poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 19 - Powrót

Zaczęli się nawalać... Nie tak jak dziewczyny mnie, to była porządna bójka. Przecież... ludzie podobno byli tu tacy mili.... A te ciągłe bójki? I to tego samego dnia?! To mało prawdopodobne.
Próbowałam obronić chłopaka ale wtedy sama dostałam lekko w twarz. Nie wiedziałam co robić... Chwilę patrzyłam jak go biją ,jednak w końcu musiałam zadziałać! Szybko pobiegłam do jakiejkolwiek nauczycielki i ją zawołałam. Nie wiedziałam czy to dobrze ale nie mogłam patrzeć jak go biją. Na całe szczęście ona ich powstrzymała. Jejku... Nie wiedziałam ,że jego koledzy tacy są.
To było dziwne! Strasznie... Ja myślałam ,że to mnie nieźle pobili bo zwijałam się z bólu ale Luke ledwo co się ruszał. Wstał i nie mógł chodzić. Nie rozumiał co się do niego mówi, popluł się krwią... To było straszne. Zaczęłam płakać. Pani powiedziała jakiemuś chłopakowi ,który dopiero co przyszedł na dół zobaczyć całą aferę ,że ma mnie zawieźć. Podobno też był kolegą Luke'a ale nie wiedział o całym zamachu na blondyna i mówił ,że gdyby tylko przy tym był to by go obronił. To dość dziwne ,że najpierw pobito mnie, potem jego. Takie sytuacje nie zdarzają się normalnie... że tak biją ludzi po kolei? Przecież sam Luke mówił ,że ludzie tu są bardzo mili itp. Chłopak ,który siedział koło mnie zaczął do mnie coś mówić po angielsku:
-A tobie co się stało?
-Nie wiem czy mogę z tobą rozmawiać.
-Dlaczego?
-Nie wiem ,nie znam cie.
-Spokojnie, nie jestem jak reszta tych matołków z naszej grupy. W ogóle nie rozumiem dlaczego Luke się z nimi przyjaźni.
-Też się z nimi przyjaźnisz.
-Tak ale tylko ze względu na Luke'a.
-Aha... Dzięki ,że mnie zawozisz.
-Przyjemność po mojej stronie. A tak ogólnie rzecz biorąc to jesteś z nim czy nie?
-Z Lukiem?
-No
-Nie. Czemu tak myślisz?
-Serio? Czemu tak myślę? Przecież wiesz... To tak wygląda. Ale wiesz, jak on się zakocha to już paranoja jest. Kiedy ty wyjeżdżasz?
-Jutro.
-No to się chyba nawet nie zobaczycie. Ale on to ma gdzieś, założę się ,że będzie o tobie gadał jeszcze spokojnie przez pół roku.
-Co?! Pół roku?
-No tak... Chyba ,że będziesz z nim jeszcze później pisać lub utrzymywać jakoś kontakt, wtedy może jeszcze dłużej.
-Słucham? Jeszcze dłużej? Przecież... Mieszkam w Polsce!
-Myślisz ,że jemu to przeszkadza?
-A... Tak w ogóle to skąd wiesz ?
-Znasz Vi prawda?
-No.. tak.
-No to stąd wiem.
-Co?
-Był z nią... Wydawało się jak by mięli być ze sobą już do końca życia.
-Co się stało?
-Hm... Widzisz... Nie wiem czy ja ci mogę to powiedzieć.
-No powiedz.
-Nie no nie ważne.
-Jestem strasznie ciekawa!
-Nie mogę ci tego powiedzieć. Sorki.
-Ale.. Dlaczego?
-Tylko nasza trójka wie co się stało.
-To będę czwarta!
-Jestem jego przyjacielem, obiecałem ,że nic nikomu nie powiem. Jeśli teraz mu na tobie zależy to chyba tym bardziej jesteś osobą, której nie powinienem mówić.
-To on coś zrobił?
-No.. nie koniecznie. Nie wytłumaczę ci teraz, to głupia sytuacja a poza tym i tak ci nie powiem.- Krył to przede mną a ja byłam strasznie ciekawa! Miałam tylko nadzieje ,że kiedyś się dowiem. Zdziwiło mnie ,że aż tyle czasu poświęca na uczucie do jednej dziewczyny. To niesamowite, chłopcy ,a raczej mężczyźni bo był już dorosły nie zakochują się na tak długo. 19 lat to może i pora na poważny związek ale... Jednak w tych czasach co mamy to mało takich rozumnych osób. To dziewczyny zawsze są rozsądne w związkach a oni raczej się nami 'bawią' ,czyżby z Lukiem było inaczej? Ale w sumie... Każda tak mówi na początku. Bardzo lubię takie osoby, którym aż tak zależy. Powtórzę się bo już wcześniej o tym mówiłam.... Dlaczego do jasnej cholery nadal myślałam o loczku ,który dosłownie bawi się pierwszą lepszą? Przecież jedyną osobą ,która mogła mi to wytłumaczyć, byłam sama ja. Zmieniłam temat w mojej głowie... Teraz myślałam czy jeszcze zobaczę się z pobitym chłopakiem. Wysłałam mu parę smsów typu np. gdzie jesteś, zobaczymy się, jak się czujesz?
