poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 7 - Sekretny głos

........Zobaczyłam kawałek światła przed sobą. Poszłam w tamtą stronę. Trudno było uwierzyć w to na co patrzyłam. Było to zwykła woda. Czułam się tam jak w jakimś magicznym miejscu. Jednak była to normalna mała jaskinia z jeziorkiem.

Koło niego siedziała Juliette. Patrzyła na jezioro ze smutnym wyrazem twarzy. Jednak gdy tylko ją zobaczyłam w duchu ucieszyłam się ,że nie zostałam tam sama. Usiadłam koło niej i zapytałam:
-Po co mnie tu przyprowadziłaś? W ogóle... Co to za miejsce?-Ona nie odwróciła wzroku w moją stronę. Ale odpowiedziała:
-Zawsze tu przychodziłam ,z nim.
-Co?! Z kim? - Zaczęłam się dopytywać.
-Nie ważne.
-Ale... yh... To po co mnie tu przyprowadziłaś?
-Żeby ci pokazać to miejsce.
-Ale po co?!
-Nie wiem. Jesteśmy przyjaciółkami?
-Chyba tak... Ale nie sądzisz ,że znamy się za krótko?
-Potrzebuję kogoś ! Jasne?
-No...no dobrze. Pomogę ci ,pamiętaj.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Spojrzała na mnie i przytuliła mnie. Nadal nie wiedziałam po co tam jestem.
-Tylko nikomu nie mów o tym miejscu. - Powiedziała.
-Obiecuję. A ,jak się stąd wydostać?- Zapytałam
-Potem ci pokarze. -Odpowiedziała i nastała chwila ciszy. Po chwili jednak zadałam kolejne pytanie:
-Możesz mi powiedzieć więcej o sobie?
-To znaczy?- Odpowiedziała pytając.
-Nie wiem... Mówisz ,że życie jest bezsensu, tniesz się ,palisz ,mówisz o jakimś chłopaku..A ja nadal nic nie rozumiem.- Zaczęłam tłumaczyć dziewczynie.
-Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Jestem po prostu bardzo tajemniczą osobą. - Gdy skończyła mówić ,słychać było ,że ktoś wchodzi do środka tajemniczego miejsca. Juliette złapała mnie za rękę. Biegła do wyjścia. Stanęłyśmy za wielkim kamieniem.
-O co chodzi?!- Dopytywałam się. Ona zatkała mi usta.
-Cii... Ktoś przyszedł!
- No i co z tego?! -zaszeptałam.
-Nikt oprócz mnie ,ciebie i jednej osoby ,nie zna tego miejsca. To musi być on. Dlatego morda na kłódkę!
-Ale...- powiedziałam a ona powtórzyła:
-Cii!!!
-Ale.. To wychodzimy ?
-Tędy raczej nie wyjdziemy. Musieli byśmy przejść na drugą stronę. To raczej nie możliwe. Musimy poczekać aż on sobie pójdzie. - szeptała do mnie.
-Ale... Ja chcę do domu!!!
-Cicho! Nie wiem ile on tu będzie siedział. Wyjdziemy jak pójdzie. Obiecuję no.
-O idzie!
-Cii!!! Teraz zamknij się poważnie! Słuchaj... Tylko nie waż mi się wychylić! Masz siedzieć cicho i nic nie robić.
-Ale... W ogóle czemu się przed nim ukrywa..- Zatkała mi buzie. Bałam się. Nie wiedziałam kto to ,gdzie jestem. Ale Juliette wydawała mi się miłą osobą. Wiedziałam ,że potrzebuje pomocy by wrócić do życia. Czułam ,że to naprawdę wspaniała przyjaciółka. Siedziałam cicho jak myszka ,ale byłam tak bardzo ciekawa kto to ,chciałam wyjrzeć ale wiedziałam ,że zraniła bym zaufanie przyjaciółki.
Na szczęście oprócz oczu ,ma się jeszcze uszy. To co wtedy usłyszałam było przepiękne.
