tak Zayn. Poza tym... Co ja cię tam obchodzę. Nie martw się, nic mi nie będzie. Bawcie się dobrze!
-[t.i] poczekaj chwilkę.- Machnął do Meg i wziął mnie na bok ,żebyśmy porozmawiali we 2.
-Wiem ,że wcześniej w ogóle się tobą nie przejmowałem, miałem gdzieś co się z tobą dzieje ale... Miałaś babcie. A ja obiecałem mamie ,że jeśli coś kiedyś będzie nie tak, to ja mam się tobą zajmować. Kocham ją, wiem że nie widać po mnie, bo nie jestem zbyt wrażliwy itp. ale... Ale naprawdę chcę dotrzymać jej słowa, więc proszę cie. Jeśli cokolwiek jest nie tak...
-To mam ci powiedzieć. Tak ,wiem Zayn.
-Nie upadłaś prawda?
-Muszę już iść.
-[t.i] nikt ci nic nie zrobił prawda?
-Jejku Zayn ,mówię nie. Dzięki pa.- Chciałam go przytulić ale... jednak się wycofałam. Niby rozmawialiśmy już normalnie itp ,ale jednak ciągle była pomiędzy nami taka ściana ,której nie mogliśmy przebić. Nie rozmawialiśmy swobodnie, jak byśmy się znali i kochali. Tylko tak sztywno, jak byśmy musieli. Ale ja go kochałam, on mnie też. Wiem ,że tak się nie wydaje, bo Zayn nie zwraca się do nikogo tak jak do mnie ale to dlatego bo wie ,że musi łagodniej do mnie podchodzić i mu zależy, przejmuje się tym ,bym była bezpieczna.
Gdy dojechałam już do domu dziadka, to też go nie było. Jezu co za pech... Nie miałam nic do roboty ,więc pojechałam autobusem do domu. W drodze dostałam sms'a od Petera. Chciał się zobaczyć. W sumie... i tak nie miałam co robić, a do domu nie chciałam za bardzo wracać. Odpowiedziałam mu po chwili zastanowienia. Wybraliśmy się do kina, mimo że miałam przy sobie tylko 10zł. Spodziewałam się tego ,że mi postawi, ale nie czułam się z tym dobrze. W pewnym momencie filmu złapał mnie za rękę, szybko mu ją wyrwałam. Potem tłumaczył się ,że to przez przypadek. Wyszliśmy z kina i pojechał ze mną do domu, by mnie odprowadzić.
-Dzięki. Do zobaczenia.- Odwróciłam się i szłam w stronę drzwi. Gdy odchodziłam złapał mnie za ramię:
-Nie czekaj!
-Co?
-Kiedy się zobaczymy?
-Nie wiem Peter, muszę już iść.
-Podobało ci się?
-Naprawdę muszę już iść.
-Ale podoba...
-Peter, świetnie się bawiłam. Dzięki.- Pocałowałam go w policzek i weszłam do mieszkania. Na kanapie leżała moja macocha.
-Ooo jesteś w końcu!
-Dobry wieczór.
-Gdzie byłaś?!
-Byłam się zobaczyć ze znajomymi.
-Masz karę!
-Słucham? Przecież ja...
-Nie pozwoliliśmy ci wyjść i wykorzystałaś to ,że jeszcze spaliśmy.
-Wcześniej mogłam wychodzić.
-Ale teraz masz się mną zajmować. Masz szczęście ,że nic mi się nie stało.
-A co ma ci się stać skoro siedzisz w domu przed telewizorem i nic więcej nie robisz?
-Nie będę z tobą dyskutować! Masz karę i tyle!
-Nie będziesz mi dawać kar, nie jesteś moją matką!- Trzasnęłam drzwiami od pokoju i siedziałam tam, jak prawie każdego wieczoru. Była 19 a około 22 wrócił mój ojciec. Tym razem był trzeźwy. Kim spała więc zapukał do mojego pokoju, ja akurat leżałam w łóżku, jednak nie spałam.
-[t.i]? Śpisz? - Nie chciałam z nim rozmawiać ,więc udawałam ,że śpię. On położył 10zł na moim biurku i wyszedł z pokoju. Miło ,że o mnie pomyślał. Słyszałam o czym rozmawiał gdy wszedł do sypialni.
-Cześć skarbie. Przepraszam ,że cie obudziłem.
-Nic nie szkodzi. Jak w pracy?
-Mamy bardzo ciężką sytuację finansową, ale wezmę kredyt i pojedziemy do tego Paryża gdy [t.i] będzie z dziadkiem.
-Ohh dziękuje ci!
-Proszę. O której wróciła?
-O 19!!! Jutro ma się mną zajmować! Powinieneś jej coś w końcu powiedzieć!
-Oj nie przeginaj.
-Jestem w ciąży! Nie będę sobie sama gotować.... A jak coś mi się stanie?
-Dobrze, już dobrze. Nie krzycz tak bo [t.i] śpi.
-Czy ona jest dla ciebie ważniejsza ode mnie?!