Było około 14 gdy ja sama siedziałam w domu obolała. Po dwóch godzinach do domu przyszła Ashe z młodszą siostrą. Siedziałam w salonie ,oglądałam telewizję i jadłam jakieś chrupki. Ona poszła do naszego pokoju ,rzuciła plecakiem i zeszła do kuchni zrobić coś do jedzenia. Widziała ,że siedzę na kanapie jednak nie odzywała się.
-Ashe? - Zwróciłam na nią uwagę ,bo chciałam pogadać. Jednak ona ignorowała mnie. Lily stała na korytarzu i się na nas patrzyła. Starsza dziewczyna podeszła do niej ,dała jej kanapki i zaprowadziła ją do pokoju. Słyszałam jak dziewczynka po drodze mówi:
-Czyli ona jest zła tak? - Przeraziło mnie to co usłyszałam, wiedziałam ,że już nastawiła małą przeciwko mnie, a ja ją tak uwielbiałam... Naprawdę się z nią bardzo zaprzyjaźniłam bo lubiłam dzieci. Mimo ,że rzadko wpadałam w jakąkolwiek agresje to teraz trochę się wkurzyłam. Wstałam z kanapy i postanowiłam porozmawiać inaczej... Weszłam do pokoju ,w którym do dej pory dzieliłam z blondynką. Widziałam ją jak leży na swoim łóżku i gra na laptopie. Zamknęłam drzwi, a raczej trzasnęłam nimi. Byłam poddenerwowana, bo nigdy nie rozmawiałam z nikim w taki ostry sposób.
-Ashe posłuchaj mnie... Po pierwsze nie masz prawa...
-Mam prawo mówić mojej siostrze co chcę ,o kim chcę. A ty się od niej odwal.- Przerwała.
-Nie masz prawa być na mnie zła.- Powiedziałam a ona wstała i podeszła do mnie.
-Nie mam? Haha! I ty mi to mówisz? Jak mogłaś mi to zrobić? Nie dość ,że wszyscy moi znajomi się wokół ciebie kręcili ,to jeszcze całowałaś się z chłopakiem ,w którym się zakochałam.
-Ashe nic mi nie mówiłaś... Nie miałyście powodu by mnie bić ,ja nawet... To on mnie pocałował! Nic do niego nie czuję rozumiesz? Musisz mnie zrozumieć... Bardzo cie polubiłam. Nie wiem dlaczego się na mnie wyżywasz. Nie mówiłaś mi NIC ,dosłownie NIC o tym ,że przeszkadza ci ,że zadaję się z twoimi przyjaciółmi ,lub nie ostrzegałaś mnie ,że podoba ci się Luke.
-Trzeba było się domyśleć!
-Jak mogłam się tego domyśleć skoro mówiłaś ,że nic do niego nie czujesz... Nie dość ,że jesteś na mnie obrażona za coś za co nie powinnaś to jeszcze napadłaś na mnie z koleżankami ,Luke przez was leży w szpitalu, do tego wszystkiego zabierasz mi kontakt ze swoją siostrą, z tym małym skarbem. Co takiego ci zrobiłam?! Chciałam być twoją przyjaciółką... Ashe nie mogłam tego dokonać skoro nie byłaś ze mną szczera i nie powiedziałaś mi ,że jesteś zazdrosna. Wtedy w życiu nie pozwoliłabym sobie na coś takiego.
-Ale Cornell...
-Cornell olałaby cie i wybrała Luke'a  Gdyby tylko na nią leciał ,od razu przestała by się z tobą zadawać i nie przejmowałaby się twoimi uczuciami do niego. - Przerwałam.
-Ona taka nie jest!
-Jesteś pewna?
-Co ty o niej wiesz?
-Ashe... Proszę zaufaj mi. Nie jesteś taka jak ona. Jesteś miła, ciepła. Ona robi z ciebie coś ,czym nie jesteś. Zamienia cie w inną osobę. Ashe... Ty byś w życiu mnie nie pobiła. Uwierz mi ,widzę jak ona się zachowuje. Wzięła cię do grupy tylko dlatego by się do niego zbliżyć. Wiedziała ,że zadajesz się ,a raczej zadawałaś się z Vi ,która wie o nim wszystko bo z nim była i wiedziała też dobrze ,że się z nim przyjaźnisz. Ty głupia nadal nie rozumiesz jakim rodzajem człowieka ona jest? Chce cie tylko wykorzystać... Skoro tego nie widzisz, ani nie rozumiesz tego co do ciebie mówię to nie mogę nic więcej. Przejrzyj na oczy.
-Nie masz prawa mówić takich rzeczy o Cornell.
-Każdy oprócz ciebie i tych waszych koleżaneczek widzi jaka ona jest. - Powiedziałam i wyszłam z pokoju. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wyszłam na zewnątrz by się przewietrzyć. Usiadłam na ławce niedaleko domu. Posiedziałam chwile po czym dostałam smsa od Luke'a.