Chłopak ,o którym była mowa zaczął śpiewać. Piosenka i jej tekst były tak bardzo urocze ,a jego piękny głos sprawił ,że się popłakałam. Nie było to głośne. Po prostu poleciała mi łezka. Na początku tego nie zauważyłam ,ale później zrozumiałam ,że słyszałam już gdzieś ten głos. Ten sam ,tylko młodszy. Nie mogłam przypomnieć sobie co przypomina mi ten głos. Juliette w ogóle nie przejmowała się tym co robił chłopak. Grała na telefonie. Ja wsłuchiwałam się w piękną piosenkę wykonaną przez tajemniczego chłopaka. Wiedziałam jednak ,że skądś kojarzę ten głos! Zorientowałam się dopiero jak zadzwoniła do mnie babcia.
Dźwięk telefonu lekko mnie przeraził ,wiedziałam że przyjaciółka będzie na mnie zła.
Dzwonkiem moim było nagranie ,które znalazłam w kryjówce w szkole. To był ten sam głos!!! Tak! To był ten chłopak! Tak bardzo chciałam się dowiedzieć kto to. Bałam się jednak tego sprawdzić. Gdy Juliette usłyszała dźwięk telefonu zaczęła mi go wyrywać i chciała go wyłączyć. Krzyknęła na mnie:
-[t.i]!!! Oszalałaś?! - Ja spanikowałam i nie wiedziałam co robić. Wiedziałam ,że i tak jesteśmy wydane ,więc wychyliłam głowę w stronę jeziora. Nikogo jednak tam nie było. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Z jednej strony bardzo chciałam poznać chłopaka ,który to zaśpiewał. Z drugiej jednak nie chciałam wkopać przyjaciółki. I tak już była lekko wkurzona. Jednak zaczynałam ją przekonywać:
-Ale Julka on uciekł! Nie wiedział ,że to my tu jesteśmy. A może to w ogóle był ktoś inny?!
-[t.i] przestań już ! Nie wiesz kto to ,nie wiesz nic o mnie i o tym miejscu! - Krzyczała dziewczyna.
-No właśnie. To nie moja wina... Julka ja muszę wiedzieć co to był za chłopak.
-Przestań mówić na mnie Julka! ...[t.i] ja nie mogę ci powiedzieć nic na temat tego chłopaka. To tajemnica. Tak samo jak to miejsce. Przepraszam ,że cie w to wpakowałam. Nie potrzebnie cie tu przyprowadzałam ,za mało wiesz. Nic nawet nie rozumiesz. Chodź pokażę ci wyjście.- Odwróciła się i poszła w stronę prawidłowego wyjścia. Zatrzymałam ją jednak:
-Julk... Juliette przepraszam cię. Chcę ci pomóc. Dziękuje ,że mnie tu zabrałaś, to wspaniałe miejsce. Ale nie denerwuj się na mnie ,że czegoś nie rozumiem ,skoro nie chcesz mi tego wytłumaczyć.
-Na prawdę chce... Ale sądzę ,że za szybko ci zaufałam. Nie potrzebnie to zrobiłam. Przepraszam ,chciałam mieć kogoś przy sobie. - Powiedziała rozpłakana. Uśmiechnęłam się do niej:
-Będę tu codziennie. Jak zyskasz do mnie zaufanie ,pomogę ci. -Przyjaciółka przytuliła mnie, potem poszłyśmy do wyjścia. Wyszłyśmy na drugą część parku. Było już późno. Jakoś po 21. Poszłam w stronę mojego domu a Juliette w stronę swojego. Lekko się bałam wracać sama bo jeśli chodzi o park to na prawdę było tam dość strasznie po ciemku. Zwłaszcza ,że padał deszcz i śnieg.
Gdy szłam to zobaczyłam jakąś czarną postać koło drzewa, zaczęłam uciekać. To nie był chyba nikt groźny. Po prostu przestraszyłam się człowieka. 20 minut później byłam już w domu. Gdy weszłam do domu ,nie chciałam z nikim rozmawiać. Jednak babcia zaczęła się na mnie drzeć:
-[t.i] gdzie byłaś?! Czemu tak późno wróciłaś?! Nic nawet nie powiedziałaś ,że wychodzisz!- Krzyczała a Zayn wyszedł z pokoju i zaczął do niej mówić:
-Nigdy cie to nie obchodziło.

