poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 15 - Uśmiech

https://www.facebook.com/harrylovestory?ref_type=bookmark
Lekko otworzyłam oczy i spojrzałam na mężczyznę. On uśmiechnął się i po cichu zamknął drzwi od mojego pokoju. Obudziłam się jakoś o 6 i nie mogłam już zasnąć... Wiem ,że to dość dziwne bo powinnam być zmęczona tą całą imprezą ale jednak za dużo myślałam.
Założę się ,że wiecie o czym...Tak to właśnie o loczku. Podjęłam trudną decyzje ,czyli to że muszę zerwać z Niallem. Nie wiedziałam czy to słuszne ,czy jeszcze będę chciała do niego wrócić, może to głupie ale... Ja po prostu nie mogłam z nim wtedy być. Kręciłam się po łóżku jeszcze kilka godzin po czym uznałam ,że muszę się z nim spotkać natychmiast. Było trochę przed 10:00 ,nie przekonana że już wstał sięgnęłam po komórkę. Cała się trzęsłam. Blondyn odebrał rozradowany:
-[t.i] w końcu się odezwałaś! Jejku ,możesz mi wytłumaczyć wczorajszą sytuację skarbie?
-Niall możemy się spotkać?-Powiedziałam bardzo poważnym tonem.
-Coś się stało?
-Muszę ci coś powiedzieć... Będę czekać w parku ,na mojej ulubionej ławce. Dobrze wiesz gdzie to jest, widzimy się tam za 30 minut. Jeśli cie nie będzie to nie licz na to ,że kiedyś się odezwę.
-Hallo? [t.i]? O co ci chodzi? Jak to się nie odezwiesz co ? haha.- Śmiał się... chyba nie zrozumiał ,że ja naprawdę mówiłam poważnie. O danej godzinie byłam już na miejscu ,Irlandczyk spóźnił się około 5 minut.
-[t.i] cześć!- Krzyknął i rozłożył ręce.  Wiedziałam ,że to ostatnia szansa żeby to zrobić więc wtuliłam się w niego , ponieważ po tej rozmowie nigdy nie będzie jak kiedyś.
-Ej... Czemu płaczesz? - Pytał mnie blondyn gdy łzy zaczęły lecieć mi po policzkach.
-Harry bo ja..
-Harry?
-Niall...- Poprawiłam się a on zrobił dziwną minę.
-Okej? Powiedz o co chodzi. Kocham cie najmocniej na świecie ,pamiętaj. Możesz mi powiedzieć wszystko ,postaram się ciebie zrozumieć skarbie.
-Niall bo ja ym.... Kocham cie bardzo.- Nie odważyłam się powiedzieć mu ,że to koniec więc skłamałam...
To znaczy ja go naprawdę kochałam...Ale jak brata. Byłam taka głupia.
-No przecież wiem. Mówiłem ci ,mogę powtórzyć. Ja ciebie też.
-Niall ja chyba... Ja już pójdę.
-Nie stój... Czemu płakałaś?- Rozpłakałam się jeszcze bardziej. On nadal dopytywał się co mi jest ale ja po prostu nie umiałam mu powiedzieć... Był zbyt uroczy, zbyt kochany ,delikatny. Jak miałam to powiedzieć takiej osobie? Jak bym się wytłumaczyła? Nie miałam jak uciec... Zaczęłam udawać ,że boli mnie głowa by odwrócić jego uwagę.
-Jejku [t.i] wszystko gra?- Zmartwił się chłopak.
-Nie ja... Ja muszę się położyć.- Zaczęłam zmyślać.
-Odprowadzę cie do domu.
 -To daleko... Nie trudź się ,dojdę sama.
-Nie! Jak mówię ,że cie odprowadzę ,to cie odprowadzę. - Uśmiechnął się. Razem wsiedliśmy w autobus. Pewnie domyślacie się jak potwornie mogłam się czuć tak go oszukując. Ale nie mogłam nic innego zrobić.
-Dojdę dalej sama.- Powiedziałam jak staliśmy niedaleko mojego domu.
-Jest ktoś u ciebie?
-Nie... a co?
-Wejdę, zrobię ci herbaty ,a ty się położysz.
-Niall ja naprawdę nie potrze...
-Cii... Idę z sobą. Pamiętasz co mówiłem? Ty jesteś najważniejsza.
-Niall nie chodzi o to ja..
-Zaopiekuję się tobą.
-Niall w tym rzecz ,że ja..
-Kocham cie bardzo.- Wyrwałam się gwałtownie z jego ramion ,bo nie wytrzymałam tego jak mi przerywał. Miałam dość kłamania, nie wychodziło mi to.
-Niall chodzi o to ,że chcę iść sama do domu okej?! Tylko udawałam chorą... Chciałam ,żebyś przestał zawracać mi głowę tym tematem dlaczego mi smutno i co ze mną jest! Możesz już dać mi samej pójść do domu?! Chcę być sama !!!- Blondyn spojrzał się na mnie ,powiedział:
-Okej.