Napisał w nim ''Jestem w szpitalu. (tu podał adres). Jak chcesz to przyjedź się pożegnać'' .
Wiedziałam ,że muszę się jeszcze z nim zobaczyć... Jednak nie wiedziałam jak tam dojechać. Po dłuższej chwili wróciłam do domu ,musiałam zapytać Ashe jak się tam dostać.
Gdy weszłam do środka usłyszałam jak ktoś płacze. Byłam pewna ,że to ona. Poszłam do naszego pokoju i widziałam jak wtula się w swoje kolana i płacze.
-Jejku Ashe co się stało?
-Masz rację.
-Co?
-Masz rację!
-Ale... ,że w czym?
-Bo ja... Ja chciałam po prostu mieć fajne towarzystwo. Cornell wcale nie jest miła. Przepraszam ,że ci to zrobiła. Przepraszam....
-Ale... Dlaczego tak nagle sobie to uświadomiłaś? I .. Co cie przekonało ,że ona taka nie jest?
-Nie powiesz nikomu..?
-Jasne ,że nie. Ashe... Wstań, przestać płakać i dopiero pogadamy. Zrobię ci herbaty co?
-Dziękuje. Jesteś naprawdę kochana. - Podniosła się, ogarnęła trochę. Zeszłyśmy do salonu, zrobiłam herbatę i dopiero zaczęłyśmy rozmawiać.
-A więc? Co chciałaś mi powiedzieć?
-Bo to przeze mnie Vi zerwała z Lukiem.
-Jejku ty też jesteś w to zamieszana?
-Bo... To dlatego ,że Cornell...
-Co? Powiedz o co chodzi.
-Cornell mi powiedziała ,że jak chcę się z nią przyjaźnić to muszę oszukać Luke'a. A w sumie on mi się podobał zanim byli razem. Vi o tym nie wiedziała, jednak gdy z nim była to już sobie odpuściłam bo nie chciałam stracić przyjaciółki.
-I co potem?
-Gdy tak o tym wszystkim pomyślałam to po prostu... Faktycznie uświadomiłam sobie ,że ona wszystko to zrobiła by zrobić z Vi pokrakę. Teraz mi nie wybaczy. Nie chcę się zadawać z Cornell, Luke mnie nienawidzi po tym co zrobiliśmy tobie. Nie mam nikogo.
-Ty mówisz ,że nie masz nikogo? Skarbie... Masz mnóstwo znajomych w szkole, kochającą mamę,tatę i siostrę.
-Tak ale...
-Naprawdę musisz zacząć doceniać to co masz.
-Dobra skończmy już o tym rozmawiać... Chcę o tym zapomnieć. Czekaj zawołam Lily. - Poszła po małą i wróciła razem z nią.
-Kochanie to co mówiłam ci o [t.i] to były kłamstwa. Ona nic złego nie zrobiła.- Dziewczynkę trudno było przekonać z powrotem do mnie ale jakoś dałyśmy radę. Posiedziałyśmy tak trochę czasu gdy przypomniałam sobie o szpitalu i o tym ,że już jutro będę w Polsce.
-Ashe...
-Tak?
-Wiesz jak dojechać do szpitalu o tym adresie?- Pokazałam go koleżance.
-Haha no jasne! To bardzo proste. Wsiadasz w 86 i po paru przystankach jeste.... Stop... Jedziesz do Luke'a prawda?
-Yymm.. Tak.
-Mogę pojechać z tobą?
-No.. Myślę ,że tak, tylko będę musiała z nim porozmawiać sama. A co z Lily?
-Weźmiemy ją ze sobą.
-No jak wolisz. - Powiedziałam i pojechałyśmy. Luke był zaskoczony ,że przyjechałam razem z Ashe ale wszystko sobie wyjaśniliśmy. Ona przyznała się również do tego ,że to co powiedziała o Vi to była nie prawda. W sumie... Przecież Luke nie powinien jej ufać w takiej sytuacji. Ale nie wiem co dokładniej mu powiedziała więc się nie wtrącałam. Czuł się dobrze. Ja za parę godzin miałam wyjeżdżać. Więc pożegnałam się z Lukiem mimo ,że było naprawdę trudno. Jak byliśmy na osobności to się popłakał ,zaczął mnie przytulać i mówić ,że nigdy o mnie nie zapomni ciężko było powiedzieć sobie 'do widzenia'. Po wszystkim pojechałam z dziewczynami do centrum. Tylko popatrzeć... Wiedząc ,że to ostatni dzień trochę było mi smutno wracać. Mimo loczka... W końcu się z nim zobaczę. Po tym wszystkim z Lukiem i ... Yh... Czemu to takie trudne?
Tak skończył się mój wyjazd z ojcem. Pożegnałam się czule ze wszystkimi, miałam z nimi kontakt oczywiście na stronach społecznościowych. Jechaliśmy około 21 godzin. Rozmawiałam trochę z tatą. Mimo ,że nie do końca go jeszcze zaakceptowałam. Wolałam mieszkać z dziadkami i bratem. Czułam się bezpieczniej i pewniej. W sumie to dziwne ,że mnie tak zostawili. Nie robi się tak własnym wnukom. Gdy podjechaliśmy pod dom ojca, czyli też i mój czekał tam Zayn z Harrym.

