-Nie odpowiadam za to co robiłem kiedy byłem pijany.
-Nie ważne. Harry słuchaj będziesz jutro u Zayna na filmie?
-Nie wiem.
-Dlaczego?!
-Czy to ważne?- Mówił zmęczony jej pytaniami.
-Tak!
-Nie twój interes. Jak będę to będę.
-Bo miałam się zapytać czy [t.i] może przyjść.
-Co?
-Czy [t.i]. Nie wiem czy znasz ale to...
-Stój. Mówisz o [t.i]? Ona ma tam być?- Przerwał jej.
-No... W sumie to nie.- Powiedziała zazdrosna o to ,że ucieszył się gdy o tym usłyszał.
-Aha. Raczej mnie nie będzie, jeszcze zobaczę.
-Proszę cie przyjdź!- Loczek rozłączył się.
***
Ja już byłam koło domu. Drzwi były zamknięte więc wyciągnęłam moje klucze i weszłam do środka... To było straszne... Kim... Z jakimś facetem... Leżeli na kanapie, nadzy.
Szybko wyszłam za drzwi. Nie miałam co z sobą zrobić więc poszłam na jakieś pole ,które było za domem. Była tam wielka przestrzeń... Można było sobie usiąść i odizolować się od świata, tak jak lubiłam. Myślałam nad tym co zobaczyłam. Co teraz? Przecież jak powiem tacie to się załamie! Ale... Muszę mu to powiedzieć. Może Kim w końcu się od nas wyprowadzi i będę miała święty spokój! Tak..... Marzenie. Gdy tak siedziałam z zamkniętymi oczami i rozmyślałam o życiu nagle dostałam czymś w głowę.
-O Boże... Nic ci nie jest? - Podszedł do mnie jakiś chłopak i podniósł piłkę z ziemi.
-Nie. Wszystko okej. Ym...
-Przepraszam.
-Co za normalny człowiek gra na polu w piłkę?
-Ktoś mówił ,że jestem normalny? - Zaśmiał się. Ja się nie odzywałam więc w końcu powiedział.
-Ym... To przepraszam jeszcze raz.- Nie wiedział co powiedzieć.
-Mówię, nic mi nie jest. Chyba.
-Na pewno?
-Tak wszystko ok. Możesz już iść do znajomych.
-Haha akurat... Przyszedłem tu sam.
-Słucham?
-A ty? Gdzie masz jakiś ludzi?
-Niedawno się tu wprowadziłam, nie znam tu nikogo.
-James- Uśmiechnął się i podał mi rękę.
-[t.i].
-Miło mi.- Znowu była chwila milczenia.
-Ym... Nie wiem czy mam sobie iść bo jestem obcy, czy chcesz ze mną rozmawiać bo nie wiem tak dziwnie jakoś haha. - Zaczął mówić.
-Nie mam żadnych planów na dziś. Możesz zostać bo i tak nie mam z kim rozmawiać.
-Przejdziemy się?
-No... Dobra. Tylko potem mnie tu odprowadź bo ja nie ogarniam okolicy.
-Jasna sprawa, pokażę ci takie fajne miejsce. Dojdziemy tam do końca i jest wielki kamor i z góry widać takie jezioro.
-Nie wiem czy powinnam ci ufać, wiesz to dość dziwne.
-Słuchaj... Nie masz co robić, ja też dziś nie zbyt bo moi znajomi są dziś zajęci ,albo gdzieś wyjechali itp. A chciałbym z kimś porozmawiać. Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię.
-Ile masz lat?
-20 a ty?
-Siedemnaście, czuję się przy tobie młodo.
-Haha, to chyba dobrze prawda?
-Nie wiem... James.. To bardzo dziwne ,że ja z tobą tak rozmawiam. A raczej nierealne. Normalni ludzie nie zachowują się tak.
-Jakoś trzeba się poznać co nie?
-Tak ale..
-[t.i] spokojnie... Tylko rozmawiamy. Przecież nic się nie dzieje złego.
-No dobrze. Tylko nie wiem czy powinnam z tobą własnie rozmawiać.
-To idź do domu, żaden problem.
-Właśnie nie zbyt mogę.
-Co?
-Taka historia... Nie ważne.
-To ja mogę iść.
-Nie no zostań. - Czułam ,że nasze zachowanie jest trochę dziwne. Przecież ... Nie robi się tak ,że ojej walnęła cie osoba piłką niechcący i potem już znajomi i w ogóle. Tak jest tylko w filmach. A to wszystko było realne. Jednak chłopak wydawał mi się przyjazny i nie widziałam w tym nic złego ,że sobie porozmawiamy skoro i tak nie miałam innej osoby w tym momencie ,która chciała ze mną rozmawiać. Opowiedziałam mu trochę o sobie, on o sobie itp. Nie mówiłam mu nic o Harrym, ani ojcu, o żadnych moich problemach. Tylko o tym gdzie się uczę, co lubię robić, że kiedyś się cięłam ,że mam chłopaka itd. Wróciłam do domu jakoś po 19. Taty jeszcze nie było.
Nie mówiłam nic do Kim ale jednak ona mnie zaczepiła:
-Mówiłam ,że masz nie wracać o tej porze.- Najchętniej bym jej wygarnęła! Że jak mam jej usługiwać to nie mogę wychodzić z domu, jak sypia z jakimiś ludźmi to mam nie przychodzić. Kur*a mać no bez przesady tak? Jednak byłam zbyt nie śmiała i bałam się jej agresywnego charakteru.
-Przepraszam... Nie wiedziałam ,że ty..
-Że ja co?! Nie mam prawa na chwilę przyjemności? - Poszłam do swojego pokoju bo nie chciało mi się z nią dyskutować.
-A no i jak powiesz ojcu to masz przesrane, rozumiemy się?
-Słucham?
-Jak mu powiesz to nie żyjesz!
-Zajmuję się tobą, mój ojciec cie utrzymuje ,kocha cie, inwestuje w ciebie wszystko co ma, pracuje dla ciebie, mieszkasz pod jego dachem i nie dość ,że go zdradzasz to jeszcze mówisz ,że należy ci się też trochę przyjemności? Kobieto... Pomyśl co mówisz. - W końcu udało mi się to wydusić z siebie! Mimo ,że wiedziałam o tym ,że za to mogę nawet dostać porządnie w twarz.
-Do swojego pokoju i nie odzywaj się! Jeszcze raz cię dziś usłyszę to nie wyjdziesz stąd do końca wakacji!!!- Nawrzeszczała na mnie. Była strasznie wściekła. Ciekawe po co jest z moim ojcem... Na pewno znalazłaby sobie dużo bogatszego. Jednak ja nie miałam zamiaru trzymać tego za zębami. Musiałam to powiedzieć tacie! Jednak jak wrócił do domu to był tak pijany ,że nawet nie mógł sprawnie chodzić. To nie było na takim poziomie jak zawsze, że był po prostu agresywny, tylko po prostu wykończony. Miałam bardzo zły humor.. Powróciła mi chęć na pocięcie się. Zrobiłam to... Sięgnęłam po żyletkę. Przejechałam trzy razy po ręce
Tak bardzo mi się to spodobało.... Potem miałam do siebie żal ,że do tego wróciłam. Obiecałam sobie jednak ,że nie wrócę do nałogu. To co działo się ze mną kiedyś przecież było... Boże... Nie jadłam nic. Jak tak można?! Bałam się o to ,że znów tak będzie więc szybko odłożyłam żyletkę ,poszłam się umyć a potem wskoczyłam szybko do łóżka i poszłam spać. Rano wstałam około 7 i wykorzystałam okazję ,że Kim jeszcze śpi. Szybko podbiegłam do ojca ,który wychodził z domu.
-Tato!
-Kochanie muszę iść.-Muszę z tobą porozmawiać.
-Nie mam cza....
-To ważne.- Przerwałam.
-Yh.. O co chodzi?
-Możemy wyjść na zewnątrz?
-Dobra, byle szybko proszę cie [t.i].- Gdy już byliśmy przed domem zaczęłam mu opowiadać:
-Wczoraj akurat mogłam wyjść z domu. No to byłam na chwilkę z Dianą i Nataly, ale zaczęły mnie wkurzać więc wcześniej wróciłam do domu mimo ,że Kim powie...
-[t.i] przejdź do rzeczy.
-Dobra posłuchaj. Powiedziała ,że mam nie wracać o przed tam 18 czy 19... Jednak nie miałam co do roboty więc weszłam do domu i ...
-[t.i] możesz się pośpieszyć?
-I zobaczyłam jak śpi z jakimś facetem!
-Oszalałaś?
-Nie! To prawda! Tato ja już mam plan jak ją wykopiemy, słuchaj za karę..
-[t.i] przestań się na niej wyżywać. Wiem ,że jesteś zazdrosna ale nie musisz wymyślać takich głupot.
-Co?! Ty... Ty mi nie wierzysz?!- Zaśmiałam się.
-Oczywiście ,że nie. Gadasz takie głupstwa. Wracaj do domu i się nią zajmuj. A no i jeszcze jedno. Wieczorem wychodzimy na kolację to będziesz mogła sobie gdzieś wyjść czy coś.
-Na kolacje?! Tato zalegamy z czynszem!
-Spokojnie.. Wziąłem kredyt. Mamy na wszystko.
-Tato... Kredyt trzeba spłacać. Ty sobie zdajesz sprawę ,że...
-Ciii... Muszę już iść ,trzymaj się mała. Opiekuj się nią pa!
-Ale ta...
-Papa córciu!
-Yh.. Pa.- Byłam taka wkur*iona... no serio ?! Jak mógł mi nie uwierzyć?! Byłam już nastawiona, już wymyśliłam w jaki sposób się nad nią zemścimy. Ale on oczywiście jest zauroczony tą bezuczuciową szmatą! Jeszcze zalega z kredytem.... Fajnie! Wróciłam do domu zjadłam coś i zaczęłam oglądać telewizję. Oczywiście miałam zakaz wychodzenia gdzieś aż do wieczora, kiedy oni pójdą na kolację. Ale w sumie... I tak nie miałam planów. Zayn napisał do mnie sms'a około 15 jak ja użerałam się z macochą.
,,Cześć [t.i], Meg mówiła coś ,że chciałaś przyjść do nas na film. Jak coś to nie ma problemu, jeśli tylko chcesz to możesz przyjść. Zayn'' .
Zastanowiłam się chwilkę... Przecież jak tam pójdę to każdy będzie pił i .. yh... Ale... Zgodziłam się, chciałam zobaczyć co z tego wyjdzie. Może uda mi się porozmawiać trochę z loczkiem? Cała 'impreza' zaczynała się o 20.
-[t.i] odstaw ten telefon i zrób mi te kanapki! - Zaczęła na mnie krzyczeć.
-Nie wyczaruję jedzenia! Nie mamy chleba, ani masła, szynki. Jak mam ci zrobić kanapki?
-Boże to idź do sklepu!
-Mówiłaś ,że mam nie wychodzić.
-Przecież nie będę głodować! Idź ,zrób zakupy.
-Dasz mi jakieś pieniądze?
-Ja?!
-A za co mam kupić?
-Nie masz kieszonkowych?
-No mam dziesięć złoty ale to było dla mn...
-A widzisz! Sprawa załatwiona, idź do sklepu.
-Ale to są moje kieszonkowe a nie twoje.
-Nie będę tu siedziała głodna! Idź po jakieś jedzenie ile razy mam powtarzać! Przydałabyś się na coś w końcu!