-I odszedł. Był strasznie zdołowany... Biedny nie wiedział dlaczego się tak zachowuję ,było mi wstyd!
Nadal czułam się fatalnie z tym jak się zachowałam. Ale naprawdę ja nie wiedziałam co robić... Musiałam się kogoś poradzić... Jedyną osobą ,która wiedziała o Harrym był Liam ale nie byłam pewna czy chcę z nim o tym rozmawiać. Rozmyślałam o tym czy powiedzieć całą prawdę Dianie tylko czy.... Czy ona była godna mojego zaufania? Sama nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Rzuciłam się na łóżko i o tym myślałam.
Postanowiłam pojechać w okolice starego domu ,by przejść się po parku po raz drugi dzisiaj... Miałam straszną ochotę, mimo że mogłam natchnąć się znów na Nialla, pojechałam tam.
Było koło południa ,więc po prostu sobie usiadłam na mojej ulubionej ławce, bo uwielbiałam tam siedzieć ,patrzeć w niebo i rozmyślać o życiu. Przez przypadek zauważyłam ,że po parku spaceruje Zayn z Dianką, szli w moją stronę ale na całe szczęście nie zauważyli mnie i zdążyłam się ukryć za krzakami. Podsłuchiwałam o czym rozmawiają.
-Kiedy z nią zerwiesz? - Pytała się dziewczyna.
-Jeszcze nie wiem... Wiesz mieszkamy razem.- Odpowiadał mój brat. A ja kompletnie nie miałam pojęcia o czym rozmawiają. O co chodziło?!
-To mnie bardzo boli...
-Obiecuję ,że już niedługo. -Nagle ją przytulił. Hm... Czy to znaczyło ,że... że mój brat i Diana, że oni... Co?! Jak to? O co chodziło?  Przecież... Ja myślałam ,że Zaynowi bardzo zależy na Perrie. Czemu rozmawiał z Dianą jak by chciał by być z nią?
-A kiedy w końcu będę mogła powiedzieć całą prawdę [t.i]?- Zaczęła pytać gdy nagle usłyszałam ,że ktoś do mnie coś mówi.
-Co robisz?
-Jezus Maria!!!- Wystraszyłam się i odskoczyłam. Dopiero potem zorientowałam się ,że to Louis.
-O Boże Lou, co ty tu robisz?
-Hahaha... no przechodziłem i cie zauważyłem. - Gdy spojrzałam z powrotem na ławkę, to ich już nie było. Wstałam ,otrzepałam spodnie i zaczęłam normalnie rozmawiać z kolegą.
-Ymm.. Co u ciebie? Jak wakacje? Jakie plany?
-W sumie... Jadę na obóz muzyczny ,na 2 tygodnie. A ty?

-Pojadę na tydzień do dziadka, nic wielkiego.
-Zawsze coś... Resztę spędzasz tu?
-Znaczy wiesz ,ja się przeprowadziłam do ojca.
-Gdzie?
-Dość daleko stąd.
-Mhm... Będziesz tu bywała?
-A co?- Uśmiechnęłam się.
-Uwielbiam z tobą rozmawiać.

-Uśmiechnął się tak słodko ,że go przytuliłam. Zwłaszcza po tym co powiedział, to było takie słodkie! Wiem ,że był dużo starszy i wgl.. Ale przy z nim zapominałam o problemach, prawie ciągle się uśmiechałam bo nawet tylko jego wyraz twarzy ,sprawiał na mojej radość.
Nie przestawiał szczerzyć ząbków. Zaprzyjaźnialiśmy się coraz mocniej.
-Przejdziemy się?
-Z chęcią!- Uśmiechnęłam się ponownie. Miło spędziliśmy jakieś 3 godziny razem, ani sekundy się nie nudziliśmy. Gdy tylko była chwila ciszy, on od razu opowiadał mi jakiś żart. Dawno się tak nie śmiałam. Louis ciągle coś odwalał. Było bardzo wesoło dopóki nie zadzwonił do niego telefon.
Odszedł kawałek i zaczął rozmawiać z kimś ,słyszałam co mówi:
-Hallo..... No i co z tego ,że mnie znowu nie ma?.... Jestem z koleżanką w parku..... No jak to jaką?..... No Boże z taką [t.i]..... Czemu niby mam wracać? .... Jejku to tylko moja koleżanka..... Ale ty z nim kiedyś byłaś, dlatego byłem zazdrosny....... Dobrze.... Dobra już wracam ,pa.....- Rozłączył się.
-Słuchaj [t.i] ja muszę....
-Musisz jechać do swojej dziewczyny, haha rozumiem.- Przerwałam mu i uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam ,że ma dziewczynę.
-Yhh.. Tak. Przepraszam ,że tak wyszło, jesteśmy od niedawna ze sobą i ona strasznie zazdrosna jest.
-Nie no ,rozumiem. Pędź
-No narazie...
-A czekaj! I ten... dzięki za wszystko.
-Hę?
-Za to ,że mnie tak rozbawiłeś i wgl.
-Aa.. Nie ma za co ,trzymaj się ślicznotko.- Uśmiechnął się i odszedł.