-Oczywiście ,że nie! Ale wiesz ,że muszę się nią zajmować. Zayn mi za to płaci, miałem być dla niej miły i nie chcę by miała u mnie źle ,bo będę miał jeszcze problemy.
-Ma jedzenie, picie, dach nad głową, yh... I jeszcze ma być jej nie dobrze?! Czasem czuję się jak bym cię mniej obchodziła niż ona.
-Kochanie dobrze wiesz ,że tak nie jest. Gdyby nie ona to w ogóle nie wyjechali byśmy. Przecież jak on mi daje 100 złotych tygodniowo to na nią wydaję połowę z tego. Więc dużo oszczędzamy.
-To nadal za dużo. Powinna mieć karę za to ,że nie powiedziała nam dziś ,że wychodzi!
-Wiesz... Boję się ,że jak będzie czuła ,że ma za mało to powie o wszystkim Zaynowi.
-Dobra nie martwmy się nią już. Dobranoc.
-Dobranoc. - I się wyciszyli. Nie wiedziałam ,że... Yh...Naprawdę myślałam ,że mój ojciec coś do mnie czuje. Cokolwiek. Chodziło im tylko o pieniądze. To mnie przeraziło. Wstałam rano i musiałam się opiekować Kim. Tak było przez kolejny tydzień, cały czas się z nią kłóciłam ,tata wracał raz pijany, raz nie. Pewnego dnia nawet mnie uderzył bez powodu. W sobotę, czyli dziś mogłam gdzieś wyjść. A nawet musiałam. Poważnie, Kim powiedziała ,że mam dziś wyjść. Nie miałam nawet z kim... Mimo ,że Niall i Diana na pewno byliby na moje zawołanie. Zadzwoniłam do Diany, nie chciałam się z nią kłócić.
-Hallo.
-Co chcesz?!
-Diana... Nie gniewajmy się już. Chciałam po prostu cię ostrzec.
-A możesz mi przysięgnąć?
-Możemy skończyć?
-[t.i] ja wiem ,że on ci się podoba.
-Błagam przestań. Możemy gdzieś na jakąś kawę czy coś?
-Jestem właśnie z Nataly w galerii. Przyjechałyśmy coś zjeść, jak chcesz możesz do nas przyjechać.
-To będę za jakieś pół godziny, trzymaj się pa.
-No do zobaczenia.- Odłożyła słuchawkę i zaczęła rozmawiać z Nataly, ja poszłam na przystanek.
                                                                            ***
-Kto to dzwonił? I dlaczego mówiłaś coś o Harrym?-Zaczęła się dopytywać Diany.
-[t.i] będzie tu niedługo.
-Boże... Ona? Wcześniej ją lubiłam. Ale wydaje mi się ,że ma mnie gdzieś i wgl zmieniła się.
-Dobra spokojnie, będzie miła.
-A co mówiłaś o Harrym? On się jej podoba?
-Tak. Tylko ona boi się do tego przyznać. Pewnie dlatego wtedy sobie tak podcięła żyły.
-Co?
-Była jakaś akcja ,że tak się pocięła ,że mogła umrzeć. Lubię ją ale faktycznie jest czasem dziwna.
-Jak myśli ,że Harry ją zechce co się grubo myli haha!
-Dokładnie. Jest mój.
-Jeszcze zobaczymy.
-Ohh Nataly, nie kłóćmy się o niego już.
-Wiem. - Każda była przekonana ,że to właśnie ją Harry 'kocha' ponieważ z obydwiema flirtował.
                                                                            ***
Dojechałam do nich jakiś czas później.
-Hej dziewczyny! - Przywitałyśmy się wszystkie. Poszłyśmy na kawę i tyle.
-I jak ci idzie to podrywanie loczka Diana?- Pytałam śmiejąc się. Oby dwie zachichotały pod nosem a ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Bardzo dobrze. Nawet nie wiesz jak.- Odpowiedziała mi Diana.
-A jak u ciebie i Nialla?
-Słabo się dogadujemy.
-Chyba wiem czemu.- Powiedziała cicho Nataly.
-Co mówiłaś?
-Nie nic, nic.
-A jak w domu [t.i]? Jak z tatą?- Zadała mi kolejne pytanie.
-Znalazł sobie jakąś panienkę i zrobił jej dziecko. Rozumiesz?! Jadą do Paryża jak ja będę z dziadkiem na wakacjach. Do Paryża czaisz?! To mnie miał tam kiedyś zabrać... Obiecał mi.
-Tak to jest. Teraz będzie się liczyła dla niego tylko ona. Ale spokojnie, przejdzie mu. Jak każdemu. Jest twoim tatą, na pewno cie kocha.
-Taa...- Niby potwierdziłam jej stwierdzenie ale tak naprawdę wiedziałam ,że on nic a nic do mnie nie czuje. Wnioskowałam po wczorajszej rozmowie.