 - Powiedział i znowu zamknął się w pokoju. Babcia wróciła do salonu bez słowa a ja znów do swojego pokoju. Zamknęłam go na klucz. Nikt nie zauważył na szczęście moich ran. Nie wiedziałam co robić... Miałam siedzieć w pokoju przez cały weekend? Nie miałam pojęcia w ogóle jaki sens ma życie ,nie wiedziałam czego chcę. Jedyną rzeczą jaką pragnęłam to spotkanie loczka jak i zapomnienie o nim. Byłam w zmyłce. Wiedziałam ,że mój brat na pewno się z nim spotka w weekend. Bałam się jednak w ogóle z nim rozmawiać. Mimo ,że sytuacja po tym jak go uratowałam zbliżyła nas do siebie. On się po mnie nie spodziewał takiego zachowania ,w sumie ja też. Nigdy bym tak nie postąpiła. Czułam ,że coś złego się ze mną dzieje. Siedziałam przy biurku i bawiłam się kartką. Zaczęłam pisać piosenki... Z nudów.
Do mojego domu ktoś zadzwonił. Zayn poszedł otworzyć, miałam nadzieje ,że to Harry. Oparłam się o drzwi i zaczęłam słuchać ich rozmowy. Trzymałam ręką klamkę. Do domu ktoś wszedł:
-No hej. - Mówił mój brat. Najpierw odezwała się jakaś dziewczyna, nie była to jednak Perrie.
-Cześć Zayn.- Odezwał się jej głos.
-Gdzie Harry? - Pytał mój brat.
-W aucie. Wiesz... Siedzi ze swoją dziewczyną. Więc sądzę ,że 15 minut mogę u ciebie posiedzieć.
-Haha.. Mówisz ,że aż tak? Jaką nową? Przecież dziś zerwał z Meg z tego co słyszałem.
-To znaczy wiesz. Niby spał z inną i ona go nakryła. Ale wiadomo jaki on jest.
-No tak. Ale to z kim tera... Cii babcia idzie!- Krzyknął Zayn ponieważ babcia zbliżała się do nich.
-Ooo Zayniś to twoja nowa dziewczyna? - Pytała babcia.
-Co?! Nie. To tylko koleżanka ,przecież znasz Aimee!-Zaczął tłumaczyć się brat.
-Aaa.. To Aimee. To dobrze. Yy.. Wybieracie się gdzieś? - Dopytywała.
-Tak wychodzimy.
-Aha. Dobra ,miłej zabawy.- Babcia wróciła do salonu.
-No to ... Co to za dziewczyna?
-Słyszałam ,że na imię jej Diana. Jest z tych pierwszych klas. Wiesz... On przepada za młodszymi.
-Haha no tak.- Gdy to słyszałam ,po prostu łzy zaczęły same mi lecieć.

  Wiedziałam ,że jest źle. Diana była przecież moją koleżanką. Moja ręka opadła z klamki. Chciałam wstać i rzucić się na łóżko ,jednak nie chcący przekręciłam klucz i moje drzwi otworzyły się. Ja upadłam na ziemię ,dokładnie pod nogi mojego brata. On i jego koleżanka spojrzeli się na mnie. Zayn schylił się i chciał mnie podnieść ,widział ,że płaczę. Jednak mówiłam mu żeby mnie zostawił. Po chwili do domu przyszedł Harry i zaczął mówić:
-Możecie się pospieszyć?! - Chłopak widział mnie na podłodze. Dopiero gdy go zobaczyłam ,zrozumiałam jaki wstyd sobie przyniosłam. Podniosłam się sama i trzasnęłam drzwiami. Po całym zdarzeniu zastała chwila ciszy.
-Yyy... To idziemy? - Powiedział Zayn.
-Co się stało? - Zapytał loczek.
-Nie wiem. Nagle otworzyły się drzwi i ona wypadła i płakała.- Odpowiedziała koleżanka.
-Al...-Zaczął Harry ale mój brat mu przerwał:
-To moja siostra, no chodźcie. - Zayn i Aimee wyszli z domu. Harry powiedział :
-Do widzenia.- Stał i nic. Usłyszał ,że tylko dziadek i babcia mu odpowiedzieli.
-Ej [t.i] do widzenia!!!- Krzyknął i zapukał w moje drzwi. Moje oczy były całe rozmazane.