Byłam sparaliżowana... Stali sobie i się śmiali ,było dość późno ,około pierwszej w nocy. Z zaciemnionych szyb samochodu widziałam jak Harry patrzył się na pojazd.
-Pacz Zayn...-Zaczął chłopak.

-Już przyjechali.- I uśmiechnął się do przyjaciela.

Wysiadłam z auta, podszedł do mnie wyłącznie brat, a loczek stał tam gdzie stał.
-[t.i]! Krzyknął Zayn i przytulił mnie. To było cudowne uczucie.... Parę tygodni temu nawet się do niego nie odzywałam. Jednak po tej rozłące poczuł tęsknotę do mnie.
-Cześć synu. Co u was? Miło nas zaskoczyliście. Chcecie wejść do środka?- Zaczął ojciec. Nie wiem czy Zayn go lubił... W sumie nie dziwiłabym się gdyby tak było ,bo przecież nas zostawił.
-Rozmawiam z tobą tylko ze względu na [t.i]. Jeśli dowiem się ,że jest jej u ciebie źle to masz przejeb*ne. Przyjechałem do niej a nie do ciebie.

-Wyluzuj młody i nie odzywaj się tak do mnie.
-Nie zasłużyłeś na lepsze słowa.- Powiedział a mężczyzna odszedł.
-Dzięki ,że przyjechałeś.- Zaczęłam.
-Nie ma za co. Jak było?
-Świetnie! Naprawdę kiedyś powinieneś z nami tam pojechać.
-Podróże to nie dla mnie. Wystarczy mi ,że muszę jechać z dziadkiem na tydzień.- Podszedł do nas Harry:
-Zayn bo Evelyn napisała ,że mamy do niej iść.
 -Widać było ,że nie był do końca trzeźwy.
-Dobra już. Trzymaj się młoda.
-Cześć [t.i].- Pożegnał się również loczek i poszli. Ale... Do cholery kim była Evelyn?! i... czemu Harry był w takim dziwnym stanie? tzn... nie wiem czy to przez alkohol ale po prostu nie zachowywał się normalnie. Przecież on już tego nie robił. Dlaczego znowu zaczął? I czemu praktycznie nic do mnie nie powiedział? Przecież tak chciał się zobaczyć.........

JEŚLI CZYTASZ - ZOSTAW KOMENTARZ :))

3 komentarze:

  1. Nadal czytam zajebiste *-* ciekawe co się stało Harry'emu..

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie *-*
    Cudne *.*
    Piękne *___*
    Po prostu nie można tego opisać słowami tylko nieopanowanym machaniem rąk we wszystkie strony! xD
    Czekam na next! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobno milość nie wybiera , a moja wybrała, pokochała twój blog :* ~gosia~

    OdpowiedzUsuń