Przestańmy rozmawiać o mnie dziewczyny. Co tam u ciebie Nataly?- Zapytałam ale ona chyba pisała z kimś na telefonie i nie do końca mnie słuchała.
-Patrz Diana. Ollei mi to wysłał. -Nataly pokazała jej telefon.
-Mówiłam ci ,że się w tobie podkochuje! haha! Ale idziemy do Zayna na ten film co nie?- Pytała jej.
-No jasne!
-Do mojego brata? Wy się z nimi kolegujecie? -Byłam zaskoczona.
-To przez to ,że Meg chodzi z Zaynem. A to moja siostra ,więc jak chcemy to przychodzimy.- Odpowiedziała mi Nataly. Nie wiedziałam ,że przebywają w tym towarzystwie... Diana nic mi nie powiedziała! Wogle nie uważałam jej za przyjaciółkę. Gdybym powiedziała jej o Harrym ,to by to wyśmiała. Nic nie mówiła mi o tym ,że się z nimi zadaje, zawsze była przeciw nim.
-To do zobaczenia.- Pożegnałam się.
-Co? Musisz już iść?
-Nie będę wam przeszkadzać, skoro zaraz idziecie na film.
-Idziemy dopiero jutro. Ale w sumie.... Mogłybyśmy wpaść na trochę do Harry'ego prawda Dianka?- Uśmiechnęła się do koleżanki Nataly. Dziwiło mnie ich zachowanie. Nie miały pojęcia ,że narzucają się całej grupie.
 *Tak naprawdę nikt nie przepadał za nimi bo zbyt bardzo się narzucały. Przebywały z nimi tylko ze względu na to ,że Zayn był z Meg ,która była siostrą Nataly. O ile można ich nazwać związkiem... Chłopak wykorzystywał to ,że ma dużo pieniędzy i chciał wzbudzić zazdrość w jego ex- Perrie, bo nadal coś do niej czuł. Oczywiście ja nie miałam tym pojęcia ,tak samo jak dziewczyny*
(Gdy stawiam * ... * to piszę o czymś, o czym [t.i] nie wie.Tak samo przy *** tylko wtedy opisywane są sytuacje przy których po prostu nie ma [t.i].)
-Dobra wytrzymamy jakoś do jutra. Albo czekaj... Zadzwonię do niego!
-Poczekaj , ja zadzwonię Dianka.
-To ja już pójdę... A wy fascynujcie się Harrym i wmawiajcie mi potem ,że to ja jestem w nim zakochana. Miłej zabawy.
-Czekaj! Może... Może pójdziesz jutro z nami?
-Ja? Haha no raczej nie?
-Dlaczego?
-Po pierwsze... Nikt mnie tam nie zapraszał, po drugie nie wiem czy chcę wyjść stamtąd pijana lub w łóżku z kimś. Dobrze wiem jak ich imprezy się kończą, miałam je za ścianą od pokoju ze sto razy.
-Oj przestań. Zaraz do niego zadzwonię i zapytam czy byłby problem jak byś wpadła.
-Nie dzięki. Ja już pójdę, miłej zabawy.
-Jezu dobra na razie.- Powiedziała Diana a ja poszłam na przystanek.

Pogoda jak zwykle była 'idealna' yh... Nawet w wakacje?! Przynajmniej nie musiałam pokazywać pociętych nóg. Moja macocha powiedziała ,że mam nie wracać przed 17 bo ma coś ważnego do zrobienia i bym jej nie przeszkadzała ale była jakaś 15 więc za godzinę powinnam być w domu.
                                                                           ***
-Boże a tej co się stało?
-Prawda? Jakaś inna. - Potwierdziła Diana.
-Wiesz co? Może jest na nas zła ,że tak ją posądzamy o tego Harry'ego?
-Ale przecież... On jej się na pewno podoba.
-Wiesz... To nie ona wydzwania do niego i nie korzysta z każdej szansy gdy może się z nim zobaczyć. Chociażby ta impreza jutrzejsza ,na którą ją zaprosiłyśmy.
-W sumie... Masz rację. Ale i tak nie powinna się tak zachowywać. Ale to żadna impreza! To tylko oglądanie filmu! Nie będzie podobno sporo osób.
-Nie wiem. W sumie... Ona ma racje ,że trochę się wpraszamy. Przecież to ja codziennie pytam Meg czy nie robią czegoś ze znajomymi ,żebyśmy poszły też.
-Nie przeginaj, lubią nas.
-Dzwonimy do Hazzy?
-No tak ,tak. Ja zadzwonię.
-Czemu ty?
-Bo to ja mu się podobam.
-Chciałabyś.
-Jezu Nataly ja dzwonię i tyle.
-No już dobra! Ale następnym razem ja!
-Niech ci będzie.- Powiedziała i zaczęła wykręcać numer do loczka.

3 komentarze:

  1. Mrauu ;* Czemu T.I. nie powie Zayn'owi co sie dzieje ?? ;( życze weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten tytuł mi się podoba , trzymaj tak dalej :* ~gosia~

    OdpowiedzUsuń