 Wstałam ,otworzyłam drzwi i powiedziałam mu w twarz:
-Do widzenia.- Trzasnęłam drzwiami i znów zaczęłam ryczeć. Wzięłam żyletkę i nie przejmując się niczym przejechałam nią kilka razy po ręce.

 Zaczęłam strasznie głośno płakać.
 Harry już wychodził z mojego domu. Jednak nie wiedział co robić. Gdy usłyszał ,że krzyczę podbiegł pod moje drzwi i zaczął wrzeszczeć. Chciał je otworzyć ale były zamknięte na klucz:
-[t.i] dobrze się czujesz?! Ej co się dzieje?! - Zmartwił się chłopak. Ja zamilkłam mimo ,że rana bolała mnie niesamowicie. Po chwili do mojego domu przyszła Diana.
-Harry co ty robisz?!- Pytała się go jak on szarpał moje drzwi.
-Yymm... siostra Zayna zaczęła krzyczeć ,przeraziłem się ,że jej się coś stało.- tłumaczył się loczek.
-Dobra chodź już. - Powiedziała a on poszedł z nią. Czułam się potwornie. Babcia wołała mnie na kolację. Jednak nie poszłam na nią. Nie mogłam jeść. Krew zalała mi trochę zeszytu ,w którym zaczęłam pisać piosenkę. Bałam się iść do szkoły... Ludzie na pewno zaczną gadać o tym ,że się tnę. Trudno tego nie zauważyć. Chciałam jeszcze raz wyjść z domu ,pójść do parku ,zapomnieć. Może dowiedziała bym się kim był ten chłopak ,który śpiewał koło jeziora. Zastanawiałam się też wtedy nad wszystkim. Bolało mnie to ,że zdawałam sobie sprawę ,że nigdy w życiu nie będę z loczkiem. Nawet gdybym mogła być z tym pięknym,wysportowanym,zielonookim chłopakiem ,zerwał by ze mną po tygodniu. Ciekawiło mnie dlaczego to on był jedyną osobą ,która zainteresowała się mną gdy krzyknęłam. Uważałam ,że może być nawet przyjemny. Gdyby nie te dziewczyny... i oczywiście towarzystwo. Życie jednak już nie miało sensu. Na prawdę kochałam kogoś ,kto nigdy nie pokocha mnie, a raczej żadnej innej dziewczyny też. Bo nie potrafi na prawdę kochać. Nie miałam w życiu chłopaka ale wiem co to miłość bardziej od niego. Bo miłość jest ,jak są łzy. Mój umysł mnie dobijał. Nie czułam się normalnie... Byłam zamknięta w 4 ścianach ,po ciemku ,z krwią na rękach ,nie odzywałam się do nikogo. Zawsze byłam miłą ,grzeczną i towarzyską dziewczyną. Nigdy nawet nie myślałam o cięciu się. Teraz stawało się to powoli nałogiem. Trudno było o nim zapomnieć. Musiałam jednak wyjść kiedyś z pokoju. Poszłam się umyć. Nie odzywałam się do dziadków. Jednak gdy wchodziłam na górę do toalety babcia mnie zatrzymała wypowiadając moje imię.
-Tak babciu? - Zapytałam ją spokojnie.
-Czemu nie jesz obiadu ,kolacji. Coś się stało?- Pytała mnie. Musiałam szybko coś wymyślić.
-Nie.. Wiesz co ja zjadłam na mieście.
-Aaa.. No dobrze. Idziesz się myć?
-Tak. Idę się umyć a potem się już położę.
-No dobrze skarbie. To dobranoc.
-Dobranoc.- Powiedziałam i poszłam dalej. Weszłam pod prysznic. Patrzyłam na moje ciało... Na te pocięte ręce. Wyglądały potwornie. Jak bym była jakąś postacią z horroru. A raczej z dramatu. Przynajmniej tak się czułam. Gdy wycierałam się ręcznikiem.. Te rany... Bardzo bolały. Żałowałam ,że to zrobiłam. Poszłam się położyć. Chciałam już zasnąć po tym cholernym dniu. Jednak nie mogłam usnąć. Ciągle o nim myślałam.