-Poprawił mi się trochę humor, jednak bez niego nadal nie uśmiechałam się. Poszłam do kryjówki ,którą pokazała mi Julka, dość dawno jej nie widziałam.
Usiadłam sobie w tym przepięknym miejscu i podziwiałam to wszystko, siedziałam cicho jak myszka... Gdy nagle ktoś tam wszedł. Na początku mnie nie zauważył ,w sumie ja go też nie. Dopiero po jakimś czasie zorientowaliśmy się ,że ktoś więcej tam jest. Gdy się odwróciłam to zobaczyłam jego...
Na początku się zdziwił i miał poważną minę gdy mnie zauważył

Jednak jak mnie rozpoznał to uśmiechnął się.

Szybko się podniosłam, nie wiedziałam co robić... Juliette mówiła ,że tylko jedna osoba zna to miej... Chwilkę... Czy ona i Harry?... Wszystko powoli mi się układało w tej durnej głowie!
Jednak patrząc na chłopaka z marzeń ,nic oprócz gapienia się na niego nie mogłam zrobić.
-Cześć [t.i].
-H..Harry?
-Łoo ,pamiętasz moje imie! - Ucieszył się.
-A...a ty moje.- Zrobiłam poważną minę, a on podszedł do mnie bliżej.
-Co ty tu robisz?
-Raczej co TY tu robisz?
-Nie... Znam to miejsce bardzo długo. Jak je znalazłaś?
-Ja... Koleżanka mi je pokazała.
-Juliette?
-Znasz ją?
-Czy znam? haha!
-Nie rozumiem...
-Nie wiedziałem ,że tu jeszcze przychodzi.
-Przepraszam ,że tu przyszłam ja nie wiedzia...
-Ej.. przecież nie jestem zły. Miło cie tu spotkać.- Przerwał mi.

-Czyli.... To był twój głos?- Gadałam coś sobie pod nosem. Wtedy zrobił poważną minę.
-Chwila... Słyszałaś jak śpiewam?
-No... tak.
-O nie!
-Co?
-Powiedz ,że to nieprawda!
-Ale... Masz przecudowny głos.
-Dlaczego.... Boże [t.i] błagam cie, nie mów im tego ,że śpiewam!- Złapał mnie za ramiona i zaczął mną trząść.
-Przecież nie miałam zamiaru... Ale... O co chodzi? Masz taki ładny głos... Chodzisz na te całe zajęcia muzyczne, czemu nie możesz tam śpiewać?
-Wszyscy by mnie wyśmiali.
-Co ty gadasz!
-Oni nie są tacy jak ci się wydaje.
-Jesteś taki sam jak oni.
-Nie... Już nie.
-Czemu ty... dlaczego ty ze mną rozmawiasz?
-Nigdy nie rozmawiało mi się z nikim lepiej.- Nie wierzyłam w to co on do mnie mówi! Ja z nim rozmawiałam!!! Stał tak blisko mnie!
-[t.i] to będzie nasz sekret... nikomu tego nie powiesz.
-Nie zrobiłabym tego.
-Naprawdę? Dlaczego? Czemu nie chcesz mnie zniszczyć? Każdy by tak zrobił... Wiesz jaka lubiana byś się stała?
-Nie zależy mi na tym. Dlaczego mam roznosić o tobie plotki?
-Nie wiem... Każdy myśli ,że jestem jakimś potworem ,który wykorzystuje dziewczyny.
-A tak nie jest?
-Czyli ty też....
-Nie ,Harry ja po prostu... Yh... widzę cie prawie codziennie z inną... Więc jakim cudem mam myśleć o tobie inaczej?
-Nie ważne.... Słuchaj, pozdrów Julkę ode mnie, mam nadzieje że u niej wszystko ok. Dzięki ,że ze mną porozmawiałaś ,i że dotrzymasz tajemnicy.
-Ym.. Nie ma za co? - Powiedziałam a on mnie przytulił... Jejku jakie to było cudowne! ON... Mnie... Sam z siebie... Ten cud przez który codziennie płaczę mnie przytulił!
-Będziesz tu jutro?- Zapytał, ciężko mi było cokolwiek powiedzieć.
-Ej? -zwrócił mi uwagę.
-Yy... Tak ,tak będę. - Właśnie jak wychodził, zatrzymał się na chwilkę i.. :
-Daj mi numer, napiszę ci jak będę mógł się zobaczyć i pogadać.

- Uśmiechnął się a ja zapisałam w jego telefonie mój numer... Nie wierzyłam!!! On chciał mój numer! Chciał się spotkać i gadać ze mną! Rozumiecie???? ZE MNĄ! To przecież było niemożliwe! Byłam taka wesoła... Miałam motyle w brzuchu, myślałam tylko i wyłącznie o nim.
-To do zobaczenia, pa.
-pa.- Powiedziałam ,a on wyszedł.- Nie wiedziałam co się dzieje... Musiałam komuś o tym powiedzieć!!!
Od razu napisałam do Liama ,kiedy może się spotkać.




CZYTASZ? DAJESZ KOMENTARZ!!! ... plosę :<

4 komentarze: