poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 16 - Inne miejsce


On jednak nie odbierał przez długi czas... A ja miałam taką ochotę się komuś wygadać!
Nie wiedziałam co robić.... Najlepiej gdybym z kimś porozmawiała. Wróciłam do domu bo i tak nie miałam tam co dłużej robić.
Gdy weszłam do środka zobaczyłam w moim pokoju rozłożoną walizkę. Zdziwiłam się więc zapytałam ojca o co chodzi.
-Pakuj się mała, zabieram cie gdzieś.
-Co?!- Zdziwiłam się.
-Przecież są wakacje, musisz ich trochę spędzić ze mną.
-Nie uprzedzałeś mnie.
-To miała być niespodzianka, pakuj się.
-Kiedy wyjeżdżamy?
-No już zaraz.- Powiedział a ja zaczęłam się pakować ,mimo że nie miałam ochoty na wyjazd i to bardzo... Tak bardzo myślałam o loczku ,że... Ja po prostu po tej całej rozmowie no chciałam się z nim tylko jeszcze raz zobaczyć... A przecież mówiłam mu ,że jutro będę. Jejku... Było mi bardzo smutno. Jednak nie miałam wyjścia ,spakowałam się i wsiadłam do samochodu razem z ojcem. W ogóle bardzo mnie zdziwiło ,że ma pieniądze na jakikolwiek wyjazd. Jechaliśmy bardzo długo... Zasnęłam jak zrobiło się ciemno, rano wstałam i zorientowałam się ,że nie jesteśmy w Polsce! To było coś... Coś niesamowitego! Ja nigdy nie byłam za granicą! Byłam wniebowzięta!
-Jejku! Gdzie my jesteśmy?- Uśmiechnięta pytałam ojca.
-W Anglii.- Odpowiedział mi. Miałam na myśli jakąś Francję ,Włochy... Nie przepadałam za tym krajem jakoś. Ani pogody ani nic... Jednak nadal byłam wypełniona szczęściem ,że jestem za granicą. Dojechaliśmy do jakiegoś małego domku... W sumie, takiego same jak wszystkie na tej ulicy ,bliźniak.
Zaczęliśmy wchodzić do mieszkania ,otworzyła nam jakaś kobieta
-Jejku [t.i] ale ty wyrosłaś! Przecież ostatnio jak cie widziałam to w wózeczku jeszcze byłaś! A teraz taka panienka- Mówiła jak większość dorosłych ,którzy ... no wiadomo. W ogóle jej nie kojarzyłam. Zza jej pleców wychyliła się jakaś mała dziewczynka, miała z 5 lat. Przytulała się wystraszona do jej nogi. Zaraz za nią przybiegła dziewczyna w moim wieku:
-Już przyjechali? Chodź malutka ze mną.- I zabrała gdzieś 5cio latke.
Były takie... Takie przyjemne! Wyglądały na takie miłe. Ciocia zaprowadziła mnie do mojego pokoju i kazała mi się rozgościć. Domek też był dość przyjemny.... Byłam zadowolona, nie licząc myśli ,że to właśnie dziś miałam się znów spotkać z loczkiem.
Siedziałam w pokoju dopóki piękna blond włosa rówieśniczka nie zawołała mnie na kolację.
Usiedliśmy wszyscy razem przy stole i zaczęliśmy rozmawiać. Ciocia się mnie pytała czym się interesuję, czy mam chłopaka i takie głupoty...  Potem zaczęła mówić coś o dziewczynie ,która miała na imię ''Ashe''
-Dziewczynki ,jesteście w bardzo podobnym wieku... Ashe może byś oprowadziła [t.i] po okolicy jutro rano? Co wy na to dziewczyny?
-Jeśli tylko chcesz ,to jasne.- Powiedziała blondynka. Nie miałam zbytnio ochoty na jedzenie, więc zjadłam trochę, podziękowałam i poszłam do pokoju. Czytałam sobie książkę dopóki nie przyszła właśnie ona...
-Cześć.
-O hej.
-Bo... Nie poznałyśmy się, mama mówiła ,że masz 17 lat ,ja mam 16 więc w sumie dogadamy się chyba.
-Hahaha no tak.
-Jestem Ashe- Podała mi rękę.
-[t.i] - Uśmiechnęłam się.
-A więc... Byłaś już w Anglii?
-Nigdy nie byłam za granicą.
-Poważnie?
-No...Tak.
-Ja zwiedziłam już tyle państw!
-Zawsze chciałam podróżować.. Nie było mnie jednak stać. Ten wyjazd był dla mnie wielkim zaskoczeniem. Nie spodziewałam się tego.
-Podoba ci się tu?
-Wiesz co... ja nie przepadam za Anglią, ta pogoda i wogle... Ale za to mają bardzo miłych ludzi.
-Też mi się nie podobało to ,że się tu przeprowadzamy ale... Teraz w sumie to fajnie ,że tu mieszkam. Poduczyłam się języka, poznałam dużo ludzi...
-Wogle to w jakim mieście jesteśmy?
-Hahaha! A jak myślisz?
-Londyn?
-Oczywiście!
-O Boże... naprawdę?
-To źle?
-W sumie... Nigdy mnie tu nie ciągnęło ale miło będzie zwiedzić!
-Jutro się przejedziemy do centrum ,wiesz mieszkam od niego dość daleko ale damy radę metrem.
-Jejku metrem?!
-No... Tak metrem. Przed chwilą to powiedziałam.
-Nie, chodzi o to ,że ja nigdy nie jechałam metrem.
-Będziemy musiały tylko załatwić ci kartę.
-Ja się nie znam, ale ok.
-Haha... Wogle jak cie zobaczyłam to się wystraszyłam na początku, nie wiedziałam ,że będziesz taka, nie wyglądasz na taką.
-Słucham?
-To znaczy... Jesteś taka chudziutka ,widzę że się tniesz, masz takie czarne długie włosy, wyglądasz tak ponuro.. Nie jesteś taka.
-Nie jestem?
-Nie! Jesteś bardzo miła.
-Poważnie?
-No...Tak.
-Dziękuje.
-Haha... W ogóle powiedz coś o sobie. Co lubisz robić w wolnym czasie?- Zapytała a właśnie w tym momencie zadzwonił do mnie telefon... Było jakoś około 19:00
-Przepraszam cię na momencik- Odebrałam telefon.
-Hallo?
-O [t.i]!
-Ym... Hej?
-I co? Masz czas?
-Kto mówi?- Całkowicie zapomniałam ,że Harry miał mój numer!
-To ja, Harry.
-O Jejku! Harry... Boże przepraszam, zapomniałam. Słuchaj jestem w Anglii, możesz dużo zapłacić.
-W... w Anglii?!
-Tak...
-Dlaczego?
-Mój tata wymyślił sobie wyjazd.
-W jakim mieście jesteś?
-W Londynie?- Powiedziałam w stylu pytania bo zdziwiło mnie czemu o to pyta.
-Aha... Kiedy wracasz?
-Nie wiem jeszcze... A co cie to tak interesuje?
-Mieliśmy się spotkać ,pogadać.
-Haha aż tak ci zależy?
-No... Tak.- Gdy to powiedział to mnie zamurowało.
-Ym.. To ten, nie będę ci przeszkadzać jak wypoczywasz, to trzymaj się! Daj znać jak będziesz.-Powiedział i rozłączył się. Nawet nie zdążyłam mu odpowiedzieć bo nadal byłam roztrzęsiona tym co powiedział... Wogle ,że do mnie zadzwonił jejku!!! Zapomniałam ,że przerwałam rozmowę z Ashe.
-To był twój chłopak?- Zapytała ,a ja wystraszyłam się.
-Nie, nie nie. hahaha.
-Kolega?
-Znajomy.
-Aha... No ok. To...
-Wiesz co ja to jak widać lubię chyba płakać...
-Co?! Nikt tego nie lubi...
-Robię to ciągle... Jestem przyzwyczajona.
-Ale.. Masz jakiś konieczny powód?
-Ym... - Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.
-Czyli?
-No nie ale...
-No właśnie! Spokojnie... Będziesz tu aż dwa tygodnie, zdążysz się przy mnie pośmiać.- Uśmiechnęła się dziewczyna. Ona.. Ona była moim ideałem. Tzn... Była osobą którą ja chciałabym być, dokładnie taką! Zwiedziła dużo państw, umie płynnie angielski ,jest prześliczna, taka otwarta, ma prawie ciągle uśmiech... Dlaczego ja taka nie mogłam być? Rozmawiałyśmy o pierdołach ,a w sumie dopiero co się poznawałyśmy aż do moich drzwi (o ile mogę je nazwać moimi) ktoś zapukał. Ashe otworzyła je, a zza nich wyjawiła się mała istotka. Bardzo zawstydzona moją osobą zaczęła mówić do mojej nowo poznanej koleżanki:
-Ashe pooglądasz ze mną bajkę?- Powiedziała bardzo słodziutkim głosikiem.
-Oczywiście ,że tak skarbie. A mogłaby obejrzeć ją z nami [t.i]?
-Ja chcę z tobą, chodź.
-Ale [t.i] jest bardzo miła! I też uwielbia kucyki.
-Poważnie? Jaki jest twój ulubiony?!- Zaczęła uśmiechać się do mnie malutka, jasnowłosa dziewczynka.
-Bardzo lubię wszystkie. Ym... To co idziemy oglądać?- Tak naprawdę to nie wiedziałam nic o żadnych kucykach ale chciałam zadowolić małą. Świetnie spędziłyśmy w trójkę czas. Bawiłyśmy się tak do około 21 ,po czym Lily zasnęła. Poszłam razem z Ashe do mojego pokoju i sobie po prostu rozmawiałyśmy. Nagle dostałam smsa.
Sama nie wiedziałam co mu odpisać... W sumie miał racje bo mu nic nie mówiłam ,że z nami koniec czy coś. Nie ,że ja przestałam do niego nagle coś czuć. Ja po prostu nic wcześniej do niego nie czułam i to sobie wmawiałam. A teraz było mi szkoda ,że będę musiała mu to powiedzieć. Jak miałam to zrobić?! Nie mogłam mu tego napisać.... Nie jestem z osób ,które zrywają przez smsy.
Postępowałam źle ,że go tak oszukiwałam... Bo teraz nic do niego nie czułam, przestałam się odzywać i wgl a on nadal o wszystkim nie wiedział. Postanowiłam ,że mu odpiszę.
-Z kim tam ciągle chatujesz?- Zapytała mnie dziewczyna siedząca obok.
-Z ym... Z...- Nie byłam pewna co powiedzieć.
-No z kim?- Dopytywała się a ja nadal myślałam czy powiedzieć jej ,że to mój chłopak... Czy raczej kolega?
-To długa historia.
-To z kim piszesz to długa historia? Co?
-Nie wiem za kogo mogę uznać tą osobę.
-Mamy czas.
-Jestem z nim ale chcę zerwać.
-Co? Dlaczego?
-Zakochałam się w kimś innym...
-Ouu.... I co? On wie?
-No właśnie nie... Wcześniej nie miałam odwagi mu powiedzieć a przez smsy nie chcę. Nadal się trochę boje ale uznałam ,że muszę to zrobić.
-Masz jego zdjęcie? - Zapytała a wtedy jej pokazałam jak wygląda Niall.
-O ja pierd*le!- krzyknęła Ashe.
-Co?
-Ale on jest śliczny kuźwa!  I ty chcesz z nim zerwać?
-Tak wyszło...
-Ale dlaczego? W czym tamten jest lepszy?
-Nie wiem.
-Zostań z tym blondynem, Boże przepiękny jest. Chyba ,że z nim coś nie tak... Ma zły charakter czy coś?
-Co? Nie! Jest wręcz idealny. Kochany i wgl...
-To... O co chodzi? W czym problem?
-Ja do niego nic nie czuję.
-No ale... Ale on jest idealny!!!- Powtórzyła z krzykiem. Jak usłyszałam to słowo ''idealny'' to miałam na myśli Harry'ego. To on był ideałem. Mimo ,że Irlandczyk naprawdę był świetny ,taki kochany i uroczy to...to ja nadal do niego nic nie czułam, kochałam go jak przyjaciela. Myślałam o tym chwilę po czym Ashe przerwała ciszę:
-Ej [t.i]? Jak ty z nim zrywasz, to może ja go sobie wezmę? Haha!