Nigdy nie czułam się gorzej. Po prostu rozwalało mnie od środka.
Zwłaszcza ,że nie miałam nawet z kim o tym porozmawiać. Dianie na pewno bym tego nie powiedziała... Wmieszała się w towarzystwo. Gdyby oni się dowiedzieli ,moje życie było by jeszcze bardziej skończone. Niall podobno też rozmawiał z loczkiem. Poza tym byłam na niego obrażona o to ,że mnie zostawił. Została mi tylko Juliette. Ale ona była dziwna... Taka... Taka bez życia. Czułam ,że też staję się taką osobą. Bez ciepła w środku, po prostu ciałem ,które działa ale się nie odzywa.
Kręcąc się pod kołdrą po 3 godzinach zasnęłam. Nic mi się nie śniło. Wstałam dość wcześnie rano ok.6.
Usiadłam na łóżku ,rozciągnęłam się ,ziewnęłam po czym założyłam swoje kapcie. W pidżamie wyszłam z pokoju i przeszłam się do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie. W sumie po prostu zrobiłam 6 małych kanapek.
Zdążyłam zjeść jedną ,po czym przyszedł Zayn. To dość dziwne... W weekendy zazwyczaj spał do późna. Był bardzo zaspany z czego widziałam po jego twarzy. Ledwo co otworzył lodówkę.
-Może... Zjesz ze mną? - Zapytałam brata bo i tak nie miałam apetytu.
-Ale ,że.... Ty nie jesz?-Odpowiedział pytaniem.
-Nie mam apetytu. Siadaj! Zrobić ci herbaty? -Miło zaproponowałam.
-Dzięki... Co ty taka miła dziś?
-A ty?
-Przecież to ty mi robisz herbatę. - Zaśmiał się Zayn.

 Ja tylko lekko się do niego uśmiechnęłam i znów wróciłam do swoich czarnych myśli o jego przyjacielu (loczku). Podwinęłam rękaw ponieważ było mi gorąco. Zapomniałam o ranach... Zapomniałam ,że może ktoś je zobaczyć. Nie minęło dużo czasu zanim Zayn je zobaczył.
-[t.i] co to jest do cholery?!
- krzyknął na mnie. Ja jeszcze nie wiedziałam o co chodzi. Postawiłam herbatę na stole i zapytałam spokojnie:
-Ale co?
-Ty...ty się tniesz?!- Powiedział troszkę ciszej ,jednak nadal nie miłym tonem. Spojrzałam na swoją rękę i od razu opuściłam rękaw z powrotem. Złapałam się za nią ,popatrzyłam bratu w oczy. On też patrzył się na mnie. Po chwili kontaktu wzrokowego z nim ,pobiegłam do swojego pokoju. Spanikowałam ,że on to zobaczył. Kompletnie o tym zapomniałam! Wiedziałam co on sądzi o cięciu się... Znałam go dość dobrze. Sądził ,że to wielki nałóg i tego nienawidził. Kiedyś spotkał się z nim. W sumie... Nigdy go to nie obchodziło więc nie namyślałam się nad tym tak długo. Pewnie tym razem też nie przejmował się tym co robię, kim jestem ,a raczej kim się staję. Posiedziałam chwilkę w pokoju i zadzwonił do mnie telefon. Był to Niall ,od którego nie odebrałam. Nie chciałam z nim rozmawiać po tym co mi zrobił. Raz mu wybaczyłam... I w ten sam dzień odwrócił się ode mnie. Kompletnie nie wiedziałam co robić.Chciałam spotkać się z Juliette. Tak naprawdę ciekawiła mnie jej historia... Cały jej początek i ciąg dalszy. Wydawała mi się ciekawą osobą. Tak bardzo chciałam ,żeby powiedziała mi coś więcej. Postanowiłam znów przejść się po parku. Byłam narażona na spotkanie wielu znajomych ,których nie chciałam tam zobaczyć. Jednak miałam ochotę się tam przejść. Moje wyjście z domu nie trwało wcale tak długo. Oczywiście musiałam się ubrać... Rzuciłam na siebie mój czarny płaszcz ,szalik ,czapkę a w rękę rękawiczki. Szybko wskoczyłam w swoje zimowe buty i wyszłam z domu. Poszłam w stronę ławki ,na której siedziałam wcześniej z koleżanką. Jednak nie spotkałam jej. Postanowiłam wejść po między kamienie i właśnie to zrobiłam. Miałam nadzieje ,że nikt mnie nie zauważy. Bez problemu dostałam się tam. Znów było ciemno ,ale wiedziałam w którą stronę iść. Nie było tam jednak nikogo. Z wiadomością ,że nie spotkam tu nigdzie przyjaciółki ,podążyłam do wyjścia. Prowadziło ono do drugiej strony parku. Widziałam tam Louisa. Nie był jednak sam. Był z dziewczyną ,widać że starszą. Była ona w ciąży. Nie chciałam do nich podchodzić i im przeszkadzać więc poszłam w przeciwną stronę niż oni. Jednak po chwili usłyszałam ,że kolega wykrzykuje moje imię ,swoim cienkim głosem. Poszłam w jego stronę by tylko się przywitać. Sztucznie uśmiechnięta powiedziałam:
-Ym.... Hej
-Cześć [t.i]! Jak spędzasz weekend?- Uśmiechnął się wesoło Louis.