-Nie zrobię zakupów za 10 złotych.
-Masz dołożę ci piątaka. Ale będziesz musiała mi oddać.
-Ale...
-Możesz już iść?!- Krzyknęła a ja oczywiście wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Byłam taka wkurzona.... Przecież to były moje pieniądze! Tak poważnie to miałam w skarbonce odłożone już 40 złotych na jakiś prezent dla Zayna, bo za tydzień miał urodziny.
Jednak potrzebowałam jeszcze tych dziesięciu bo widziałam w sklepie taką fajną koszulę w jego stylu. A tata nie dopłaci mi do prezentu.
Musiałam pojechać do jakiegoś większego sklepu, bo nie wiedziałam gdzie są jakieś piekarenki czy spożywczaki tutaj, zwłaszcza ,że w nich byłoby dość drogo a miałam tylko 15 złotych na zakupy.
Gdy już dojechałam do małej galerii ,w której był wielki sklep spożywczy to najpierw poszłam po chleb. Przy stoisku z pieczywem spotkałam Jude i Nialla. To ta jego koleżanka ,którą kiedyś spotkałam u niego w domu.
-O [t.i]! - Ucieszył się blondyn. Ja nie miałam zbytnio ochoty na rozmowę.
-Cz..cześć.- Zaśmiał się do mnie.

-Co u ciebie skarbie? Boże... Jak ja się stęskniłem za tobą. Ciągle nie masz dla mnie czasu.-Kompletnie olał Jude, odszedł od niej i skupił się tylko na mnie. Chciał mnie przytulić ale się odsunęłam.
-[t.i]? Co się stało?

-Zrobił wkurzoną minę. Jakby się zamartwił.
-Idź do Jude... Przyszedłeś tu z nią to nie zostawiaj jej teraz.
-O co ci chodzi?
-Niall....
-Nie chcesz ze mną być?
-To nie o to cho...
-[t.i] jeśli już mnie nie kochasz to mi to powiedz, nie męcz się ze mną.
-To nie tak.. Niall... Zostaw mnie na razie.- Spojrzał się na mnie dziwnie i odszedł. Już się bałam ,że będę musiała wszystko mu powiedzieć... Przecież nie mogłam... Za bardzo by go to dobiło, nie mogłam mu tego zrobić. Nie wiedziałam ile jeszcze mam zamiar to ukrywać i się w to bawić ale jednak. Poszłam kupić resztę rzeczy i dość szybko wróciłam do domu.
-No w końcu jesteś!!!
-Proszę. Kupiłam masło, mleko, chleb, szynkę i czekoladę.
-A jakiś sok?!
-Sok? Nie prosiłaś o sok.
-Jezu miałam taką ochotę na sok! No nie ważne ,to już nie moja wina ,że jesteś taka głupia. Rób mi kanapki szybko bo muszę się wyszykować na kolację.
-Ale tata wraca dopiero za jakieś trzy godziny.
-To wystarczająco by się wyszykować. Za ile te kanapki?
-Nawet nie wyjęłam zakupów ,spokojnie.
-A no i mam nadzieje ,że nie wspominałaś tacie o tej sytuacji wczorajszej?
-Nie ,nie.- Bałam się przyznać. Zrobiłam jej kanapki i poszłam do swojego pokoju poprzeglądać internet. Zayn napisał mi smsa ,że przyjedzie po mnie jego kolega Białym Reno (marka auta jak ktoś nie wie) . Miałam złe przeczucia co do tej imprezy. Parę godzin później pod mój dom przyjechał samochód ,o którym wspominał mój brat.................................................................................................................
Boskie! *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta! :*
Zajebiste <3
OdpowiedzUsuńSuper swietny boski blog :D ^^ ciesze sie ze go zaczelam czytac :) imformuj na tt @EvilekGirl buziaki :*
OdpowiedzUsuńKocham =] ~gosia~
OdpowiedzUsuń