-Jasne, jak chcesz.
-Przecież żartowałam!
-Ale... Skoro jest twoim ideałem to czemu miałabym cie z nim nie zapoznać?
-Jejku [t.i] ja mieszkam w Angli...
-Oj tam. A ty nie masz tu żadnego chłopaka co ci się podoba?
-Myślę ,że taki jeden mi wpadł w oko.  Ale tak jeśli chodzi o anglików to nie za bardzo za nimi przepadam ,tak jeśli chodzi o związki.
-Co? Czemu?
-Nie wiem... Chyba wolę polaków.
-Mhm...
-Tylko i wyłącznie blondynów!
-Wolę brunetów...
-Blondyni są najwspanialsi.
-Haha każdy ma swój gust, spokojnie.
-Nie no wiem... Dobra idę chyba spać, wiesz ja muszę chodzić jeszcze do szkoły.
-Co?! Nie masz wakacji?
-U nas wakacje zaczynają się trochę później.
-Aha... No dobrze no to dobranoc, śpij dobrze.
-Kolorowych snów [t.i]! - Wyszła z pokoju. Położyłam się spać bo byłam też trochę zmęczona.
Nie byłam pewna jakie mamy plany na jutro. Ashe pójdzie do szkoły, Lily do przedszkola, ciocia do pracy, tata... Nie wiedziałam. To było ciekawe! Wręcz nie mogłam się doczekać by zobaczyć najsłynniejsze miejsca w Londynie. Niby nigdy nie interesowałam się tym miastem, jednak ta podświadomość ,że jestem w innym kraju i wgl... ahh!! :)
Obudzono mnie mniej więcej około 8:00.
-[t.i] wstawaj! Przyniosłam ci ubranie!- Krzyczała moja nowa koleżanka, nie zbyt rozumiałam o co dokładniej chodzi ,więc zaspana się zapytałam:
-Ashe? O co chodzi?
-No masz ubranie do szkoły.
-Do szkoły?!
-Będziesz chodzić tu 2 tygodnie do szkoły, tata ci nie mówił?
-Nie?
-A ,no to już wiesz. On sobie pójdzie do pracy na ten czas, a ty do szkoły. Powiedział ,że warto będzie cie poduczyć angielskiego!
-Ale... Ja nie umiem zbytnio i wgl... Ja się nie dogadam! Boję się.
-Haha nie martw się, będzie dobrze. Zakładaj spódnicę i chodź na dół na śniadanie.
-No...Dobrze.- Powiedziałam a ona wyszła. Boże ten mundurek był okropny! Zwłaszcza ,że ja nie lubiłam chodzić w spódniczkach. Ale chyba tutaj trzeba... No trudno nie miałam wyjścia, ani ochoty.
Zrobiłam to co kazała blondynka i poszłam coś zjeść.
-Masz ,wybierz sobie płatki ,spakowałam ci tu ''lunh'' i zeszyt ,w którym będziesz notować.
-Ashe czy... Ja naprawdę muszę tam iść?
-Nie masz wyboru! Spokojnie... Jest paru polaków, moi znajomi cie polubią. Są otwarci na nowe osoby. Wiem ,że to dziwne ale ludzie nie są tu tacy oschli jak w Polsce
-Co?!
-Spokojna głowa.
-Ale....
-Jedz szybko bo zaraz mamy autobus.- Powiedziała Ashe. Chwilę potem poszłyśmy na przystanek. Dostałam od niej taką jakby ''migawkę'' i pojechałyśmy prosto do szkoły.................................

CZYTASZ- DAJESZ KOMENTARZ

3 komentarze:

  1. No i co?! Co Ty sobie wgl wyobrażasz?! Że co?! Że mam czekać tydzień na nową część?! Ja prziecież nie wytrzymam! Cudo!+o+

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się w tym blogu :* ~gosia~

    OdpowiedzUsuń