-Tak właściwie... Nic nie robię.
-A właśnie to jest Emma. - Pokazał na dziewczynę koło niego.
-Widzę ,że spodziewacie się dziecka.
-Haha... Nie. To nie moje dziecko.
-Aa... Jesteście razem od nie dawna tak? - Zapytałam a obydwoje zaczęli się śmiać. Zaczęłam się na nich dziwnie patrzeć.
-Nie... Louis to mój brat.- Stwierdziła Emma.
-Aaa.. No dobra. To... Może nie będę wam przeszkadzać? Lepiej już pójdę.
-Co?! O wiele milej będzie jak nam potowarzyszysz. - Uśmiechnął się Louis.
Tak na prawdę słabo go znałam. Wydawał mi się jednak miłą ,chociaż dość dziwną osobą. Czułam się nieswojo w ich towarzystwie.
-Wiecie co... Chyba faktycznie muszę iść... Do zobaczenia w środę Louis!- Krzyknęłam i odeszłam. Musiałam obejść cały park. W połowie drogi zobaczyłam chłopaka o loczastych włosach. Szedł sam.

Chciałam po prostu przejść koło niego ,nie robiąc sobie obciachu. Jednak musiałam się poślizgnąć... Tak bardzo było mi wstyd. Upadłam na ziemię ,słyszałam ,że ktoś śmieje się nad moją głową. Spojrzałam i był to właśnie on... Harry!

 Tak bardzo ucieszyłam się na jego widok. Gdybym tylko mogła... Przytuliła bym się do niego. Nie byłam jednak 'tą' dziewczyną. Rozmyślałam patrząc w jego oczy i po prostu mnie zatkało.
Po jakimś czasie chłopak podał mi rękę. Nadal nie zwracałam uwagi i patrzyłam mu prosto w oczy.
-No wstajesz ,czy nie? - Zaśmiał się Loczek.

 Podałam mu rękę i wstałam. Uśmiechał się do mnie i po prostu stał... Jak patrzyliśmy sobie w oczy... To było takie miłe. Jednak on zaśmiał się i powiedział:
-Uważaj na siebie. - Po czym klepnął mnie w ramie i poszedł dalej. Patrzyłam na niego nadal ,gdy się oddalał. Oczywiście to co zobaczyłam potem ,zmieniło mój humor całkowicie. Tak.. Ta sytuacja ,spotkania go ,to że się na mnie popatrzył była taka miła. Jednak gdy odszedł widziałam Dianę ,która się na niego rzuciła. Tak jak ja chciałam... Przytuliła go tak jak ja chciałam ,złapała go za rękę dokładnie ,,Tak jak ja chciałam''. Poszli razem dalej. Nie rozumiałam czegoś. Skoro był z nią ,był z inną ,podrywał jeszcze inne to po jaką kur*a cholerę w ogóle ze mną rozmawiał?! Tylko ja tak na niego patrzyłam. Widziałam go z perspektywy chłopaka ,który pomaga mi wstać jak upadam. Nie tego bogatego ,popularnego ,fajnego chłopaka ,którego tak bardzo kochają dziewczyny właśnie za to. Nie potrafiły go nienawidzić. Ja jednak umiałam. Nienawidziłam go za to ile razy zranił dziewczyny. Kochałam w nim jednak to ciepło ,które mi pokazał. W ogóle nie umiałam niczego wtedy zrozumieć. Nawet nie wiedziałam czego chcę ,nie licząc przytulenia się do niego i nie puszczania.Chciałam być po prostu kochana. Ale nie wiedziałam nic... Co miałam zrobić? Nic nie mogłam. A to było najgorsze. Najlepiej było by o nim zapomnieć, jednak tego nie byłam w stanie zrobić. Wróciłam do domu ,nie chciałam już nikogo spotykać ,z nikim rozmawiać ,nie patrzeć na to jak inni się wspaniale mają ,albo jak sprawiają mi ból. Poza tym z czego pamiętam Diana była z nim kiedyś i ostrzegała mnie przed nim. Była już niedziela ,a ja nie chciałam wracać do szkoły i z kimkolwiek rozmawiać. Liczyłam na to ,że wieczorem spotkam się z Juliette w parku. Miałam dość dużo zadane na jutro ,nie byłam wstanie nawet myśleć ,że muszę to wszystko zrobić. Moją całą głowę zajmowały inne sprawy. Największą była tęsknota za chłopakiem ,którego prawie nie znałam. Siedziałam w pokoju ,którego nienawidziłam. Nie lubiłam ogólnie przebywać w domu ,ale na dworze bałam ,że zobaczę kogoś znajomego i będę musiała z nimi rozmawiać. W ogóle nie miałam ,żadnego pomysłu co zrobić. Chciałam tylko by ten czas minął i rozpoczęła się ta przyszłość ,w której będzie jak dawniej. Albo przynajmniej bym była szczęśliwa.
Ręce miałam już całe pocięte.... Miałam teraz pociąć nogi? Bałam się. Położyłam się na łóżku i zasnęłam... Nie byłam nawet śpiąca ,po prostu nie miałam co robić. Obudziłam się jakoś po 22. Wyszłam z pokoju się napić..... Znowu impreza! Harry i Diana na jednej kanapie ,mój brat z Perrie na drugiej ,ich znajomi na jeszcze innej... Gdy wyszłam cała potargana każdy zaczął się na mnie dziwnie patrzeć. Perrie szepnęła coś mojemu bratu na ucho. Poszłam nalać soku ,po cichu i miałam nadzieje ,że nie zwrócą na mnie większej uwagi. Jednak potem...............................................................................................

----------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam ,że nie było tydzień temu :D
CZYTASZ-KOMENTARZ
Czekam na komy bo jak po niżej 8 to nie będzie kolejnej części ;**
CAŁUJE :D

9 komentarzy:

  1. Kocham,kocham,kocham i jeszcze raz KOCHAM<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudooooo kiedy next ? No żart ale już czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne ale nadal nie kończysz tamtego imaginu

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże! Magda! Co ja Ci mówiłam na temat kończenia w takich mometach?! Kc <3
    Piękne , czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. super :) zapraszam do mnie :* http://niallhappystory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie , że piszesz , że postać to my sami , bo w ten sposób pokazujesz , że każdy mogłby być na miejacu tej dziewczyny , że każdemu może się to przydażyć :* ~gosia~

    OdpowiedzUsuń